niedziela, 31 maja 2020

Podsumowanie maja 2020

Muszę przyznać, że maj przyniósł mi wiele zaskoczeń. Jednym z nich jest rekordowa ilość przeczytanych, a raczej w tym miesiącu wysłuchanych, książek jak i obejrzanych filmów. Chyba nigdy nie udało mi się zapoznać z tyloma przeróżnymi tytułami w ciągu tak krótkiego czasu. Jednak jak wiadomo sytuacja na świecie i w Polsce jeszcze nie jest w pełni ustabilizowana, znacznie więcej czasu nadal spędza się w domu, choć już powoli wprowadzane są namiastki tego co było przed początkowym szaleństwem związanym z pandemią. Nie przedłużając jednak serdecznie zapraszam Was na moje czytelniczo-filmowe podsumowanie maja. Miłej lektury :)!



Maj książkowo

- liczba przeczytanych książek: 14
- łączna liczba stron: 5 182

W maju przeczytałam książki z przeróżnych gatunków, jednak to thrillery ("Znajdź mnie", "Pozwól mi wrócić", "Dziewczyna, którą znałaś") oraz młodzieżowy romans ("Drive") najbardziej mnie zawiodły. Natomiast najbardziej udana była według mnie trylogia o prokuratorze Szackim Zygmunta Miłoszewskiego. Dawno nie czytałam tak znakomitych kryminałów. Jeśli jeszcze ktoś się uchował i nie słyszał o tych książkach to gorąco zachęcam do sięgnięcia po powieści Miłoszewskiego. Wartymi uwagi są również dwie komedie kryminalne po które sięgnęłam w tym miesiącu, a mianowicie "Ja cię kocham, a ty miau" oraz "Teściowe muszą zniknąć". Choć rasowymi kryminałami nazwać ich nie można, to jednak są warte uwagi podczas takiego gorszego czasu w życiu.



Maj filmowo

- liczba obejrzanych filmów: 14
Pod względem filmowym maj był jeszcze bardziej różnorodny niż książkowo. Muszę jednak szczególnie zwrócić Waszą uwagę na dwa cudowne filmy, a mianowicie "Żonę" oraz "Coco". Moim zdaniem są to jedne z najlepszych produkcji, z którymi miałam okazję się w tym roku zaznajomić. Po prostu zakochałam się w nich i jestem pewna, że powrócę do nich jeszcze nie raz. Jednak byłoby zbyt pięknie gdybym trafiła tylko na genialne filmy. Ze swojej strony stanowczo odradzam tytuł "Niewłaściwa Missy" - to było tak złe, absurdalne i niesmaczne, że gdybym mogła to od razu wyrzuciłabym z pamięci, że to w ogóle widziałam.


A jak Wam minął maj? Mam nadzieję, że się trzymacie cali i udało Wam się przeczytać albo obejrzeć jakąś cudowną perełkę :). 

sobota, 30 maja 2020

'Kobiety mafii' (2018) - film









Bela, była funkcjonariuszka policji, dostaje od ABW zadanie rozpracowania szajki przestępczej handlującej narkotykami. Aby jej misja się powiodła, musi rozpocząć współpracę z mafią.









     O filmie Paryka Vegi pt. "Kobiety mafii" swego czasu było bardzo głośno. Jednak ja zabrałam się za niego dopiero teraz, gdy cały ten szał wokół niego trochę ucichł. Choć spotkałam się z wieloma sprzecznymi opiniami na temat tej produkcji, to dla mnie ona jest po prostu... przeciętna.
     Cóż mogę napisać o fabule. Moim zdaniem opis powyżej, pomimo, że jest dość enigmatyczny, jest jak najbardziej wystarczający. Każde kolejne zdanie może zdradzić zbyt wiele z treści i odebrać element zaskoczenia osobom, które jeszcze nie widziały tego filmu. Jak dla mnie jest tu po prostu taki trochę misz-masz. Znajdziemy kilka brutalniejszych scen, trochę seksu i ganiania się z pistoletami po podwórku, jak i niezbyt udanych prób artystycznych córeczek gangsterów. Jedynie nieliczne sytuacje, które zostały tu ukazane miały jakiś większy sens czy przekaz. Odniosłam wrażenie, że jedynie w dwóch przypadkach były ukazane względnie ludzkie uczucia - przy próbie chronienia chłopca przez jego opiekunkę oraz podczas reakcji 'gangsta' na śmierć ukochanej córeczki. Na mnie ten film niestety nie wywarł aż tak mocnego wrażenia jak na niektórych widzach, ani nie będę go linczować ani się nim nad wyraz zachwycać. Jedynie mam pewne dziwne odczucia co do zakończenia i intryguje mnie to jak ta sytuacja mogłaby zostać rozwiązana.
     Gra aktorska nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia, jak się spodziewałam. Mam wrażenie, że jedynie Agnieszka Dygant oraz Bogusław Linda przez cały film dali radę zagrać na dobrym poziomie. Co do pozostałych mam dość mieszane odczucia, gdyż według mnie wypadli tu dość nierównie - czasem lepiej, czasem gorzej, tak, że ciężko mi ich jednoznacznie ocenić.
     "Kobiety mafii" to film, który obejrzałam raczej z ciekawości. Niestety nie zrobił na mnie takiego wrażenia, jak spodziewałam się, że będzie. Ni to ziębi ni to grzeje, a miałam nadzieje, że wywoła we mnie bardziej wyraziste uczucia. Może w przyszłości obejrzę drugą część, jednak aktualnie po seansie tego filmu ciężko mi stwierdzić czy będzie to szybciej czy później.
     Moja ocena: 5/10.

piątek, 29 maja 2020

"Teściowe muszą zniknąć" Alek Rogoziński



Na pozór są z dwóch zupełnie różnych bajek. Zofia zaczyna i kończy dzień odmawianiem zdrowaśki, regularnie zasila konto radia Święta Jadwiga i uważa, że największą zmorą naszego kraju są tęczowi, lewactwo i ateiści nihiliści. Maja regularnie paraduje w marszach równości, żyje w konkubinacie, nadużywa wszystkich używek, jakie tylko wpadną jej w rękę, a z rzeczy uznawanych za święte uznaje tylko święty spokój. Nic więc dziwnego, że obie serdecznie się nie znoszą. Problem w tym, że syn pierwszej z nich i córka drugiej są małżeństwem. Kiedy ich dzieci zostają oskarżone o oszustwo i morderstwo, Zofia i Maja muszą połączyć siły, aby udowodnić ich niewinność. Pytanie – czy same się przy tym nie pozabijają?

