środa, 31 lipca 2019

Podsumowanie lipca 2019



Lipiec pozytywnie mnie zaskoczył pod każdym względem. Choć były momenty, w których myślałam, żeby rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady to w ogólnym rozrachunku jestem zadowolona z tego co się działo. Również pod względem książkowym i filmowym mój wynik w tym miesiącu uważam za bardzo udany. Dla kogoś może to będzie słabo ale biorąc pod uwagę własne możliwości, ja i tak jestem z siebie zadowolona :).





Lipiec książkowo

- liczba przeczytanych książek: 7
- łączna liczba stron: 2 812

Miesiąc zaczęłam z książką, która niezbyt przypadła mi do gustu, czyli "Fortuna i namiętności. Klątwa". Jednak później było tylko lepiej. Powieści z cyklu "Kwiat paproci" pokochałam i szkoda, że ta historia już się skończyła, choć na rynku dostępny jest jeszcze jeden dostępny tytuł związany z tą serią i mam nadzieję, że uda mi się szybko go przeczytać. Również ogromne wrażenie zrobiła na mnie książka "Moje przyjaciółki z Ravensbrück" Magdaleny Knedler. Jak widać w lipcu skupiłam się na pozycjach polskich autorów, choć nie do końca był to zamierzony efekt z mojej strony.



Lipiec filmowo

- liczba obejrzanych filmów: 7
Choć obejrzałam kilka mocno przeciętnych filmów to znalazło się w tym miesiącu również kilka perełek. "Twój Vincent" czy "Wielka szóstka" to produkcje, które chciałabym jeszcze kiedyś ponownie obejrzeć. Również interesującym filmem dokumentalnym jest według mnie "Kochana mamusia nie żyje". Co prawda nie oglądałam zbyt wielu produkcji z tego gatunku to ten wywołał we mnie wiele przeróżnych emocji.

wtorek, 30 lipca 2019

'Szesnaście świeczek' (Sixteen Candles, 1984) - film









Samantha ma nadzieję, że dzień jej szesnastych urodzin będzie wyjątkowy, niestety nic się nie dzieje tak, jak sobie wymarzyła.










     Na film "Szesnaście świeczek" skusiłam się z nadzieją, że będzie tu coś innego niż we współczesnych komediach. Coś, dzięki czemu przyjemnie spędzę czas i zapamiętam historię na trochę dłużej niż następne dwadzieścia cztery godziny. Niestety każdy, nawet ten najprostszy schemat, miał gdzieś swoje początki...
     Dzień szesnastych urodzin nie jest dla Samanthy tak dobry jak by tego oczekiwała. W ferworze przygotowań do ślubu jej siostry o niej zapomina cała rodzina. Nawet w szkole musi zmierzyć się z mało przyjemną rzeczywistością - nadal pozostaje niewidoczna dla chłopaka w którym potajemnie się podkochuje. Według mnie ta historia nie wyróżnia się zbytnio na tle innych komedii. Dodając do tego elementy romansu już jesteśmy w stanie przewidzieć samo zakończenie. Jednak pomimo to obejrzałam ten film do samego końca czerpiąc z niego przyjemność. Nie było tu żadnych zaskakujących sytuacji, niczego odkrywczego czego nie ma również w komediach współczesnych. Jednak nie uważam czasu spędzonego podczas seansu za czas stracony. "Szesnaście świeczek" to obraz nastolatków, gdy jeszcze nie było telefonów komórkowych, lecz większość problemów była ta sama. Imprezy, pierwsze miłości i rozterki towarzyszące wkraczaniu w dorosłość.
     Wątpię bym ponownie obejrzała ten film, jednak był to taki umilacz, dzięki któremu mogłam oderwać się od życia codziennego. Było miło, ale się skończyło i trzeba iść dalej. Możliwe, że treść bardziej trafi do młodszych widzów niż ja, jednak może młodzież ma teraz inne oczekiwania od filmów niż się spodziewam :).
     Moja ocena: 5/10.

poniedziałek, 29 lipca 2019

"Tylko dobre wiadomości" Agnieszka Krawczyk

Dziennikarka Izabela Oster z dnia na dzień rzuca pracę w telewizji. Nie wszystko jednak toczy się po jej myśli. Nowe oferty pracy nie spływają, a pracodawcy nie pukają do jej drzwi. Na szczęście przyjaciółka, Kamila Rudnicka-Clement, składa jej propozycję nie do odrzucenia. 
Kobieta odziedziczyła bowiem podupadające pismo dla pań, natomiast Izabela ma jej pomóc w odzyskaniu dawnej świetności magazynu.
Muszą tylko przeprowadzić się do Krakowa…
Obydwie przyjaciółki stają przed bardzo trudnymi decyzjami. Ale właściwie dlaczego miałyby nie podjąć wyzwania?
Życie pisze różne scenariusze, a do odważnych świat należy.
Kobiety rzucają się w wir pracy. Los przygotował dla nich wiele niespodzianek: porywającą wenecką podróż, odzyskaną przyjaźń, wiosenny Kraków odkrywany na nowo, a wreszcie miłość…
Bo wszystko jest możliwe, tylko trzeba chcieć i odważnie spoglądać w przyszłość.
Opis książki




Autor: Agnieszka Krawczyk 
Język oryginalny: polski 
Kategoria: Literatura piękna 
Gatunek: literatura polska 
Forma: powieść 
Rok pierwszego wydania: 2018  
Liczba stron: 416



