poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Podsumowanie kwietnia 2018


Kwiecień zbliża się ku końcowi. Kolejny miesiąc, który zleciał mi tak szybko, że nawet nie wiem kiedy mi on upłynął. Nadal mam szalony okres w życiu prywatnym również i tym razem udało mi się wygospodarować trochę czasu na swoje hobby. Bez zbędnego przedłużania zapraszam na podsumowanie miesiąca.



Kwiecień książkowo 

- liczba przeczytanych książek: 4
- łączna liczba stron: 1 728

Żadna z tych pozycji niestety nie zrobiła na mnie ogromnego wrażenia. Czytało się je przyjemnie, choć wątpię abym bardzo długo o nich pamiętała. Przypuszczam, że nie znajdą się w żadnej mojej topce z tego roku. Pozostaje mi mieć nadzieję, że kolejny miesiąc będzie lepszy - przynajmniej pod względem dobru lektur.




Kwiecień filmowo

- liczba obejrzanych filmów: 4

W przypadku filmów udało mi się trafić bardziej różnorodnie. "Woda dla słoni" to produkcja, która zrobiła na mnie ogromnie pozytywne wrażenie. Jeśli jeszcze nie widzieliście to gorąco polecam nadrobienie! Natomiast "Przyjaciele z kasą" mają szansę stać się jednym z gorszych filmów, które obejrzałam w tym roku.


Jak u Was wypadł kwiecień? Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni :).

niedziela, 29 kwietnia 2018

'Benji' (2018) - film










Kiedy mały chłopiec i jego siostra wpadają w kłopoty, dzielny pies rusza im na ratunek. 











     Film "Benji" był dla mnie przed obejrzeniem ogromną zagadką. Niewiele o nim wcześniej słyszałam, choć jak tylko zobaczyłam, że głównym bohaterem jest pies, wiedziałam, że będę musiała to zobaczyć. Na pewno ta notka nie będzie obiektywna, gdyż uwielbiam te czworonogi!
     Dwójka rodzeństwa chce przygarnąć bezdomnego psa, a wspólnymi siłami nadają mu nawet imię - Benji. Niestety matka chłopca i dziewczynki nie zgadza się na kolejną żywą istotę w domu, którą trzeba wykarmić. Gdy młodzi wpadają w kłopoty porzucony pies ich nie opuszcza. Choć głównym bohaterem tego filmu jest zwierzak to jest to całkiem udany 'kryminał familijny'. Wiele się tutaj dzieje, dużo sytuacji jest nawet wręcz absurdalnych ale oglądanie tej produkcji sprawiło mi ogromną frajdę. Według niektórych źródeł jest ona przeznaczona dla odbiorców już od siódmego roku życia, ale nawet dorośli powinni miło spędzić czas podczas seansu. Jako widz 25+ widziałam tutaj dużo wydarzeń, które w prawdziwym życiu nigdy nie miałyby miejsca, jednak całość była na tyle przezabawna, że nie mogłam się oderwać. To, ile emocji potrafi wywołać film w niecałe półtorej godziny, jest niewyobrażalne.
     Gra aktorska bardzo dobra. Momentami nie pasował mi jedynie Gabriel Bateman, wcielający się w postać Cartera. Zdarzały się sceny, gdy zachowywał się zbyt drętwo, aniżeli mogłoby to wynikać z danej sytuacji. Jak zwykle najbardziej spodobał mi się przeuroczy zwierzak, który to jednak miał do odegrania najwięcej tych absurdalnych scen.
     "Benji" nie jest aż tak genialną produkcją jak "Był sobie pies", jednak nie żałuję ani minuty poświęconej na jej obejrzenie. Bardzo miło spędziłam czas, a czegoś takiego właśnie potrzebowałam na niezbyt ciepły wieczór podczas urlopu. Jeśli jeszcze nie widzieliście tego filmu oraz uwielbiacie psy to gorąco polecam! Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie.
     Moja ocena: 7/10.

