sobota, 31 stycznia 2015

"Kołysanki dla małych kryminalistów" Heather O'Neil





Dwunastoletnia Baby szuka po omacku własnej drogi do dorosłości w podupadłej dzielnicy Montrealu, pełnej narkomanów, prostytutek i meneli. Matka dziewczynki od dawna nie żyje, a jej dwudziestosiedmioletni ojciec interesuje się głównie tym, jak zdobyć kolejną działkę. Baby zmienia  nędzne mieszkania, rodziny zastępcze, szkoły. Gdy napotyka bezwzględnego alfonsa, mistrza manipulacji, rozpocznie prawdziwą jazdę bez trzymanki. 
Opis książki









Autor: Heather O'Neill
Tytuł oryginalny: Lullabies for Little Criminals
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Gryczan Barbara
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura zagraniczna
Forma: powieść
Przewidywana data wydania:
Rok pierwszego wydania: 2006
Rok pierwszego wydania polskiego: 2008
Liczba stron: 340



     Robiłam już kilka podejść do tej pozycji. Niestety za każdym razem coś innego wpadało mi w ręce i porzucałam lekturę tej książki. Po przeczytaniu żałuję, że dopiero teraz ją skończyłam. 
     Książka porównywana do "My, dzieci z dworca ZOO". Niestety tej akurat nie przeczytałam, więc nie mam punktu odniesienia. Fabuła dla ludzi o słabszych nerwach może wydać się trochę przerażająca - narkotyki, alkohol, prostytucja i nieletnia dziewczynka. Historia dwunastoletniego dziecka, bo dorosłym jeszcze nazwać nie można, które ma niezbyt przyjazne dzieciństwo, próbujące zwrócić na siebie uwagę. Jeśli ktoś lubi książki o takiej tematyce to prawdopodobnie polubi się i z tą pozycją. Zakończenie... trochę cukierkowe ale dające nadzieję na przyszłość.
     Styl autorki dość lekki, choć była jedna rzecz, która mnie irytowała. Nie wiem na ile wkład w to miała tłumaczka ale w niektórych momentach język był mocny, dużo przekleństw, które w sumie wpasowują się w tematykę książki, by następnie pojawiły się fragmenty zbyt ugrzecznione i pisane infantylnym językiem.
     Wydanie niezłe. Cala książka wydana konkretnie, mająca "ręce i nogi", całościowo spójnie przedstawiona treść powieści. Jedyne co mnie martwi to klejone strony, nie wiem ile zniesie w jednym kawałku czytań. No i minimalnie słaba jakość papieru okładki. Pomimo, że staram się dbać o książki i nie niszczyć ich podczas czytania pozaginały mi się delikatnie rogi :(. 
     Z całego serca polecam tę pozycję. Choć ze względu na występujące wulgaryzmy i niektóre treści nie zalecałabym jej dla osób nieletnich / o słabych nerwach.
     Moja ocena: 8/10.

środa, 28 stycznia 2015

'House of Versace' (2013) - film





 




Historia Donatelli Versace, która jest zmuszona zająć się spuścizną po zamordowanym bracie. 
 










     Prawdopodobnie jak znaczna część żeńskiej populacji w mniejszym lub większym stopniu interesuję się modą. Miałam nadzieję, że historia o Donatelli Versace choć trochę zachęci do zapoznania się z biografiami wielkich modowych postaci. 
     Fabuła - w tym przypadku jestem zupełnym laikiem i nie wiem czy film powstał na faktach autentycznych, czy historia jest całkowicie zmyślona. Ponoć (według filmwebu) jest to film biograficzny, jednak po obejrzeniu nawet nie mam ochoty tego sprawdzać. Jak dla mnie historia przedstawiona bardzo płytko, nijako. Ba! Nawet niektóre, a właściwie większość, momentów zbyt przesłodzona. Chociaż, żeby z tragedii jaką jest śmierć człowieka zrobić prawie komedię to też trzeba mieć talent ;). Gdyby nie ciuchy, których i tak było mało, przez samą fabułę byłam skłonna wyłączyć film już po 10 minutach.
     Gra aktorska niezła, choć nie powalała na kolana. Aktorka, która wcieliła się w postać Donatelli, Gina Gershon, prawie nie do poznania w tej produkcji. Coś dziwnego działo się z jej twarzą, choć umiejętności 'zawodowych' nie można jej odmówić. Jednak do top10 aktorów jej jeszcze daleko. Zresztą jak reszcie osób występujących w tym filmie.
     Podziwiam się, że dotrwałam do końca produkcji. Chyba w nowym roku muszę nauczyć się porzucać filmy, które mi się nie podobają. Niestety ja jak głupia oglądam dalej mając nadzieję, że jednak coś się polepszy... Punkty głównie za ciuchy, których w sumie i tak było niewiele.
     Moja ocena: 3/10.

wtorek, 27 stycznia 2015

"Człowiek nietoperz" Jo Nesbø



 Sydney - najstarsze miasto Australii, u swych początków - pierwsza angielska kolonia karna. Miasto o wielu twarzach. To właśnie tu przybywa norweski policjant Harry Hole, by wyjaśnić sprawę zabójstwa swej rodaczki, Inger Holter, która być może stała się ofiarą seryjnego mordercy. Z miejscowym policjantem, Aborygenem Andrew Kensingtonem, Harry poznaje dzielnicę domów publicznych, podejrzanych lokalików, w których handluje się narkotykami, ulice, po których snują się dewianci seksualni. Przytłoczony mnóstwem obrazów i informacji Norweg początkowo nie łączy ich w logiczną całość. Zrozumienie przychodzi zbyt późno i Harry za wyeliminowanie psychopatycznego zabójcy musi zapłacić wysoką cenę. 

Opis książki





Autor: Jo Nesbø
Tytuł oryginalny: Flaggermusmannen
Język oryginalny: norweski
Tłumacz: Zimnicka Iwona
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 1997
Rok pierwszego wydania polskiego: 2005
Liczba stron: 344


     Dużo osób wśród znajomych zaczytywało się w książki tego autora, dlatego też i ja postanowiłam zapoznać się z jego twórczością. Czytałam również opinie, że pierwsza część cyklu nie jest tak dobra jak kolejne, więc starałam się nie zrazić od samego początku :). 
     Fabuła dość typowa, której można się spodziewać po kryminale. Jest morderstwo, policja i próba znalezienia sprawcy. Przeplatają się również kluby ze striptizem, narkotyki i inne 'zło konieczne' które można sobie wyobrazić. Nawet pomimo mojego nastawienia, że pozycja nie jest super, że autor dopiero dalej się rozkręca to i tak długo nie mogłam się wciągnąć w czytanie. Całość trochę taka nijaka. Dopiero na ostatnich stronach zaczęło się coś dziać konkretnego. Dużo wątków, które mało wnosiły akurat do tej konkretnej pozycji. Chyba, że będą miały jakieś znaczenie w kolejnych częściach cyklu.
     Sami bohaterowie też trochę bez wyrazu. Ludzie mi się trochę mieszali. Mnogość imion bez konkretnej możliwości przypisania do danej postaci trochę mnie irytowało. Jedyną osobą, która zapadła mi w pamięć był Otto. Reszta - nawet główny bohater całego cyklu Harry Hole - trochę stapiali się ze sobą i nie wyróżniali się. 
     Styl autora niby lekki ale jednak coś mi nie pasowało. Nie budował ciągłego napięcia tak, żeby zachęcić czytelnika do 'zatopienia się' w lekturze i nieprzespania nocy. Były przydługie momenty mało interesujące, żeby na chwilę wprowadzić jakąś akcję, później znowu wiało nudą. Nie wiem jaki miał cel takie zabiegi ale mnie po prostu nudziło. Przynajmniej dobrze się spało :).
     Sama nie wiem co myśleć o tej książce. Zła nie była ale raczej nie pozostanie mi długo w pamięci. Dam autorowi jeszcze jedną szansę, a może i dwie ;), wierząc jeszcze na słowo opiniom (choć ostatnio się przekonałam, że tym czym wielu się zachwyca ja niestety nie doceniam), że kolejne części cyklu o Harry'm Hole rzeczywiście się rozkręcą i będzie tylko lepiej. 
     Moja ocena: 5/10.