     O książce "Tylko dobre wiadomości" nie słyszałam przed jej przeczytaniem kompletnie nic. Przyciągnęła ona mój wzrok w bibliotece i sięgnęłam po tę nią z nadzieją, że będzie to idealna lektura na 'wakacyjny' odpoczynek. Niestety podczas wysokich temperatur na zewnątrz nie czuję się już tak dobrze jak jeszcze kilka lat temu i po prostu potrzebowałam jakiejś lżejszej lektury.
     Po dość spektakularnym odejściu z pracy Izabelę czeka wiele zmian. Jednak pierwsze dni znacznie odbiegają od jej oczekiwań. Telefon uparcie milczy, nikt nie wydzwania do niej z ofertami pracy a wiszące nad nią zobowiązania nie dają o sobie zapomnieć. Z dość nietypową pomocą przychodzi jej przyjaciółka Kamila, dzięki czemu ich życie powoli nabiera rozpędu. Przyznam się, że niestety nie zrobiła ta powieść na mnie aż tak mocnego wrażenia. Pomimo dość mocnego tupnięcia na początku, akcja dalej rozwija się w dość ślimaczym tempie. Treść nie wywołała we mnie żadnych mocniejszych uczuć, ot po prostu fabuła, która ni to ziębi ni to grzeje. Niestety nie zapadnie ona w mojej pamięci na długo. Będąc już pod sam koniec powieści nie pamiętałam dokładnie szczegółów z samego jej początku.
     Bohaterowie według mnie zostali poprawnie wykreowani, choć nie mogę napisać abym ich jakoś bardziej była w stanie docenić. Nie byłam w stanie zżyć się z żadną z postaci i żywić wobec niej jakichś uczuć. Co prawda podczas lektury byłam w stanie rozróżnić kto jest kim, jak się znalazł w danym miejscu i czasie, lecz nie jest to jedyne czego oczekuję...
     Styl autorki w tym wszystkim jest dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Choć sama treść nie do końca mnie do siebie przekonała to lektura tej pozycji była całkiem lekka i przyjemna. Właśnie jakby idealnie napisana na taki letni okres, dzięki czemu lektura nie wymagała mojego pełnego skupienia. Wydanie papierowe ma jedną wadę - klejone strony, co mnie jeszcze bardziej boli w przypadku rozlatujących się egzemplarzy bibliotecznych.
     Pozycja "Tylko dobre wiadomości" jest moim zdaniem idealną pozycją na lato, jeśli ktoś szuka czegoś mało wymagającego i lekkiego w czytaniu, dzięki czemu jest w stanie się odprężyć. Niestety obawiam się czy będę jeszcze pamiętać o tym tytule pod koniec roku...
     Moja ocena: 4/10

niedziela, 28 lipca 2019

'Kochana mamusia nie żyje' (Mommy Dead and Dearest, 2017) - film




Życie Dee Dee Blanchard nigdy nie było usłane różami. Jej ukochany mąż odszedł do innej kobiety, a huragan Katrina zniszczył cały majątek. Co gorsza jej córka, Gypsy, od dziecka była bardzo chora i wymagała ciągłej opieki. Kochająca na pierwszy rzut oka matka wzbudzała sympatię ludzi i mogła liczyć na ich hojną pomoc. Pewnego dnia doszło jednak do tragedii. Okazało się, że Dee Dee przez lata budowała fasadę kłamstw, manipulacji i przemocy, oszukując wszystkich wokół siebie. Jej córka nigdy nie była chora. Matka faszerowała ją środkami zwiotczającymi mięśnie oraz dużą liczbą leków, które wywoływały długą listę skutków ubocznych. Zdesperowana dziewczyna w końcu postanowiła zemścić się na swojej oprawczyni.




     Nie miałam dotychczas do czynienia ze zbyt wieloma filmami dokumentalnymi. Jednak film "Kochana mamusia nie żyje" został polecony mi przez dobrą duszę, na polecajkach której nigdy się jeszcze nie zawiodłam. Po dość długich poszukiwaniach wreszcie udało mi się go obejrzeć (tak tak, dopiero w tym miesiącu 'odkryłam' HBO GO).
     Gypsy od maleńkości była bardzo chorowitym dzieckiem. Co rusz kolejna choroba atakowała jej organizm. Dodatkowo trudy życia codziennego, huragan Katrina, odejście od rodziny kochanego ojca, nie ułatwiały jej egzystencji. Co się jednak stało, że w końcu zdecydowała się na tak brutalny krok i wraz ze swoim wybrankiem zamordowała własną matkę? Według mnie to wstrząsająca historia, która wydarzyła się naprawdę. Ciężko mi oceniać treść jaką taką - po obejrzeniu tego filmu i głębszym zapoznaniu się z historią można wyrobić własne zdanie. Jednak sądzę, że każdy z nas może wyciągnąć inne wnioski biorąc pod uwagę własne doświadczenia. Osobiście ta produkcja wywołała we mnie przeróżne emocje, nie koniecznie zawsze te pozytywne. Pomimo to uważam, że w dość nietypowy dla mnie sposób została przedstawiona historia rodziny i relacje jakie w niej panowały.
     "Kochana mamusia nie żyje" to film dokumentalny, który moim zdaniem warto obejrzeć. Ja przynajmniej nie żałuję, że go obejrzałam. Nie jest on łatwy, zmusza jednak do przemyśleń nad pewnymi skrajnymi zachowaniami.
     Moja ocena: 7/10.

czwartek, 25 lipca 2019

"Moje przyjaciółki z Ravensbrück" Magdalena Knedler

W świecie, gdzie śmierć wydaje się nadzieją, ocalić może tylko przyjaźń.
W otoczonym drutem kolczastym obozie zagłady zawiązuje się kobieca więź. Twardsza od obozowych murów. Silniejsza od brutalnych uderzeń.
Maria, Sabina, Bente i Helga – każda z nich trafiła do KL Ravensbrϋck z innego powodu. Każda była inna.
Młoda pisarka znajduje przed drzwiami swojego domu rękopis, który zupełnie zmienia jej życie. Za wszelką cenę postanawia się dowiedzieć, kim były przyjaciółki z Ravensbrϋck.
Powieść inspirowana prawdziwymi świadectwami byłych więźniarek.
Książka zawiera wiersze Grażyny Chrostowskiej – polskiej poetki, która 18 kwietnia 1942 roku została rozstrzelana w Ravensbrück razem z dwunastoma innymi kobietami.
W każdej z tych historii starałam się odszukać losy swojej mamy. Dlaczego Jej nie pytałam, kiedy żyła? 
Opis książki




Autor: Knedler Magda 
Język oryginalny: polski 
Kategoria: Literatura piękna 
Gatunek: literatura polska 
Forma: powieść 
Rok pierwszego wydania: 2019  
Liczba stron: 432



     Choć książka "Moje przyjaciółki z Ravensbrück" miała swoją premierę całkiem niedawno to już zdążyłam nasłuchałam się ze wszystkich stron zachwytów nad nią. Po wielu lekkich lekturach z jakimi miałam ostatnio styczność stwierdziłam, że to najwyższa pora by również wyrobić sobie własną opinię na temat tej pozycji. I całkowicie zgadzam się z tymi pozytywnymi opiniami.
     Historia przedstawiona na kartach tej powieści opowiada o trzech kobietach, o ich przyjaźni, która teoretycznie nigdy nie powinna się narodzić. Jest to historia więźniarek z Ravensbrück, okrutnym miejscu w czasie wojny. Według mnie to genialna pozycja, po której znów brakuje mi słów by odpowiednio oddać klimat i mój zachwyt nad nią. Jeszcze długo po lekturze tej książki będę o niej rozmyślać, powracać do niej, jeśli nie w całości to chociaż we fragmentach. Mam jedynie mieszane odczucia co do wplecionych wierszy Grażyny Chrostowskiej. Nie jestem fanką poezji, po lekcjach języka polskiego mam na samą myśl o niej dreszcze. Dla niektórych natomiast może to być ogromna wartość dodana, która nawet może zachęci jeszcze bardziej do sięgnięcia po tę pozycję.
     Bohaterowie - każda z postaci została wykreowana bardzo dobrze. Nawet pomimo przeskoków czasowych nie ma możliwości by pogubić się kto kim jest i jaka historia jest z nim związana. Dawno nie spotkałam się z tak tajemniczo, a zarazem wybitnie stworzonymi postaciami, o których, pomimo ciężkiej tematyki, chce się czytać.
     Styl autorki nie wywołał we mnie jakichś gorących uczuć, lecz też nie mogę napisać, że jej kunszt pisarski był zły. Po prostu odniosłam wrażenie, że jest poprawny do granic możliwości. Będę musiała to jeszcze sprawdzić w innej powieści Pani Magdaleny Knedler i jestem ciekawa czy nadal będę miała takie odczucia.
     Wydanie papierowe tej pozycji to wręcz miód na moje oczy. Twarda oprawa, szyte strony i grafika, która aż woła by po nią sięgnąć. Pomimo, że nie powinno się oceniać książki po okładce, to w tym przypadku uważam, że może zachęcić ona jeszcze więcej czytelników po sięgnięcia po nią. Gdyby zawsze tak dobra treść i wykonanie szła w parze z przepiękną oprawą, tak jak mamy do czynienia w tym przypadku, poziom czytelnictwa w Polsce by na pewno wzrósł.
     Cieszę się, że pomimo tak wysokich oczekiwań wobec tego tytułu również i ja po niego sięgnęłam oraz byłam w stanie docenić to co w niej zawarte. Jestem pewna, że kiedyś jeszcze ponownie sięgnę po ten tytuł. Choć tematyka może wydawać się dość trudna to uważam, że każdy powinien się z nim zaznajomić.
     Moja ocena: 8/10

środa, 24 lipca 2019

'Wielka Szóstka' (Big Hero 6, 2014) - film






Czternastoletni Hiro Hamada jest młodym geniuszem komputerowym, którego łączy niezwykła więź z pociesznym robotem o imieniu Baymax. Pewnego dnia obaj niespodziewanie zostają wplątani w plan zniszczenia dynamicznie rozwijającego się San Fransokyo. Hiro zrobi wszystko, żeby uchronić przed katastrofą swoje ukochane miasto. W tym celu postanawia działać i zamienia swojego przyjaciela oraz pięć innych robotów w grupę ultranowoczesnych superbohaterów.






     Wspominałam już wielokrotnie na swoim blogu, że uwielbiam animacje, prawda? A mając możliwość obejrzenia "Wielkiej Szóstki" nie mogłam przejść obok niej obojętnie. W szczególności, że ilość pochlebnych opinii dotyczącymi tego tytułu z jakimi dotychczas się zetknęłam jest ogromna!
     Hiro to zbuntowany nastoletni geniusz. Bardzo interesują go walki robotów, jednak do czasu... Gdy poznaje nad jakim projektem pracuje jego starszy brat, oraz towarzystwo w jakim się obraca, sam postanawia obrać podobną do nich drogę i to w tym kierunku skupia swoje działania. Będąc już po seansie jestem pod wrażeniem tej produkcji. Jest ona na swój sposób urocza, królują w niej nerdy i nie da się w niej nie zakochać! Humor z jakim mamy tu styczność trafia całkowicie w moje gusta, a zarazem jest to jedna ze smutniejszych animacji z jakimi do tej pory miałam styczność. Ot, taki paradoks. Brakuje mi już słów, by wyrazić to jak mocno jestem nią zachwycona. Jedynym mankamentem dla mnie jest dobór muzyki - nie w każdej sytuacji pasował mi wybór twórców, a myślałam, że mam pod tym względem dość dużą tolerancję.
     "Wielka Szóstka" według mnie zasługuje na uwagę. Jest to idealna animacja zarówno dla starszych jak i młodszych widzów, do obejrzenia w samotności jak i w towarzystwie. Ja jestem pewna, że mając okazję to znów na nią się zdecyduje i mam nadzieję, że równie mocno będę nią oczarowana.
     Moja ocena: 8/10.

wtorek, 23 lipca 2019

"Instrukcja obsługi toksycznych ludzi" Katarzyna Miller, Suzan Giżyńska




Czy można obronić się przed toksycznymi ludźmi? Przeczytaj tę książkę i naucz się tego!
Każdego dnia natykamy się na toksycznych ludzi. Możemy ich spotkać na każdym kroku: w pracy, urzędzie, szkole. Czasem stykamy się z nimi w relacjach prywatnych, a nawet rodzinnych.
"Instrukcja obsługi toksycznych ludzi" to przewodnik po relacjach z ludźmi, którzy „zatruwają” nam życie. Katarzyna Miller i Suzan Giżyńska podpowiadają jak nie ulegać wpływom toksycznych ludzi, wychodzić obronną ręką z konfliktowych sytuacji, a także jak radzić sobie z emocjami, które nam przy tym towarzyszą. 
Opis książki






Autor: Katarzyna Miller, Suzan Giżyńska 
Język oryginalny: polski 
Kategoria: Literatura naukowa i popularnonaukowa 
Gatunek: nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.) 
Forma: poradnik 
Rok pierwszego wydania: 2018 
Liczba stron: 260



     Chyba każdy z nas w swoim życiu choć raz spotkał się z ludźmi, którzy potrafią być toksyczni. Jednak cały problem tkwi w tym, że nie wszyscy potrafią sobie z nimi radzić. Ba! Czasem może się też okazać, że to właśnie my jesteśmy taką toksyczną osobą. Tytuł "Instrukcja obsługi toksycznych ludzi" zaintrygował mnie na tyle, że postanowiłam swego czasu zakupić własny egzemplarz. Niestety po lekturze mam trochę mieszane odczucia.
     W tej pozycji znajdziemy sporo rozdziałów, a każdy z nich porusza trochę inny problem. Co prawda każdy z nich porusza temat toksycznych ludzi, jednak w różnych sytuacjach. Niektóre tematy trafiały do mnie trochę bardziej, z innymi w ogóle nie miałam styczności więc nie mam nawet jak się do nich dokładnie odnieść. W niektórych sprawach część ludzi może zaboleć fakt, że sami zachowują się toksycznie wobec innych. Jeszcze mocniej mogą to poczuć jeśli nie byli tego świadomi. Przyznam się, że po samym tytule spodziewałam się trochę więcej rad jak sobie poradzić z nie do końca zdrowymi relacjami, które czasem mają miejsce. Mam niestety wrażenie, że dostałam po prostu analizę toksycznych zachowań przeplataną anegdotkami z życia autorek.
     Forma tej pozycji dość nietypowa - przynajmniej dla mnie, jako osoby, która lubuje się bardziej w powieściach niż poradnikach. Na początek każdego rozdziału pokrótce przedstawiony jest jakaś sytuacja a później coś na kształt rozmowy między autorkami na ten temat. Mam jednak wrażenie, że dość mocno tę rozmowę zdominowała Pani Katarzyna Miller, pozostawiając mniej pola do popisu Pani Suzan Giżyńskiej. Możliwe, że jest to bardzo mocno moje subiektywne odczucie, jednak podczas lektury tak to właśnie odebrałam.
     Ta książka nie jest zła, jednak mam wobec niej dość mieszane odczucia. Spodziewałam się po prostu trochę innej treści, choć to co dostałam również jest na swój sposób wartościowe. Sądzę, że powinien ją przeczytać każdy, chociażby po to by uświadomić sobie czy sam czasem nie zachowuje się w toksyczny sposób.
     Moja ocena: 6/10

poniedziałek, 22 lipca 2019

'Krudowie' (The Croods, 2013) - film






W poszukiwaniu nowego domu staromodny jaskiniowiec musi przeprowadzić rodzinę przez prehistoryczne ziemie. Olbrzymich rozmiarów flora i fauna są już sporym wyzwaniem, jednak prawdziwe komplikacje pojawią się w chwili, kiedy do rodziny dołączy zatrważająco nowoczesny jaskiniowiec, którego poszukiwanie "jutra" zupełnie nie pasuje do poglądów naszego bohatera, hołdującego wczorajszym tradycjom.








     Pomimo prawie trzydziestu lat na karku nadal uwielbiam oglądać animacje. Tym razem mój wybór padł na "Krudowie". Choć wcześniej nie słyszałam nic na jej temat postanowiłam dać szansę i zabrałam się za oglądanie. Pomimo, że było nawet ciekawie, mam wrażenie, że przeważa jednak... przeciętność.
     Krudowie to grupa jaskiniowców, której głowa rodziny nie potrafi zaakceptować zmian a wszystko co nowe wzbudza w nim negatywne emocje. Jednak gdy pojawia się w ich okolicy nowy "współczesny" jaskiniowiec ich świat wywraca się do góry nogami. Historia dość mocno skupia się na relacjach rodzinnych i przełamywaniu własnych barier przed tym co nieznane. Choć nie zawsze wszystko co nowe jest bardzo dobre, to warto dać szansę na rozwój. Fajnie została według mnie przedstawiona relacja ojca z jego ukochaną córeczką. Wiem, że zdarzają się takie sytuacje w życiu realnym, jednak prześmiewczy sposób w jaki zostało to tu ukazane może otworzy niektórym oczy na swoje zachowanie. Wykonanie tej produkcji przyzwoite, polski dubbing też na dobrym poziomie. Jednak czegoś mi tu zabrakło, przez co nie byłam w stanie aż tak dobrze się bawić podczas seansu. Niestety daleko tej produkcji do "Shreka", którego kocham całym serduchem.
     "Krudowie" to animacja, którą warto obejrzeć, lecz nie robi aż tak ogromnie pozytywnego wrażenia. Obejrzałam, było miło ale nie jestem pewna czy mam ochotę do niej powrócić w przyszłości.
     Moja ocena: 6/10.

