niedziela, 29 października 2017

Stosik książkowy 10/2017

Znów przybyło do mnie trochę książek. Regały się uginają, miejsca brak, portfel piszczy a ja i tak zawsze mam jakieś pozycje, które muszę kupić. Oto książki, które pojawiły się u mnie w październiku.

Książki papierowe:


"Światło nie może zgasnąć" Diane Chamberlain
"Trupia farma" Bill Bass, Jim Jefferson
"Labirynt duchów" Carlos Ruiz Zafón
"Chłopaki Anansiego" Neil Gaiman

Jak zwykle książki zakupiłam z dość dużą obniżką. Dawno nie kupowałam żadnej pozycji w sklepach stacjonarnych, gdyż ceny - nie oszukujmy się - są dość wysokie. Całe szczęście z ratunkiem przychodzą dyskonty książkowe, którym jestem ostatnio wierna. Nawet nowości można dostać po okazyjnych cenach.


E-booki:


"Rzymskie odcienie miłości" Magdalena Wala
"Oskarżenie" Remigiusz Mróz [RECENZJA]
"Serce ze szkła" Emma Scott [niebawem recenzja]

W wersji elektronicznej postanowiłam zakupić te książki o których można było dość sporo usłyszeć, a ja nie byłam pewna czy chce mieć je w wersji papierowej na swojej półce. W tych dwóch przypadkach pozycji, które już przeczytałam, wiem, że nie zamierzam przeznaczać swoich pieniędzy na inną formę, a w przypadku "Serca ze szkła" - żałuję, że kupiłam nawet e-booka po okazyjnej cenie...


A co Wy kupiliście w tym miesiącu :)? Jesteście ciekawi którejś z pozycji, którą zakupiłam w tym okresie?

środa, 25 października 2017

'Absolwentka' (Post Grad, 2009) - film





Świeżo upieczona absolwentka anglistyki, Ryden Malby (Alexis Bledel), jest przekonana, że sukces jest w zasięgu ręki. Od lat realizuje punkty swojego życiowego planu i z dyplomem w ręku rusza do Los Angeles, gdzie zamierza rozpocząć świetną pracę w wydawnictwie i żyć z dala od kochającej, ale nieco namolnej rodzinki. Gdy okazuje się, że z pracą nie wyszło bo sytuacja na rynku nie jest wesoła, biedna Ryden musi spojrzeć prawdzie w oczy – nie stać ją na nowe życie w L.A. Musi wrócić do rodziców…







     "Absolwentka" to kolejna komedia romantyczna którą w ostatnim czasie obejrzałam. Zabrałam się za nią tylko ze względu na odtwórczynie głównej roli, czyli Alexis Bledel. Pomimo tego, że uwielbiam tę aktorkę, to czy było warto ponownie zabierać się za chyba najbardziej znienawidzony przeze mnie gatunek?
     Ryden wie czego chce od życia. Ma nawet swoją specjalną listę tego co zamierza osiągnąć w najbliższym czasie, i nie są to wcale błahe cele. Niestety nie ma ona "planu B", a gdy niekoniecznie wychodzi jej to co brała za pewnik, jej życie wywraca się do góry nogami. Jak przystało na standardową komedię romantyczną mniej więcej od samego początku wiemy jak potoczą się losy bohaterki, a zakończenie jest standardowo do przewidzenia. Na tle innych produkcji "Absolwentka" ma w sobie coś intrygującego, dzięki czemu możemy bardziej docenić ten film. Jednak nadal nie jest to dla mnie akcja, która czymś mnie zaskakuje i zachęca do zgłębiania innych produkcji w tym gatunku.
     Gra aktorska na bardzo średnim poziomie. Podobała mi się jedynie odtwórczyni głównej roli, dzięki której tak naprawdę w ogóle obejrzałam ten film. Reszta postaci nie była zbyt dobrze przedstawiona, aktorzy niekoniecznie oddali się całym sercem aby odpowiednio wcielić się w swoje role. Niestety ten element nie jest mocną stroną tej produkcji.
     Moim zdaniem nie jest to film do którego będę powracać. Chociaż ma on w sobie pewien potencjał nie został on w pełni wykorzystany. Może wielbiciele komedii romantycznych będą bardziej zadowoleni niż ja.
     Moja ocena: 5/10.