piątek, 27 kwietnia 2018

"Najmroczniejszy sekret" Alex Marwood

Tajemnicze zniknięcie dziecka, toksyczne relacje międzyludzkie i mroczne sekrety.
Co się stało z Coco?
Impreza z okazji 50. urodzin Seana Jacksona miała być niezapomnianym wydarzeniem. Wykwintne dania, strumienie szampana, doskonała muzyka i wytworni goście. Wieczór nie kończy się jednak tak, jak wszyscy planowali... Uczestnikami imprezy wstrząsa wiadomość o zaginięciu jednej z bliźniaczek, córek jubilata. Trzyletnia Coco rozpłynęła się w powietrzu. Ani policyjne dochodzenie, ani zakrojone na szeroką skalę poszukiwania nie przynoszą żadnego efektu, a bliscy przestają się łudzić, że dziewczynka kiedyś do nich wróci.
Dwanaście lat później pogrzeb Seana stanie się okazją do ponownego spotkania uczestników feralnego przyjęcia. Napięta atmosfera i przemilczane fakty sprawią, że na jaw zaczną wychodzić pilnie strzeżone sekrety, a wśród nich również ten najmroczniejszy...
Opis książki




Autor: Alex Marwood
Tytuł oryginalny: The Darkest Secret
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Lisowski Rafał
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2016
Rok pierwszego wydania polskiego: 2017
Liczba stron: 416



     Książka "Najmroczniejszy sekret" to już moje drugie spotkanie z autorką. Wcześniejszą jej pozycją, czyli "Dziewczynami, które zabiły Chloe", nie byłam jakoś szczególnie zachwycona, lecz widząc tę powieść na półce w bibliotece postanowiłam dać drugą szansę pisarce. Niestety również i tutaj nie będzie zbyt wielu achów i ochów z mojej strony.
     Impreza urodzinowa - w końcu pięćdziesiąt lat na karku to dobry powód aby świętować. Niestety w niewyjaśnionych okolicznościach znika jedna z bliźniaczek, Coco, ukochana córeczka jubilata. Dopiero po latach, podczas pogrzebu Seana, na jaw wychodzi wiele niuansów z tamtego feralnego dnia. Według mnie sam opis może wydawać się intrygujący, że niejeden czytelnik z chęcią sięgnie po tę powieść. Jednak im dalej w las, im bardziej zagłębiałam się w lekturę to nie przynosiła mi ona aż takiej przyjemności, jakbym się po niej mogła spodziewać. Choć nie miałam aż tak ogromnych nadziei co do tego kryminału to sama fabuła postawiła poprzeczkę dość wysoko. W moim odczuciu nie został w pełni wykorzystany potencjał tej historii. Pomimo, że znajdziemy tutaj kilka zwrotów akcji, które mrożą krew w żyłach to poczułam się trochę rozczarowana tym co znalazłam na kartach tej powieści. Nie wszystkie wątki zostały według mnie dopracowane na tyle abym była w stanie bardziej docenić treść.
     Bohaterowie zaskakująco dobrze wykreowani. Choć występuje tutaj dość spora ilość postaci, to żadna z nich podczas lektury nie powinna się nam pomylić z inną. Niektóre zachowania były dość nietypowe i co niektórych mogą zmusić do refleksji nad ich postępowaniem. Bohaterów można pokochać albo znienawidzić, jednak nie przejdziemy obok nich obojętnie.
     Styl autorki w miarę przystępny. Nie mogę nic złego na ten temat napisać, gdyż, o dziwo całkiem dobrze spędziłam czas podczas lektury. Pomimo niezbyt porywającej mnie fabuły, udało mi się wręcz pochłonąć tę pozycję w tylko dwa wieczory. Pisarka bardzo płynnie przechodziła z jednych wydarzeń do innych, dzięki czemu nie panował tutaj niechlujny chaos.
     Wydanie - tym razem miałam powieść w wersji papierowej i niestety nie jestem zachwycona. Standardowo klejone strony i dość kiepskiej jakości papier wykorzystany do okładki spowodowały, że egzemplarz biblioteczny nie był już w zbyt dobrym stanie. Natomiast same kartki były lekko zażółcone a nie mocno białe, wykorzystana czcionka [albo jak niektórzy preferują 'font' :P] niezbyt mała, dzięki czemu podczas lektury moje oczy aż tak się nie męczyły.
     Wątpię abym kiedykolwiek chciała powrócić do tej powieści. Całkiem dobrze mi się ją czytało, choć nie porwała mnie ona na tyle abym rozpamiętywała ją przez długi czas. Ot taka powieść, która umiliła mi po prostu kilka godzin życia ;). Zapewne kiedyś sięgnę jeszcze po kolejną książkę tej autorki, gdyż mam jeszcze jedną na czytniku, aczkolwiek nie wiem czy nastąpi to w najbliższych miesiącach...
     Moja ocena: 5/10.