niedziela, 21 lipca 2019

"Przesilenie" Katarzyna Berenika Miszczuk




Najbardziej wyczekiwana książka tej wiosny – "Przesilenie", czyli ostatnia część bestsellerowego cyklu "Kwiat paproci" Katarzyny Bereniki Miszczuk. Słowiańskie bóstwa, pradawne obrzędy, zazdrość i wielka miłość w tle. 
Autorka "Szeptuchy" po raz ostatni zabierze czytelników do magicznego świata słowiańskich bóstw i pradawnych obrzędów, gdzie właśnie rozpoczynają się święta Dziadów i Szczodrych Godów. Nadszedł czas, aby dotrzymać obietnicy danej bogowi ognia, Swarożycowi. Czy Gosia sprosta zadaniu? Tym bardziej że nie wiadomo, jak zachowa się Mieszko, jej wielka miłość: pomoże w spełnieniu przysięgi czy… wręcz przeciwnie. 
Opis książki






Autor: Berenika Miszczuk Katarzyna 
Język oryginalny: polski 
Kategoria: Literatura piękna 
Gatunek: literatura polska
Forma: powieść 
Rok pierwszego wydania: 2018 
Liczba stron: 464



     Wkręciłam się w świat wykreowany przez Katarzynę Berenikę Miszczuk w cyklu Kwiat paproci. "Przesilenie" to już czwarty, ostatni, tom tej serii i ogromnie żałuję, że już się ona kończy. A jak się spisał ten tytuł? Według mnie bardzo dobrze, choć jest kilka niedociągnięć...
     Jakiekolwiek, nawet najkrótsze, przedstawienie opisu fabuły może zdradzić historię z poprzednich tomów. Historia bezpośrednio łączy się z tym co działo się wcześniej i jest to idealne zwieńczenie całości. Chociaż same ostatnie strony wydały mi się trochę zbyt cukierkowe, przynajmniej biorąc pod uwagę to ile musieli znieść w ciągu ostatnich miesięcy mieszkańcy Bielin. Fabuła według mnie bardzo ciekawie przedstawiona, nie było tu miejsca na nudę. Akcja całe szczęście równomiernie rozłożona, już od pierwszych stron można się wciągnąć w lekturę i do samego końca czytać z zainteresowaniem. Nie było żadnych przestojów, które spowodowałyby moje znużenie czy powodowały chęć odłożenia lektury na później.. 
     Bohaterowie - cóż ja mogę jeszcze o nich napisać? Albo się ich kocha albo nienawidzi, jednak żadna z postaci nie pozostanie czytelnikowi obojętna. Przez te cztery tomy zdążyłam zżyć się ze wszystkimi osobami występującymi na kartach tej powieści. Doceniam nawet te najgorsze czarne charaktery, które potrafiły działać na nerwy innym. Co prawda nie wszystkich polubiłam, jednak były dane postacie potrzebne by odpowiednio pokierować historię.
     Styl autorki dla mnie przyjemny w odbiorze, dzięki czemu mogłam odetchnąć po cięższym okresie w pracy. Zdaje sobie sprawę, że nie wszystkim spodoba się sposób w jaki przedstawia ona historię w swoich książkach, jednak mi jak najbardziej on odpowiada :). Nastawiłam się po prostu na dobrą i lekko napisaną lekturę, dzięki której miło spędzę swój czas, i to właśnie dostałam.
     Wydanie papierowe ma jedną główną wadę, a mianowicie klejone strony, przez co egzemplarz biblioteczny nie wygląda już najlepiej. Co mnie również bolało w przypadku tego konkretnego tytułu to fakt, że był on wydawany chyba trochę na szybko, przez co niektóre drobne niedociągnięcia nie zostały wyłapane. Gdzieniegdzie "zabrakło entera", czasem przecinka, a w niektórych miejsca odnalazłam literówki. Jeśli kogoś irytują takie niedoskonałości może się mocno zdenerwować.
     Szkoda, że jest to już koniec tej historii jednak nie żałuję, że sięgnęłam po te książki. Podczas ich lektury spędziłam naprawdę dobrze swój czas i dzięki nim mogłam oderwać się od rzeczywistości i miło się zrelaksować. Dla mnie jest to jedna z tych serii do której z chęcią kiedyś powrócę i będę potrafiła ponownie czerpać z niej przyjemność.
     Moja ocena: 7/10

środa, 17 lipca 2019

'Twój Vincent' (Loving Vincent, 2017) - film



27 lipca 1890 r. szczupła postać idzie po zmierzchu chwiejnym krokiem senną ulicą francuskiego miasteczka Auvers. Mężczyzna nie ma nic przy sobie; dłonie przyciska do świeżej rany postrzałowej, z której sączy się krew. To Vincent van Gogh – wówczas mało jeszcze znany artysta, dziś uznawany za jednego z największych malarzy na świecie. O jego tragicznej śmierci wiadomo od dawna, jednak nadal nie jest jasne, jak i dlaczego doszło do śmiertelnego postrzału. "Twój Vincent" opowiada właśnie tę historię, odkrywa okoliczności tajemniczej śmierci artysty. Czy na pewno popełnił samobójstwo? Co się wydarzyło przez 6 tygodni od ostatniego listu van Gogha, w którym pisał, że czuje się dobrze i jest zupełnie spokojny? 





     W okolicach premiery filmu "Twój VIncent" było o nim dość głośno, jednak szybko wyleciał mi ten tytuł z głowy. Przypomniałam sobie o nim dopiero ostatnio, gdy zobaczyłam, że jest dostępny na Netflixie. Postanowiłam nadrobić ten film i nie żałuję, że pod wpływem impulsu zdecydowałam się na seans.
     Vincent van Gogh - przypuszczam, że każdy choć raz słyszał to nazwisko, nawet jeśli nie jest zafascynowany sztuką i malarstwem. "Twój Vincent" to historia tajemniczej śmierci artysty, który zmarł od rany postrzałowej. Jednak czy na pewno było to samobójstwo? Choć nie jestem zbyt obiegana w tematyce postimpresjonizmu i impresjonizmu, nie szukam w każdej wolnej chwili nowych informacji to uważam, że ten film jest genialny. Podobno powstawał on aż około sześciu lat, ale efekt jest oszałamiający. Nawet pomimo bycia laikiem w tym temacie, jestem pod ogromnym wrażeniem. Historia malarza przedstawiona w intrygujący sposób, z zafascynowaniem przyglądałam się wykonaniu i zapartym tchem w śledziłam losy bohaterów, gdyż byłam ogromnie ciekawa jak będzie dalej ukazana treść.
     Nie wiem cóż więcej mogę napisać o tym filmie. Notka bardzo krótka i możliwe, że niezbyt rzeczowa, jednak wstawiam ją pomimo to, gdyż może ktoś tak jak ja przypomni sobie o tym tytule i zachwyci się wykonaniem.
     Moja ocena: 9/10.

wtorek, 16 lipca 2019

"Zakręty losu. Nowe pokolenie" Agnieszka Lingas-Łoniewska


Bohaterowie znanej czytelnikom trylogii "Zakręty losu", Łukasz i Krzysztof Borowscy prowadzą szczęśliwe i stateczne życie rodzinne u boku ukochanych kobiet. Wydaje się, że tragiczne wydarzenia z przeszłości nigdy nie wrócą. Jednak rosyjska mafia nie zapomina doznanych krzywd, a żądza zemsty każe jej przez lata przygotowywać misterny plan odwetu. Tymczasem w dorosłość wkracza nowe pokolenie Borowskich, które próbuje wyrwać się spod kurateli nadopiekunczych rodziców. Młodzi nie znają dawnych losów swoich ojców i nie rozumieją, że od złej przeszłości nie da się uciec, dlatego zawsze trzeba mieć się na baczności. Okazuje się, że pierwsza miłość nie zawsze jest tą najpiękniejszą. Czasem przynosi tylko ból i rodzi się tam, gdzie człowiek zaplanował nienawiść. 
Opis książki





Autor: Agnieszka Lingas-Łoniewska 
Język oryginalny: polski 
Kategoria: Literatura piękna 
Gatunek: literatura polska 
Forma: powieść 
Rok pierwszego wydania: 2016  
Liczba stron: 280



     Miło mi się czytało trylogię "Zakręty losu" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, dlatego też widząc kolejny tytuł w bibliotece związany z tą historią postanowiłam wypożyczyć i przeczytać. Byłam ciekawa co nowego autorka nam może przedstawić w tej serii. Niestety mam dość mieszane odczucia.
     Łukasz i Krzysiek po wielu przejściach ustatkowali się, wiodąc szczęśliwe życie u boku swych ukochanych partnerek. Wiedząc jednak, że życie potrafi być okrutne a mafia nigdy nie zapomina, starają się jak najlepiej chronić swoje dzieci. Niestety nie zawsze się to udaje i nie można nigdy stracić czujności nawet na sekundę. Choć akcja jest pociągnięta interesująco i nie ma tu miejsca na nudę, momentami zastanawiałam się czy nie dzieję się tu aż za wiele jak na jedną rodzinę, bo działo się tu naprawdę sporo. Możliwe, że za bardzo się czepiam o szczegóły, bo z drugiej strony - gdyby nic się nie działo to też w sumie byłoby źle. Jednak całkiem miło spędziłam czas podczas lektury tej pozycji. Bardzo szybko się z nią uporałam, gdyż przeczytanie jej zajęło mi niecały jeden dzień. Pomimo moich narzekań poczułam swego rodzaju smutek, gdyż nie ma już dostępnych kolejnych tytułów związanych z historią braci Borowskich.
     Bohaterowie dobrze wykreowani, choć w przypadku tej części czegoś mi zabrakło. Nie do końca przekonały mnie postaci dzieci głównych bohaterów. Momentami nie czułam tego, żebym czytała o zachowaniach nastolatków, tylko kolejnych dorosłych osobach. Choć co do reszty postaci nie mam żadnych zastrzeżeń to te nieliczne sytuacje nie dają mi spokoju.
     Styl autorki według mnie bardzo lekki. Choć historia ma swoje plusy i minusy, to jednak sposób w jaki jest ona wykreowana przyciąga mnie do siebie i mam ochotę na więcej! Wydanie papierowe niestety nie jest najmocniejszą stroną - klejone strony i biel kartek mogą co niektórym przeszkadzać w lekturze.
     Nie żałuję, że sięgnęłam po tę pozycję. Szkoda tylko, że "Zakręty losu. Nowe pokolenie" to już ostatnia część historii z tymi bohaterami. W tym przypadku nie pozostaje mi chyba nic innego tylko sięgnąć po inne książki od tej autorki i zżyć się z kolejnymi postaciami.
     Moja ocena: 5/10

poniedziałek, 15 lipca 2019

'Był sobie chłopiec' (About a Boy, 2002) - film








Trzydziestokilkuletni playboy Will Freeman odkrywa, że najlepszym miejscem na poznanie kobiety jest koło samotnych matek. Gdy próbuje poderwać jedną z nich, poznaje 12-letniego chłopca, który odmienia jego życie.









     Po opisie filmu "Był sobie chłopiec" nie spodziewałam się arcydzieła kinematografii, a raczej czegoś, dzięki czemu będę mogła miło spędzić wieczór. Również nazwisko jednego z głównych aktorów wpłynęło na to, że zdecydowałam się na obejrzenie tej produkcji. Jak wyszło? Według mnie bardzo przeciętnie...
     Will to trzydziestokilkuletni facet, który nie chce się w życiu ustatkować. Aby podrywać nowe kobiety, decyduje się na pewien akt desperacji - idzie na spotkanie samotnych matek. Zawiązane tam znajomości dość mocno wpłyną na jego codzienne życie. Tak jak się spodziewałam nie jest to historia, która wywoła w widzu wiele skrajnych emocji, nie porusza trudnych tematów. Po prostu dostajemy tu zwykłą komedię z elementami dramatu i nutką romansu. Fabuła jest przedstawiona bardzo prosto, momentami wręcz nużąco, więc oglądanie tego filmu w pozycji leżącej nie było w moim przypadku dość dobrym pomysłem. Jednak zdarzały się czasem sytuacje, które bardziej potrafiły wzbudzić moje zainteresowanie, dzięki czemu cały seans nie był katorgą.
     Gra aktorska bardzo dobra. Moim zdaniem dobór obsady jest idealny, gdyż naprawdę Hugh Grant jako Will oraz Nicholas Hoult w roli Marcusa pasowali do swoich postaci. Nie jestem do końca pewna z czego to wynika ale nie zamieniłabym tych nazwisk w przypadku tych ról na żadne inne.
     "Był sobie chłopiec" to film, który nie powalił mnie na kolana, jednak nie mam aż tak mocnego poczucia straconego czasu. Było miło, ale się skończyło i nie zamierzam wracać do tego tytułu. Może gdybym była młodsza bardziej wzruszyłabym się podczas seansu, jednak w tym momencie widziałam już zbyt wiele podobnych historii.
     Moja ocena: 5/10.

niedziela, 14 lipca 2019

"Żerca" Katarzyna Berenika Miszczuk

Słowiański ślub, lato w rozkwicie i magia miłości. Czy uczennica szeptuchy przegna smutek ze swojego serca?
Miało być pięknie, miał być nowy początek, nowy start. Jednak książę z bajki zniknął bez słowa, by uporać się ze swoją przeszłością, na horyzoncie pojawiają się żądne zemsty demony, bogowie się obrażają, a wieszcze zdolności nagle przestają działać.
Gosia i Baba Jaga starają się pogodzić się z tragicznymi wydarzeniami Nocy Kupały. Obie rzucają się w wir pracy i przygotowań do Święta Plonów.
Tymczasem do Bielin przyjeżdża nowy żerca, przystojny Witek, gotów zawrócić w głowie każdej pannie. Swarożyc, bóg ognia, postanawia przypomnieć Gosi o swojej gorącej obecności i przysłudze, którą mu obiecała. Na dodatek ktoś zaczyna polować na boginki i demony, a podejrzenia padają na młodą szeptuchę.
Czy sama zdoła sobie z tym poradzić?
Opis książki





Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk 
Język oryginalny: polski 
Kategoria: Literatura piękna 
Gatunek: literatura polska 
Forma: powieść 
Rok pierwszego wydania: 2017 
Liczba stron: 496


     "Żerca" to już trzeci tom cyklu 'Kwiat paproci' Katarzyny Bereniki Miszczuk. Dwa poprzednie ogromnie mi się spodobały i przy niedawnej wizycie w bibliotece nie mogłam sobie odmówić wypożyczenia również tego tytułu.
     W tej powieści poznajemy dalsze losy znanych nam już bohaterów z poprzednich części, choć pojawiają się również nowe postacie. W Bielinach zjawił się nowy żerca, przystojny Witek, a Mieszko zniknął i nie wiadomo czy znów i ewentualnie kiedy się pojawi. Gosia musi uporać się z demonami przeszłości, choć stara się żyć jak najbardziej normalnie. Według mnie jest to naprawdę dobra historia, dzięki której byłam w stanie oderwać się od swojej szarej codzienności. Nie odczulam spadku formy autorki, nadal jest utrzymany wysoki poziom. Fabuła momentami dość mocno pokręcona, jednak nie było tu miejsca na nudę. Podczas lektury czerpałam z niej ogromną przyjemność, nie wyszukiwałam na siłę błędów i nieścisłości jakie mogły się tu zadziać. Chyba dzięki temu byłam w stanie jeszcze bardziej pokochać tę historię i zżyć się mocniej z postaciami z którymi mamy tu styczność.
     Bohaterowie moim zdaniem dobrze wykreowani. Albo się ich pokocha albo znienawidzi, jednak nie pozostaną czytelnikowi obojętni. Mam wrażenie, że z tomu na tom coraz bardziej postacie się rozwijają, a przynajmniej znaczna ich część, nie stoją w miejscu nie wynosząc nic ze swoich doświadczeń. Babę Jagę z rozwojem tej historii darzę coraz cieplejszymi uczuciami i mam nadzieję, że będzie jej jeszcze więcej.
     Styl autorki i wydanie papierowe - chyba nic nowego nie mogę już dopisać oprócz tego co już możecie przeczytać w moich wpisach na temat poprzednich części serii. Pióro pisarki naprawdę lekkie, dzięki czemu można zatopić się w lekturze a egzemplarz z biblioteki już niestety ledwie zipie przez klejone strony. Pozostaje mi mieć nadzieję, że jednak jeszcze przetrwa wiele czytań u kolejnych czytelników i sprawi im radość tak jak mi.
     Zdaję sobie sprawę, że ta seria ma wielu zwolenników jak i przeciwników. Jednak ja uważam, że jest to naprawdę dobra lektura, dzięki której byłam w stanie zrelaksować się po ciężkich dniach w pracy. Nie żałuję, że poświęciłam na ten tytuł swój wolny czas i z wielką chęcią sięgnę po kolejny tom :).
     Moja ocena: 8/10

wtorek, 9 lipca 2019

'Ostatnie wakacje' (The Last Summer, 2019) - film









W trakcie ostatnich wakacji przed rozpoczęciem zajęć w college’u stojąca u progu dorosłości grupa przyjaciół próbuje szczęścia w dotychczasowych i całkiem nowych związkach.










     Lipiec i sierpień bardzo mocno kojarzą mi się z wakacjami. Ciężko już u mnie z tak długimi wakacjami, urlop mogę dostać maksymalnie na dwa tygodnie a nie na dwa miesiące. Postanowiłam w tej sytuacji pocieszyć się filmem "Ostatnie wakacje". Nie oczekiwałam wybitnej produkcji, więc moje rozczarowanie nią nie było aż tak odczuwalne.
     Grupka przyjaciół, przed rozjechaniem się w różne strony do college'u, spędza swoje ostatnie wakacje chcąc wycisnąć z nich jak najwięcej. Dla każdego z nich oznacza to z goła trochę coś innego. Fabuła tego filmu nie jest jego najmocniejszą stroną. Nie znajdziemy tu wciskającej w fotel akcji, czy wielu emocji, które mogą wywołać jakiekolwiek uczucia w widzach. Mam wrażenie, że dostałam ot, taką prostą historyjkę o różnych ludziach, która nie zgłębiła bardziej żadnej sytuacji. Niczyja historia nie była dogłębnie przedstawiona, a jedynie powierzchownie przedstawiono losy bohaterów. Chyba wolałabym aby zredukowano liczbę postaci, jednak lepiej je wykreowano i w ciekawszy sposób pociągnęli ich historię.
     Gra aktorska na przeciętnym poziomie. Nie zakochałam się w żadnym z aktorów, nie zapragnęłam obejrzeć kogokolwiek w innej odsłonie w kolejnym tytule. Po prostu zrobili co mieli zrobić, czyli odegrać swoje role, lecz nie wzbudzili we mnie wyjątkowych emocji, które przywiązałyby mnie do tego filmu na dłużej. Jedynie podczas seansu nie mogłam oprzeć się myśli, że Halston Sage przypomina mi z wyglądu jedną z polskich youtuberek/booktuberek :).
     Potrzebowałam typowego 'odmóżdżacza' i chyba tylko w takim nastroju mogłam zdecydować się na film "Ostatnie wakacje". W innych warunkach obawiam się, że nie męczyłabym się z nim dłużej niż dziesięć minut. Jestem ogromnie ciekawa Waszych wrażeń, czy ta produkcja nadaje się również na inne sytuacje. Ja w tym momencie nie zamierzam jednak powracać do tego tytułu.
     Moja ocena: 4/10.

niedziela, 7 lipca 2019

"Fortuna i namiętności. Klątwa" Małgorzata Gutowska-Adamczyk





Litwa, rok 1733. Na stosie ginie młoda dziewczyna oskarżona o czary. Przed śmiercią rzuca klątwę na winnych swojej krzywdy. Odtąd pech nie przestanie im towarzyszyć... Tymczasem w kraju zaczyna się gorący czas: śmierć króla Augusta II i wolna elekcja. Dwa przeciwne obozy zjeżdżają do Warszawy, by wybrać następcę. W tym barwnym okresie historycznym toczą się losy dwóch bohaterek: skromnej Zofii i namiętnej Cecylii. Która z nich skradnie serce zuchwałego infamisa?

Opis książki







Autor: Małgorzata Gutowska-Adamczyk 
Język oryginalny: polski 
Kategoria: Literatura piękna 
Gatunek: historyczna 
Forma: powieść 
Rok pierwszego wydania: 2015 
Liczba stron: 464


     "Fortuna i namiętności. Klątwa" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk. Sięgając po tę pozycję nie miałam właściwie żadnych sprecyzowanych oczekiwań, może poza chęcią dobrej rozrywki i mile spędzonego czasu podczas lektury. Niestety jestem trochę rozczarowana...
     Spalona na stosie dziewczyna posądzona o czary rzuca klątwę. Od tego czasu nad mieszkańcami wisi fatum i nadchodzą ciężkie chwile. Jednak w tym chaosie jest miejsce również na miłość i pożądanie. Dwie całkowicie różne kobiety żywią pewne uczucia do tego samego mężczyzny. Akcja powieści rozgrywa się w XVIII wieku i autorka usilnie starała oddać się klimat tamtych czasów. Jednak od początku do samego końca nie potrafiłam wkręcić się w treść i w pełni czerpać z niej przyjemność. Mam wrażenie, że fabuła była przedstawiona bardzo chaotycznie a przeskoki z jednej sytuacji do drugiej nie zawsze przechodziły gładko. Często podczas lektury nie do końca byłam pewna kogo dotyczy dany fragment czy gdzie toczy się akcja, co wzbudzało we mnie pewnego rodzaju frustrację.
     Bohaterowie - mam pewien dylemat. Niestety przez panujący chaos nie potrafiłam zżyć się z żadną z postaci. Nie wszyscy mieli jakieś szczególne cechy, by łatwo było ich odróżnić od siebie, a jeśli już coś było to tylko ten jeden element określał daną osobę. Odniosłam po prostu wrażenie, że postacie są przedstawione bardzo jednowymiarowo i nie mają w sobie nic co by sprawiło bym miała ochotę o nich czytać więcej.
     Styl autorki nie do końca mnie do siebie przekonał. Niestety powieść zostało według mnie 'nierówno' napisana. Były momenty, gdy stylizacja na dawny język była wręcz zbyt karykaturalna, a czasem język jaki został wykorzystany był zanadto współczesny. Wydanie papierowe ma tylko jedną wadę - klejone strony, choć samo wykonanie na tyle solidnie zrobione, że jest nadzieja na to, że egzemplarz nie ulegnie zbyt szybko zagładzie :).
     Lektura tej pozycji nie sprawiła mi takiej przyjemności jakiej bym oczekiwała. Męczyłam się z nią dość długo i sama jestem zaskoczona, że nie porzuciłam jej już na początku. Zdaje sobie sprawę, że jest to historia, która może się spodobać wielu czytelnikom, jednak ja nie potrafiłam jej docenić. Po kolejny tom z cyklu 'Fortuna i namiętności' na ten moment nie mam zbyt wielkiej ochoty.
     Moja ocena: 4/10
Related Posts with Thumbnails