Samantha ma nadzieję, że dzień jej szesnastych urodzin będzie wyjątkowy, niestety nic się nie dzieje tak, jak sobie wymarzyła.
Na film "Szesnaście świeczek" skusiłam się z nadzieją, że będzie tu coś innego niż we współczesnych komediach. Coś, dzięki czemu przyjemnie spędzę czas i zapamiętam historię na trochę dłużej niż następne dwadzieścia cztery godziny. Niestety każdy, nawet ten najprostszy schemat, miał gdzieś swoje początki...
Dzień szesnastych urodzin nie jest dla Samanthy tak dobry jak by tego oczekiwała. W ferworze przygotowań do ślubu jej siostry o niej zapomina cała rodzina. Nawet w szkole musi zmierzyć się z mało przyjemną rzeczywistością - nadal pozostaje niewidoczna dla chłopaka w którym potajemnie się podkochuje. Według mnie ta historia nie wyróżnia się zbytnio na tle innych komedii. Dodając do tego elementy romansu już jesteśmy w stanie przewidzieć samo zakończenie. Jednak pomimo to obejrzałam ten film do samego końca czerpiąc z niego przyjemność. Nie było tu żadnych zaskakujących sytuacji, niczego odkrywczego czego nie ma również w komediach współczesnych. Jednak nie uważam czasu spędzonego podczas seansu za czas stracony. "Szesnaście świeczek" to obraz nastolatków, gdy jeszcze nie było telefonów komórkowych, lecz większość problemów była ta sama. Imprezy, pierwsze miłości i rozterki towarzyszące wkraczaniu w dorosłość.
Wątpię bym ponownie obejrzała ten film, jednak był to taki umilacz, dzięki któremu mogłam oderwać się od życia codziennego. Było miło, ale się skończyło i trzeba iść dalej. Możliwe, że treść bardziej trafi do młodszych widzów niż ja, jednak może młodzież ma teraz inne oczekiwania od filmów niż się spodziewam :).
Dzień szesnastych urodzin nie jest dla Samanthy tak dobry jak by tego oczekiwała. W ferworze przygotowań do ślubu jej siostry o niej zapomina cała rodzina. Nawet w szkole musi zmierzyć się z mało przyjemną rzeczywistością - nadal pozostaje niewidoczna dla chłopaka w którym potajemnie się podkochuje. Według mnie ta historia nie wyróżnia się zbytnio na tle innych komedii. Dodając do tego elementy romansu już jesteśmy w stanie przewidzieć samo zakończenie. Jednak pomimo to obejrzałam ten film do samego końca czerpiąc z niego przyjemność. Nie było tu żadnych zaskakujących sytuacji, niczego odkrywczego czego nie ma również w komediach współczesnych. Jednak nie uważam czasu spędzonego podczas seansu za czas stracony. "Szesnaście świeczek" to obraz nastolatków, gdy jeszcze nie było telefonów komórkowych, lecz większość problemów była ta sama. Imprezy, pierwsze miłości i rozterki towarzyszące wkraczaniu w dorosłość.
Wątpię bym ponownie obejrzała ten film, jednak był to taki umilacz, dzięki któremu mogłam oderwać się od życia codziennego. Było miło, ale się skończyło i trzeba iść dalej. Możliwe, że treść bardziej trafi do młodszych widzów niż ja, jednak może młodzież ma teraz inne oczekiwania od filmów niż się spodziewam :).
Moja ocena: 5/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz