czwartek, 29 sierpnia 2013

'Amerykańskie ciacho' (Spread, 2009) - film



  
Rozbrajająco przystojny Nikki (Ashton Kutcher) uwielbia dobrą zabawę, luksusowe życie i piękne kobiety. Zwłaszcza, jeśli są bajecznie bogate. Zdobywa je szybko i zmienia, gdy tylko znudzą mu się ich luksusowe apartamenty. To jego sposób na życie. A  przy okazji - doskonały biznes. Nieodpartemu czarowi Nikkiego ulegają kolejne kobiety, a on bawi się nimi i korzysta z życia, które mu sponsorują. Pewnego dnia spotyka wyjątkową dziewczynę - Heather. Piękna nieznajoma nie jest nim jednak zainteresowana. Czy w grze uczuć, która zaczyna się między Nikkim a dziewczyną chodzi o coś więcej niż seks i pieniądze?







     Robiłam kilka podejść do tego filmu. Za każdym razem nie miałam ochoty obejrzeć go do końca, ale pozostawić zaczętą produkcję i nigdy nie obejrzeć jej do końca? Zmusiłam się dzisiaj i obejrzałam. Cały... Musiałam ochłonąć kilka godzin aby recenzja nie składała się z samych wulgaryzmów.
      Fabuła filmu może i ciekawa. Osobiście nie spotkałam się z podobną - chociaż po ostatnim zerknięciu na ranking filmwebu przeraziłam się faktem jak mało kultowych filmów widziałam. Z pierwszej dziesiątki tylko jeden <wstyd>. Z pierwszej pięćdziesiątki nie wiem czy uzbierałaby się chociaż dziesiątka. Dopiero mam zamiar zacząć nadrabiać, więc  moje zdanie odnośnie fabuły w tej produkcji może się jeszcze zmienić. Przystojniak, który poszukuje atrakcyjne i bogate kobiety aby się przy nich zakręcić i być na ich utrzymaniu? Jeśli reżyser miałby pomysł jak to rozegrać to może wyjść ciekawy film. Ale coś tutaj akurat "nie pykło".
     "Rozbrajająco przystojny Nikki", którego gra Ashton Kutcher... Jak dla mnie Kutcher i przystojny to typowy przykład oksymoronu. Nie jest możliwe, żeby mi się on spodobał i na dodatek w takiej roli. Grał jak dziecko, zachowywał się jak dziecko (chociaż może to akurat specyfika roli w którą się wcielał). Ogólnie głównego bohatera strasznie nie lubiłam i przez cały film mnie denerwował, irytował, doprowadzał do szewskiej pasji. Jedynie napotkana na jego drodze Heather (Margarita Levieva) jakoś nadawała się do granej przez siebie roli. Piękna, uwodzicielska, kobieca - choć nie wiem czy mężczyźni i inne kobiety się ze mną zgodzą :). Jak dla mnie podczas oglądania miałam wrażenie, że bardzo dobrze, jako jedna z nielicznych w tym filmie, wciela się w rolę. I można by rzec, że tam pasowała. Reszta aktorów, wraz z głównym bohaterem, była dla mnie kiepska. 
     Cała reszta - coś było takiego, że ze sobą nie współgrało... Muzyka, sceneria... Coś poszło nie tak i nie pasowało do siebie. Jak dla mnie nie została stworzona spójna całość, która przyciągnie do siebie widza. Może się mylę, ale mi ten film zupełnie się nie podobał, nie chwycił mnie za serducho. Podniósł jedynie mi ciśnienie...
     Ogólnie jestem strasznie zawiedziona tą produkcją. Tyle osób mi ją zachwalało, kazało obejrzeć, że aż jestem w szoku. Albo ja jestem dziwna albo muszę zmienić dziwnych znajomych :D. Mam również zupełnie inny gust odnośnie facetów - chociażby niedoceniany przez większą damską część znajomych - Henry Cavill w serialu "Dynastia Tudorów", którego ja uznaję za boskie ciacho :). I prędzej go bym widziała w głównej roli a nie Kutcher'a. Ja jestem stanowczo na nie...  
     Moja ocena: 1/10

sobota, 24 sierpnia 2013

"Nie dla mięczaków" Monika Szwaja

 






Autor: Monika Szwaja
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura współczesna polska
Forma: opowiadanie/nowela
Rok pierwszego wydania: 2011
Liczba stron: 96 