Opis książki




Autor: Alek Rogoziński 
Język oryginalny: polski 
Kategoria: Literatura piękna 
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał 
Forma: powieść 
Rok pierwszego wydania: 2020 
Liczba stron: 352 
Czas trwania: 7h 5min 
Lektor: Aneta Todorczuk



     Miałam okazję już kilkukrotnie spotkać się z twórczością Alka Rogozińskiego. Jedne powieści były według mnie lepsze inne gorsze, jednak jego najnowsza książka to komedia kryminalna o intrygującym tytule "Teściowe muszą zniknąć". Postanowiłam dać szansę tej pozycji, gdyż ostatnio do gustu przypadła mi inna powieść z tego gatunku, a mianowicie "Ja cię kocham, a ty miau" Katarzyny Bereniki Miszczuk. Wiem, że to różni autorzy jednak to co ich łączy to fakt, że są nasi polscy :).
     Młode małżeństwo z nadzieją patrzy w przyszłość. Jednak ich matki i teściowe to całkowite przeciwieństwa, których spotkania przy jednym stole kończą się katastrofalnie. Gdy okazuje się, że w piwnicy w bloku w którym zamieszkali młodzi schowany jest skarb dochodzi do przeróżnych sytuacji. Czy kobiety w kwiecie wieku wreszcie razem się dogadają? Przyznam, że fabuła tej powieści jest intrygująca. Mamy tu do czynienia z wieloma zabawnymi sytuacjami, które nie raz wywołały uśmiech na mojej twarzy. Jednak znów mam wrażenie, że jest to bardziej zabawna powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym w tle aniżeli rasowy kryminał. Może to taki urok tego typu literatury? Muszę jednak przyznać, że sama treść i tak przypadła mi do gustu i to dzięki niej byłam w stanie choć na chwilę zapomnieć o otaczającej mnie szarej rzeczywistości. Może i niektóre wydarzenia były absurdalnie, ale to jednak dzięki nim będę miło wspominać treść.
     Bohaterowie moim zdaniem całkiem przyzwoicie wykreowani. Dwie teściowe były całkowicie różne i choć momentami przerysowane miały one swój urok. Nie sposób je ze sobą pomylić, a ich wspólne działania były wręcz wybuchowe. Również pozostałe postacie były na tyle wyraziste, że podczas lektury nie miałam problemu z ich odróżnieniem. Nawet jeśli nie zapamiętamy konkretnych imion to i tak łatwo połapać się o kim jest mowa i w którym miejscu powinniśmy ulokować daną osobę. Większość z bohaterów albo się pokocha albo znienawidzi, jednak nikt nie pozostanie obojętny.
     Styl autora jak najbardziej przystępny w odbiorze. Nie miałam problemu z wciągnięciem się bez reszty w wykreowaną przez niego historię. Nie jestem może jedynie do końca przekonana do umieszczenia tutaj niektórych postaci z innej serii tego autora. Również niezły kawał roboty odwaliła lektorka, która moim zdaniem bardzo dobrze wczuła się w tę powieść i genialnie ją tu przedstawiła.
     Według mnie powieść "Teściowe muszą zniknąć" to idealna pozycja na poprawę humoru. Coraz bardziej przekonuję się do tej formy, czyli komedii kryminalnych, które potrafią przedstawić ciekawą intrygę w zabawny sposób. Jeśli potrzebujecie coś lżejszego na trudniejszy czas to gorąco Wam polecam ten typ.
     Moja ocena: 7/10.

czwartek, 28 maja 2020

'Czy to ty, czy to ja' (It Takes Two, 1995) - film








Dwie dziewięcioletnie dziewczynki są do siebie podobne jak dwie krople wody. Alyssa Callaway (Ashley Olsen) jest córką bogacza, Amanda Lemmon (Mary Kate Olsen) jest sierotą. Spotykają się przypadkiem i próbują połączyć węzłem małżeńskim bogatego i przystojnego tatusia z samotną opiekunką dzieci z sierocińca. 








     Jak byłam znacznie młodsza lubiłam oglądać filmy z Olsenkami w rolach głównych. Po wielu latach nabrałam ochoty na powrót do czasów dzieciństwa i na Netflixie znalazłam dostępny tytuł "Czy to ty, czy to ja" i pełna zapału się za niego zabrałam.
     Alyssa i Amanda to dwie dziewczynki, które spotykają się właściwie przez przypadek. Jedna pochodzi z bardzo bogatej rodziny, natomiast druga jest sierotą ale z wyglądu są do siebie bardzo podobne. Każda z nich ma swoje bolączki i postanawiają sobie wzajemnie pomóc i na moment zamienić miejscami. Przyznam, że nie oczekiwałam od tego filmu zbyt wiele, jednak po latach jestem pozytywnie zaskoczona. Historia z jaką mamy tu do czynienia wcale nie jest tak absurdalna jak się spodziewałam. Pomimo, że jest tu dość cukierkowe zakończenie, to jednak jest to film familijny po obejrzeniu którego robi się cieplutko na sercu. Nawet wątek romantyczny mnie aż tak nie irytował, a mam wobec tego typu sytuacji zazwyczaj dość negatywne podejście. Choć jest to jeden ze 'starszych' filmów z jakimi ostatnio miałam przyjemność to nie odczułam tego aż tak mocno. Wiem, że technika i metody w świecie filmowym przez ostatnie dwadzieścia lat poszły na przód, lecz i tak miło spędziłam swój czas podczas seansu.
     Gra aktorska na przyzwoitym poziomie. Po obejrzeniu tego filmu mam ochotę na więcej produkcji z udziałem tych aktorów. Zarówno młodsi jak i ci starsi w moim odczuciu poradzili sobie z odpowiednim przedstawieniem odgrywanych postaci. Nie spodziewałam się, że po latach odbiorę te postacie równie pozytywnie jak za czasów gdy sama byłam takim małym dzieciakiem.
     Pomimo, że "Czy to ty, czy to ja" nie jest ambitną produkcją to i tak całkiem przyjemnie spędziłam czas podczas seansu. Właśnie czegoś takiego lekkiego potrzebowałam ostatnimi czasy i idealnie się sprawdziła na ten gorszy czas. Przynajmniej nie jest to tak niesmaczna i absurdalna produkcja jak "Niewłaściwa Missy" z którą niedawno miałam do czynienia.
     Moja ocena: 6/10.