środa, 25 kwietnia 2018

'Przyjaciele z kasą' (Friends with Money, 2006) - film








Opowieść o czterech przyjaciółkach "na całe życie”, mieszkających na Zachodnim Wybrzeżu, które osiągnęły już pewien poziom wygody w swoim życiu i już zdążyły przyzwyczaić się do markowych ciuchów, przyjęć charytatywnych i opieki nad mężami i potomstwem. Ale gdy osiągają „pewien wiek” niezałatwione sprawy zaczynają burzyć ich wygodne życie.







     Film o chwytliwym tytule, czyli "Przyjaciele z kasą", został mi kiedyś polecony przez pewnych znajomych. Wiedziałam, że są oni ogromnymi fanami Jennifer Aniston i nie ważne jak zła jest dana produkcja to i tak będą się nią zachwycać. Z przymrużeniem oka podeszłam do seansu, jednak nadal czuję się zawiedziona, że coś takiego w ogóle zobaczyłam...
     Cztery przyjaciółki od lat utrzymują swoje relacje przynajmniej na poprawnym poziomie. Każda z nich jest na innym etapie swojego życia, choć co je łączy to fakt, że wszystkie zmagają się jakimiś problemami. Właściwie ten film nie opowiada jakiejś spójnej historii, którą mogłabym pokrótce streścić. Większość scen została wyrwana z kontekstu i porozrzucana bez większego przemyślenia. Pomimo ogromnych chęci nie potrafię wykrzesać od siebie zbyt wielu pozytywnych wniosków na temat tej produkcji. Choć jakby tak dłużej pomyśleć to nie potrafię przedstawić nawet jednego aspektu pod względem fabuły, który by mi się podobał...
     Gra aktorska w tym filmie nie jest czymś czym mogłabym się zachwycać. Znajdziemy tutaj kilka znanych nazwisk, jednak same w sobie nie uratują czegoś, co nie ma sobą nic dobrego do pokazania. Nawet Jennifer Aniston, która wypadła rewelacyjnie w serialu "Przyjaciele", tutaj nie była tak fenomenalna i nie pozostawiła po sobie tak dobrego wrażenia.
     Żałuję, że dałam się namówić na obejrzenie tego filmu. Jestem pewna, że nigdy więcej do niego nie powrócę i utwierdzam się w przekonaniu, że muszę rozważniej brać pod uwagę to co zachwalają inni. osobiście nie jestem w stanie nawet stwierdzić czy mogłabym ze swojej strony komukolwiek polecić ten tytuł. Pozostaje mi mieć nadzieję, że dość szybko ta produkcja wyleci mi z pamięci.
     Moja ocena: 3/10.

poniedziałek, 23 kwietnia 2018

"Testament" Remigiusz Mróz


Znany warszawski ginekolog niespodziewanie otrzymuje ogromny spadek od jednej ze swoich pacjentek, choć przyjął ją w gabinecie tylko raz. W skład masy spadkowej wchodzi zapuszczona nieruchomość, która lata temu po reprywatyzacji stała się własnością kobiety. Kiedy lekarz jedzie na miejsce, czeka go kolejne zaskoczenie – odnajduje zwłoki w stanie zaawansowanego rozkładu, a niedługo potem ginekologiem interesuje się policja, gotowa aresztować go za przestępstwo.
Lekarz chce, by reprezentowała go Joanna Chyłka, która jakiś czas temu była jego pacjentką. Mecenas waha się, jest bowiem zaabsorbowana obroną kogoś innego. Kiedy jednak okazuje się, że ginekolog może pomóc w wyciągnięciu tej osoby z więzienia, natychmiast się zgadza. Nie wie, jak wiele sekretów drzemie w rodzinnej przeszłości spadkodawczyni… 
Opis książki





Autor: Remigiusz Mróz
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2018
Liczba stron: 536