     Po pierwszym spotkaniu z twórczością Pani Moniki Szwai ("Stateczna i postrzelona") nie myślałam, że jeszcze kiedykolwiek sięgnę po jej jakąkolwiek książkę. Jednak ta wpadła w moje ręce podczas Światowego Tygodnia Książek 2011 w Empiku (jak dawali za darmo to czemu nie wziąć :)) i tak sobie leżakowała na półce od tego czasu. I to był błąd - nie powinnam jej w ogóle przynosić do domu... 
     Książka opowiada historię Piotra, którego poznajemy gdy wziął rozwód. Jednak jego wolność nie trwa zbyt długo. Już wracając z sądu spotyka pewną niewiastę. Można by rzec, że w tym miejscu akcja powinna się rozkręcać. Jednak całość dla mnie nie jest zbyt ciekawa. Wątki, od tak sobie zostały wplecione. Wszystko bardzo nierealne, a z tego co wiem, to ta pozycja fantastyką nie jest... Dużo ciekawsze historie można znaleźć nawet w dużo cieńszych opowiadaniach, mających tylko np. jedną trzecią stron co to. Wszystko było dla mnie tak nieudolnie skonstruowane, że nie wiem jakim cudem dotrwałam do końca...
     Bohaterowie nijacy, słabo wykreowani. Wszyscy byli takimi ciepłymi kluchami, które dają sobie wchodzić na głowę. Przynajmniej ja tak ich odebrałam. Niby były próby wprowadzenia ich jako ciekawe postacie - niestety, no cóż, wyszło jak wyszło.
     Styl autorki - miałam wrażenie, że w tej pozycji pisała jak do małego dziecka, czy, że tak się wyrażę - do debila. Pozycja miała być lekką książką na letni wieczór. Pewnym umileniem dnia. Niestety nie udało się. W sumie nie wiem jaki cel to coś ma spełniać - bo stylem nie zachwyca, historią również. Chyba tylko zapycha czas i podnosi ciśnienie.
     Wydanie - tutaj empik się niestety nie popisał. Dużo błędów, typu nowe zdanie z małej litery, brak kropek na końcu zdania (a ich brak był najbardziej widoczny na końcach akapitu). Nie zwraca się na takie rzeczy uwagi jak są spełnione, ale brak podstawowych zasad trochę rzuca się w oczy. Książka klejona, a nie zszywana. Sądzę, że przy kolejnym czytaniu by się rozleciała. Ratuje ją to, że sięgać po nią ponownie nie zamierzam ;).
     Nie sądzę, żebym kolejny raz sięgnęła po pozycje tej autorki. Bardzo infantylny styl pisania, brak jakiejkolwiek spójnej historii, która wciągnie czytelnika oraz wydanie odpychają od siebie. Może jestem po prostu za stara na takie książki? Ogólnie żałuję czasu poświęconego na tą pozycję, gdyż strasznie się męczyłam nad nią. Może jestem po prostu mięczakiem :)?
     Moja ocena: 1/10.

czwartek, 22 sierpnia 2013

'Perswazje' (Persuasion, 2007) - film




Ekranizacja poczytnej powieści Jane Austen. Anne Eliot pochodzi z bardzo szanowanej arystokratycznej rodziny. W wieku 19 lat zakochuje się z wzajemnością w kapitanie Fredericku Wentworh. Niestety, pochodzi on z nieco niższych sfer, więc rodzice Anne nie zgadzają się na ślub. Dziewczyna ulega perswazjom najbliższych i zrywa zaręczyny. Kiedy osiem lat później ponownie spotyka kapitana, uczucia odżywają, a Anne zaczyna zastanawiać się nad swoją niezależnością. Powoli narasta w niej bunt przeciw obowiązującym konwenansom. Czy jednak nie okaże się, że dojrzała do tego zbyt późno? 







