piątek, 26 sierpnia 2011

"Kostucha" Wolf Haas


Prywatny detektyw Simon Brenner prowadzi śledztwo na austriackiej prowincji w dużej jadłodajni, której specjalnością są kurczaki z grilla. W piwnicy, w której przerabia się odpadki drobiowe na mączkę, znaleziono kości nieznanego człowieka. 
Powolny Brenner musi rozwiązać zagadkę. Szef gospody zapewnia, że nic nie wie o makabrycznym znalezisku. W dodatku okazuje się, że zaginęła jego synowa. Niewiele może mu pomóc Słoweniec Milovanović, gwiazda miejscowej drużyny piłki nożnej, który odkrył kości. Nikt nic nie wie także na temat głowy napastnika z zespołu przeciwników, którą znaleziono na boisku w worku z piłkami. Brenner rozpoczyna poszukiwania...
Tył książki 
 

Autor: Wolf Haas
Tytuł oryginalny: Der Knochenmann 
Język oryginalny: niemiecki 
Kategoria: Literatura piękna 
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał 
Forma: powieść 
Rok pierwszego wydania: 1997 
Rok pierwszego wydania polskiego: 2008
Liczba stron: 200

Aghrr... Jak cóż tak beznadziejnie beznadziejnego może w ogóle ujrzeć światło dzienne? Jestem tuż po skończeniu czytania tego czegoś i głównie cisną mi się słowa niecenzuralne do opisania tego książkowego bubla. Całe szczęście pozycja ta była jedynie jako dodatek do gazety... 
"Powieści z detektywem Simonem Brennerem należą do najlepszych i najzabawniejszych niemieckojęzycznych kryminałów ostatnich lat" Focus  
Takie zdanie możemy przeczytać na skrzydełku książki. Ja się jedynie pytam gdzie ten humor? Nie można powiedzieć, że wszystko tutaj było sztywne ale zabawna ta książka w ogóle nie była. Ani przerażająca. W sumie to nie wzbudziła we mnie innych emocji niż irytacja, że coś tak beznadziejnego może się pojawić. I jeśli jest to przykład jednej z lepszych niemieckich kryminałów to ja chyba już będę książki z tego kraju omijać szerokim łukiem...  Co więcej - zero fabuły. Część informacji mam wrażenie, że jest podawana "bez ładu i składu", autor pisał wszystko co mu ślina na język przyniesie. Sądzę, że z tej 'powieści' można by zrobić małe opowiadanko na 10 stron a nie rozpisywać się na 200 o konkretnych pierdołach. Stylowi pisania również wiele można by zarzucić. Jest on bardzo odpychający, przez co o zgrozo wolałam już robić wszystkie inne rzeczy niż czytać! Historia jakich wiele, bez wartkiej akcji.
Moja ocena: 0/10. Stanowczo odradzam!

czwartek, 25 sierpnia 2011

"Pałac północy" Carlos Ruiz Zafón


Kalkuta, 1932. Ben, wychowanek sierocińca St. Patrick, skończył już 16 lat - podobnie jak jego przyjaciele, będzie musiał opuścić dom dziecka i się usamodzielnić. W dniu pożegnalnej imprezy poznaje swoją rówieśniczkę Sheere i zabiera ją do Pałacu Północy na spotkanie tajnego stowarzyszenia, które założył wraz z przyjaciółmi. Gdy dziewczyna opowiada im tragiczną historię swojej rodziny, członkowie stowarzyszenia postanawiają jej pomóc w odnalezieniu legendarnego domu, który pojawia się w opowieści. Nie wiedzą, że właśnie natrafili na trop jednej z najpotworniejszych tajemnic Kalkuty. Płonący pociąg, dworzec widmo, ognista zjawa - to tylko niektóre elementy makabrycznej łamigłówki, którą przyjdzie im rozwiązać… Misja, która miała być niecodzienną przygodą, niebawem okazuje się śmiertelnie niebezpiecznym wyzwaniem. 
Tył książki