poniedziałek, 23 października 2017

"Dziewczyna z sąsiedztwa" Jack Ketchum




Przedmieścia. Ciemne ulice, przystrzyżone trawniki i przytulne domy. Miła, spokojna okolica. Jednak nie dla nastoletniej Meg i jej kalekiej siostry Susan. W domu Chandlerów, przy ślepej uliczce, w ciemniej, zawilgoconej piwnicy, Meg i Susan zdane są na łaskę kapryśnej i cierpiącej na ataki szału ciotki, którą szybko ogarnia szaleństwo. Szaleństwo, którym zaraża swoich trzech synów – oraz w końcu całą okolicę. Jedynie jeden, zatroskany chłopiec stanie niepewnie, pomiędzy Meg i Susan a ich okrutną, bolesną śmiercią. Chłopiec, który musi podjąć bardzo dorosłą decyzję i dokonać wyboru między miłością i współczuciem, a pożądaniem i złem... Którą drogę wybierze?

Opis książki





Autor: Jack Ketchum
Tytuł oryginalny: The Girl Next Door
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Dunajski Łukasz
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 1989
Rok pierwszego wydania polskiego: 2009
Liczba stron: 340



     "Dziewczyna z sąsiedztwa" to podobno jeden z lepszych książkowych horrorów. Jako, że nie czytałam wcześniej tego gatunku, miałam nadzieję, że będzie to dobry początek. Nie wiedziałam do końca czego mogę się spodziewać i trochę ciężko mi ocenić jak wypada ta pozycja na tle innych. Czy rzeczywiście jest tak dobra jak krążą o niej legendy?
     David to chłopiec, który jest świadkiem tego co dzieje się u sąsiadów. Tego jak traktują oni nową dziewczynę, która pojawiła się w sąsiedztwie. Muszę przyznać, że jest to dla mnie z jednej strony nowość. Nie znajdziemy tutaj żadnych strasznych pozaziemskich istot, tylko ludzką postać zła. Ukazane zostało to jak człowiek potrafi zrobić z czyjegoś życia horror, ciesząc się z tego co czyni. W całej powieści chyba właśnie to jest najbardziej straszne, że to istota ludzka potrafi zrobić najgorsze rzeczy komuś innemu. Czytając można też zacząć się zastanawiać nad samą postacią Davida - z jednej strony tylko się przygląda temu co się dzieje, nie podejmując żadnych kroków. Chociaż patrząc na to inaczej właśnie przez brak jakiejkolwiek reakcji, nie niosąc nawet pomocy biednej dziewczynie nad którą znęcają się inni czy przyczynia się też do zła?
     Bohaterowie zostali wykreowani w dość specyficzny sposób. Co prawda nie ma tutaj jakoś zatrważająco dużo postaci, lecz to w jaki sposób zostali przedstawieni i to jak się zachowują pozostanie ze mną na długo. Wzbudzili we mnie na tyle różnych emocji, że nie byłam w stanie szybko się po tym otrząsnąć. Najgorsze jest chyba to, że tacy ludzie istnieją nie tylko na kartach powieści.
     Styl autora - nie wiem jak inaczej to napisać ale jest konkretny. Nie tworzy on rozbudowanych i malowniczych opisów przyrody czy wydarzeń, lecz podaje nam jakby 'suche fakty'. Dzięki temu powieść nie dłuży się a całość ma zaledwie lekko ponad trzysta stron, przez co możemy [jeśli mamy mocne nerwy] przeczytać książkę w jeden dzień. Sama pozycja została wydana bardzo dobrze. Skrzydełka w okładce nie przeszkadzają w czytaniu, a odcień stron nie męczy oczu. Jedyny mankament to klejone strony, choć podczas lektury nie miałam wrażenia, że zaraz rozleci mi się ona w rękach.
     Przyznaję, że nie mam większych zastrzeżeń co do tej powieści. Pomimo tematyki czytało mi się ją naprawdę dobrze, choć nie jestem pewna czy ten typ literatury stanie się moim ulubionym. Kiedyś pewnie jeszcze sięgnę po coś podobnego, choć nie jestem pewna kiedy to nastąpi.
     Moja ocena: 7/10.

sobota, 21 października 2017

'Obdarowani' (Gifted, 2017) - film



Frank Adler to samotny mężczyzna, który mieszka w małym miasteczku na Florydzie i wychowuje „genialne dziecko” – swą wybitnie uzdolnioną siostrzenicę Mary. Frank pragnie, aby Mary uczyła się w zwykłej szkole, ale jego bogata i wpływowa matka Evelyn ma inne plany – chce wziąć edukację wnuczki w swoje ręce, rozdzielając tym samym Franka i Mary. Evelyn ma po swej stronie całą armię prawników, podczas gdy Frank może liczyć tylko na dwie osoby: życzliwą mu gospodynię, Robertę i nauczycielkę Mary, Bonnie, z którą zaczyna łączyć go uczucie. Wkrótce uświadamia sobie, że podobnie, jak wybitne zdolności są darem losu dla Mary, tak pojawienie się dziewczynki w jego życiu jest darem dla niego samego.