     "Testament" to kolejny tom serii o Joannie Chyłce. Pierwsze części cyklu zrobiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie, dlatego też jeszcze z chęcią sięgnęłam również po tę powieść. Niestety nie jest już tak fenomenalnie jak było według mnie na początku...
     Tym razem poznajemy warszawskiego lekarza, który nieoczekiwanie dostaje pokaźny spadek od jednej ze swoich pacjentek. Co najdziwniejsze spotkał ją tylko raz w życiu a ta obdarzyła go takim majątkiem. Jak zwykle sprawą postanawia zająć się Joanna Chyłka. Pomimo, że życie nie rozpieszczało głównej bohaterki, a na dodatek musi pomóc swojemu przyjacielowi Zordonowi, to znajduje jeszcze czas aby zając się tą nietypową sprawą. Jeśli ktoś czytał poprzednie tomy, to bez problemu dostrzeże pewną schematyczność, która pojawia się w tych powieściach. Wiemy, czego możemy się spodziewać, a na zakończenie dostaniemy bombę z której ciężko będzie nam się otrząsnąć. Przynajmniej w teorii. W praktyce mnie zaczyna trochę nużyć to, że nie ma już tego elementu zaskoczenia, który towarzyszył mi podczas lektury początkowych tomów.
     Bohaterowie w moim odczuciu na tym samym poziomie. Ni to plus ani minus. Jest to już siódmy tom cyklu a mam wrażenie, że postacie są nadal w tym samym punkcie co byli na początku. Niewiele się oni zmienili, życiowe doświadczenia jakby niewiele ich nauczyły. Znów wiedziałam, że mogę spodziewać się niepokornej Chyłki z ciętym językiem oraz trochę nieporadnego życiowo Kordiana.
     Styl pisania autora bez zarzutu. Nadal ma on lekkie pióro i płynne poprowadzenie akcji, dzięki czemu mogłam bardzo szybko przebrnąć przez powieść. Samo wydanie elektroniczne, które mam na swoim czytniku zostało przyzwoicie zrobione i nie mam pod tym względem nic do zarzucenia. Znów mogę Was odesłać do poprzednich moich początkowych recenzji tej serii, gdzie obszerniej opisałam swoje odczucia na ten temat.
     Nie uważam aby ta powieść była zła, jednak zauważam pewną tendencję spadkową. Przypuszczam, że sięgnę po kolejny tom, choć mam nadzieję, że będzie on jednym z ostatnich. Cała seria o Chyłce zrobiła się trochę jakby moim 'guilty pleasure'. Nadal przyjemnie mi się ją czyta, lecz nie czuję już tego dreszczyku emocji, że będzie następna powieść z tymi bohaterami.
     Moja ocena: 6/10.

sobota, 21 kwietnia 2018

'Woda dla słoni' (Water for Elephants, 2011) - film





Jacob Jankowski (Robert Pattinson) to student weterynarii, który pod wpływem dramatycznych przeżyć jest zmuszony porzucić studia tuż przez ich ukończeniem. Dzięki zbiegowi okoliczności przyłącza się do wędrownego cyrku, gdzie rozpoczyna pracę jako weterynarz. Poznaje piękną Marlenę (Reese Witherspoon), która ujeżdża konie i jest żoną charyzmatycznego właściciela cyrku Augusta (Christoph Waltz). Zaprzyjaźnia się też ze słonicą Rosie, inteligentnym zwierzęciem o ukrytych możliwościach. 







     "Woda dla słoni" to kolejna produkcja, którą obejrzałam głównie ze względu na obsadę aktorską. Byłam ogromnie ciekawa jak wypadła tutaj dwójka aktorów - Reese Witherspoon oraz Robert Pattinson. Mając możliwość zobaczenia tego filmu nie wahałam się ani chwili i z wielką ochotą poświęciłam swój czas. Całe szczęście nie zawiodłam się, pomimo, że sama tematyka nie należy w kręgu moich zainteresowań.
     Jacob w nieco dramatycznych okolicznościach przyłącza się do wędrownego cyrku, gdzie zaczyna pracę jako weterynarz. Choć nie udało mu się ukończyć studiów w tym kierunku, idealnie odnajduje się w swojej roli. Podczas pracy nawiązuje wiele interesujących relacji, z czego jedna w niedalekim czasie przeradza się w zakazane uczucie. Pomimo, że tematy cyrkowe nie za bardzo mnie interesują, to bardzo dobrze mi się oglądało tę produkcję. Sposób w jaki została poprowadzona akcja jest moim zdaniem mistrzowski. Film trwa dwie godziny, jednak nie uważam, żeby którakolwiek scena była umieszczona na siłę. Ba! Ich brak mógłby nawet negatywnie wpłynąć na całokształt i moje wrażenia po seansie byłyby mniej pozytywne.
     Gra aktorska na bardzo wysokim poziomie. Każda rola została idealnie obsadzona, a sami aktorzy rewelacyjnie wcielili się w swoje postacie. Pod tym względem nie mam nic do zarzucenia tej produkcji. Nawet Witherspoon oraz Pattinson, czyli nazwiska na które najbardziej liczyłam, nie zawiedli mnie swoimi umiejętnościami i odpowiednim wczuciem się w role. Warto dodać, że całkiem nieźle Robertowi, jak na osobę które nie miała nigdy wcześniej styczności z tym językiem, szło mówienie niektórych zwrotów po polsku.
     Nie żałuję, że poświęciłam swój czas na obejrzenie tego filmu. Mogę mieć jedynie pretensję do siebie za to, że zrobiłam to dopiero teraz. Jeśli jeszcze ocalała jakaś osoba, która nie widziała tej produkcji to gorąco zachęcam do jej nadrobienia.
     Moja ocena: 9/10.