Autor: Carlos Ruiz Zafón
Tytuł oryginalny: El Palacio de la Medianoche 
Język oryginalny: hiszpański 
Tłumacz: Okrasko Katarzyna, Marrodán Casas Carlos 
Kategoria: Literatura piękna 
Gatunek: literatura dziecięca/młodzieżowa 
Forma: powieść 
Rok pierwszego wydania: 1994 
Rok pierwszego wydania polskiego: 2011
Liczba stron: 288



Jak zwykle się nie zawiodłam :). Książkę pochłonęłam w jeden wieczór, co prawda siedziałam do trzeciej w nocy i czytałam ale nie mogłam się od niej oderwać. I jaka ogarnęła mnie rozpacz gdy doszłam już do ostatniej kartki powieści, że to już koniec jak i samym zakończeniem. 
Książka pełna magii, wzruszeń. Pod koniec miałam już łzy w oczach. Napisana w 100% w stylu Zafóna. Historia ciekawa, pełna akcji, wielu emocji. Po prostu powieść idealna. Pomimo, że zaklasyfikowana do literatury młodzieżowej, powinna spodobać się i starszym. Choć minęło już kilka godzin od skończenia czytania przeze mnie tej powieści, 'przespałam się z nią', nie wiem co tu więcej można o tej pozycji napisać. Trzeba ją wziąć do ręki i samemu przeczytać. 
Moja ocena: 10/10. Jeśli ktoś uwielbia twórczość Carlos'a Ruiz Zafón'a nie będzie tą pozycją zawiedziony. Ja od siebie mogę jedynie napisać, że gorąco polecam tą książkę!

Pomimo, że jeszcze nigdy na blogu nie umieszczałam cytatów z książki, w tym wypadku nie mogłam się od tego powstrzymać. A oto te, które najbardziej przypadły mi do gustu:

"Diabeł stworzył po to młodość, byśmy popełniali błędy, a Bóg wymyślił dojrzałość i starość, byśmy mogli za te błędy zapłacić."

"To prawda, że miłość ma moc, ale ta moc ustępuje przed ogniem nienawiści."

"Tylko głupcy nie potrafią docenić, kiedy szczęście się do nich uśmiecha"

piątek, 19 sierpnia 2011

"Opactwo Northanger" Jane Austen


Katarzyna Morland, siedemnastoletnia córka pastora, na zaproszenie przyjaciół jedzie do popularnego uzdrowiska Bath. Poznaje tam rodzeństwo Tilneyów, Henryka i jego młodszą siostrę Eleonorę, którzy zapraszają ją do Opactwa Northanger, mrocznego i pełnego tajemnic. Krąg jej znajomych poszerza się. Młodziutka Katarzyna, która wiedzę o życiu czerpała dotąd z książek, będzie musiała nauczyć się samodzielnie oceniać ludzkie intencje i charaktery i rozpoznawać prawdziwą, bezinteresowna przyjaźń. Czy znajdzie też mężczyznę swojego życia?

"Opactwo Northanger", jeden z wcześniejszych utworów autorki "Rozważnej i romantycznej", jest pełną humoru, bogatą w aluzje literackie, łagodną satyrą na modne za życia Jane Austen powieści gotyckie.


Tył książki 
  




Autor: Jane Austen 
Tytuł oryginalny: Northanger Abbey 
Język oryginalny: angielski 
Tłumacz: Przedpełska-Trzeciakowska Anna 
Kategoria: Literatura piękna 
Gatunek: klasyka obca 
Forma: powieść 
Rok pierwszego wydania: 1817
Liczba stron: 236



