Prywatny detektyw Simon Brenner prowadzi śledztwo na austriackiej prowincji w dużej jadłodajni, której specjalnością są kurczaki z grilla. W piwnicy, w której przerabia się odpadki drobiowe na mączkę, znaleziono kości nieznanego człowieka.
Powolny Brenner musi rozwiązać zagadkę. Szef gospody zapewnia, że nic nie wie o makabrycznym znalezisku. W dodatku okazuje się, że zaginęła jego synowa. Niewiele może mu pomóc Słoweniec Milovanović, gwiazda miejscowej drużyny piłki nożnej, który odkrył kości. Nikt nic nie wie także na temat głowy napastnika z zespołu przeciwników, którą znaleziono na boisku w worku z piłkami. Brenner rozpoczyna poszukiwania...
Tył książki
Autor: Wolf Haas
Tytuł oryginalny: Der Knochenmann
Język oryginalny: niemiecki
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 1997
Rok pierwszego wydania polskiego: 2008
Liczba stron: 200
Aghrr... Jak cóż tak beznadziejnie beznadziejnego może w ogóle ujrzeć światło dzienne? Jestem tuż po skończeniu czytania tego czegoś i głównie cisną mi się słowa niecenzuralne do opisania tego książkowego bubla. Całe szczęście pozycja ta była jedynie jako dodatek do gazety...
"Powieści z detektywem Simonem Brennerem należą do najlepszych i najzabawniejszych niemieckojęzycznych kryminałów ostatnich lat" Focus
Takie zdanie możemy przeczytać na skrzydełku książki. Ja się jedynie pytam gdzie ten humor? Nie można powiedzieć, że wszystko tutaj było sztywne ale zabawna ta książka w ogóle nie była. Ani przerażająca. W sumie to nie wzbudziła we mnie innych emocji niż irytacja, że coś tak beznadziejnego może się pojawić. I jeśli jest to przykład jednej z lepszych niemieckich kryminałów to ja chyba już będę książki z tego kraju omijać szerokim łukiem... Co więcej - zero fabuły. Część informacji mam wrażenie, że jest podawana "bez ładu i składu", autor pisał wszystko co mu ślina na język przyniesie. Sądzę, że z tej 'powieści' można by zrobić małe opowiadanko na 10 stron a nie rozpisywać się na 200 o konkretnych pierdołach. Stylowi pisania również wiele można by zarzucić. Jest on bardzo odpychający, przez co o zgrozo wolałam już robić wszystkie inne rzeczy niż czytać! Historia jakich wiele, bez wartkiej akcji. Moja ocena: 0/10. Stanowczo odradzam!
Ile razy wpadam w tę pułapkę czytając jak książka jest genailna ble, ble, ble...a okazuje się że to bubel...
OdpowiedzUsuńPewnie dlatego jako dodatek, bo bez gazety ciężko było sprzedać... ;) Ale podziwiam, bo ja trafiając na bubla nie czytam do końca.
OdpowiedzUsuńPS Gwoli wyjaśnienia (by nie być posądzoną o plagiat blogowy), niedawno założyłam bloga przeczytana.blogspot.com, widniałam w podpisie jako szajajaba. Niestety z kilku powodów musiałam bloga usunąć (co wyjaśniam na nowym) i od dzisiaj, wraz z całą przeniesioną zawartością, występuję w blogowym świecie jako Smaczna Książka właśnie. Pozdrawiam cieplutko :)