niedziela, 31 października 2021

Podsumowanie października 2021

 
 
 
Ostatnimi czasy coraz częściej przeraża mnie to jak szybko leci ten czas. Październik się już kończy i już niedługo skończy się również ten rok. Jednak pomimo, że był to dla mnie dość intensywny miesiąc udało mi się przeczytać oraz obejrzeć całkiem dużo :). Serdecznie zapraszam Was na szybkie czytelniczo-filmowe podsumowanie miesiąca.
 
 
 
 
Październik książkowo
 
- liczba przeczytanych książek: 8
- łączna liczba stron: 2 772

W październiku trafiłam na przeróżne pozycje - od tych bardziej udanych jak i po te nieco rozczarowujące. Niestety zawiodłam się powieścią "Gdyby miało nie być jutra" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, która była najsłabszą pozycją, którą w tym miesiącu przeczytałam. Jednak znalazło się kilka tytułów, które były dla mnie pozytywnych zaskoczeniem, a mianowicie "Matka jej córki" oraz "Rzymskie odcienie miłości". Moim zdaniem naprawdę warto zwrócić na te pozycje uwagę.
 
 
 
Październik filmowo
 
- liczba obejrzanych filmów: 8
 
Wśród filmów też znalazły się produkcje te bardziej udane, jak i te nieco mniej. Moim zdaniem szczególnie na uwagę zasługują dwa tytuły: "Szpak" oraz "Britney kontra Spears". Pozostałe niestety nie zrobiły na mnie aż takiego wrażenia i nie pozostaną w mojej pamięci na długo.
 
 
Mam nadzieję, że udało Wam się trafić na jakieś perełki w tym miesiącu. Z chęcią dowiem się co na Was zrobiło ogromnie pozytywne wrażenie.

'Rodzina Addamsów' (The Addams Family, 2019) - film

 





Gomez i Morticia Addamsowie przenoszą się do mrocznej i opuszczonej rezydencji w New Jersey z nadzieją, że będą tam w spokoju mogli założyć rodzinę. Ponad dekadę później Gomez uczy syna Pugslaya tradycyjnej walki szablą, natomiast Morticia musi zmierzyć się z niewygodnymi pytaniami córki Wednesday dotyczącymi życia poza bramą rezydencji. W końcu rodzina musi skonfrontować się ze światem zewnętrznym, co wywołuje szereg absurdalnych i śmiesznych sytuacji.
 
 
 
 
 
     O rodzinie Addamsów słyszałam już wielokrotnie, choć nigdy nie widziałam całego filmu. Próbując wczuć się w odpowiednią atmosferę postanowiłam wreszcie obejrzeć "Rodzinę Addamsów" lecz w wersji animowanej. Niestety nie do końca jest to coś, czego się spodziewałam i oczekiwałam...
     Z nadzieją na spokojne życie Morticia i Gomez przenoszą się do New Jersey i faktycznie choć przez jakiś czas udaje im się tu wieść dość spokojny żywot. Po wielu latach rodzina musi wreszcie skonfrontować się nie tylko z trudami wychowawczymi dzieci, lecz również ze światem zewnętrznym, gdy ich miasteczko przechodzi pewną metamorfozę. Podczas seansu nie poczułam tego klimatu i nie byłam w stanie w pełni wciągnąć się w przedstawianą tu historię. Mam wrażenie, że ta animacja skierowana jest jedynie dla dzieci, natomiast dorośli oglądający ją razem z nimi mogą poczuć lekkie znużenie. Zauważyłam również pewne podobieństwo do "Hotelu Transylwania", który w moim odczuciu jest jednak nieco bardziej uniwersalną animacją, która może trafić do nieco szerszego grona odbiorców. Pomimo niektórych negatywnych aspektów byłam i tak w stanie momentami czerpać radość z seansu i z zainteresowaniem śledzić wydarzenia. Samo przygotowanie tej produkcji również całkiem dobre i potrafi cieszyć oko takiego laika jak ja.
     "Rodzina Addamsów" w wersji animowanej z 2019 roku niestety nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia i nie wczułam się w Halloweenowy nastrój. Nie mniej jednak w przyszłości z chęcią sięgnę po oryginalną wersję, która mam nadzieję sprosta moim oczekiwaniom. Jeśli znacie jakieś tytuły w podobnym klimacie to dajcie znać - z chęcią się z nimi zapoznam!
     Moja ocena: 5/10.