Po przeczytaniu dwóch, można by rzec kultowych, pozycji Jane Austen: "Duma i uprzedzenie" oraz "Emma", spodziewałam się i w tym przypadku powieści na tym samym, bądź chociaż podobnym poziomie. Jakie było niestety moje rozczarowanie. Dla mnie na ten moment jest to jedna z najgorszych przeczytanych przeze mnie powieści tej pisarki. 
Historia dość prosta, opowiadająca o bardzo naiwnej Katarzynie, która w wieku nastu lat dopiero uczy się życia. Jej nieumiejętność do oceny sytuacji aż raziła po oczach i podczas czytania przez cały czas zniechęcała czytelnika do siebie. W fabule niczego spektakularnego nie znajdziemy, brak ciekawej koncepcji na powieść. Próby wplecenia w książkę elementów powieści sensacyjnej nie powiodły się. Całość kończy się, jak można przypuszczać, happy endem. Również styl książki nie zachwycał. Nie wiem czy to wina tłumacza czy autorki, a może obu?, ale przez sposób pisania bardzo ciężko było mi przebrnąć przez tą pozycję. Brak jest tutaj tego klimatu powieści, które poznałam w poprzednich pozycjach Jane Austen.
Czy jest w tym przypadku coś na plus? Możliwe, że ktoś coś tu znajdzie, nie odpycha ona od siebie "na amen" choć momentami myślałam, że nie skończę tej książki. Jakieś zadatki na coś lepszego ta pozycja ma ale niestety całość nie zaskoczyła mnie pozytywnie.
Moja ocena: 3/10. Pomimo, że jest to jedna z pierwszych pozycji autorki, nie będę jej dawać tutaj taryfy ulgowej, w szczególności, że wiem z jaką "klasą" potrafiła stworzyć inne dzieła.

niedziela, 14 sierpnia 2011

'Przebudzenie' (Awake, 2007) - film

Clay (Hayden Christensen) wiedzie szczęśliwe życie. Ma piękną narzeczoną (Jessica Alba), dobrą pracę i dużo pieniędzy. Pewnego dnia dowiaduje się, że cierpi na nieuleczalną chorobę serca. Może go uratować jedynie przeszczep. Po szybkim ślubie z Sam okazuje się, że znaleziono dla niego nowe serce. Kiedy operacja się zaczyna, Clay odkrywa, że nie został uśpiony. Widzi, słyszy i czuje, jednak nic nie może zrobić, gdyż jest sparaliżowany. Z przerażeniem odkrywa, że jego los już został przesądzony. Wydaje się, że jedyną osobą, na którą może liczyć, jest jego żona... 


Film idealny. Wiele tutaj nie trzeba pisać. Idealna muzyka, która współgra z filmem. Gra aktorska bardzo dobrze dobrana do ról, aktorzy wywiązali się ze swego zadania i idealnie wcielili się w grane przez nich postacie. No i fabuła. Film wciąga od pierwszych minut. Jeszcze nie spotkałam się z taką koncepcją. Ciągle się tutaj coś dzieje, przynajmniej przy nim nie uśniemy :). Zakończenie dość pozytywne, czego się nie spodziewałam po tym gatunku filmu. Przy tandetnych produkcjach amerykańskich jakie dane było mi czasem obejrzeć ten film naprawdę dobrze zrobiony i ciekawy. Polecam.
Ocena: 10/10.Oby więcej takich produkcji :)! Albo po prostu muszę zmienić gatunek oglądanych filmów ;).

piątek, 12 sierpnia 2011

"Zabić drozda" Harper Lee

Smyk i Jem, dzieci szanowanego adwokata Atticusa Fincha, mają spokojne dzieciństwo wypełnione zabawami, tajemnicami i ciekawymi rozmowami z ojcem, który po stracie żony wychowuje je samotnie z pomocą czarnoskórej niani Calpurni. W sennym, prowincjonalnym miasteczku na południu Ameryki czas płynie leniwie, a ludzie są porządni i bogobojni. Gdy jednak w okolicy dochodzi do brutalnego przestępstwa, w które uwikłana jest rodzina miejscowego łajdaka oraz czarny robotnik, miasteczko, jeszcze przed procesem, opowiada się po stronie białych. Atticus, przekonany o niewinności Murzyna, podejmuje się jego obrony. Wie, że jest to zadanie niezwykle trudne, nie wie, jak ważną rolę w tej sprawie odegrają jego dzieci i jaką cenę za to zapłacą. "Zabić drozda" jest jedyną powieścią Harper Lee. Zmieniła ona głęboko świadomość Amerykanów w kwestiach rasowych. Ale jej przesłanie wykracza daleko poza lokalną, amerykańską problematykę. Jest w niej wiele prawdy o miłości rodzinnej, o szacunku do własnych dzieci i sporo głębokiej, życiowej mądrości. Nade wszystko jednak "Zabić drozda" to ponadczasowa pochwała odwagi i ludzkiej przyzwoitości, która pokazuje, że sprawiedliwość i prawość wymagają mocnego charakteru, gdyż czasem trzeba o nie walczyć przeciwko wszystkim. 
Książka rekomendowana dla dzieci od lat 14. 
Tył książki 