środa, 27 maja 2020

"Dziewczyna, którą znałaś" Nicola Rayner



Należała do niego. Była idealna. Aż nagle zniknęła.
Jako były członek parlamentu, a teraz prezenter telewizyjny, George Bell zawsze cieszył się opinią kobieciarza. Jego żona, Alice, nigdy nie mogła się uwolnić od cienia kobiet z przeszłości George'a. A kiedy zachodzi w ciążę, jej dyskomfort przemienia się w obsesję... Spokoju nie daje jej zwłaszcza jedna z dawnych partnerek męża: piękna dziewczyna o imieniu Ruth, z którą George spotykał się na pierwszym roku studiów i która zaginęła, zanim skończyli uniwersytet. Kiedy więc Alice widzi kobietę, która do złudzenia przypomina Ruth, nie może się otrząsnąć z wrażenia, że za jej zniknięciem stoi coś więcej, niż mówił George. Ale czy na pewno chce wiedzieć, co mąż robił za jej plecami przez te wszystkie lata?
Opis książki




Autor: Nicola Rayner 
Tytuł oryginalny: The Girl Before You 
Język oryginalny: angielski 
Tłumacz: Walulik Agnieszka 
Kategoria: Literatura piękna 
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał 
Forma: powieść 
Rok pierwszego wydania: 2019 
Rok pierwszego wydania polskiego: 2020 
Liczba stron: 368 
Czas trwania: 10h 36min 
Lektor: Anna Szawiel



     Książka pt. "Dziewczyna, którą znałaś" to kolejny thriller z którym przyszło mi się zmierzyć w tym miesiącu. Miałam nadzieję, że wreszcie chociaż ta pozycja będzie wyróżniała się na tle innych z tego gatunku. Niestety tak się nie stało, a ja znów jestem rozczarowana treścią...
     Ruth to jedna ze studentek z którymi spotykał się uważany za kobieciarza George Bell. Gdy doszło do zaginięcia dziewczyny wiele osób nie mogło pogodzić się z tą informacją. Po wielu latach nadal nie daje im to spokoju, w szczególności że niektórzy dostają dziwne przesyłki, które mogą świadczyć o tym, że jednak śmierć kobiety wcale nie była prawdą... Niestety główny wątek jest dla mnie już bardzo dobrze znany, a został jedynie minimalnie inaczej ograny. Znów mamy kobietę, która zaginęła i została uznana za zmarłą, natomiast po wielu latach wychodzi na to, że jednak ona żyje i daje o sobie znać. Przyznam, że już tego typu zabiegi nudzą mnie w literaturze i mam ostatnio nimi ogromny przesyt. Choć wątek dobrze znany większości czytelników, którzy już kilka thrillerów mają za sobą to jednak względnie dobra jest tu otoczka w której został on umieszczony. Nie było tu zbyt dużo zaskakujących zwrotów akcji, lecz nie mogę narzekać abym miała już po kilku pierwszych minutach usnąć z nudów.
     Bohaterowie to znów niezbyt mocny element thrillera. Mam wrażenie, że żadna z postaci nie była na tyle dobrze wykreowana by pozostała w mojej pamięci na dłużej. Będąc bardzo krótki czas po lekturze nie jestem w stanie odpowiednio opisać nikogo, kto pojawił się na kartach tej powieści. Wiem, że po prostu ktoś tu występował, było kilka kobiet, kilu mężczyzn lecz niebawem nie będę pamiętać nawet ich imion... A szkoda, bo miałam ogromne nadzieję, że w tym przypadku będzie jednak inaczej.
     Styl autorki był całkiem dobry w odbiorze ale nie mogę napisać nic ponad to. Ot po prostu napisała swoją powieść, którą dało się jakoś przeczytać, bez chęci rzucenia nią o ścianę przez ciężki czy infantylny sposób pisania. Na plus, przynajmniej w moim odczuciu, jest dobrana lektorka. Jak dla mnie Pani Anna Szawiel poradziła sobie tutaj bardzo dobrze i nie mam jej nic do zarzucenia.
     "Dziewczyna, którą znałaś" to kolejny thriller, który wykorzystuje oklepane motywy na które ostatnio często trafiam. Mnie ta powieść niestety nie zaskoczyła pod żadnym względem i wątpię abym pamiętała o niej przez dłuższy czas. Niestety jest to po prostu pozycja żeby szybko przeczytać, zapomnieć a tytuł zapamiętać jedynie po to by nie sięgać po niego ponownie.
     Moja ocena: 4/10

wtorek, 26 maja 2020

'Niewłaściwa Missy' (The Wrong Missy, 2020) - film







Poznawszy dziewczynę swoich marzeń, Tim Morris rzuca się w wir SMS-owego flirtu i zapomina o bożym świecie. W końcu postanawia zaprosić swoją miłość na wspólny wyjazd na Hawaje. Na lotnisku okazuje się jednak, że omyłkowo skierował zaproszenie do "niewłaściwej Missy", z którą kiedyś przeżył randkę rodem z koszmaru.









     Momentami nadmiar wolnego czasu skutkuje tym, że wynajduję kolejne dziwne tytuły, które mogłabym obejrzeć. Niestety nie wszystkie są warte tego by poświęcać na nie swój czas. I tak było właśnie w przypadku filmu "Niewłaściwa Missy". Jak dla mnie jest to totalna porażka...
     Tim po jednej nieudanej randce stwierdza, że takie spotkania nie są dla niego. Jednak gdy jakiś czas później na jego drodze przez przypadek staje kobieta, z którą idealnie się dogaduje widzi dla siebie pewną nadzieję. Postanawia zaprosić nowo poznaną na wyjazd na Hawaje organizowany w jego pracy, jednak omyłkowo wysyła SMSa do nie tej kobiety, do której chciał... Niestety fabuła tego filmu jest jak dla mnie na żenująco niskim poziomie a żarty z jakimi mamy tu do czynienia całkowicie do mnie nie przemawiają. Podczas seansu wymęczyłam się ogromnie i żałuję, że nie wyłączyłam tego filmu po kilku pierwszych minutach. Chyba naiwnie miałam nadzieję, że jednak historia rozwinie się w dobrym kierunku i zakończenie choć trochę mi wynagrodzi beznadziejny początek. Niestety im dalej w las to było według mnie tylko gorzej... Jedynym plusem mogą być niektóre widoki, które tylko zwiększają chęć wyjechania na wakacje w ciepłe kraje.
     Gra aktorska też mnie nie do końca przekonała. Mam wrażenie, że choć aktorzy idealnie wpasowali się w głupowatą treść tego filmu to i tak nie pokazali tutaj sobą nic oszałamiającego. Nie mam ochoty zobaczyć kogokolwiek z tu występujących w zupełnie innej odsłonie po tym jak zagrali w tym filmie. Ja jestem po prostu na nie i mam nadzieję, że następna produkcja którą zobaczę będzie pod tym względem o niebo lepsza.
     "Niewłaściwa Missy" to według mnie absurdalna produkcja z żenującym humorem. Jak dla mnie jest to coś podobnego do "American Pie", które też całkowicie nie wpasowało się w mój gust. Jestem rozczarowana tą produkcją i będę ją już omijać szerokim łukiem. Ja ze swojej strony nie mogę polecić tego filmu, choć może znajdą się 'koneserzy' takiego typu filmów.
     Moja ocena: 1/10.

poniedziałek, 25 maja 2020

"Pozwól mi wrócić" B.A. Paris

Kiedy zniknęła, powiedział prawdę. Ale niecałą…
Nowy wstrząsający thriller autorki bestsellera „Za zamkniętymi drzwiami”.
ONA ZNIKNĘŁA
Fin i Layla, młodzi i nieprzytomne w sobie zakochani, wyjeżdżają na wakacje do Francji. W drodze zatrzymują się w nocy na parkingu i kiedy Fin wraca z toalety, jego dziewczyny nigdzie nie ma.
ON SKŁAMAŁ
Fin opowiada policji, o tym, co zdarzyło się tej nocy. Są tacy, co nie wierzą w jego wersję i podejrzewają go o najgorsze. Nawet po latach. I tylko Fin wie, że nie powiedział policji całej prawdy.
TERAZ SIĘ BOI
Po dziesięciu latach zaczyna jeszcze raz – w innym miejscu, z inną kobietą. I tak się akurat złożyło, że jest nią siostra jego zaginionej dziewczyny. Kiedy się zaręczają, Fin dostaje telefon. Ktoś z jego przeszłości widział Laylę. Ktoś podrzuca znaki kojarzące się jednoznacznie z Laylą. Ktoś wysyła mu maile, które doprowadzają go na skraj szaleństwa.
Fin zaczyna podejrzewać wszystkich i coraz bardzie wierzy w to, że jego dawna ukochana żyje.
I że jest bliżej, niż mu się wydaje.
Opis książki



Autor: B. A. Paris 
Tytuł oryginalny: Bring Me Back 
Język oryginalny: angielski 
Tłumacz: Koziej Magdalena 
Kategoria: Literatura piękna 
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał 
Forma: powieść 
Rok pierwszego wydania: 2018 
Rok pierwszego wydania polskiego: 2019 
Liczba stron: 320 
Czas trwania: 7h 29min 
Lektor: Maciej Kowalik, Magdalena Schejbal



     Książki B.A. Paris z którymi miałam dotychczas do czynienia nie zachwyciły mnie, choć zdaje sobie sprawę, że jej twórczość ma grono fanów. Pomimo, że całkiem niedawno słuchałam thriller "Na skraju załamania", który ogromnie mnie rozczarował postanowiłam dać ostatnią szansę autorce. I znów nie jestem zadowolona na tyle by mieć ochotę sięgać po jakiekolwiek inne tytuły spod jej pióra...
     Podczas wycieczki we Francji Layla niknie w niewyjaśnionych okolicznościach. Jej ciało nigdy nie zostało odnalezione, po latach zostaje uznana za martwą, a Fin musi pogodzić się z utratą ukochanej. Nagle mężczyzna dostaje tajemnicze wiadomości, przez które jego życie może wywrócić się do góry nogami. Choć przez lata był przekonany, że jego dawna ukochana nie żyje, może się okazać to nieprawdą... Niestety fabuła nie jest według mnie zbyt odkrywcza, wykorzystuje ona wiele powtarzających się w thrillerach motywów, przez co możemy już bez problemu domyślić się zakończenia. Mam wrażenie, że część wydarzeń jest bardzo mocno podobna do pozycji którą niedawno słuchałam, a mianowicie "Znajdź mnie" J.S. Monroe. Jeśli znacie jedną z tych historii to już druga nie będzie w ogóle zaskakująca.
     Bohaterowie nie zostali spektakularnie wykreowani. Nie byłam w stanie zżyć się z którąkolwiek postacią i z pełnym zaangażowaniem śledzić ich losy. Również było tu kilka momentów, w których nie do końca byłam pewna o kim jest właściwie mowa, a część osób zlewała mi się w jedność. Przyznam, że treść nie była dla mnie na tyle intrygująca bym miała ochotę powracać i zastanawiać się kto z kim i dlaczego. Sądzę, że bardzo szybko zapomnę nawet imiona bohaterów, którzy tu występowali...
     Styl autorki choć lekki i może dla niektórych przyjemny, dla mnie był dość przeciętny. Sposób w jaki przedstawiła ona tutaj treść nie wyróżnia się dla mnie niczym szczególnym na tle innych powieści z tego gatunku. Lektorzy to chyba największy plus całości i nie mam właściwie im nic do zarzucenia. Pomimo, że nie będę tu się nad nimi zbytnio zachwycać to jednak nie miałam ochoty przez nich wyłączyć audiobooka już na samym początku.
     Po lekturze "Pozwól mi wrócić" jestem już pewna, że muszę sobie odpuścić lekturę pozostałych powieści tej autorki. Nie robią na mnie one takiego wrażenia, jakbym się spodziewała. Moim zdaniem nie jest to thriller mrożący krew w żyłach o którym trudno będzie zapomnieć. Ja osobiście jestem rozczarowana tą pozycją.
     Moja ocena: 4/10.

niedziela, 24 maja 2020

'Coco' (2017) - film







Dwunastoletni Miguel uwielbia muzykę, która od pokoleń jest w jego rodzinie zakazana. Chłopak marzy jednak, by osiągnąć sukces na miarę swojego wielkiego idola - Ernesta de la Cruza. W pogoni za swoją pasją trafia do pełnej kolorów Krainy Umarłych, gdzie ze wszystkich sił stara się odkryć historię swoich przodków. Z pomocą przychodzi mu przeuroczy oszust o imieniu Hektor.







     Poszukiwania idealnej animacji na te trudne czasy trwają nadal. Tym razem przyszło mi się zmierzyć z ogromnie zachwalaną przez wielu widzów produkcją pt. "Coco". Miałam przez to wobec niej ogromne oczekiwania i czy również w moim odczuciu jest ona tak dobra? Zdecydowanie tak!
     Miguel kocha muzykę i pragnie osiągać sukcesy w tej dziedzinie lecz w jego rodzinie jest ona zakazana od kilku pokoleń. Pod wpływem pewnych zdarzeń trafia on do Krainy Umarłych, gdzie stara się rozwikłać historię rodzinną, która tak mocno wpłynęła na tak wiele osób. Mam wrażenie, że ta animacja idealnie łączy ze sobą humor wraz z pewnymi wartościami, które całe szczęście nie są tu przedstawiane zbyt nachalnie. Choć jest to produkcja skierowana głównie do tych młodszych, to moim zdaniem również ci trochę starsi są w stanie ją docenić. Były tu momenty podczas których ja, prawie trzydziestoletnia kobieta, miałam łzy w oczach i to głównie ze wzruszenia a nie tylko z zabawnych żartów, które co rusz się tu pojawiały. I to właśnie za tę pewnego rodzaju uniwersalność(?) cenię najbardziej dobre animacje, gdyż każdy znajdzie tu coś dla siebie. Polski dubbing moim zdaniem bardzo dobry, pomimo, że ja nie rozpoznałam zbyt wielu głosów to jednak były one idealnie dobrane do postaci. Również co do samego wykonania całej produkcji nie mam zarzutów - byłam w stanie po prostu zatopić się tu oglądaniu przedstawianej historii zamiast doszukiwać się na siłę błędów, których możliwe, że po prostu nie ma (albo nie są aż tak widoczne podczas zachwytów nad treścią ;)).
     "Coco" to jedna z tych animacji, która faktycznie ma coś więcej do zaoferowania. Sądzę, że niejednokrotnie będę do niej powracać. Choć według mnie nie jest aż tak zabawna jak "Shrek" to jednak depcze mu po piętach. Swoją treścią i emocjami również potrafi przyciągnąć uwagę widza na dłużej. Jeśli jeszcze ktoś się uchował kto nie widział tego tytułu to gorąco polecam zaznajomienie się z nim!
     Moja ocena: 9/10.

sobota, 23 maja 2020

"Ważka" Ewa Cielesz





Ważka to symbol iluzji, transformacji, nieustannej potrzeby ruchu i przemiany – dalsze losy bohaterów serii "Pochyłe niebo" toczą się w latach 90., pełnych takiej właśnie energii. Kozinki powoli przekształcają się w atrakcyjną miejscowość turystyczną. Odważni próbują sił w prywatnych firmach lub wyjeżdżają za granicę.
Anita stara się odnaleźć w nowej rzeczywistości i nadążyć za zmianami, przed którymi stawia ją życie. Tymczasem Sonia dorasta i odkrywa człowieka, który dużo dla niej znaczy...
Opis książki






Autor: Ewa Cielesz 
Język oryginalny: polski 
Kategoria: Literatura piękna 
Gatunek: literatura polska 
Forma: powieść 
Rok pierwszego wydania: 2019 
Liczba stron: 384 
Czas trwania: 11h 40min 
Lektor: Donata Cieślik



     Książka pt. "Ważka" to już ostatni tom trylogii 'Pochyłe niebo'. Mam wrażenie, że poziom historii z poprzednich części jest utrzymany i nadal mamy tu pewną magię jak i mrok, które mnie tak przyciągały do tych powieści. Choć pod pewnymi względami bardziej mnie ona zauroczyła to było niestety kilka małych niuansów, które nie pozwoliły mi w pełni delektować się lekturą.
     Lata 90., w Polsce dokonuje się wiele przemian. Doszły one również do małej mieścinki, czyli Kozinek, w których to Anita wraz z rodziną stara się o to co najlepsze w ich życiu. Mamy tu przedstawione dalsze losy bohaterów, których poznaliśmy w poprzednich tomach tej trylogii. Całe szczęście historia nadal ma w sobie ten urok, który tak mnie ciągnął do tej serii. Mamy tutaj również więcej Soni, której tak bardzo mi brakowało w poprzedniej części. Teraźniejszość przeplata się z przeszłością, poszukiwanie własnego ja i swojego pochodzenia. Podczas lektury odniosłam wrażenie, że to z czym postacie musiały się tu zmierzyć było momentami dość brutalne, lecz dające nadzieję na lepsze. Choć może brzmi to absurdalnie to jednak pomimo tego co musiały przejść bohaterki doprowadziło w końcu do swoistego oczyszczenia atmosfery - przynajmniej ja tak odebrałam tę relację matki z córką. Mam wrażenie, że zakończenie, które przedstawiła nam autorka jest idealnym zwieńczeniem tej historii.
     Bohaterowie moim zdaniem dobrze wykreowani. Widać, że rozwinęli się przez całą tę serię co jest dla mnie jak najbardziej na plus. Dodatkowo styl autorki sprawiał, że wykreowana  przez nią historia jest naprawdę angażująca czytelnika i choć nie ma tu zbyt wielu zaskakujących zwrotów akcji i tak chce się poznać dalsze losy. Niestety dobór lektora był według mnie fatalny. Osobiście bardzo źle mi się słuchało Pani Donaty Cieślik w tej serii i gdyby nie intrygująca treść zakończyłabym przygodę już na pierwszym tomie.
     Muszę przyznać, że powieść pt. "Ważka" ma swój urok. Pomimo pewnym niuansów, które były uciążliwe uważam tę historię za udaną. Jestem ciekawa jak autorka poradziła sobie w innych pozycjach i mam nadzieję, że uda mi się po nie sięgnąć jeszcze w tym roku. Jeśli jeszcze nie znacie tej autorki to polecam Wam zaznajomienie się z trylogią 'Pochyłe niebo'.
     Moja ocena: 6/10.

piątek, 22 maja 2020

'Tajemnica anioła' (Angel of Mine, 2019) - film



Lizzie (Noomi Rapace) jest rozwódką, która walczy o opiekę nad synem (Finn Little). Pogrążona w depresji kobieta powoli traci kontakt z rzeczywistością. Pewnego dnia jej ścieżki krzyżują się z dziewczynką o imieniu Lola (Annika Whiteley). Kobieta wierzy, że jest ona jej córką, którą straciła siedem lat wcześniej w szpitalnym pożarze. Owładnięta obsesją Lizzie zaprzyjaźnia się z matką Loli – Claire (Yvonne Strahovski) – i wkracza w życie jej rodziny. W końcu Claire zaczyna być podejrzliwa. Konfrontuje się z Lizzie, co ujawnia głęboko ukryte sekrety i szokującą prawdę.Wstrząsająca opowieść, która próbuje odpowiedzieć na pytanie, gdzie leży granica między miłością a szaleństwem. Thriller psychologiczny śledzi losy matki, która nie może pogodzić się ze stratą córki.



     Na film pt. "Tajemnica anioła" trafiłam przypadkiem przeglądając nowe produkcje, które pojawiły się na platformie HBO GO. Opis wydał mi się interesujący więc postanowiłam dać tej historii szansę, w szczególności, że gra tutaj również Luke Evans, którego bardzo miło wspominam z filmu "Piękna i bestia".
     Po utracie dziecka Lizzy coraz bardziej pogrąża się w depresji. Jej dotychczasowe życie, nie tylko pod względem rodzinnym, zaczyna się sypać i istnieje ryzyko, że straci również możliwość opieki nad synem. Gdy na swojej spotyka uroczą dziewczynkę imieniem Lola, postanawia się do niej zbliżyć, gdyż wydaje się jej, że to jej zmarła w pożarze szpitala córka... Muszę przyznać, że sama fabuła była intrygująca, choć jej przedstawienie nie do końca mnie przekonuje. Podczas seansu nie byłam w stanie w pełni wciągnąć się w przedstawianą tu historię, choć z pozoru wydawała się ona mieć zadatki na niebagatelną o której ciężko będzie zapomnieć. Zakończenie w pewnym stopniu mnie zaskoczyło, lecz były tu pewne wątki, które skojarzyły mi się z powieścią "Na skraju załamania" B.A. Paris, co niestety nie było zbyt pozytywne.
     Gra aktorska według mnie na przyzwoitym poziomie. Najbardziej spodobała mi się postać w którą wcielił się Luke Evans. Odniosłam wrażenie, że choć nie miał on zbyt dużo swoich momentów to wypadł tu najbardziej przekonująco. Niestety główne postacie żeńskie miały jeden moment, który wydał mi się ogromnie sztuczny i aż miałam ochotę parsknąć śmiechem. Przez resztę filmu było nawet ok, przez co aż byłam zszokowana tą jedną sytuacją.
     Moim zdaniem film "Tajemnica anioła" ma swoje plusy i minusy, które są mocno wyważone. Niestety przez to jest to na tyle przeciętna produkcja, że prawdopodobnie zbyt długo nie będę o niej pamiętać. Sama nie wiem komu mogę polecić ten tytuł, jednak na pewno znajdą się osoby, którym bardziej się on spodoba niż mi.
     Moja ocena: 5/10.

czwartek, 21 maja 2020

"Drive" Kate Stewart

Muzyka… najwierniejsze odbicie serca. Przeciętna piosenka trwa trzy i pół minuty. Może sprawić, że zatrzymasz się, zamrugasz i pomyślisz o przeszłości lub przeniesie cię do rozrywających serce wspomnień. W szczytowym okresie kariery miałam wszystko, czego pragnęłam i wiodłam wymarzone życie. Odnalazłam swoje tempo, wpadłam we właściwy rytm, ale jakiś czas później odebrałam telefon, który sprawił, że wszystko przepadło. Widzisz, moje ulubione piosenki potrafiły się na siebie nakładać i grać równocześnie. Zakochałam się w melodii jednego mężczyzny a słowach drugiego. Jeśli chodzi jednak o podkład muzyczny naszego życia, to czy ktokolwiek potrafiłby wybrać ulubioną piosenkę? I właśnie po to, by wyzbyć się wątpliwości, zrezygnowałam z miejsca w pierwszej klasie samolotu i postawiłam na jazdę samochodem i przemyślenia. Dwa dni. Jedna playlista. I długa droga do domu, do czekającego na mnie mężczyzny.
Opis książki



Autor: Kate Stewart 
Tytuł oryginalny: Drive 
Język oryginalny: angielski 
Tłumacz: Dyrek Katarzyna Agnieszka 
Kategoria: Literatura piękna 
Gatunek: romans 
Forma: powieść 
Rok pierwszego wydania: 2017 
Rok pierwszego wydania polskiego: 2019 
Liczba stron: 464 
Czas trwania: 13h 53min 
Lektor: Donata Cieślik