piątek, 23 stycznia 2015

'Gwiazd naszych wina' (The Fault in Our Stars, 2014) - film





Hazel i Gus podzielają ten sam rodzaj sarkastycznego poczucia humoru, niechęć do konwenansów i - wreszcie - miłość, za sprawą której przeżywają niezapomnianą podróż. Pomimo tego, że tych dwoje nastolatków musi stawić czoła nadzwyczajnym wyzwaniom, ich odwaga i wzajemne oddanie dowodzą, że choć życie nie jest idealne, to miłość już tak.










     Często po przeczytaniu książki zabieram się za obejrzenie jej ekranizacji. Zazwyczaj nie podobają mi się one, gdyż znacząco odbiegają od fabuły książki (ba! zdarza się, że wykorzystają tylko tytuł i imiona bohaterów ;)) na podstawie, której powstała dana produkcja. W przypadku tego filmu zostałam mile zaskoczona. 
     Fabuła taka sama jak w przypadku książki, całe szczęście (?) niczego nie zmienili. Większość scen, które moim zdaniem miały znaczenie dla zrozumienia całości zostały ujęte. Nawet najlepsza, przynajmniej według mnie, scena z obrzucaniem samochodu jajkami :). Choć kilka elementów, które zmienili denerwowały mnie - chociażby sposób w jaki Hazel dostała list, który napisał Gus do tego autora Van Houtera. Niby drobny szczegół a jak bardzo potrafi zirytować.
     Aktorzy niestety dobrani niezbyt dobrze. Niestety większość z nich nawet wyglądem jakkolwiek nie pasowała do opisów zawartych w powieści. Co do umiejętności aktorskich raczej nie mogę się przyczepić, to zupełnie inaczej sobie ich wyobrażałam. Chociażby aktor grający Gusa miał być ponoć mega przystojniakiem a wzięli "ciapciaka" czy znacząco odchudzona postać autora ulubionej książki Hazel. 
     Sama produkcja całkiem dobrze zrobiona, co nie zmienia faktu, że fabuła mnie nie powaliła na kolana. Nadal nie rozumiem zachwytów nad "Gwiazd naszych wina", czy to w formie książki czy filmu. Jednak muszę przyznać, że jest to i tak jedna z lepszych ekranizacji. Szkoda, że nie potrafią tak zrobić w przypadku książek, które rzeczywiście mnie zachwyciły.
     Moja ocena: 5/10.

poniedziałek, 19 stycznia 2015

"Gwiazd naszych wina" John Green


Hazel choruje na raka i mimo cudownej terapii dającej perspektywę kilku lat więcej, wydaje się, że ostatni rozdział jej życia został spisany już podczas stawiania diagnozy. Lecz gdy na spotkaniu grupy wsparcia bohaterka powieści poznaje niezwykłego młodzieńca Augustusa Watersa, następuje nagły zwrot akcji i okazuje się, że jej historia być może zostanie napisana całkowicie na nowo.

Wnikliwa, odważna, humorystyczna i ostra książka to najambitniejsza i najbardziej wzruszająca powieść Johna Greena, zdobywcy wielu nagród literackich. Autor w błyskotliwy sposób zgłębia ekscytującą, zabawną, a równocześnie tragiczną kwestię życia i miłości.

Opis książki




Autor: John Green
Tytuł oryginalny: The Fault in Our Stars
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Białoń-Chalecka Magdalena
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: dziecięca, młodzieżowa
Forma: powieść
Przewidywana data wydania:
Rok pierwszego wydania: 2012
Rok pierwszego wydania polskiego: 2013
Liczba stron: 320
 
 
 