sobota, 30 października 2021

"Gra o marzenia" Daniel Muniowski

 
Romantyczna opowieść zachęcająca do odwagi i realizacji marzeń!
Maciek twardo stąpa po ziemi. Zakotwiczony w rzeczywistości wykonuje "wymarzoną" pracę weterynarza. Odpowiedzialność i niezależność finansowa, na co dzień rekompensują mu poczucie braku szczęścia.
Aneta żyje marzeniami i stara się konsekwentnie je realizować. Robi w życiu to co lubi, pasja stała się jej pracą.
Żadne z nich nie spodziewa się tego, jak bardzo ich życie odmieni pocztowa pomyłka i jakie będą skutki odwiezienia właścicielce źle zaadresowanej paczki. 
Gdy młodsza siostra Maćka odkryje przypadkiem pokój najsłynniejszego w Polsce gamera…
Książka, obok pięknego wątku romansowego, porusza ważne aspekty życia. Żaden zawód nie powinien być determinowany przez płeć. Niestety środowisko gamerów, bardzo często wyklucza kobiety. Powieść zestawia ze sobą dwa światy: powszechnie szanowany zawód weterynarza, z zawodem youtubera, często uważanego za niepotrzebny czy głupi. Obrazuje różne uprzedzenia, które nie powinny być akceptowane.
Opis książki



Autor: Daniel Muniowski
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: romans
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2021
Liczba stron: 352
Czas trwania: 7h 16m
Lektor: Konrad Szymański
 
 
 
     Lubię oglądać filmy książkowe na YT, a kanał 'Strefa Czytacza', który prowadzi Daniel Muniowski jest mi bardzo dobrze znany. Byłam ogromnie ciekawa jak wypadnie jego debiut literacki, czyli "Gra o marzenia". Choć romans nie jest moim ulubionym gatunkiem literackim i tak postanowiłam dać tej pozycji szansę. Niestety mam dość mieszane odczucia po lekturze tej powieści...
     Maciek wiedzie dość spokojne, lecz nie do końca szczęśliwe, życie, wykonując wymarzony przez jego rodziców zawód. Aneta natomiast podąża za swoimi marzeniami pracując w swoim żywiole. Losy tej dwójki splatają się, gdy omyłkowo na adres mężczyzny trafia paczka skierowana do owej dziewczyny i postanawia sam ją dostarczyć w odpowiednie miejsce. Pomimo, że znajomość mogłaby się szybko zakończyć, tworzy się między nimi więź i rozwija uczucie,lecz czy przetrwa gdy skrywane tajemnice wyjdą na jaw? Moim zdaniem nie jest to aż tak zły romans jak się obawiałam. Na tle innych tego typu powieści wątek miłosny nie był wcale tak źle poprowadzony, jednak niektóre aspekty nie do końca mnie przekonały. Mam wrażenie, że do niektórych tematów autor podszedł zbyt stereotypowo, gdyż kobieta zajmująca się grami wcale nie jest aż tak niespotykana (przynajmniej ja obserwuje dwa kobiece kanały). Dodatkowo rozwiązanie niektórych sytuacji, jak chociażby to co działo się na samym końcu, moim zdaniem nieco nierealne - jedenastolatka, której udało się zorganizować takie coś? Mam co do takiego obrotu sprawy pewne wątpliwości. Jednak pomimo pewnych nieścisłości ta historia całkiem miło umilała mi czas w postaci audiobooka przy innych codziennych czynnościach.
     Bohaterowie - tutaj sama nie wiem do końca co mogę o nich napisać. Nie zostali wykreowani źle, lecz byli dla mnie nieco nijacy i nie zapadną w mojej pamięci na długo. Niestety, choć nie minęło zbyt wiele czasu od zakończenia lektury, nie jestem w stanie o nich napisać nic więcej oprócz tego, że po prostu byli i jedynie niektóre sytuacje z ich udziałem wywołały we mnie jakieś emocje.
     Styl autora zaskakująco lekki i mi osobiście przypadł do gustu. Pomimo, że sama treść nie pozostanie w mojej pamięci na długo, to jednak mam wrażenie, że bardzo dobrze posługuje się piórem, dzięki czemu w przyjemny sposób udało mi się dobrnąć do końca tej powieści, bez chęci porzucenia jej przez język już na samym początku. Lektor bardzo dobrze spisał się w swojej roli i przyjemnie słuchało mi się tej powieści w jego wykonaniu.
     "Gra o marzenia" to powieść, który niestety nie pozostanie ze mną na długo, choć zdaje sobie sprawę, że znajdą się czytelnicy lubujący się w tym gatunku i potrafiący bardziej docenić tę formę. Pomimo wszystko nie żałuję, że poświęciłam swój czas na tę książkę, gdyż była całkiem miłą odskocznią od mojej szarej codzienności.
     Moja ocena: 5/10.