czwartek, 19 kwietnia 2018

"Kłamczucha" E. Lockhart


 
Wierzyła, że im więcej wypocisz na treningu, tym mniej wycierpisz w walce.
Wierzyła, że najlepszym sposobem, by uniknąć złamanego serca, jest udawać, że się go nie ma.
Wierzyła, że to, jak mówisz, jest często ważniejsze niż to, co masz do powiedzenia.
Wierzyła też w filmy akcji, trening siłowy, potęgę makijażu, ćwiczenie pamięci, równe prawa oraz to, że z filmików na YouTube można się nauczyć miliona rzeczy, których na próżno szukać w college’u.
Jule West Williams to wojowniczka, dziewczyna kameleon, zawsze gotowa do ataku.
Imogen Sokoloff to dziedziczka fortuny i zagubiona w życiu sierota. Co przyniesie przyjaźń tych dwóch tak różnych dziewczyn?
Opis książki






Autor: E. Lockhart
Tytuł oryginalny: Genuine Fraud
Język oryginalny: angielski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura zagraniczna
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2017
Rok pierwszego wydania polskiego: 2018
Liczba stron: 320



     Widziałam wiele pozytywnych opinii na temat książki pt. "Kłamczucha" E. Lockhart, dlatego też chciałam na własnej skórze przekonać się o co tyle szumu. Po tak zachwalanej powieści spodziewałam się wiele dobrego, a niestety dostałam coś co jest najwyżej bardzo przeciętne...
     Jule to nietypowa i tajemnicza kobieta, która jest przez znajomych łączona z jej przyjaciółką Imogen. Jednak ich relacja nie jest taka oczywista jaka może się na pierwszy rzut oka wydawać. Historia przedstawiona na kartach tej powieści jest ukazana w dość nietypowy sposób. Już na samym początku poznajemy koniec tej powieści, lecz im dalej brniemy tym więcej dowiadujemy się tego, co doprowadziło do tych sytuacji. Dla mnie ten zabieg jest jedynym plusem całej historii, choć wiem, że nie wszystkim takie coś odpowiada. Niestety sama treść nie była bardzo porywająca. Nie potrafiłam się odpowiednio wciągnąć w przygody głównej bohaterki i z zapartym tchem śledzić jej poczynań. Niektóre zachowania postaci były absurdalne i nawet fakt, że później się dowiedzieliśmy co ich skłoniło do podjęcia takich decyzji, nie było odpowiednio przemyślane. Podczas lektury odniosłam wrażenie, że autorka pisała tę powieść w pośpiechu, przez co nie wszystko zostało tutaj dopracowane i spójnie stworzone.
     Bohaterowie niestety nie są mocną stroną tej książki. Teoretycznie jesteśmy w stanie odróżnić od siebie postacie, które tutaj występują, to jednak nie są one na tyle solidnie wykreowane aby móc o ich pamiętać nawet miesiąc po lekturze. Kolejnym aspektem, który mnie nie zachwycił to styl autorki. Według mnie był on zbyt infantylny, jakby przeznaczony dla pięciolatka, choć sama treść już jest niby dla bardziej dorosłego czytelnika. Znajdziemy tutaj wiele powtórzeń, jakbyśmy zapomnieli już o czym czytaliśmy kilka zdań wcześniej. Pisanie aby pisać i zapełnić tylko strony, niekoniecznie czymś mądrym i wnoszącym cokolwiek do fabuły.
     W swoich rękach miałam wydanie elektroniczne i całe szczęście, że wersja papierowa nie zabiera mi miejsca na półce. O ile sam tekst na moim czytniku wyglądał jako tako schludnie to widziałam wiele literówek, brak znaków interpunkcyjnych czy spacji, choć sama nie jestem mistrzem w ich stawianiu. Nie będę miała wyrzutów sumienia kasując plik, gdyż nie zamierzam więcej powracać do tej pozycji.
     Osobiście czuję się trochę oszukana. Marketing zrobił chyba w tym przypadku swoje, dzięki czemu ludzie sięgnęli po te książkę, a co niektórzy nawet ja zachwalali. Jestem pewna, że nie sięgnę po nią ponownie, a nad tym czy dam autorce kolejną szansę pomyślę kilka razy czy jest sens.
     Moja ocena: 5/10.

niedziela, 8 kwietnia 2018

'Oczy anioła' (Angel Eyes, 2001) - film





Chicago. Dręczona traumatycznymi wspomnieniami z dzieciństwa policjantka Sharon Pogue (Jennifer Lopez) jest w zupełności oddana swojej pracy. Zaniedbuje przez to życie prywatne. Pewnego dnia podczas pościgu za groźnym przestępcą, zostaje uratowana przez tajemniczego nieznajomego (Jim Caviezel), który każe mówić na siebie "Catch". Pomiędzy obojgiem rodzi się uczucie. Sharon jednak nie wie, że skryty i dziwnie zachowujący się "Catch", skrywa tragiczną oraz bolesną przeszłość. 






     Film "Oczy anioła" z Jennifer Lopez oglądałam po raz pierwszy dobre kilkanaście lat temu, jako wczesna nastolatka. Zrobił on na mnie wtedy bardzo pozytywne wrażenie, dlatego postanowiłam obejrzeć go raz jeszcze, aby przekonać się jak odbiorę go po tylu latach. Niestety nie jest już tak dobrze jak za pierwszym razem.
     Sharon spotyka na swojej drodze tajemniczego mężczyznę, który znacząco wpłynie na jej życie. Fabuła moim zdaniem jest bardzo prosta, choć początek tego filmu dawał zupełnie inne nadzieje na zakończenie. Na stronie filmwebu produkcja została zakwalifikowana jako melodramat, chociaż odniosłam wrażenie, już po ponownym obejrzeniu, że całość bardziej podchodzi pod romans ze znikomymi elementami komedii. Sama nie jestem pewna czego się spodziewałam, jednak dostałam trochę miałką historię, przeplataną jedynie nielicznymi scenami, które mogą zrobić na widzu dobre wrażenie. Gdyby inaczej pociągnąć tę historię, mógłby powstać naprawdę godny polecenia film, który trzymałby w napięciu od początku do końca.
     Gra aktorska - niestety mam tutaj kilka 'ale'. Mam wrażenie, że Jennifer Lopez lepiej sprawdza się jako piosenkarka, a nie jako aktorka. Jednak to bardziej aktor wcielający się w Catcha, czyli Jim Caviezel, był dla mnie najbardziej drętwy ze wszystkich osób tu występujących. To jak wcielił się w swoją postać całkowicie nie przekonało mnie do niej, a wręcz od niej odpychało. Nie widziałam w nim żadnych emocji, graj ciągle jedną miną, która niewiele wnosiła do całej sytuacji. Nie ważne czy był smutny, szczęśliwy czy jeszcze inne emocje w nim buzowały - ciągle ta sama mina...
     Ten film dostaje ode mnie w tym momencie i tak wysoką ocenę, choć chyba głównie przez sentyment. Jak widać po moim przykładzie, przez lata gust filmowy może się zmienić dość znacznie. Nie jestem pewna czy będę miała jeszcze kiedyś ochotę powracać do tej produkcji, ale nawet jeśli tak to nie nastąpi to zbyt szybko.
     Moja ocena: 5/10.

wtorek, 3 kwietnia 2018

"Ladacznica" Emma Donoghue

Mary łaknie pięknych ubrań i wstążek tak jak ludzie z jej klasy łakną jedzenia i ciepła. To głód, który sprowadza ją na drogę prostytucji w wieku trzynastu lat.
Mary zostaje wypędzona z domu przez swoją rozszalałą matkę, gdy zachodzi w ciążę, i niemal umiera na ulicach Londynu. Jej wybawicielką okazuje się Doll - prostytutka. Mary swobodnie przemierza Londyn wraz z Doll, ubrana w wyzywające, krzykliwe stroje i z krzykliwie umalowanymi na czerwono ustami, sprzedając swoje ciało mężczyznom.
Stojąc w obliczu długów i gróźb, Mary ucieka do Monmouth, rodzinnego miasta swojej matki, gdzie próbuje rozpocząć nowe życie jako pokojówka w domu pani Jones. Wkrótce jednak odkrywa, że nie jest w stanie uciec od swojej przeszłości i od tego, jak wiele są w stanie zapłacić jej ludzie za spełnianie zachcianek, które nie przystoją ich pozycji w społeczeństwie...
Opis książki