     O książce zrobiło się stosunkowo głośno gdy powstała i wyszła niedawno do kin jej ekranizacja. Wiele osób bardzo zachwala tę pozycję więc pokusiłam się i ja aby zobaczyć czy rzeczywiście jest się nad czym zachwycać. 
      W książce przedstawiona jest historia szesnastoletniej dziewczyny chorującej na raka, przeżywającą swoją pierwszą "prawdziwą" miłość. Ponoć bardzo dojrzałej jak na swój wiek. Ot taka historia dla nastolatek, próbująca aspirować na miano ambitnej literatury. Dla mnie była ona jedynie odskocznią po ciężkim dniu pracy. Nie twierdzę, że jest zła ale może jestem po prostu już za stara (choć mam aż/dopiero 24 lata) aby w pełni docenić tę pozycję. Były momenty gdzie Hazel, główna bohaterka, jest na prawdę dzielną i odważną dziewczyną ale zostało przedstawione wszystko w zbyt przesłodzony sposób jak na taki temat.
     Dużo zostało poświęconego czasu na ulubioną powieść głównej bohaterki, Hazel, i jej oburzenia, że nie może poznać dalszych losów bohaterów. Sam autor, nie wiem czy świadomie, wykonał podobny zabieg w "Gwiazd naszych wina" kończąc ją w dość dziwnym momencie, nie robiąc konkretnego zakończenia. Ale nie pozostawił nawet takiego niedosytu, że jakoś nie miałabym ochoty czytać dalszych dziejów bohaterów... 
     Postacie momentami aż przerysowane. Odniosłam wrażenie, że czasem na siłę chciało się ich wykreować aby byli wyraźniejsi na tle innych. Gdyby nie te momenty mogłabym napisać same superlatywy o Hazel, jej matce czy o Gusie. 
     Styl autora lekki i dający się lubić. Niektórym może przeszkadzać dużo odnośników do wierszy czy innej formy literatury jednak dla mnie nie robiło to większej różnicy. Wydania papierowego nie zamierzam oceniać, gdyż przeczytałam tę pozycję na czytniku (akurat jedna z lepiej wyglądających na nim pozycji :)).
     Osobiście nie rozumiem zachwytów nad tą pozycją. Ok, jest ona smutna i poruszająca, jednak momentami zbyt cukierkowa i nie wnosząca niczego. Rozumiem, że może się podobać ale nie nazwałabym jej "arcydziełem wszech czasów". Ot taka przeciętna historia, której autor próbował grać na emocjach czytelnika ale mu się zbytnio to nie udało. Dalego mu chociażby do Jodi Picoult ;).
     Moja ocena: 5/10

niedziela, 18 stycznia 2015

'Merida Waleczna' (Brave, 2012) - film





Doskonała łuczniczka Merida jest porywczą córką króla Fergusa i królowej Elinor. Niezależna i zdecydowana iść własną drogą, postępuje wbrew prastarym zwyczajom, narażając się na krytykę rodziców i dworu. Czyny księżniczki przypadkowo sprowadzają na królestwo chaos i zniszczenie. Merida musi się spieszyć, aby odwrócić skutki spowodowanych przez siebie zdarzeń. U kresu tej podróży ma odkryć znaczenie waleczności i swoje prawdziwe powołanie.

Opis oraz zdjęcie z portalu www.filmweb.pl








     Jako, że nastał niemrawy pogodowo weekend (choć wczorajsze przedpołudnie było boskie ;)) zachciało mi się obejrzenia dobrej animacji. Żeby nie oglądać po raz n-ty sprawdzonej "Krainy lodu" czy "Shreka" włączyłam tę o to właśnie produkcję. Pomimo dobrych momentów jakoś tak średnio trafiła w moje gusta. 
     Animacja przedstawia historię konfliktu pomiędzy córką i matką. Tytułowa Merida jest rudowłosą i niesforną córką króla i królowej, która ma zostać wydana za mąż. Pomimo, że całkiem fajnie pociągnięta historia, teoretycznie nie można się podczas oglądania nudzić mi się momentami zaczynały kleić oczy do spania. A oglądałam z samego rana, gdzie powinnam być wyspana ;). 
     Sama produkcja całkiem nieźle zrobiona. Osobiście nie wyłapałam żadnych nieścisłości, choć może ktoś kto oglądał bardziej skrupulatnie niż ja czegoś się dopatrzy :). Ja raczej stawiałam na fabułę. 
     Animacja nie powaliła na kolana (choć może 'zwaliła' mnie całą - pod kocyk :P). Ot taka bajka dobra na weekend, lecąca w tle do nadrobienia zaległości w prasowaniu czy innych domowych obowiązków.
     Moja ocena: 5/10.

środa, 14 stycznia 2015

"To, co zostało" Jodi Picoult




Sage Singer, zrozpaczona po śmierci matki, zaprzyjaźnia się ze starszym panem, ulubieńcem lokalnej społeczności. Pewnego dnia Josef prosi ją o nietypową przysługę: chciałby, aby pomogła mu umrzeć. Wyznaje, że nie jest tym, za kogo przez wiele lat się podawał. Mężczyzna skrywa straszną tajemnicę z przeszłości, sięgającą czasów II wojny światowej i masowych mordów na ludności żydowskiej. 
Czy Sage zgodzi się mu pomóc?
Czym będzie wówczas jej czyn: aktem miłosierdzia wobec drugiego człowieka czy wymierzeniem sprawiedliwości bezwzględnemu naziście? 
Czy ma do tego prawo?
Jakie są granice wybaczenia?
Tył książki






Autor: Jodi Picoult
Tytuł oryginalny: The Storyteller
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Moltzan-Małkowska Magdalena
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura zagraniczna
Forma: powieść
Przewidywana data wydania:
Rok pierwszego wydania: 2013
Rok pierwszego wydania polskiego: 2013
Liczba stron: 560



     Książkę "To, co zostało" pożyczyłam od dobrej duszy. Autorka tej pozycji jest mi znana, wiem, że potrafi w bardzo lekki sposób poruszyć ciężkie tematy i zrobić na czytelniku ogromne wrażenie. Ale tego co dostałam w akurat w tej książce nie spodziewałam się. 
     Jak zwykle przedstawiony jest dylemat, pokazujący, że nie wszystko jest białe albo czarne. Czasem są decyzje, które musimy podjąć nie mają ani dobrego ani złego zakończenia ale są bardzo trudne i nie można ich pozostawić "bez odzewu". To jak odniesiemy się do postępowania głównej bohaterki na końcu zależy w dużej mierze od naszej hierarchii wartości, moralności. Chociaż czy tak na prawdę można je oceniać? Znając całą historię można by urządzić niezłą debatę na temat postępowania człowieka, dylematów moralnych, chociażby taki jak ten. Mi na pewno ta książka utkwi na długo w pamięci, zmusi na chwilę refleksji. 
     Fabuła książki może być dla niektórych zbyt ciężka. Znajdziemy w niej wiele bardzo poruszających momentów związanych z II wojną światową, piekłem jakie potrafili wyrządzić więźniom esesmani i ogólnie sytuacji jaka miała miejsce podczas wojny. Zdaję sobie sprawę, że jest to powieść, jednak te sceny były według mnie opisane bardzo realistycznie. Zresztą ta książka może natchnąć kogoś do głębszego poznania historii, autentycznych faktów, zdobycia większej ilości wiedzy bądź też po prostu uważniejszego siedzenia w szkole na lekcjach historii :). Po przeczytaniu "To, co zostało" sama mam ochotę zdobyć więcej informacji na temat II wojny światowej. 
     Bohaterowie bardzo dobrze wykreowani. Każda z postaci na swój sposób interesująca, chce się poznać ich historię. Styl autorki jak zwykle, o dziwo, bardzo lekki pomimo poruszanych tematów dzięki czemu bardzo łatwo wciągnąć się w tę pozycję. Nie polecam czytania wieczorem w środku tygodnia, gdy następnego dnia idziecie do pracy czy szkoły bo można mieć problemy ze wstaniem jak się zaczyta w książkę do późna w nocy. Przerobiłam to ;).
     Wydanie - niestety dla mnie jest zbyt miękka okładka w stosunku do objętości książki. Aż strach było mi ją czasem otwierać, żeby po prostu nie rozkleić książki, nie pozaginać kartek i okładki. Reszta bez większego zarzutu. 
     Czasem brak słów na przeczytaną książkę. W przypadku tej mam bardzo pozytywne (choć nie wiem czy to odpowiednie słowo) odczucia ale nie wiem co więcej mogę o niej napisać, poza tym, że ją gorąco polecam! 
     Moja ocena: 9/10