czwartek, 28 października 2021

'Britney kontra Spears' (Britney vs Spears, 2021) - film

 
Cały świat zna Britney Spears - piosenkarkę, artystkę, ikonę świata muzyki. Jednak w ciągu ostatnich kilku lat jej nazwisko zostało publicznie powiązane z innym, bardziej tajemniczym określeniem - kuratela. "Britney kontra Spears" opowiada wybuchową historię życia Britney oraz jej publicznych i prywatnych prób odnalezienia wolności. Ten pełnometrażowy film Netflix, przedstawiający owoce wieloletniej pracy śledczych, niepublikowane wcześniej wywiady i nowe dokumenty, maluje dokładny portret historii życia gwiazdy pop - od dziewczyny z sąsiedztwa aż po kobietę usidloną przez sławę, rodzinę i własny status prawny. Dokument pokazuje życie Britney bez wykorzystywania traumatycznych zdjęć i nagrań, które wcześniej ją definiowały. Reżyserka Erin Lee Carr ("Duża dawka skandalu", "Brudna forsa") i dziennikarka Jenny Eliscu starają się zgłębić zawiłą historię kurateli, która trwa od ponad 13 lat. Film osadza w czasie dawnych i nowych graczy, tajne spotkania i zakulisowe walki Britney o własną autonomię. Wiadomości tekstowe i poczta głosowa, a także nowe wywiady z osobami, które odgrywają najważniejszą rolę w tej sprawie, potwierdzają to, co mówi sama Britney - pełna historia nie została jeszcze opowiedziana.



     O Britney Spears słyszał chyba każdy z nas - niekoniecznie każdy musi lubić muzykę jaką tworzy jednak jej nazwisko na pewno obiło się o uszy wszystkim, a przynajmniej większości osób, które mają jakikolwiek kontakt ze światem zewnętrznym. Gdy zobaczyłam na Netflixie film pt. "Britney kontra Spears" wiedziałam, że chcę go obejrzeć, choć miałam trochę obaw jak zostanie tu przedstawiony temat kurateli. I jak wyszło?
     W tym filmie dokumentalnym przedstawiona została historia Britney Spears i kurateli trwającej od ponad trzynastu lat, którą została 'objęta'. Dla mnie było tu wiele nowych informacji z którymi wcześniej nie miałam do czynienia, choć muszę przyznać, że wcześniej po prostu aż za nadto ich nie szukałam. Oglądałam ten film z pełnym zaangażowaniem, gdyż sama również śledziłam z zapartym tchem początki jej kariery i puszczałam dość często jej piosenki, możliwe, że doprowadzając bliskie osoby do frustracji (czy jest tu ktoś kto nie pamięta utworu "Oops!...I did it again" lub "...Baby One More Time"?). Uważam, że jest to całkiem dobrze zrealizowany film, który daje widzom wiele informacji, choć pod pewnymi względami czuję pewien niedosyt i potrzebę drążenia dalej tego tematu. Na pewno będę śledzić dalszy rozwój artystki i ogólnie tej sytuacji, która była tu poruszana, gdyż może jeszcze nowe informacje ujrzą światło dzienne.
     "Britney kontra Spears" to według mnie nie lada gratka nie tylko dla fanów Britney, lecz dla wszystkich w jakikolwiek sposób zainteresowanych światem muzycznym. Samą historię według mnie ciężko oceniać, lecz realizacja tego filmu była ok. Moim zdaniem naprawdę warto obejrzeć tę produkcję i wyrobić sobie o niej własne zdanie.
     Moja ocena: 7/10.