     O książce "Drive" słyszałam sprzeczne opinie. Niektórzy zakochali się w tej historii na zabój a inni kompletnie odradzają jej czytanie. Przyznam, że ja dość sceptycznie podchodziłam do tej powieści, gdyż romans to nie jest mój ulubiony gatunek. Postanowiłam jednak dać jej szansę, gdyż potrzebowałam po prostu czegoś lekkiego i prostego, dzięki czemu będę w stanie się trochę odprężyć.
     Stella, Reid, Nate i muzyka. W życiu każdej z tych osób ogromnie ważną role odgrywa muzyka, która towarzyszy im na co dzień. Aż mam ochotę napisać, że nie jest to kolejna historia miłosną z trójkątem w tle tylko z czworokątem! Niestety pomimo tego, że mamy tu niektóre niebanalne wątki to jednak jestem zawiedziona tą historią. Dla mnie sposób w jaki został przedstawiony rozwój uczuć był bardzo, ale to naprawdę bardzo infantylny. Podczas lektury nie byłam w stanie poczuć tego co bohaterowie, żeby wraz z nimi obserwować rodzące się uczucie, tylko z utęsknieniem czekałam na to kiedy wreszcie sytuacja się polepszy i jakoś rozkręci. Zakończenie również mnie tak nie do końca porwało i niestety dla mnie było mocno przewidywalne. Na plus muszę zaznaczyć, że ciekawym zabiegiem jest umieszczenie tytułów piosenek wraz z ich wykonawcami na początku każdego rozdziału. Na spotify jest również playlista związana z tą książką - moim zdaniem jest to intrygujący zabieg, który może skusić część osób do sięgnięcia po tę historię.
     Bohaterowie niestety nie zostali według mnie aż tak dobrze wykreowani. Były momenty w których nie byłam w stanie określić kto właściwie występuje w danej scenie i musiałam wracać kilka razy wstecz by wreszcie połapać się o kim autorka pisze. Postacie męskie bardzo zlewały mi się momentami w jedno, gdyż nie mieli zbyt wielu cech, dzięki którym byłabym w stanie bez problemu opisać ich choć w kilku słowach.
     Styl autorki choć lekki i przyjemny, a historia przez nią stworzona niezbyt wymagająca, czyli coś czego aktualnie potrzebowała, to jednak był to pewien chaos, przez który nie byłam w pełni czerpać przyjemności z lektury. Mam wrażenie, że było kilka momentów, które nie miały zbyt dużego sensu w całej historii. Dodatkowo w odbiorze nie pomagała Pani Donata Cieślik w roli lektora, która czytała treść tej książki zupełnie bez emocji. Ciężko mi ocenić czy jest to wina samej autorki czy lektorki, jednak sama historia nie przekonała mnie do siebie i wątpię abym miała ochotę kiedykolwiek do niej w przyszłości powracać.
     Książka pt. "Drive" to kolejny romans, który nie zrobił na mnie aż tak pozytywnego wrażenia. Jedynym wyróżniającym elementem w tej pozycji jest muzyka, która jednak coraz częściej pojawia się właśnie również w powieściach. Choć czytałam znacznie gorsze książki z tego samego gatunku co ta, to jednak wątpię abym pamiętała o niej znacznie znacznie dłużej niż o innych...
     Moja ocena: 4/10

środa, 20 maja 2020

'Żona' (The Wife, 2017) - film






Joan Castleman (Glenn Close) jest niezwykle inteligentną i piękną kobietą, która poświęciła cztery dekady życia oraz swoje marzenia i ambicje charyzmatycznemu mężowi Joe (Jonathan Pryce). Przez lata zdawało się, że w pełni spełniała się w roli żony Wielkiego Pisarza. Wszystko jednak do czasu. Kiedy para wyjeżdża wspólnie do Norwegii – gdzie mężczyzna ma odebrać Nagrodę Nobla – w kobiecie zaczyna coś pękać.







     O filmie pt. "Żona" dowiedziałam się od osoby, której poleceniom ufam w stu procentach. Całe szczęście udało mi się go znaleźć na HBO GO i pełna zapału zabrałam się za oglądanie. Według mnie jest to jeden z lepszych filmów jaki ostatnio obejrzałam.
     Historia ukazuje relację małżeńską, która przez wiele lat nabiera kształtów, dojrzewa. Gdy Joe dostaje Nagrodę Nobla i wraz z żoną oraz synem wybierają się na rozdanie statuetek w kobiecie zaczyna coś pękać. Zbyt wiele niedopowiedzeń, niedocenianie drugiej połówki czy brak całkowitego wsparcia jak i wiele innych narastających spraw w końcu dają o sobie znać. Przyznam, że ten film ogromnie mnie zaskoczył. W niecałe dwie godziny został ukazany ogrom emocji z którymi widz często może się utożsamić. Natomiast relacja między bohaterami została mistrzowsko przedstawiona, o niebo lepiej niż to co dostajemy w "Historii małżeńskiej", która mnie ostatnio rozczarowała. Moim zdaniem w filmie pt. "Żona" jest stopniowo budowane napięcie, które nie opuszcza ani na moment, a pozostaje jeszcze na długo po seansie. Jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem tego jak została zrealizowana ta produkcja. Potrafi ona jeszcze na długo pozostać w głowie i daje dużą możliwość do refleksji. Samo zakończenie dość smutne, jednak jest ono idealnie wyważone i moim zdaniem pasujące do tej historii.
     Gra aktorska na bardzo dobrym poziomie. Mam wrażenie, że każdy z aktorów został idealnie dobrany do swojej roli i nikogo bym tutaj nie zamieniła. Podczas seansu moim zdaniem wszyscy wypadli bardzo naturalnie. Choć były jednostki, które nie wzbudziły we mnie swoim charakterem pozytywnych odczuć, to jednak widzę, że dopełniały one idealnie całą historię.
     Sądzę, że film pt. "Żona" pozostanie w mojej pamięci na dłużej. Jestem nim naprawdę oczarowana i sądzę, że w przyszłości obejrzę go jeszcze raz. A jeśli Wy jeszcze nie widzieliście tego filmu to gorąco polecam jego nadrobienie. Moim zdaniem naprawdę warto!
     Moja ocena: 9/10.

poniedziałek, 18 maja 2020

"Pajęczyna" Ewa Cielesz





Małe, zgubione w górach miasteczko, w którym rozgrywają się dalsze losy głównej bohaterki miało być dla niej chwilowym, niechcianym przystankiem bez perspektyw. W jego dusznej atmosferze pełnej niedopowiedzeń i zagadek, Anita wbrew sobie buduje nowe relacje i więzy. Czy oplątana nićmi własnych i cudzych spraw odnajdzie w tym hermetycznym światku miejsce dla siebie? Nastrojowa opowieść spowija nas jak pajęczyna i nie pozwala oderwać się od książki aż do ostatnich stron.