"Nie ma po co wybaczać, jeśli wiesz, że ktoś nic nie zrobił".*

"Zrobił coś strasznego. Nie zasługuje na twoją miłość. Ale zasługuje, żebyś mu wybaczyła, inaczej będzie rósł jak chwast w twoim sercu, aż je zagłuszy. I ty będziesz cierpiała, nie on."**

Są to cytaty, na które najbardziej zwróciłam uwagę, choć godnych uznania jest dużo więcej. Jednak te dotyczą wybaczania - czy rzeczywiście każdy czyn zasługuje na wybaczenie?

* "To, co zostało" Jodi Picoult, s. 517
** Tamże, s. 543

poniedziałek, 12 stycznia 2015

'Mów mi Vincent' (St Vincent, 2014) - film






Vincent to zgryźliwy mizantrop, któremu dni upływają na wyścigach konnych, w ulubionym barze i w towarzystwie zaprzyjaźnionej nocnej damy. Pewnego dnia do domu obok wprowadza się Maggie z synem Oliverem. Powitanie nowych sąsiadów odbywa się bez ciepłych słów i nie zapowiada początku pięknej przyjaźni. Jednak wiecznie spłukany Vin dostrzega szansę na podratowanie swego opłakanego budżetu. Zostaje może nie najtańszą, ale na pewno najbardziej ekscentryczną niańką w mieście. 










     Reklamę tego filmu widziałam podczas ostatniego pobytu w kinie w okolicach mikołajek tamtego roku i już wtedy wiedziałam, że będę chciała go obejrzeć. Niestety od razu zapomniałam tytułu a jak znajomi w końcu go puścili do wspólnego zobaczenia go byłam na prawdę szczęśliwa :P. 
     Fabuła może do ambitnych nie należy ale również nie jest zupełnie odmóżdżoną historią bez jakiejkolwiek akcji. Zrzędliwy starszy Pan zostaje nianią synka swojej nowej sąsiadki. Wyścigi konne, striptiz i bar z alkoholem dla małoletniego? Nie ma gorszych miejsc dla dzieci ale... Cała produkcja jest na prawdę bardzo ciekawie zrobiona. Wiele zabawnych momentów, dla ich dostrzeżenia nawet kilka smutnych, jednak całość daje niezłą komedię. 
     Gra aktorska na bardzo dobrym poziomie. Bill Murray, który wcielił się w rolę tytułowego Vincenta, idealnie wcielił się w postać. Również Jaeden Lieberher, jako Oliver, i Mellisa McCarthy wcielająca się w postać Maggie nieźle wypadli. Ogólnie tutaj niczego złego nie mogę napisać :).
     Podsumowując - nie żałuję, że obejrzałam tę produkcję. Miło spędziłam czas w gronie znajomych oglądając ten film. Nawet gdybym samotnie to zrobiła mam nadzieję, że bym się nie zawiodła. Nie daję maksymalnej ilości punktów, gdyż nie jest to mega arcydzieło, jednak zasługuje na wysoką notę.
     Moja ocena: 9/10.