Autor: Harper Lee
Tytuł oryginalny: To Kill a Mockingbird
Język oryginalny: angielski 
Tłumacz: Szymański Maciej
Kategoria: Literatura piękna 
Gatunek: literatura współczesna zagraniczna 
Forma: powieść 
Rok pierwszego wydania: 1960
Liczba stron: 368



Chyba trochę za dużo spodziewałam się po tej pozycji. Miała ona bardzo dobre opinie na portalach, pojawiała mi się ona w rekomendacjach, dlatego widząc ją w bibliotece nie zawahałam się aby wziąć ją do domu. I jak to często bywa w moim przypadku, może nie widzę tego, co zachwyciło innych.
Moją recenzję zacznę od plusów. Możliwe, że dla młodszych (w gruncie rzeczy książka dla dzieci ;)), książka porusza dość ważne kwestie - moralność, prawość jak i kwestie wychowawcze. Lektura tej książki wzbudza do refleksji na temat praw każdego człowieka, czy wszyscy są wobec siebie równi. Dobrze jest tutaj ukazane z jaką pogardą w latach 30. XX wieku w małym miasteczku byli traktowani "kolorowi", sytuacja polityczna jaka panowała w tamtych czasach. Jednak czy nastolatek po przeczytaniu tej książki zastanowi się nad tym głębiej, zmusi się do refleksji? Niestety mieszkając niedaleko gimnazjum, obserwując zachowanie dzisiejszej 'młodzieży' (nie, żebym tam ja od razu się jakoś specjalnie w wieku prawie 21 lat staro czuła :P) mam co do tego bardzo spore obawy, chociażby nawet czy w ogóle by wzięli książkę do ręki. Powieść pisana jest dość lekkim i prostym językiem, naprawdę dobrze się ją czyta i naprawdę niewiele trzeba z siebie dać, żeby ją zrozumieć.
Niestety nie jest tak kolorowo. Książka pomimo swojej 'lekkości' nie została przedstawiona w zbyt interesujący sposób. Momentami miałam ochotę odłożyć tą książkę i już do niej nie wrócić. Historia dwójki dzieci i samotnie je wychowującego ojca, ich zabawy i w końcu moment wejścia w okres dorastania. Pewne opisy były dla mnie po prostu nużące, nie wnoszące nic do książki choć sama idea jest dobra. Powieść ciągnęła się niemiłosiernie, wszystko toczyło się tu ślamazarnie, momentami napisane tonem zbyt 'podniosłym', pouczającym.

Moja ocena: 5/10. Czy polecam? Trudno ocenić. Na pewno nie odradzam. Może ja jestem albo za młoda albo za stara, żeby dostrzec fenomen tej powieści.

niedziela, 7 sierpnia 2011

'Kochanice króla' (The Other Boleyn Girl, 2008) - film


Kiedy tajemnicą poliszynela staje się rosnąca niechęć króla Henryka VIII do swej żony Katarzyny Aragońskiej, która nie potrafi dać mu męskiego potomka, seniorzy rodu Boleyn obmyślają chytry plan jak podwyższyć status i wpływy rodziny na dworze. Dwie siostry Boleyn - Anna (Natalie Portman) i Maria (Scarlett Johansson) mają zabiegać o względy króla (Eric Bana), tak by wybrał jedną z nich na swą kochankę. Jednak to co miało być próbą pomocy rodzinie przeradza się w bezwzględną rywalizację o miłość króla. Jego serce zdobywa ostatecznie Maria, która zostaje królewską nałożnicą i rodzi mu syna. Jednak niczym nie zrażona przebiegła i chorobliwie ambitna Anna nie ustaje w walce o przychylność władcy. Bez skrupułów i metodycznie realizuje swój plan: zostać królową Anglii.




Film został nakręcony na podstawie powieści Philippy Gregory o tym samym tytule - "Kochanice króla". Choć czytałam ją dość dawno (w okolicach lutego tego roku), film nie zrobił na mnie tak dużego wrażenia jak książka. W filmie zostało pominiętych dużo ciekawych fragmentów z książki. Nie zostało również wytłumaczone w ekranizacji co stało się z pierwszym mężem młodszej Boleyn'ówny Marii. I to chyba tyle odnośnie moich narzekań na temat filmu. Teraz kilka słów pochlebnych ;). Dla mnie gra aktorska bez zastrzeżeń. Co prawda, były momenty, że mimika Natalie Portman doprowadzała do irytacji, jednak oceniając ogół nie powinniśmy narzekać. Dodatkowo, ja - jak to baba, pozwolę sobie ocenić wygląd facetów :P. Aktor grający króla Anglii - Eric Bana, ocierał się o wyśniony ideał mężczyzny, przynajmniej w tej produkcji - ciemne włosy, kilkudniowy zarost, dobra postura. Po prostu żyć, nie umierać ;). Powracając jednak do filmu - pomimo, że często narzekam na produkcje zrobione na podstawie książki, ta jest zrobiona względnie dobrze. Niestety nie ma wielu wątków jednak główna idea filmu i wiele informacji zgadzało się z tym co pamiętam z powieści. Co ważne, nie zmieniono zbyt wiele faktów z książki.
Moja ocena: 8/10. Ogólnie polecam każdemu. Trochę historii przestawionej w ciekawy sposób jeszcze nikomu nie zaszkodziło. A może ktoś się jeszcze zainteresuje bardziej tamtymi czasami i doczyta więcej 'prawdziwych' informacji, i zdobędzie szerszą wiedzę niż ta przekazywana przez produkcje, które bądź co bądź, mają za główne zadanie zwiększyć ciężar portfela osób zaangażowanych w danym projekcie.

sobota, 6 sierpnia 2011

"Kod Leonarda da Vinci" Dan Brown

Ofiarą popełnionego w Luwrze morderstwa pada kustosz muzeum Jacques Saunière. Wezwany przez policję historyk i badacz symboli Robert Langdon odkrywa na miejscu zbrodni ślady, które mogą pomóc w ustaleniu zabójcy, a jednocześnie są kluczem do niewzykłej tajemnicy, sięgającej korzeniami początków chrześcijaństwa. Langdon podejrzewa, że zamordowany był członkiem Zakonu Syjonu, powstałego w 1099 roku tajnego stowarzyszenia, strzegącego miejsca ukrycia bezcennej, zaginionej przed wiekami relikwii Kościoła - Świętego Graala. Do Zakonu Syjonu należeli między innymi Leonardo da Vinci i Isaac Newton. Kustosz poświęcił życie, by sekret, na którego straży stoi stowarzyszenie, nie ujrzał światła dziennego. Teraz pozostały tylko 24 godziny na rozwikłanie łamigłówki pozostawionej przez Saunière'a, w przeciwnym razie tajemnica pogrąży się w mroku historii. Najistotniejsze elementy zagadki kryją się w obrazach mistrza Renesansu - "Monie Lizie" i "Ostatniej Wieczerzy". Czy ścigany przez policję i bezlitosnego zabójcę Langdon zdoła ujść pogoni i dotrzeć do szokującej prawdy? Jego jedynym sprzemierzeńcem jest piękna Sophie Neveu, agentka policji, znawczyni kodów i szyfrów, a zarazem wnuczka Saunière'a... 
Opis książki



Autor: Dan Brown
Tytuł oryginalny: The Da Vinci Code 
Język oryginalny: angielski 
Tłumacz: Mazurek Krzysztof 
Kategoria: Literatura piękna 
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał 
Forma: powieść 
Rok pierwszego wydania: 2003 
Rok pierwszego wydania polskiego: 2004
Liczba stron: 568



     Jest to moje pierwsze spotkanie z Panem Brown'em. I muszę przyznać, że nie czuję się zawiedziona, choć miałam pewne obawy przed rozpoczęciem lektury. 
     Zacznijmy od tego, że ja tą książkę czytałam jedynie dla relaksu, a nie żeby znaleźć jakieś wielkie konspiracje przeciwko Kościołowi. Dla mnie powieść = fikcja literacka (czasem! oparta na autentycznych faktach - co nie zmienia faktu, że jest to jedynie wykorzystane dla 'zmyślonej historii' czyt. powieści) i nie doszukiwałam się tutaj prawdy/kłamstw itd. na temat religii. Więc cały ten negatywny szum wokół tej książki jest dla mnie niezrozumiały. Powieść to powieść. Basta.
     Styl powieści przyjemny, bardzo dobrze się czyta, nie czułam 'siły odpychającej' gdy sięgałam po tą pozycję i czytałam. Sama historia dość ciekawa. Przyznam, że nie przeczytałam jeszcze zbyt wielu kryminałów (choć stale nadrabiam zaległości ;)), więc sama fabuła, schemat tego typu powieści jest dla mnie 'nowy'. Koncepcja ciekawa, dużo się działo i nie było momentów w których czytelnik się nudził. Przynajmniej dla mnie :). Pomimo tych pozytywów mam pewne zastrzeżenia. Postacie, przynajmniej główni bohaterowie, mogłyby być trochę lepiej nakreślone, bardziej wyraziste. Dla mnie były niestety nijakie, bez wyrazu. Przynajmniej większość. 
Moja ocena: 8/10

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

"Moje życie z psem imieniem George" Judith Summers






Gdy Judith Summers i jej dziewięcioletni syn próbują poradzić sobie z bolesną pustką po stracie męża i ojca, w ich życie wkracza George. Szybko przekonują się, że mieszkanie pod jednym dachem z kapryśnym i wymagającym spanielem to nie lada wyzwanie. Ale trudno mieć to za złe uroczemu psiakowi, skoro dzięki niemu znów potrafią się śmiać. 
Opis książki
 










Autor: Judith Summers
Tytuł oryginalny: My Life with George: Surviving Life with the King of the Canines 
Język oryginalny: angielski 
Kategoria: Literatura piękna 
Gatunek: literatura współczesna zagraniczna 
Forma: powieść 
Rok pierwszego wydania polskiego: 2007
Liczba stron: 250


     Faktem jest, że powieść ta jest dość specyficzna. Cała historia toczy się wokół psa. A jako, że kocham psy, pomimo, że nie było mi dane posiadać własnego (ale cudze psy ubóstwiam ;)) miałam nadzieję, że książka będzie dla mnie idealna. Jakże mylne było moje złudzenie. 
     Styl pisania dość lekki, szybko można skończyć tą książkę. Jednak jej czytanie było dość męczące. Historia o dość zabawnym, przeuroczym piesku, którego wszyscy kochają. Nawet czytelnik. Niestety oprócz opisu zmagań się z psiakiem dużo można było znaleźć opisów architektury, historii miast. Jednak nie tego oczekiwałam. Mnie, w tym przypadku, one nudziły. Gdybym chciała się czegoś dowiedzieć o Londynie, czy też innym mieście wzięłabym inną książkę do ręki. Akcji w tej powieści praktycznie wcale nie ma. Wszystko toczy się dość powoli, nie ma momentów 'zabierających dech w piersiach'. Po prostu zawiewało nudą i momentami tandetą. Pomimo, że mówią, żeby nie oceniać książki po okładce, w tym przypadku rozczulający pies na niej umieszczony - cavalier king charles spaniel - można wziąć na plus. Jednak to nie wystarczy, żeby zasłużyć na dobrą ocenę. Ogólnie ja jestem zawiedziona tą pozycją.
     Ocena: 3/10

PS. Zdjęcia złożonego wczoraj regału umieszczę w najbliższym czasie jak tylko znajdą się w nim wszystkie moje pozycje zgarnięte porozkładane po całym pokoju i domu ;).
Related Posts with Thumbnails