     Przeczytałam niedawno książkę "Perswazje" Jane Austen, dlatego też byłam ciekawa ekranizacji. Książka była dla mnie dość chaotyczna, więc miałam nadzieję, że film chociaż trochę to "usystematyzuje". Jednak... jak zwykle ekranizacja i tak jest gorsza niż książka, na podstawie, której pracowali... 
     Fabuła została już przedstawiona w opisie filmu. Natomiast nie podobały mi się jak zwykle zmiany, które wprowadzili. Przez to cała historia ma trochę inny "wydźwięk", inny morał. Po filmie można by rzec, że kobiety latały po całym mieście aby zdobyć faceta. W książce inaczej było to przedstawione - więcej 'gierek' i prób z obydwu stron... Dla mnie zupełnie inaczej historia miłości między główną bohaterką Anną Eliot a kapitanem Frederick'iem Wentworh, wyglądała w książce. Ale może to tylko moje dziwne odczucia. 
     Gra aktorska - chyba jakoś trzymała poziom ale nie powalała z nóg. Nie było żadnych postaci, które zostały odegrane, żeby tylko skończyć, ale też mało dawali z siebie do tych ról. 
     Moim zdaniem film bardziej zrobiony pod publikę, by zarobić kasę na osobach, które cenią sobie twórczość Jane Austen. Film zbytnio im niestety nie wyszedł.
     Moja ocena: 4/10

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

"Syn innego mężczyzny" Katherine Stone



 

Kiedyś Sam był włóczęgą. Teraz wiedzie spokojne życie - aż do dnia, kiedy przychodzi szokująca wiadomość: człowiek, który opuścił go przed trzydziestoma laty i który prawdopodobnie jest jego ojcem, nie żyje. Sam powraca do domu dzieciństwa, by rozwiązać zagadkę swojej przeszłości. I dostaje od losu szansę na prawdziwe szczęście u boku kobiety naznaczonej piętnem tragedii, które zatrzeć może tylko bezwarunkowa miłość. 

Tył książki








Autor: Katherine Stone 
Tytuł oryginalny: Another man's son
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Nałęcz Joanna
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: romans
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2004
Rok pierwszego wydania polskiego: 2004
Liczba stron: 208



     Katherine Stone - autorka, ponoć romansów, która jest porównywana do Danielle Steel. Szczerze powiedziawszy nie znam twórczości tej drugiej, jednak z autorką książki "Syn innego mężczyzny" spotykam się już po raz kolejny. Zachęcona "Godziną Kopciuszka" oraz "Bliźniaczką", sięgnęłam w bibliotece również po tą pozycję. 
     Opis szczerze powiedziawszy mało zachęcający. Gdybym najpierw go przeczytała i nie znała autorki prawdopodobnie bym od razu odłożyła książkę na półkę. Natomiast sama fabuła książki dużo ciekawsza niż opis. Znajdziemy w tej pozycji wątek kryminalny. Mam wrażenie, że lepszy niż w niektórych kryminałach czy filmach sensacyjnych (albo po prosty na złe trafiałam :)). Jednak znajdziemy tu również więcej elementów romansu, niż w poprzednich czytanych przeze mnie książkach tejże autorki. Wszystkie te koligacje, kto z kim, a właściwie zrobiło się prawie, że każdy z każdym - tak osobiście sobie wyobrażam "Modę na sukces". Tylko, że w tej pozycji znajdziemy drugi ciekawy wątek - wspomniany wyżej wątek kryminalny. Były sceny zupełnie nie przemyślane, które strasznie człowieka irytowały samym swoim bytem, jednak sam pomysł na niektóre wątki na prawdę ciekawy. 
     Bohaterowie - wkurzająco-irytujący. Większość miałam wrażenie, że nie myśli głową tylko swoimi narządami rozrodczymi. Dla mnie ich zachowań za logiczne nie można uznać. Polubiłam tylko jednego bohatera, który niestety nie występował w powieści zbyt często. Po za tym jednym - dla mnie po prostu porażka wśród bohaterów.
     Styl autorki jak zwykle przyjemny. Sama fabuła, wciągająca. Wątek romansowy - w sumie tak sobie właśnie wyobrażam wszelkie romansidła ;). I chyba nie jest to mój ulubiony typ. Trochę mnie dobijają te kobieciny, które wzdychają przez pół książki do jednego faceta a później spełniają się ich marzenia, ewentualnie jakieś rozwiązłe życie by spotkać tego jedynego a całość skończyła się happy endem. 
     Wydanie - trochę dużo przecinków było, w miejscach, w których dziwnie one wyglądały. Nie jestem specjalistą od poprawnej polszczyzny, zapewne też "walę byki", które mogą razić innych czytelników, jednak ja recenzję tworzę sama - książka przechodzi jeszcze przez kilka innych par rąk, korektę, więc błędy powinny być w tym przypadku zminimalizowane, bądź całkowicie wykluczone. 
     "Syn innego mężczyzny" jest na pewno lekką pozycją na wakacje, dzięki której czytelnik się odpręży. Osoby, które chcą poczuć pewien dreszczyk emocji ale nie przeszkadzają im te wszystkie romanse w tle na pewno polubią się z tą pozycją :).
     Moja ocena: 5/10

sobota, 17 sierpnia 2013

"Dziewczyna z sąsiedztwa" Elizabeth Noble

Nowojorska Upper East Side na Manhattanie. W kamienicy z czerwoną markizą przeplatają się losy i problemy uczuciowe jej mieszkańców, którzy z czasem stają się sobie bliscy niczym członkowie rodziny.
Eve i Ed Gallagher w mieszkaniu 7A zaczynają nowe życie. Powinni być szczęśliwi, ale od wyjazdu z Anglii Eve czuje się zagubiona i samotna. Drogi Kramerów i Schulmanów z mieszkań 6A i 6B niespodziewanie się skrzyżują, gdy nieszczęśliwy we własnym związku Jason Kramer zakocha się po uszy w Rachael Schulman. Tymczasem, piętro niżej, Jackson Grayling III z mieszkania 5A nie widzi świata poza fascynującą Emily Mikanowski, choć majątek jego rodziców przyciąga jak magnes bezwzględną Madison Cavanagh. Nieśmiała czytelniczka romansów, Charlotte Murphy spod 2A, traci głowę dla portiera, lecz zbyt zagubiła się w marzeniach, by uczynić pierwszy krok.
Nic nie pozostanie takie jak było, gdy sekrety i pragnienia skryte za zamkniętymi drzwiami kolejnych mieszkań ujrzą wreszcie światło dzienne. 
Tył książki



Autor: Elizabeth Noble  
Tytuł oryginalny: The Girl Next Door
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Rajca-Salata Anna
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura współczesna zagraniczna
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2009
Rok pierwszego wydania polskiego: 2010
Liczba stron: 360



      "Dziewczyna z sąsiedztwa" to jedna z wielu książek wypożyczona przeze mnie w miejskiej bibliotece. Przy takiej ilości książek do wyboru, dana pozycja musi na prawdę mnie czymś zainteresować. Przyznaję się, że tytuł początkowo skojarzył mi się z filmem, który nic z tą pozycją wspólnego nie ma. Po przeczytaniu opisu miałam nadzieję na lekką powieść, odpowiednią na letnie czy nawet na przyszłość, zimowe wieczory. 
     Fabuła... właściwie wszystko zostało przedstawione już w opisie książki. Dopełnienie znajdziemy na początku książki, gdzie znajdziemy 'spis bohaterów' oraz krótką ich charakterystykę. Czyli w kamienicy z czerwoną markizą przeplatają się losy zarówno pary gejów, homofoba, starszej pani, kilku singli oraz małżeństw. Po przeczytaniu pierwszych stron można było właściwie domyślić się jak dana historia konkretnej osoby czy rodziny się skończy. Jedynie z większym zaciekawieniem czytałam historię małżeństwa Eve i Ed'a Gallagher oraz elementy związane z polskimi postaciami występującymi w tej pozycji (bo i takowych nie zabrakło :)). Reszta jakby nie do końca dobrze przemyślana, bez pomysłu na szersze rozwinięcie oraz ciekawe przedstawienie tylu ludzi.
     Bohaterowie - każda z postaci z założenia miała mieć swój indywidualny charakter. Jednak po wymieszaniu się ich wszystkich nikt tak na prawdę nie był wyjątkowy. Zamiast wybrać garstkę i pociągnąć ich historię, rozwinąć ją abyśmy mogli ich bliżej poznać to każdego było po trochu pozostawiając niedosyt. Sami mają pewien potencjał, mogliby stworzyć swoją ciekawą historię ale zrobił się ze wszystkiego taki "misz-masz". Wszystkich za dużo w za małych dawkach.
     Styl autorki bardzo lekki, tworzący odpowiednią książkę na jeden wieczór. Nie jest ciężka w odbiorze, może tylko jedna z wielu historii może wprowadzić nas w lekkie przygnębienie. Jednak pomimo braku wartkiej fabuły i nie wiadomo jakich 'zwrotów akcji', czytało mi się przyjemnie i szybko. Nie miałam ochoty opuszczać bohaterów, mając nadzieję, że ich lepiej poznam. 
     Wydanie jak wydanie. Całkiem dobrze zrobione. Jedyną sprawą, która mnie zastanawiała w tejże pozycji jest stosunkowo gruby papier - pomimo, że miała tylko 360 stron, wyglądała jakby miała o te sto stron więcej. Nie jest to wada ani zaleta - po prostu taka dziwna myśl mnie naszła podczas czytania ;). 
     Podsumowując - miło spędziłam czas nad książką, jednak wątpię, żeby na długo zachowała się w mojej głowie fabuła tej książki. Może jakiś ogół, czerwona markiza nad kamienicą, jednak na pewno niewiele szczegółów - a są takie powieści, które pozostawiają w nas pewien ślad na długi czas. Nie jest to typ książki do której się powraca i czyta kilkukrotnie jednak dla relaksu, odprężenia jak najbardziej odpowiednia. 
     Moja ocena: 5/10.  

piątek, 16 sierpnia 2013

'Magic Mike' (2012) - film




"Magic Mike" opowiada o młodych facetach, dla których jedynym sposobem na sowity zarobek w czasach kryzysu jest rozbieranie się przed damską publicznością. Oparty na wspomnieniach jednego z najpopularniejszych aktorów  młodego pokolenia Channinga Tatuma, który jako 19-latek dorabiał jako wzięty tancerz erotyczny, film ukaże przemianę młodego chłopaka (Alex Pettyfer) w króla męskiego striptizu, rozgrzewającego panie w towarzystwie najbardziej pożądanych męskich gwiazd współczesnego kina (Tatum, McConaughey, Manganiello).







     Film przy którym miałam nadzieję się zrelaksować, odprężyć a zarazem obejrzeć jakąś ciekawą produkcję, która zrobi na mnie wrażenie. Niestety zauważyłam taką zależność, że jak za bardzo się "napalam" na jakiś film to później okazuje się on totalną klapą. 
     Fabułę ciężko nakreślić w kilku słowach. Moim zdaniem nie ma nic wartego ani godnego zapamiętania czy również chociażby wspomnienia o jakimkolwiek wątku. Chyba, że weźmiemy pod uwagę gołe klaty facetów, to kobieca część może z większą chęcią obejrzy tę produkcje. Jednak całość, jak dla mnie, nie ma jakiejś ciekawej historii, która "zaczaruje" odbiorce. Czytałam wiele komentarzy, że niby zakończenie ciekawe. To czekałam, czekałam... napisy się skończyły i nic. Nie wiem czy ja oglądałam jakąś niekompletną wersję, aczkolwiek trwała ponad półtorej godziny, czyli tyle samo ile według portalu wspomnianego wyżej. 
     Gra aktorska - najbardziej drażniła mnie aktorka grająca Brooke (Cody Horn). Jak dla mnie grała niczym Kristen Stewart w sadze "Zmierzch", czyli wiecznie jedna mina. Nie pokazywała ona żadnych emocji - zero smutku czy radości, tylko puste spojrzenie z wiecznie wydętymi ustami, bez jakiejkolwiek próby wyrażenia jakiegoś uczucia. Reszta aktorów całkiem nieźle wypadła - szczególnie faceci w scenach gdzie były ukazane ich gołe klaty (tak jestem kobietą i sobie patrzyłam na nie rozmarzonym wzrokiem :P). Jednak powinien być to jeden z elementów przyciągających widza do produkcji a nie jedyny. Na plus uznaję muzykę, która została przyjemnie dobrana do filmu. Nie była była zbyt nachalna, w odpowiednich momentach 'wpleciona' w produkcję. 
     Osobiście jestem strasznie zawiedziona tym filmem. Dużo osób go wychwalało a ja się podczas oglądania strasznie wynudziłam. Może nie dostrzegłam przekazu, czy "tego czegoś" co zachwycało innych.
     Moja ocena: 3/10.

czwartek, 15 sierpnia 2013

"Perswazje" Jane Austen



Anna Elliot, skromna i delikatna, przed ośmiu laty za namową rodziny zerwała zaręczyny z przystojnym, lecz niezamożnym kapitanem Wentworthem. Teraz ma lat dwadzieścia siedem i ponieważ odrzucała względy innych mężczyzn, wydajne się skazana na staropanieństwo. 
Gdy rodzina z powodu kłopotów finansowych przeprowadza się do Bath, los znów stawia na jej drodze ukochanego. 

Kilkakrotne ekranizowane "Perswazje" Jane Austen to nie tylko stylowy romans, ale też znakomity obraz dziewiętnastowiecznej angielskiej szlachty i subtelny portret młodej kobiety - zapowiedź nowoczesnej powieści psychologicznej. 


Tył książki






Autor: Jane Austen
Tytuł oryginalny: Persuasion
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Partyga Ewa
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: klasyka obca
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 1817
Rok pierwszego wydania polskiego: 1962
Liczba stron: 200 



     Czy jest jakiś mol książkowy, albo jakakolwiek osoba nawet jeśli jest mało czytająca, która nie zna twórczości Jane Austen, albo chociaż o tej autorce nie słyszała? O Ausetn można napisać wiele. Miała według mnie swoje lepsze ("Duma i uprzedzenie") jak i gorsze powieści ("Opactwo Northanger"). "Perswazje" umieściłabym tak mniej więcej pomiędzy tymi dwoma. Jest to na pewno dobrze napisana książka ale nie podbiła mojego serca. 
     Fabuła bez szaleństw. Po opisie z tylu książki wiemy czego możemy spodziewać się na następnych stronach, przez całą powieść. Anna Elliot, będąc młodą dziewczyną pod presją rodziny oraz znajomych zrywa zaręczyny ze swoim ukochanym. Po kilku latach znów spotyka swojego wybranka serca, tylko tym razem również bogatszego, z większą ilością tytułów :). W tym miejscu stoję w dość trudnym miejscu - znów mam ochotę przyczepić się do pewnego elementu zdradzającego zakończenie. Kolejny element, który mi nie odpowiadał to panujący chaos. Tylko nie wiem czy w tym wypadku wina tłumacza czy samej autorki. Czasem padało wyrażenie "Panna Elliot" - chodziło o Anne czy jej starszą siostrę Elżbietę? Niestety nie zawsze dało się ten fakt wywnioskować z wątku. Również bardzo przeszkadzało mi w odbiorze ciągłe przeskakiwanie z jednej osoby na drugą. Raz są opisywane uczucia z punktu widzenia głównej bohaterki, żeby nagle w następnym zdaniu drugi bohater poruszał kompletnie inny wątek nawet w zupełnie innym mieście. I to nie w miejscu gdzie zaczynał się kolejny rozdział, czy chociażby nowy akapit, tylko wszystko jednym ciurkiem leciało. Czytając miałam momenty, że czułam się zagubiona... Jednak trzeba przyznać, że pomimo opisanych przeze mnie wielu wad książka ma swój pewien urok. Jak to w książkach Jane Austen bywa - sama magia czasów jakie opisuje przenosi nas i działa na wyobraźnie.
     Bohaterowie - ważny element każdej powieści. Czasami wydaje mi się, że są oni niedoceniani. Pod względem psychologicznym postacie, przynajmniej w większości, zostały dobrze przedstawione. Wiadomo, że autorka miała swoją wizję tej powieści, aczkolwiek nie potrafiłam zrozumieć postępowania niektórych bohaterów oraz motywów nimi kierujących... Do Elżbiety Elliot oraz jej ojca Sir Waltera Elliota nie mogłam się przekonać przez całą powieść. 
     Styl autorki jak zwykle lekki, bez żadnych udziwnień (choć można zapewne z tym debatować, bo nie czytałam oryginału, wiec może to zasługa tłumaczki?). Styl powieści utrzymany w podobnym tonie jak poprzednie pozycje tej autorki. Gdyby nie namotane wątki w książce, pozycja byłaby do przebrnięcia w jeden wieczór, a tak, mi zajęło dwa dni przeczytanie dwustu stron.
     Wydanie, które wypożyczyłam z biblioteki to wydanie, które znalazło się w dość znanej gazecie "Zwierciadło". Czytając zauważyłam tylko jeden brak małego ogonka w wyrazie (ale jak to się mówi, jest różnica czy zrobisz komuś "laskę" czy "łaskę"). Więcej błędów nie widziałam, ewentualnie nie były na tyle rażące by przeszkadzały podczas czytania. 
     Miłośnik powieści Jane Austen powinien być zadowolony z tej pozycji. Ja oczekiwałam jedynie po tejże pozycji niezbyt wymagającej lektury oraz miłego odpoczynku podczas czytania. Jednoznacznie nie da się stwierdzić czy to znalazłam. Jedno jest pewne - warto sięgnąć po tą pozycję. Tylko wszystko zależy od tego co w niej szukamy :). 
     Moja ocena: 6/10.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

"Dziewczyny atomowe" Denise Kiernan





Poznajcie Celię, Toni, Jane, Kattie, Virginię i wiele innych pięknych, młodych kobiet. Przyjechały z odległych zakątków Ameryki do pracy w mieście, które nie istniało na mapach.