Autor: Emma Donoghue
Tytuł oryginalny: Slammerkin
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Składanowska Kinga
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura zagraniczna
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2000
Rok pierwszego wydania polskiego: 2013
Liczba stron: 456



     Z autorką miałam po raz pierwszy styczność już dwa lata temu, gdy w moje ręce trafiła książka pt. "Pokój". Zrobiła ona na mnie bardzo dobre wrażenie, dlatego też widząc "Ladacznicę" Emmy Donoghue na półce w bibliotece wiedziałam, że nie mogę przejść obok niej obojętnie. Przyniosłam stosik nowych książek do domu i to właśnie od tej pozycji zaczęłam swoją lekturę tych pozycji. Będąc już po jej przeczytaniu czuję się w pewien sposób zawiedziona...
     Akcja tej powieści rozgrywa się w XVIII-wiecznej Anglii. Mary zostając wygnana z domu rodzinnego przez własną matkę i przechodzi dość trudne chwile, trafiając na ulice Londynu. Sama fabuła wywołała we mnie sprzeczne odczucia. Z jednej strony akcja wydawała się bardzo ciekawa, pędziła na łeb na szyję, aby momentami wylać na mnie kubeł zimnej wody i wlec się niemiłosiernie powoli. Niestety znajdziemy tutaj właśnie takie nierówne treści, które czasem wywoływały we mnie przeogromną frustrację. Co mnie również rozczarowało, to fakt, że nie znajdziemy tutaj akcji zapadającej w pamięci na lata, wspominając i roztrząsając niektóre zagadnienia jeszcze na długo po lekturze. Spodziewałam się powieści równie dobrej i wstrząsającej co "Pokój" i niestety nie znalazłam tu nic z tego co szukałam.
     Bohaterowie też mnie niestety trochę zawiedli. Nie wszystkie postacie były bardzo dobrze wykreowane, niektórzy mi się ze sobą mieszali. Zabrakło mi tutaj tego charakterystycznego akcentu osób występujących na kartach powieści, przez co ich mnogość momentami po prostu przytłaczała i nic nie wnosiła spektakularnego do treści. Sama główna bohaterka Mary miała swoje lepsze i gorsze momenty, wprawiając czytelnika w konsternację.
     Styl autorki troszkę inny niż ten, który poznałam wcześniej. Odniosłam momentami wrażenie, jakbym czytała książkę innej pisarki niż tej, której nazwisko widnieje na okładce. Możliwe, że jest to też kwestia tłumaczenia przez inną osobę, przez co język mógł wydać mi się bardziej toporny i momentami nieprzyjazny? Chyba muszę przeczytać jeszcze jedną jej powieść aby móc lepiej ocenić ten aspekt.
     Wydanie w wersji papierowej, które miałam w rękach nie zachwyciło mnie. Wykorzystane tutaj klejenie stron to moja zmora i nadal nie polubiłam tego rozwiązania. Papier wydawał mi się dość nieprzyjemny, chociaż całe szczęście nie był rażąco biały, przez co mogą zacząć boleć oczy podczas lektury. Sama okładka też nie wydaje mi się na tyle przyciągająca uwagę abym miała ochotę sięgnąć jeszcze raz po tę pozycję (choć może płeć męska będzie miała inne zdanie ;)).
     Poprzednia książka tej autorki, z którą miałam styczność, postawiła poprzeczkę bardzo wysoko, przez co nie potrafię w pełni docenić tego co tutaj znalazłam. Spodziewałam się czegoś dużo lepszego, choć nie można napisać, że jest to całkowicie zła książka od której powinno się trzymać z daleka. Jestem ciekawa waszej opinii na temat twórczości tej autorki i czy tylko ta jest może po prostu jedną ze słabszych w jej dorobku.
     Moja ocena: 6/10.
Related Posts with Thumbnails