środa, 7 stycznia 2015

"Pełna MOC możliwości" Jacek Walkiewicz

Książka o spełnionym życiu, zainspirowana przez 20-minutowy wykład!
Pomyśl o swoich sukcesach. One nie są dziełem przypadku. Żadne "udało się", "samo wyszło", "przy okazji". Okazje pojawiły się na Twojej drodze. Ale to Ty schyliłeś się, podniosłeś je, włożyłeś w nie pasję, ciężką pracę, upór i odniosłeś sukces. Czytelniku! Pomyśl o swoich marzeniach. Wiesz, po co są? Żeby je spełniać! Pomyśl o odwadze. Odwaga składa się z czterech elementów. Odwaga to zaufanie do siebie, ryzyko, decyzje i zaangażowanie. Te składowe - dążenie do sukcesu, pasja, praca, marzenia, odwaga - łączą się ze sobą w obraz spełnionego życia. Dają nam pełną MOC możliwości. O tym właśnie opowiadał Jacek Walkiewicz słuchaczom TEDxWSB we wrześniu 2012 roku we Wrocławiu. 
Książka, którą trzymasz w ręku stanowi rozwinięcie tamtego wykładu. Za pośrednictwem internetu przesłanie autora dotarło do wielu ludzi, może również do Ciebie. Zaczęły spływać e-maile, pytania, prośby o pomoc w wychodzeniu na prostą, na drogę pełną możliwości. Jacek Walkiewicz nie był w stanie każdemu z pytających odpowiedzieć indywidualnie. Dlatego postanowił zrobić to zbiorowo - właśnie za pośrednictwem tej książki. 
Opis z tyłu książki




Autor: Jacek Walkiewicz
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: biografia/autobiografia/pamiętnik
Forma: poradnik
Rok pierwszego wydania: 2014
Liczba stron: 192



     Nowy Rok chciałam zacząć dość pozytywnie. Jak zwykle tworząc swoją listę postanowień, napalając się jak szczerbaty na suchary, z przekonaniem, że i tak zapewne nie uda mi się jej zrealizować, trafiłam na tę o to książkę. Pomimo klasyfikowania jej jako poradnik, osobiście tak bym jej do końca nie nazwała.  
Książka powstała w oparciu o krótki wykład, który można obejrzeć poniżej: 

     Nie znajdziemy w tej pozycji konkretnych rad, odpowiedzi na pytanie jak my mamy żyć, jak my mamy postępować. Raczej jest to taki zbiór oczywistych oczywistości, który wbrew pozorom wielu może otworzyć oczy. Autor nie narzuca czytelnikowi swojego zdania, nie robi z siebie osoby wszystkowiedzącej, lepszej od innych. Powiedziałabym raczej, że wypowiada jedynie swoje zdanie, co według niego ważne jest w życiu, co mu pomogło, przytaczając odpowiednie przykłady i argumenty. Nie wiem czy dobrze odebrałam tę książkę ale przynajmniej tak ja ją zrozumiałam :). 
     Lektura tej pozycji na pewno pomoże mi w lepszym określeniu celów, ich jaśniejszym sformułowaniu. Na pewno pewne elementy zapadną mi w pamięci. Zapewne wiele osób uzna całą książkę za jedyną i bezwzględną mądrość i przyjmą ją bezgranicznie w całości. Ja natomiast, pomimo wielu ciepłych słów, które mogę o niej powiedzieć, z niektórymi aspektami mogłabym polemizować. Mówi się "nie oceniaj książki po okładce". Jest w tym dużo racji ale jak podejść na przykład do osoby, która bezmyślnie zabija ludzi, cieszy się z tego i się jeszcze tym chwali? Może rzeczywiście nie powinno się przyklejać "złej łatki" takiemu człowiekowi, może jest w tym jakiś głębszy sens ale nie jestem pewna czy jestem gotowa na to aby go poznać i czy kiedykolwiek będę. "Każdy kij ma dwa końce", więc może i mnie ktoś z jakichś powodów nie będzie chciał bardziej poznawać, ale każdy ma swoje pewne granice i moim zdaniem to do niego należy decyzja czy chce je przekraczać. 
     Ogólnie jestem zadowolona z tej pozycji, choć czuję pewien niedosyt. Sama, jak to stereotypowa 'baba', nie wiem czego chciałabym więcej ;). Może kiedyś będę potrafiła lepiej sformułować swoje oczekiwania ale jeszcze nie jest to ten moment. Na pewno pod niektórymi względami książka mam nadzieję, że mi pomoże. Dała mi ona lepsze światło na pewne aspekty, dzięki którym będzie mi lepiej dążyć do "lepszych" (choć nie wiem czy to adekwatne określenie) celów i marzeń ;).
     Samo wydanie przyjazne dla czytelnika. Bardzo dobre rozmieszczenie, wiele cytatów, które nie przeszkadzają w czytaniu. Na końcu pozycji znajduje się również miejsce na notatki, choć ja osobiście wolę swój notesik na dany rok i to w nim bazgrolić, nawet wnioski z aktualnie czytanej książki.
     Kiedyś chciałabym jeszcze wrócić do tej pozycji. Kto wie co wtedy w niej wyczytam, może lepiej ją zrozumiem? Moim skromnym zdaniem jest to ten typ "poradnika", który może mieć jeszcze większy potencjał.
     Moja ocena: 7/10.