środa, 27 października 2021

"Efekt pandy" Marta Kisiel

 
 
 
 
 
 
SPA i smog, romanse i mordobicie, bździągwa w futrze oraz zaginiony trup, czyli druga część świetnie przyjętej komedii kryminalnej "Dywan z wkładką".
Za namową męża Tereska Trawna raz jeszcze daje się skusić wizją świętego spokoju z widoczkami. Tym sposobem cztery kobiety i psica wyruszają na babski wypad do SPA. Niestety, zaplanowane wellness i błogi relaks w górskich okolicznościach przyrody już pierwszego dnia idą w niepamięć, gdy na horyzoncie pojawia się przyczajony zbrodzień.
Cóż. Niektórzy nigdy nie uczą się na błędach.
Opis książki
 
 
 
 
 
Autor: Marta Kisiel
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2021
Liczba stron: 352
Czas trwania: 7h 6m
Lektor: Monika Chrzanowska
 
 
 
 
     Tereska Trawna wraz ze swoją rodzinką powraca! Gdy zobaczyłam jakiś czas temu ten tytuł w zapowiedziach od razu wiedziałam, że będę musiała po niego sięgnąć. Miałam nadzieję, że będzie to idealna powieść na poprawę humoru i pod tym względem się nie zawiodłam.
     Tereska wraz ze swoją mamą, teściową, córką i psem wyjeżdżają do SPA. Wizja świętego spokoju, którą została omamiona już w pierwszych godzinach wyjazdu coraz bardziej się oddala. Już pierwszego dnia natykają się na prawdopodobnego zbrodzienia, który dostaje wśród Pań dość osobliwą ksywkę... Możliwe, że sama fabuła nie jest mistrzowska i trzymająca się wszelkich praw logiki, jednak sposób w jaki została ona poprowadzona pomimo wszystko mi odpowiadał. Po tę powieść sięgałam z nadzieją na sporą dawkę humoru i możliwość relaksu w trakcie lektury bez nastawiania się na bardzo skomplikowaną treść i to faktycznie dostałam. Dla mnie była to naprawdę miła oraz zabawna odskocznia, dzięki której choć na moment zapomniałam o własnych problemach.
     Bohaterowie zostali całkiem nieźle wykreowani. Najbardziej polubiłam Tereskę, która, tak jak ja, jest księgową zajadającą stresy. Choć miała swoje lepsze i gorsze momenty z zainteresowaniem śledziłam jej poczynania. W moim sercu ma też swoje specjalne miejsce psina, która ma swój niemały, lecz nie do końca świadomy, udział w doprowadzeniu do rozwiązania zagadki. Pozostałe postacie nie zrobiły na mnie aż tak mocnego wrażenia, jednak nie mogę napisać o nich aby były całkowicie niepotrzebne.
     Styl autorki bardzo lekki i przyjemny w odbiorze. Po tej pozycji jestem pewna, że sięgnę po inne tytuły od niej, które są dostępne na rynku i mam nadzieję, że równie mocno przypadną mi do gustu. Lektorka mistrzowsko sobie poradziła z przedstawieniem treści i słuchało mi się jej naprawdę dobrze!
     "Efekt pandy" to według mnie zabawna powieść, przy której wielokrotnie można się uśmiechnąć. Co prawda nie jest to kryminał z bardzo rozbudowaną intrygą, jednak ja bardzo dobrze bawiłam się w trakcie lektury i nie żałuję ani minuty, którą poświęciłam na zapoznanie się z treścią. Jeśli poszukujecie miłej odskoczni od codzienności to gorąco Wam polecam ten tytuł!
     Moja ocena: 7/10.

wtorek, 26 października 2021

'Oszustki' (The Hustle, 2019) - film

 



Josephine Chesterfield (Anne Hathaway) jest czarującą, uwodzicielską Angielką, która naciąga łatwowiernych bogatych facetów. Penny (Rebel Wilson) gromadzi zwitki gotówki, rozsiewając swe wdzięki w okolicznych barach. Pomimo różnicy metod, obie są mistrzyniami w sztuce „dojenia” facetów, którzy zazwyczaj krzywdzą kobiety. Nieco rubaszny humor Wilson w połączeniu z miażdżącym dowcipem Hathaway tworzy wybuchową mieszankę w przywołanej przez tę zabawną komedię sytuacji, gdy obie oszustki zaginają parol na naiwnego i piekielnie bogatego geniusza nowych technologii (Alex Sharp).
 




     Potrzebowałam lekkiej i zabawnej produkcji, dzięki której mogłabym nieco się odprężyć. Mój wybór padł na komedię kryminalną pt. "Oszustki" w dużej mierze przez obsadę aktorską, gdyż o samym filmie nie słyszałam wcześniej nic. Choć były czasem zabawne momenty to jednak nie jest do końca to czego szukałam...
     Penny i Josephine to dwie oszustki wyłudzające pieniądze od innych ludzi, choć każda z nich ma na to inne sposoby. Gdy ich drogi niespodziewanie się krzyżują postanawiają połączyć siły tworząc mieszankę wybuchową. Nie oczekiwałam filmu wysokich lotów a raczej czegoś zabawnego dla relaksu, jednak miałam nadzieję na nieco większą dawkę dobrego humoru niż to co tutaj dostałam. Część żartów była dla mnie po prostu niesmaczna i nie do końca trafiająca w moje poczucie humoru i aktualny nastrój, choć muszę przyznać, że były momenty gdy pojawił się cień uśmiechu na mojej twarzy. Dzięki tej historii byłam w stanie choć na chwilę zapomnieć o tym co się dzieje wokół mnie lecz nie do końca był to poziom odprężenia jakiego w danym momencie potrzebowałam.
     Gra aktorska - mam wobec niej mieszane odczucia. O ile Anne Hathaway wypadła tu naprawdę dobrze oraz naturalnie i nie mam wobec niej żadnych zastrzeżeń, tak co do Rebel Wilson nie mam aż tak pozytywnych odczuć w tej produkcji. Coś mi mocno nie grało w jej postaci i ciężko mi się oglądało sceny z jej udziałem. Nie jestem pewna z czego to wynika, lecz po prostu pewien niesmak mi tu pozostał, przez co nie wiem czy prędko zdecyduje się na kolejny tytuł z jej udziałem.
     "Oszustki" to film, który z braku lepszego pomysłu na wolny wieczór można obejrzeć, lecz moim zdaniem nie należy nastawiać się na mistrzowską produkcję zapadającą w pamięci. Nie twierdzę, żeby czas poświęcony na obejrzenie tej historii był czasem zmarnowanym, choć sądzę, że można go spożytkować nieco lepiej.
     Moja ocena: 5/10.

poniedziałek, 25 października 2021

"Zadanie domowe" Liza Wiemer

 
"Zadanie domowe" to wyjątkowa powieść dla młodych dorosłych, poruszająca temat eksterminacji Żydów. Niezwykła historia uczniów, których zadaniem jest wcielenie się w rolę nazistów, ukazująca obawy, uczucia i wewnętrzny bunt przed złem oraz dyskryminacją.
Pan Bartley jest jednym z najbardziej lubianych nauczycieli w Riviere High School. Na swoich zajęciach z historii uwielbia w pełni angażować uczniów i ożywiać przeszłość. Podczas jednej z lekcji powierza klasie kontrowersyjne zadanie, które stanie się zapalnikiem gorącej debaty w całej szkole i poza jej murami.
Podzieleni na dwie grupy uczniowie muszą odtworzyć konferencję w Wannsee z 1942 roku, wcielić się w rolę nazistów i rozważyć zalety "ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej". Cade i Logan wydają się jedynymi osobami, które czują się zszokowane całą sytuacją. Postanawiają stanowczo zaprotestować.
Sprawa nabiera rozgłosu i dzieli mieszkańców miasteczka Riviere. Na tych, którzy popierają zbuntowanych nastolatków, i tych, którzy pokazują swoje ciemne oblicze, prezentując poglądy antysemickie i rasistowskie.
Opis książki
 
 
 
Autor: Liza Wiemer
Tytuł oryginalny: The Assignment
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Oślizło Ryszard
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: społeczna, obyczajowa
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2021
Rok pierwszego wydania polskiego: 2021
Liczba stron: 352
 
 
 
     W okolicach premiery powieści pt. "Zadanie domowe" Lizy Wiemer było o niej bardzo głośno i sporo czytelników pochlebnie się o niej wypowiadało. Postanowiłam sprawdzić czy również ja będę w stanie docenić tę pozycję i dołączyć do grona osób, które się nią zachwycają. Będąc już po lekturze widzę to co tak wielu widzi w tej książce.
     Gdy Pan Bartley, jeden z bardziej lubianych nauczycieli w szkole, zadaje kontrowersyjną pracę domową polegającą na odtworzeniu konferencji w Wannsee z 1942 roku, u niektórych uczniów budzi się sprzeciw. Gdy standardowe środki by zapobiec temu zadaniu nie działają Cade i Logan muszą podjąć nieco bardziej nieszablonowe działania. Spodziewałam się lektury, która zmusi czytelnika do myślenia i taką też właśnie dostałam. Nieco obawiałam się, że podejście do tego tematu będzie zbyt lekkie i ze względu na wiek bohaterów za bardzo młodzieżowe, lecz moje obawy były bezzasadne. W moim odczuciu zadziwiająco dobrze ukazano tu problem i walkę uczniów z tym co uważają, że nie jest słuszne. Historia faktycznie może dać czytelnikowi do myślenia i jeszcze na długo po lekturze wzbudza wiele emocji, które nie są wymuszone w nachalny sposób. Wszystkie wątki spinają się tu we względnie logiczną całość i nie miałam ani przez moment odczucia aby którakolwiek scena była niepotrzebna.
     Bohaterowie zostali według mnie całkiem dobrze wykreowani. Pomimo kilku momentów w których odniosłam wrażenie, że przemyślenia były zbyt dojrzałe jak na ich wiek, to jednak nie było to aż tak przytłaczające i zniechęcające do dalszej lektury. Bez problemu podczas czytania byłam w stanie rozróżnić kto bierze udział w danej scenie i nikt ze sobą mi się nie mieszał.
     Styl autorki jest zadziwiająco lekki w odbiorze. Choć poruszana tu tematyka do najlżejszych nie należy to jednak bez problemu byłam w stanie pochłonąć tę historię i z zaangażowaniem śledzić dalsze losy, a sposób narracji jak najbardziej był według mnie adekwatny do omawianej historii. Wydanie elektroniczne, które miałam okazję czytać z Legimi na moim czytniku bardzo dobrze przygotowane i nie mam mu nic do zarzucenia.
     "Zadanie domowe" to powieść, która faktycznie skłania do przemyśleń. Pomimo moich pewnych obaw nie żałuję, że również ja sięgnęłam po tę pozycję, gdyż jest to w moim odczuciu naprawdę dobra historia. Jeśli jeszcze jej nie czytaliście to gorąco Was zachęcam byście po nią w wolnej chwili sięgnęli!
     Moja ocena: 7/10.