     Niewiele słyszałam wcześniej o filmie "Obdarowani", lecz gdy już czytałam o nim jakąś opinię to była ona bardzo pozytywna. Postanowiłam sama przekonać się czy rzeczywiście ta produkcja jest tak dobra. Całe szczęście nie żałuję, że się za nią zabrałam, gdyż jest ona naprawdę godna uwagi.
     Mary to piekielnie uzdolniona dziewczynka, która bardzo wcześnie straciła swoją matkę, a ojca w ogóle nie poznała. Już od lat mieszka ze swoim wujkiem, lecz w pewnym momencie do gry wkracza babcia dziewczynki, która chce przejąć nad nią opiekę. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się tak ogromnego ładunku emocjonalnego, który dostajemy w tej historii. Pomimo to, nie jest to ckliwa opowieść grająca w dość płytki sposób tylko i wyłącznie na emocjach widza. Sposób w jaki została pociągnięta ta historia jest wręcz mistrzowski. Czasem są filmy czy książki przy których brakuje aż słów by móc odpowiednio wyrazić zachwyt nad treścią. "Obdarowani" to chyba właśnie jeden z tych tytułów, gdzie nie wiem co jeszcze mogę napisać.
     Gra aktorska moim zdaniem na bardzo wysokim poziomie, choć były pewne momenty w których coś mi jednak zgrzytało. Najbardziej spodobała mi się rola Mary, w którą wcieliła się Mckenna Grace. Została ona idealnie dobrana do swojej postaci i w bardzo ciekawy sposób przedstawiła swój charakter w tym filmie. Również dorośli spisali się w swoich rolach, w szczególności Chris Evans, choć właśnie wśród tych 'bardziej doświadczonych' aktorów były pewne sytuacje, które nie do końca mnie przekonały.
     Jeśli jeszcze nie widzieliście tego filmu to gorąco polecam jego nadrobienie. Moim zdaniem warto poświęcić swój czas na jego obejrzenie. Obiecuję Wam, że nie będą to zmarnowane prawie dwie godziny. Jestem pewna, że ja będę do niego jeszcze nie raz powracać w przyszłości.
     Moja ocena: 8/10.

niedziela, 15 października 2017

"Jak gdybyś tańczyła" Diane Chamberlain

Molly ma fajne życie, ciekawą pracę, kochającego męża i… pilnie strzeżoną tajemnicę z przeszłości. Ich rodzina wkrótce się powiększy – pojawi się w niej adoptowane dziecko, tymczasem Molly walczy z niepewnością i lękiem. Czy pokocha maleństwo, którego nie urodziła? Czy będzie dobrą matką? Uświadamia sobie, że prawdziwa rodzina powinna być zbudowana na prawdzie. Dwadzieścia lat wcześniej w tragicznych okolicznościach straciła ukochanego ojca. Nigdy nie wybaczyła bliskim kłamstw, jakimi ją karmili. Odeszła z domu i przed światem udawała sierotę. Teraz musi wyznać mężowi, że jej matka wcale nie umarła na raka, a jej krewni wciąż mieszkają w Morrison Ridge, małej miejscowości w Karolinie Północnej. Co więcej, Molly ma dwie matki – adopcyjną i biologiczną. I obie nigdy o niej nie zapomniały. Molly boi się teraz, że wyznanie prawdy przekreśli jej największe marzenie, by zostać matką i zrujnuje jej małżeństwo. Skoro pragnie być dobrą mamą, musi jednak znaleźć sposób, by pogodzić się ze swoją przeszłością i uwierzyć w przyszłość. 
Diane Chamberlain w swojej pełnej empatii, poruszającej i intrygującej powieści odkrywa przed czytelnikiem najgłębsze zakamarki ludzkiego serca, przypomina o tym, jak złożonym i kruchym tworem jest rodzina i jak bardzo zawikłane i niszczące może być kłamstwo.