sobota, 3 stycznia 2015

Podsumowanie 2014 roku

Trochę późno u mnie wyszło podsumowanie ale każda pora jest dobra na jego zrobienie :). 

Chciałabym wszystkim czytelnikom mojego bloga życzyć wszystkiego najlepszego w nowym roku. Dużo bardzo dobrych książek, które na długo zostaną razem z Wami i wszystkiego czego tylko byście sobie życzyli :) (może oprócz wojen, chorób i innego zła :P)

W ubiegłym roku przeczytałam tylko 30 książek i obejrzałam 16 filmów. Pomimo dość skromnych liczb nie mogę powiedzieć, że  nie był to udany rok. Ukończyłam studia i "obroniłam magistra" na Uniwersytecie Gdańskim, kierunek Finanse i Rachunkowość :D (tych ok. 70 pozycji, które tam wykorzystałam nie biorę tutaj w podsumowaniu pod uwagę bo zazwyczaj były to jedynie pojedyncze rozdziały), dostałam swoją pierwszą "prawdziwą" pracę, przenosiłam się z Trójmiasta do Warszawy (za pracą), choć bardzo tęsknie za spacerami, nawet zimową porą, po plaży. Trochę pozytywnych rzeczy się w tym roku działo :) a tych negatywnych, mało ważnych mam nadzieję nie rozpamiętywać. 

Ciężko mi wybrać najlepsze książki, które przeczytałam. Na pewno pozycjami wartymi uwagi są: 

Nie są to książki wysokich lotów ale przy tylu stresujących momentach w jednym roku potrzebowałam takich lekkich i przyjemnych książek. Dwie z nich, pomimo dość mylących tytułów, czyli pozycja 2 i 3, były dla mnie dużym pozytywnym zaskoczeniem. Każdą wyszczególnioną z tych pozycji mogłabym nazwać również odkryciem roku. Sagę Camilli Läckberg oraz książki Janet Evanovich z chęcią czytam dalej kolejne pozycje tych autorek jak wpadną mi w ręce. 

Najgorsze? Trochę się ich niestety znalazło. Na pewno unikałabym:
Liczba przeczytanych pozycji: 30
Liczba wszystkich stron: 11476
Średnia liczba stron na książkę:  382,(3)


Wśród filmów też znalazło się trochę lepszych i gorszych produkcji.

Najlepsze filmy, które miałam okazje oglądać w 2014 roku: 

Natomiast, według mnie, najgorsze produkcje, które zobaczyłam to: 

Podczas tworzenia tego posta stwierdzam, że jednak z najgorszymi produkcjami było najciężej. Niestety wśród nich było z czego wybierać a nie przeczytałam jakoś bardzo dużo pozycji ani nie obejrzałam zatrważająco wysokiej ilości filmów... Mam wrażenie, że coraz ciężej o dobre książki oraz filmy.


Postanowień czy wyzwań czytelniczych i filmowych jeszcze nie mam sprecyzowanych na 2015 rok. Chciałabym ambitnie podejść do tematu w nowym roku ale jeszcze muszę je przemyśleć, zrobić sobie realne założenia i stwierdzić czego najbardziej chciałabym w tym roku :). Wpadła mi w oczy lista, którą można znaleźć na KWEJKU. Dość duża liczba, ale chyba zrobię sobie taką własną listę bardziej pod swoje aktualne możliwości :). Również istnieje duża liczba wyzwań czytelniczych na różnych blogach. Jest na prawdę w czym wybierać.

Jak u Was wyglądają plany czytelnicze na ten rok :)?
Related Posts with Thumbnails