Nie wolno im było mówić o tym, co robią.
Rozpoczęły wyścig z czasem, aby uratować swój kraj.
Zmieniły losy wojny i świata. Na zawsze.

Czas, by wszyscy usłyszeli ich historię. 


 Tył książki








Autor: Denise Kiernan 
Tytuł oryginalny: The Girls of Atomic City: The Untold Story of the Women Who Helped Win World War II
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Gądek Mariusz
Kategoria: Literatura popularnonaukowa
Gatunek: historia
Rok pierwszego wydania: 2013
Rok pierwszego wydania polskiego: 2013
Liczba stron: 440



     Już od dłuższego czasu poszukiwałam książki, która ukazywałaby historię względnie współczesną, albo chociaż jej wycinek (dla mnie - od I Wojny Światowej aż do czasów obecnych, gdyż niestety program szkolny jest tak skonstruowany, że nigdy do tych czasów nie zdążyliśmy dojść i ich omówić...). Zapaliło się we mnie jakieś dwa lata temu światełko, że powinnam wreszcie lepiej samodzielnie postarać się poznać historię, aczkolwiek nie widziało mi się czytanie historii typowo podręcznikowej. Szukałam odpowiednich pozycji, zabierałam się za kilka ale jakoś nigdy nie byłam w stanie doczytać ich do końca. Wreszcie stanęłam przed możliwością przeczytania książki "Dziewczyny atomowe". Pomimo, że ta pozycja została wydana niedawno to czekając na nią zdążyłam już przeczytać o niej wiele pozytywnych opinii, dlatego też z wielkim entuzjazmem zabrałam się za jej czytanie.
     Książka przedstawia historię kobiet w czasie II Wojny Światowej. Wiecznie pomijane oraz niedoceniane kobiety które jednak miały swój wkład w wygranie tejże wojny. Historia bardzo ciekawie przedstawiona. Informacje nie są przestawione w typowo naukowy, podręcznikowy sposób, który może czytelnika od siebie odepchnąć. Znajdziemy w pozycji wiele informacji, historię kobiet oraz emocje jakie im towarzyszyły podczas pracy. Miłość, radość, rozgoryczenie, smutek - wszystko miesza się razem na kartkach tejże książki. I właśnie czegoś takiego od dawna poszukiwałam - a nie same suche fakty.
     Wszystkie bohaterki miały swój wkład. Każda z nich miała ciekawą historię ze swojego życia do opowiedzenia, związaną z Oak Ridge. Pomimo, że dla niektórych 440 stron może wydawać się dużą ilością ale ja bym z chęcią jeszcze czytała o losach tych kobiet. Mogłaby mieć książka nawet dwa razy więcej stron a i tak by dla mnie było mało (no może wtedy by się gorzej taką grubaśną książkę trzymało w ręku). Na dodatek miłym akcentem książki był fakt umieszczenia Polki Celi Klemski (Szapka). 
     Styl autorki bardzo przyjemny w odbiorze. Nie zrobiła z książki typowego podręcznika od historii tylko książkę, którą pomimo ważnej tematyki można bez problemu przeczytać nawet podczas wypoczynku. Podczas czytania człowiek nie męczy się a raczej z pewnym podekscytowaniem czeka co będzie dalej. 
     Do samego wydania nie mam zastrzeżeń. Wydawnictwo na prawdę postarało się aby książka cieszyła czytelnika, zarówno treścią jak i formą wydania. Na duży plus w tej pozycji są ciekawe wstawki - zdjęcia, które mogły ułatwić wyobrażenie całego ośrodka oraz życia jakie się tam narodziło. 
     Osobiście jestem bardzo zadowolona z tej pozycji. Dość długo szukałam właśnie czegoś takiego - przedstawione nie tylko suche fakty ale również emocje jakie towarzyszyły ludziom w trakcie ciężkich czasów, czyli wojny. Z czystym sercem mogę polecić tą pozycję.