Opis książki





Autor: Diane Chamberlain
Tytuł oryginalny: Pretending to Dance
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Juszkiewicz Michał
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura zagraniczna
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2015
Rok pierwszego wydania polskiego: 2017
Liczba stron: 504



     "Jak gdybyś tańczyła" to już trzecia książka autorki po którą sięgnęłam. Zarówno "Chcę Cię usłyszeć" jak i "Milcząca siostra" zrobiły na mnie ogromnie pozytywne wrażenie. Miałam nadzieję, że również w przypadku tej powieści tak będzie. Jednak mam wrażenie, że jak dotąd, jest to jej jedna z najsłabszych pozycji.
     Przeszłość i teraźniejszość łączą się ze sobą. W tej powieści poznajemy historię Molly - to co się z nią dzieje aktualnie oraz wydarzenia sprzed wielu lat, które miały znaczny wpływ na to jak zachowuje się główna bohaterka. Niby fabuła książki została w dość ciekawy sposób przedstawiona, jednak nie wciągnęła mnie ona na tyle, abym nie mogła się z nią rozstać, ani fizycznie ani myślami. Mniej więcej w połowie możemy domyślić się jej zakończenia, które niestety nie było dla mnie zbyt zaskakujące. Powieść udało mi się przeczytać dość szybko, spędziłam miło czas podczas lektury lecz nie jest to tak wbijająca w fotel historia jaką spodziewałam się dostać. Po wcześniejszych pozycjach, które przeczytałam autorstwa Diane Chamberlain, ta wypada dość słabo. Odniosłam wrażenie jakby pisarka napisała tą powieść tylko dlatego, że gonią ją terminy, nie wkładając w historię całych swoich możliwości.
     Bohaterowie byli po prostu poprawni. Z żadną z postaci, którą poznajemy na kartach tej powieści nie zżyłam się jakoś bardzo mocno. Niestety nikt nie był na tyle intrygujący aby na dłużej zapadł mi w pamięci, czy po prostu mogłabym się z kimś tutaj utożsamić. Postacie co prawda nie zostały źle skonstruowane, jednak daleko im do tego abym się nimi w jakikolwiek sposób zachwycała.
     Styl pisarki jak zwykle bardzo lekki w odbiorze. Udało się jej bardzo płynnie przechodzić z przeszłości do teraźniejszości oraz połączyć wszystkie wydarzenia w jedną całość. Wydanie mam z tej samej serii co poprzednie powieści tej autorki. Jedynym elementem do którego mogę mieć pewne zastrzeżenia to klejone strony. Chociaż tyle razy już wspominałam w swoich wpisach, że ich nie lubię takiego rozwiązania, więc chyba nikogo to już nie dziwi :).
     Niestety jestem zawiedziona tą książką. Co prawda czytało mi się ją naprawdę dobrze, to nie dostałam tutaj tego czego się spodziewałam od autorki. Nie zmienia to faktu, że mam jeszcze kilka kolejnych jej powieści na półce i jestem pewna, że po nie sięgnę. Mam nadzieję, że będą dużo lepsze.
     Moja ocena: 6/10.

piątek, 13 października 2017

'Był sobie pies' (A Dog's Purpose, 2017) - film



Najlepszym przyjacielem człowieka jest pies, to fakt. A kto jest najlepszym przyjacielem psa? Bailey, czworonożny bohater tej opowieści nie ma wątpliwości: jego psie życie ma sens tylko u boku pewnego chłopca o imieniu Ethan. Gdy obaj są szczeniakami, wszystko sprowadza się do zabawy. Gdy dorastają, Ethan zamiast za piłką ugania się za dziewczynami, czasem wdaje się w bójkę – wtedy trzeba gryźć wroga w kostkę, a gdy zbije szybę sąsiadów, ktoś musi wziąć winę na siebie. Bailey jest więc szczęśliwy, bo jak każdy pies chce czuć się w życiu potrzebny. Nadchodzi jednak moment, w którym drogi przyjaciół się rozchodzą, a życie Ethana przestaje rozpieszczać. Wtedy Bailey musi wykazać się nad-psią siłą, by odnaleźć przyjaciela i podać mu pomocną łapę.





     Książka "Był sobie pies" zrobiła na mnie ogromnie pozytywne wrażenie, dlatego też nie mogłam przejść obojętnie obok jej ekranizacji. Niestety rzadko kiedy film na podstawie powieści dorównuje jej, jednak i tak z wielkimi oczekiwaniami obejrzałam tę produkcję. Czy oby na pewno dobrze zrobiłam?
     Ci co znają już książkę mniej więcej wiedzą o czym jest ten film, a Ci którzy jeszcze nie spotkali się z tą powieścią serdecznie zachęcam do przeczytania. Nie chcę zdradzać zbyt wielu elementów z fabuły jednak to co napiszę chyba nikogo nie zaskoczy. "Był sobie pies" to zasadniczo historia o psie, przedstawiona z perspektywy tego zwierzaka. Uwielbiam te zwierzęta i przez to, czy też dzięki temu, z wielką przyjemnością oglądałam ten film. Zazwyczaj nie podobają mi się zmiany, które producenci wymyślają w ekranizacjach, również i w tym przypadku jest kilka takich, których nie mogę im wybaczyć. Chociażby zakończenie - moim zdaniem w książce było ono bardziej emocjonujące i zrobiło na mnie większe wrażenie. Było ono po prostu bardziej dopasowane do ogólnego wydźwięku całej historii. Pomimo tych zmian bardzo miło spędziłam czas podczas seansu a ogólna treść jaką ze sobą niesie ta produkcja została mniej więcej zachowana [chociaż to zakończenie...]. Moim zdaniem, nie ważne czy jest się wielbicielem czworonogów czy też nie, to każdy widz powinien być zadowolony i mam nadzieję, że będzie z taką samą radością jak ja śledził losy psa imieniem Bailey.
     Gra aktorska - jak zwykle w przypadku filmów, gdzie występują zwierzęta, to ich role najbardziej mi się podobały :). Nie mogę jednak przyczepić się do odtwórców 'ludzkich' postaci. Moim zdaniem aktorzy zostali wyjątkowo dobrze dobrani, idealnie wpisując się w zamysł osób, które były tutaj przedstawione. Zarówno ci młodsi jak i starsi odtwórcy swoich ról wypadli dość przekonująco. Osobiście nie mam nic do zarzucenia tej produkcji pod tym względem.
     Jestem pozytywnie zaskoczona tym jak dobrze został zrealizowany ten film. Nie żałuję, że wreszcie zabrałam się za jego obejrzenie, gdyż miło spędziłam czas podczas seansu. Głównym mankamentem jest tylko to zakończenie, które nie do końca pokrywało się z książką. Gdyby nie ten szczegół moja ocena byłaby jeszcze wyższa.
     Moja ocena: 8/10.

środa, 11 października 2017

"Oskarżenie" Remigiusz Mróz



Od serii brutalnych morderstw pod Warszawą minęły cztery lata. Sprawcę ujęto, skazano, a potem osadzono w więzieniu. Dowody wskazujące na dawną legendę „Solidarności” były nie do podważenia.
Mimo to pewnego dnia mecenas Joanna Chyłka otrzymuje list od żony skazańca, w którym kobieta twierdzi, że odkryła nowe dowody na niewinność męża. Prawniczka przypuszcza, że to jedna z wielu spraw, którym nie warto poświęcać uwagi…
Przynajmniej do czasu, aż kobieta ginie, a materiał DNA jednej z ofiar zabójcy zostaje odnaleziony w innym miejscu przestępstwa. W dodatku wszystko wydaje się w jakiś sposób związane z Kordianem Oryńskim… 

Opis książki





Autor: Remigiusz Mróz
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2017
Liczba stron: 564



     "Oskarżenie" Remigiusza Mroza to już szósty tom przygód Chyłki i Oryńskiego. Po tym jak zakończył się poprzedni tom wiedziałam, że będę musiała sięgnąć również i po ten. Zastanawiałam się czym tym razem autor zaskoczy swoich czytelników oraz co znów przytrafi się głównym bohaterom.
     Problem z opisaniem fabuły mam taki, że jeśli ktoś jeszcze nie czytał poprzednich tomów to jest ryzyko, że cokolwiek nie napiszę będzie większym lub mniejszym spojlerem. Mogę chyba jedynie zdradzić, że nadal z ogromnym zainteresowaniem śledziłam losy bohaterów. To z czym muszą się oni tym razem zmierzyć jest zaskakujące ale też trochę przerażające. Coraz bardziej żal mi jest zarówno Zordona jak i Chyłeczki, bo to co tym razem wymyślił autor jest już znęcaniem się nad bezbronnymi :). Odniosłam wrażenie, że w tej części mamy jeszcze więcej tej nieprzeciętnej relacji, która - nie będę oszukiwać - chyba bardziej mnie interesuje niż sama intryga kryminalna w tych powieściach. Bałam się po ostatniej części, że zrobi się coś podobnego do telenoweli argentyńskiej jednak całe szczęście udało się to ominąć.
     Bohaterowie z tomu na tom coraz bardziej ewoluują i przechodzą swoistą metamorfozę. Są momenty w których potrafię znienawidzić daną postać, aby za kilka stron pokochać ją całym sercem. Dodatkowo niektóre spotkania bohaterów, które tutaj się działy, miały miejsce niedaleko mojego aktualnego mieszkania, które wynajmuję. Sama wizja, że Piotr Langer i Joanna Chyłka mogliby być tak blisko wywołała u mnie dość przerażające odczucia.
     Styl autora oraz wydanie - rozpisywałam się już o tych aspektach w przypadku poprzednich recenzji tego cyklu, więc serdecznie zapraszam do zapoznania się z nimi jeśli jeszcze ich nie czytaliście.
     Moim zdaniem "Oskarżenie" jest warte przeczytania, a mi nie pozostaje nic innego jak tylko wyczekiwać kolejnych powieści z tego cyklu. Nadal jestem ciekawa jak dalej rozwinie się ta relacja i czym autor jeszcze nas zaskoczy.
     Moja ocena: 7/10.

poniedziałek, 9 października 2017

'Aż do kości' (To the Bone, 2017) - film










Ellen, 20-letnia anorektyczka, rozpoczyna niekonwencjonalną terapię, która jest dla niej początkiem trudnej, choć momentami też zabawnej drogi do samopoznania.









     Niedawno zrobiło się dość głośno o filmie "Aż do kości". Co rusz natykałam się na bardzo pozytywne recenzje tej produkcji. Postanowiłam wreszcie zapoznać się z nią aby móc samej ocenić, czy rzeczywiście jest tak dobra jak to mówią czy piszą inni. Miałam ogromne obawy czy mi się spodoba, gdyż często u mnie jest tak, że to co podoba się wielu mi już niekoniecznie. Jednak mój strach, przynajmniej w tym przypadku, nie był słuszny!
     Film porusza dość ważny temat jakim jest problem odżywiania się. Ellen, która jest anorektyczką, podejmuje się pewnej, ponoć kontrowersyjnej terapii. Przyznam się, że nie jestem pewna co do 'prawdziwości' tego filmu, gdyż sama mam problem raczej w drugą stronę niż główna bohaterka, jednak według mnie świat przedstawiony w tym filmie został wykreowany bardzo realistycznie. Problemy z jakimi zmagają się bohaterowie, towarzyszące im emocje, to co przeżywają wzbudzają w widzu ogromne uczucia. Ze świecą szukać produkcji, które nie są jedynie ckliwymi wyciskaczami łez, które na siłę chcą wywołać jakieś emocje. Jedyną sceną do której mam jakiekolwiek zastrzeżenia to ta z zakończenia. Co prawda daje pewną nadzieję, lecz biorąc pod u wagę cały film nie wiem czy nie jest aż zanadto radosna?
     Gra aktorska genialna. Zdaję sobie sprawę jak bardzo musiała się przygotować do tej roli odtwórczyni głównej roli, czyli Lily Collins. To jak wyglądało jej ciało w tym filmie było dość przerażające. Również pozostali aktorzy wypadli tutaj bardzo dobrze, idealnie wcielając się w swoje postacie. Prawdopodobnie część z Was się ze mną nie zgodzi, jednak ja dawno nie widziałam filmu w którym tak perfekcyjnie zostały oddane emocje targające bohaterami.
     Jestem pod ogromnym wrażeniem tego filmu. Moim zdaniem jest to jedna z lepszych produkcji, które widziałam w tym roku. Pomimo dość trudnej tematyki na pewno jeszcze nie raz w przyszłości do niej powrócę.
     Moja ocena: 9/10.

sobota, 7 października 2017

"Wyznania Katarzyny Medycejskiej" Christopher W. Gortner




Jako czternastolatka Katarzyna Medycejska, księżna z rodu włoskich Medyceuszy, zostaje poślubiona Henrykowi, następy rodu francuskiego. Z rodzinnej Florencji udaje się do ojczyzny męża gdzie przez wiele lat pozostaje w cieniu jego kochanki, Diany de Poitiers. Los nie szczędzi jej tragedii. Jednakże to właśnie przeciwności losu zmuszają Katarzynę do decydowania i działania. Staje się jedną z najbardziej wpływowych kobiet XVI-wiecznej Europy. Powieść odsłania przed nami intymny świat Katarzyny Medycejskiej, kobiety, która dla dobra rodziny i państwa podjęła zabójczą walkę o władzę, poświęcając swoje uczucia na ołtarzu powinności królowej.
Opis książki






Autor: Christopher W. Gortner
Tytuł oryginalny: The Confessions of Catherine de Medici
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Korombel Paweł
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: historyczna
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2010
Rok pierwszego wydania polskiego: 2011
Liczba stron: 440