Opis książki






Autor: Ewa Cielesz 
Język oryginalny: polski 
Kategoria: Literatura piękna 
Gatunek: literatura polska 
Forma: powieść 
Rok pierwszego wydania: 2019 
Liczba stron: 360 
Czas trwania: 11h 23min 
Lektor: Donata Cieślik



     Książka pt. "Pajęczyna" to drugi tom trylogii 'Pochyłe niebo'. Niedawno przeczytałam pierwszą część, "Ćmę", i choć mnie aż tak bardzo nie porwała to zaintrygowała na tyle, że postanowiłam dać szansę i tej pozycji. Niestety znów mam pewne ale co do tej historii, lecz ma ona też pewne plusy o których możecie się dowiedzieć poniżej.
     Historia przedstawiona w tej powieści to bezpośrednia kontynuacja losów bohaterów z poprzedniego tomu. Anita wraz ze swoim mężem i córką przeprowadziła się do małej mieściny i stara się o jak najlepszy byt dla swojej rodziny. Mamy ty pełną mroku i napięcia akcję, która momentami potrafi zaskoczyć czytelnika. Choć akcja mam wrażenie, że nadal jest poprowadzona czasem dość leniwie to jednak nie ma miejsca na nudę. Obserwujemy tu wzloty i upadki bohaterów, ich obawy co do przyszłości. Ciekawie moim zdaniem zostały tutaj ukazane relacje małżeńskie, które niepielęgnowane bywają bardzo kruche. Również tytułowa pajęczyna ma tutaj ogromne znaczenie, lecz były momenty, gdy odniosłam wrażenie, że aluzje do niej były zbyt nachalne i naciągane. Odniosłam wrażenie, że już ciut mniej nieszczęść spotyka naszą główną bohaterkę, choć nie mogę napisać, że miała ona łatwe życie. Warto również zaznaczyć, że w tym tomie do głosu bardziej doszły postacie drugoplanowe i to też ich historie w znaczący sposób wpływały na Anitę. Całe szczęście nie było już tylu wątków z siostrą głównej bohaterki, która ogromnie mnie irytowała w poprzednim tomie.
     Bohaterowie zostali naprawdę dobrze wykreowani. Widać w nich, że uczą się na własnych błędach. Pomimo, że nadal popełniają błędy to jednak wynoszą z tego nauczkę. Coraz bardziej zaczynam lubić główną bohaterkę, Anitę, choć ma swoje za uszami. Żałuję jedynie, że tak mało było jej córeczki, która przecież odgrywa ważną rolę w życiu swojej matki.
     Styl autorki przyjemny, właściwie taki sam jak w pierwszym tomie. Nadal sposób w jaki stworzyła tę historię sprawia, że mam ochotę przeczytać kolejne jej powieści pomimo, że nie są one według mnie jakoś bardzo spektakularne. Niestety efekt ten momentami psuje lektorka, która nie do końca mnie tutaj przekonuje. Jest to jedna z nielicznych osób, która wywołuje u mnie tak mieszane odczucia w przypadku audiobooków.
     "Pajęczyna" to klimatyczna powieść poruszająca przeróżne wątki, które łączą się w niezwykłą całość. Choć nie zachwyca mnie aż tak bardzo to jednak sprawia, że nie mam poczucia straconego czasu. Ma ona w sobie to coś co sprawia, że chcę sięgnąć po kolejny tom i poznać dalsze losy bohaterów.
     Moja ocena: 6/10.

niedziela, 17 maja 2020

'Sergio' (2020) - film


Charyzmatyczny Sergio Vieira de Mello ma za sobą długą karierę jako czołowy dyplomata ONZ. Pracował w najbardziej niestabilnych regionach świata, umiejętnie negocjując porozumienia z prezydentami, rewolucjonistami i zbrodniarzami wojennymi, aby chronić życie zwyczajnych ludzi. Zanim jednak odejdzie ze służby, by rozpocząć proste życie u boku ukochanej kobiety, podejmuje się ostatniej misji w Bagdadzie, na nowo pogrążonym w chaosie po amerykańskiej inwazji. Ten ostatni, krótki w zamierzeniu wyjazd przemienia się w dramatyczną walkę o życie, kiedy w siedzibie ONZ wybucha bomba, grzebiąc Sergia pod gruzami. Oparty na faktach film "Sergio" to porywający dramat o mężczyźnie popchniętym do granic wytrzymałości fizycznej i psychicznej, kiedy zmuszony jest stawić czoła skutkom własnych kontrowersyjnych decyzji dotyczących aspiracji, rodziny i miłości.



     O filmie "Sergio", choć jest to jedna z tegorocznych nowości, słyszałam już kilka pozytywnych opinii. Kilka razy przejechałam się na takich poleceniach, lecz postanowiłam dać szansę tej produkcji, gdyż temat wydał mi się interesujący. Pomimo, że szału nie było to i tak uważam, że jest ona całkiem dobra.
     Mamy tu przedstawioną historię Sergio Vieira de Mello, który przez wiele lat pracował w ONZ. Jego kariera była momentami burzliwa, często przyszło mu funkcjonować w dość trudnych warunkach. Jego ostatnia misja przed odejściem ze służby okazała się również 'dramatyczną walką o życie' i ostatnim wyjazdem w jego życiu. Ten film jest oparty na faktach więc ciężko mi ocenić treść jako taką. Przyznam, że nie znam szczegółów z życia tej osoby i również trudno mi stwierdzić jak wiernie zostały ukazane niektóre momenty. Natomiast sam sposób w jaki zostały przedstawione wydarzenia uważam za bardzo dobry. Były tu na przykład wstawki z prawdziwych przemów prezydenta Stanów Zjednoczonych, które dla niektórych mogą być ważnym urozmaiceniem całości. Według mnie ten film w interesujący sposób przedstawił życie tego człowieka, zachęcając mnie przy tym aby lepiej poznać jego losy. Jestem po prostu zaintrygowana tym, w jaki sposób rozwijała się kariera tego człowieka i jego wpływ na rozwój pewnych sytuacji. Gra aktorska według mnie na bardzo wysokim poziomie. Mam wrażenie, że aktorom udało się idealnie ukazać przeróżne emocje targające postaciami, w które się wcielali.
     Pomimo moich obaw uważam film "Sergio" za naprawdę dobry. Zachęcił mnie on do poszerzenia swojej wiedzy o niektórych tematach. Jeśli jeszcze nie widzieliście tej produkcji to zachęcam Was do jej nadrobienia. Mam nadzieję, że będziecie nim równie pozytywnie zaskoczeni jak ja.
     Moja ocena: 7/10.
Related Posts with Thumbnails