     Moja ocena: 10/10



Za możliwość przeczytania tej pozycji dziękuję: 

www.otwarte.eu

niedziela, 4 sierpnia 2013

'Czekolada' (Chocolate, 2000) - film


 


Rok 1960, małe miasteczko we Francji. Vianne Rocher z córką przenoszą się do miasteczka i otwierają sklep z czekoladą. Burmistrz miasta nie może pogodzić się z pozycją przybyszki i robi wszystko, by jej zaszkodzić, ale jej ciepła osobowość i umiejętność zarządzania sklepem, zyskują Vianne przychylność mieszkańców. Wiele się zmienia, kiedy grupa żeglarzy pod wodzą Roux, zatrzymuje się w mieście.









     Po przeczytaniu książki, na podstawie której został nakręcony ten film wiedziałam, że muszę go obejrzeć. Chociażby z czystej ciekawości jak została zrobiona produkcja na podstawie tejże na prawdę dobrej książki. Przygotowana w czekoladowe słodkości zabrałam się do oglądania. Miałam nadzieję, że będzie równie dobrze zrealizowany film, tak jak książka - niestety najlepsze podczas oglądania były chyba wafelki czekoladowe, którymi się zajadałam... 
     Fabuła ciekawa. Książka oraz film bardzo dobrze przedstawiają historię. Jednak co mnie najbardziej raziło to wiele nieścisłości, zmian oraz pominiętych elementów, które występowały w tejże produkcji, albo ich brak. Po pierwsze - w książce główna bohaterka wynajęła piekarnię, w filmie cukiernię. W dzisiejszych czasach może to być mała różnica ale jednak. Po drugie - w książce na podstawie której powstał film złym bohaterem był ksiądz - tu czarny charakter został przypisany burmistrzowi (którego notabene nie było w książce) a ksiądz był jedynie "pionkiem" owego złoczyńcy. Kolejny fakt - inna nazwa nowego miejsca, które zostało otwarte przez Vianne. Było jeszcze wiele nieścisłości w tym filmie, zrobili inną chronologię niektórych zdarzeń, kilka połączyli w jedno, królika zmienili na kangura... Jak na dwie godziny filmu książka została bardzo źle przedstawiona, czas produkcji można było zupełnie inaczej wykorzystać. Jedyny plus z historii filmowej - smakowicie zostały przedstawione wyroby czekoladowe oraz sposób ich przyrządzania. 
     Obsada - najlepiej chyba wypadł w tym filmie tylko Johnny Deep (Roux) oraz Judi Dench (Armande Voizin). Reszta niestety bez szaleństw. Mam wrażenie, że większość aktorów grała w tym filmie jedynie na tzw. "odwal", żeby po prostu zagrać, dostać za niego pieniądze i zapomnieć. Albo miałam zły humor ale większość była dla mnie strasznie 'sztywna' nie potrafiąca dopasować się do roli. 
     Sceneria urocza. Małe miasteczko we Francji - odpowiadało właściwie moim wyobrażeniom, które sobie stworzyłam podczas czytania książki. Nie wiem czy to plus czy minus - na pewno w to będzie kwestią bardzo subiektywną. Muzyka... Czy jakikolwiek w tym filmie była? Pomimo, że oglądałam cały film do końca nie potrafię na to odpowiedzieć. Z jednej strony nic nie przeszkadzało w oglądaniu ale jak dla mnie było kilka scen w których "podkładu" jakby zabrakło... 
     Jak dla mnie reżyser za bardzo sobie pofolgował i pozmieniał świetną historię. Efekt - o ile książkę będę wspominać miło to film ten jest jednym z gorszych, jaki obejrzałam.
     Moja ocena: 3/10.

czwartek, 1 sierpnia 2013

Stos 5/2013

Nowy miesiąc trzeba zacząć od kolejnego stosu książkowego. A oto najnowsze książki, które znalazły się na mojej półce: 


"Jak upolować faceta. Po pierwsze dla pieniędzy" Janet Evanovicz
"Wciąż o Tobie śnię" Fannie Flagg
"Biała jak mleko. czerwona jak krew" Alessandro D'Avenia 
"Dziewczyny atomowe" Denise Kiernan (egzemplarz recenzencki)


Coś widzicie dla siebie z tego stosunkowo małego stosiku :)?
Related Posts with Thumbnails