     Książkę "Wyznania Katarzyny Medycejskiej" kupiłam już jakiś czas temu. Naszła mnie ochota na przeczytanie czegoś 'historycznego', dlatego też nie szukając daleko na mojej półce, sięgnęłam wreszcie po tę pozycję. Będąc już po lekturze muszę przyznać, że jestem oczarowana tą powieścią.
     Akcja przedstawiona w tej książce toczy się wokół Katarzyny Medycejskiej, jej życia oraz dokonań. Ci co znają bardziej historię i wiedzą jak potoczyły się losy Katarzyny prawdopodobnie nie znajdą tutaj nic odkrywczego. Jednak dla mnie jest to powieść, która w bardzo ciekawy sposób przedstawia historię oraz intrygi na dworze jakie miały miejsce w tamtych czasach. Sama treść i to jak została ona przedstawiona, zachęca do tego aby poszerzyć swoją wiedzę z historii. Żałuję jedynie, że niektóre postacie zostały pominięte w tej książce, chociażby jeden z jej synów - Henryk III Walezy, który był powiązany z Polską.
     Bohaterowie zostali bardzo dobrze wykreowani. Nie wiem czy powinnam ale przyznaję się, że nie znam aż tak dobrze historii z tamtych czasów aby móc w pełni określić na ile występujące tutaj postacie są autentyczne. Nie potrafię wskazać, które z osób pobocznych występujących na kartach tej powieści zostały stworzone na potrzeby powieści, choć co do tych głównych nie mam wątpliwości :).
     Styl autora przyjazny w odbiorze. Czytałam już jedną książkę tego pisarza, czyli "Spisek Tudorów", a po lekturze "Katarzyny..." jestem już pewna, że będę sięgać po kolejne jego powieści. Sposób w jaki przedstawia on historię jest wręcz magiczny, dzięki czemu z jeszcze większą przyjemnością możemy zatopić się w lekturze.
     Wydanie tej książki miałam w wersji papierowej. Jedyne do czego mogę się przyczepić to klejone strony, których po prostu nienawidzę. Jednak całą reszta bardzo przemyślanie zrobiona. Miękka okładka ze skrzydełkami, które nie przeszkadzały w czytaniu, odpowiednia czcionka, czy rozmieszczenie tekstu sprzyjały płynnemu czytaniu.
     Moim zdaniem jest to jedna z lepszych powieści historycznych jakie do tej pory czytałam. Z czystym sercem mogę Wam ją polecić jeśli jeszcze nie znacie tej książki. Osobiście jestem pewna, że gdy tylko będę miała możliwość to sięgnę po kolejne tego typu powieści.
     Moja ocena: 8/10.

wtorek, 3 października 2017

'Kwestia zaufania' (Trust the Man, 2005) - film





Aktorka Rececca i jej mąż Tom po latach małżeństwa przeżywają kryzys. Ona jest bardzo zapracowana, gdyż wciąż podejmuje się gry w nowych produkcjach, on opiekuje się domem i dziećmi, i czuje się zaniedbywany przez żonę. W tym samym czasie brat Rebecci – Toby ma podobne problemy w swoim długoletnim związku. Jego partnerka pragnie stabilizacji i dziecka, jednak Toby nie podziela tych marzeń. Kiedy poznaje Faith, jest nią tak zafascynowany, że zapomina o kłopotach i Elaine.







     Film "Kwestia zaufania" przyciągnął mnie do siebie swoją obsadą aktorską. Byłam ciekawa jak wypadli aktorzy, których nazwiska są dość znane, w mniej rozpowszechnionej produkcji. Jednak czy połączenie dramatu i komedii romantycznej to dobry pomysł?
     Historia opowiada o losach czwórki osób, która zmaga się ze swoimi problemami. Przyznaję, że początek filmu nawet mi się spodobał, było więcej elementów odpowiednich dla mojego jednego z ulubionych gatunków, czyli dramatu. Im dalej brnęłam w oglądanie tej produkcji tym mniej mi się to co dostałam podobało. Coraz bardziej wychodziła na wierzch komedia romantyczna za którą nie przepadam. Na domiar złego zakończenie rozwaliło mnie na łopatki... i to niestety w negatywnym sensie. O ile pierwsza połowa naprawdę zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, tak im dalej w las, tym było po prostu gorzej. Szkoda, że cały film nie został utrzymany na jednym poziomie.
     Gra aktorska - po takich aktorach jak David Duchovny czy Julianne Moore spodziewałam się czegoś bardzo dobrego. Przyznaję, że akurat ta dwójka w sumie sprawdziła się w swoich rolach, choć nie było takiego efektu WOW, żebym rozpamiętywała je zbyt długo. Moim zdaniem Moore dużo lepiej wypadła chociażby w filmie "Motyl Still Alice". Natomiast w postaci Elaine, granej przez Maggie Gyllenhaal, coś bardzo mnie irytowało, przez co nie jestem w pełni w pełni docenić jej roli.
     Mam mieszane odczucia co do tego filmu. Nie jestem pewna czy będę do niego kiedyś powracać, lecz nie uważam aby czas poświęcony na jego obejrzenie był całkowitą stratą czasu. Wielkim fanom któregoś z aktorów może się bardziej spodoba niż mi.
     Moja ocena: 6/10.

niedziela, 1 października 2017

"Zapisane w wodzie" Paula Hawkins





Kilka dni przed śmiercią Nel Abbott dzwoni do swojej siostry. Jules nie odbiera, ignorując jej prośbę o pomoc. Nel umiera. Mieszkańcy miasteczka mówią, że „skoczyła”. A Jules musi wrócić do miejsca, z którego kiedyś uciekła – miała nadzieję, że na dobre – aby zaopiekować się swoją piętnastoletnią siostrzenicą.
Julia się boi. Tak bardzo się boi. Dawno pogrzebanych wspomnień, starego młyna, świadomości, że Nel nigdy by tego nie zrobiła. Ale najbardziej boi się wody i zakola rzeki, które miejscowi nazywają Topieliskiem. 

Opis książki








Autor: Paula Hawkins
Tytuł oryginalny: Into the Water
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Kraśko Jan
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2017
Rok pierwszego wydania polskiego: 2017
Liczba stron: 368



     Paula Hawkins, autorka bestsellerowej powieści "Dziewczyna z pociągu", uraczyła nas kolejną książką pt. "Zapisane w wodzie". Twórczość tej autorki dzieli czytelników na dwa obozy - jedni ją kochają, inni nienawidzą. Przyznaję, że debiutancka powieść przypadła mi do gustu, a zabierając się za kolejną spodziewałam się czegoś nawet jeszcze lepszego. Jednak czy poziom został utrzymany?
     Nell Abbott umiera, przy czym większość mieszkańców wioski przypuszcza, że jest to raczej samobójstwo, a nie morderstwo. Akcja toczy się początkowo powoli, by pod koniec powieści przyśpieszyć i zaskoczyć nas, czytelników, swoim zakończeniem. Jednak będąc już po lekturze "Dziewczyny z pociągu" nie znalazłam tutaj nic odkrywczego, gdyż odniosłam wrażenie, że te książki są do siebie łudząco podobne. Teoretycznie może fabuła jest inna lecz sposób kreowania akcji, sam mechanizm jak się wszystko dzieje wydawał mi się bardzo znajomy. Spodziewałam się jak się potoczy cała historia, można się domyślić tego kto jest głównym winowajcą. Miałam nadzieję na mrożący krew w żyłach thriller, a dostałam historię idealną na moje aktualne potrzeby, czyli czytadło, które umili mi czas podczas chorowania na anginę.
     Bohaterowie - nie jestem pewna na ile to wina gorączki a na ile autorki ale bohaterzy czasem po prostu mi się mylili. Postacie wydawały mi się tak nijakie i obojętne, że momentami bardzo ciężko było mi z połapaniem się kto kim jest. Jedyną osobą, która mogłaby się wyróżniać na tle innych była piętnastoletnia siostrzenica bohaterki, lecz nawet jej potencjał został zmarnowany.
     Styl autorki niestety nie zmienił się jakoś znacząco od jej powieści debiutanckiej. O ile mi się całkiem lekko czytało tę powieść, to osoby, które miały coś do zarzucenia pisarce pod tym względem prawdopodobnie nadal nie będą zachwycone. W swoich łapkach miałam wydanie papierowe i muszę przyznać, że zostało ono całkiem dobrze zrobione. Było kilka standardowych elementów, które ogromnie wkurzają mnie podczas lektury, jednak też wiele które spowodowały, że potrafiłam docenić samo wydanie.
     Wątpię abym kiedykolwiek miała ochotę powrócić do książki "Zapisane w wodzie". W moim odczuciu nie jest to bardzo zła pozycja, jednak nie mam też się nad czym zachwycać. Spodziewałam się czegoś dużo lepszego, a dostałam raczej nijaką powieść, która nie wniosła w moje życie czytelnicze niczego ciekawego.
     Moja ocena: 5/10.
Related Posts with Thumbnails