niedziela, 24 października 2021

'W jak morderstwo' (2021) - film

 
 
Spokojną Podkową Leśną wstrząsa morderstwo. Ciało ofiary, młodej kobiety, znajduje Magda (Anna Smołowik), gospodyni domowa i nałogowa czytelniczka kryminałów. Policyjne śledztwo prowadzi komisarz Jacek Sikora (Paweł Domagała). Niestety, brak mu zmysłu rasowego detektywa – ten ma Magda. Kiedy okazuje się, że ofiara miała na szyi wisiorek w kształcie litery "W", należący do dawno zaginionej przyjaciółki Magdy, kobieta postanawia wyjaśnić tę sprawę na własną rękę. A to oznacza nieustanne wtrącanie się w pracę nieporadnego komisarza. Podejrzanych jest mnóstwo, poszlak niewiele. Tropy prowadzą do najbardziej szanowanych mieszkańców Podkowy, a nawet szejka Kataru... Czy Magdzie i Sikorze uda się dojść do prawdy i rozwiązać zagadkę tajemniczego morderstwa?




     Film pt. "W jak morderstwo" to jedna z ostatnich nowości na którą natknęłam się przeglądając ofertę dostępną na Netflixie. Choć jest to polska produkcja, za którymi nie do końca przepadam, to jednak miałam nadzieję na dobrą historię przy której miło spędzę czas. Niestety będąc już po seansie mam wobec niej mieszane odczucia...
     W Podkowie Leśnej kobieta odnajduje ciało młodej kobiety. Gdy w toku śledztwa na jaw wychodzi, że zamordowana miała naszyjnik zaginionej przed laty przyjaciółki Magdy postanawia ona wyjaśnić tę sprawę. Ta historia miała być połączeniem komedii obyczajowej z kryminałem i mam wrażenie, że coś tu nie pykło i nie do końca dostałam to czego oczekiwałam. Co prawda morderstwo jest, więc wątek kryminalny można uznać, że się pojawił, jednak nie było tu dla mnie ani jednego zabawnego momentu, przy którym byłabym w stanie się uśmiechnąć. Przypuszczam, że to co miało być zabawne dla mnie nie do końca takie było - albo nie trafiło to po prostu w moje poczucie humoru albo żarty nie były udane i jestem ciekawa czy ktoś był w stanie zaśmiewać się podczas seansu do łez. Pomimo wszystko nie jest to najgorsza produkcja z jaką miałam do czynienia i byłam w pewnych momentach w stanie się zrelaksować i zapomnieć o swojej szarej codzienności.
     Gra aktorska nie zrobiła na mnie ogromnie pozytywnego wrażenia, jednak nie mogę napisać żeby było tak drętwo jak się spodziewałam. Według mnie było po prostu poprawnie, bez szaleństw, lecz nie miałam ochoty wyłączyć tego filmu z zażenowania na to co patrzę już po kilku pierwszych minutach. Nie jestem pewna czy specjalnie przez któregoś z aktorów miałabym sięgać po kolejne tytuły z ich udziałem lecz po tym co tu zobaczyłam, nie będę unikać ich jak ognia.
     "W jak morderstwo" to przeciętna produkcja, która nie zapadnie w mojej pamięci na długo, choć byłam w stanie całkiem dobrze spędzić czas podczas seansu. Jednak, pomimo braku poczucia całkowicie zmarnowanego czasu, nie jestem w stanie z czystym sercem gorąco polecać Wam tego filmu - oglądacie na własne ryzyko ;).
     Moja ocena: 5/10.

sobota, 23 października 2021

"Nie rób nic. Jak zerwać z przepracowaniem i zacząć żyć" Celeste Headlee

 
Pracujemy coraz więcej, żyjemy intensywniej i stajemy się coraz bardziej samotni i zatroskani. Staramy się być idealni w każdym aspekcie życia, nie zwracając uwagi na to, w czym jesteśmy dobrzy z natury. Dlaczego wciąż podnosimy sobie poprzeczkę?
Za czym tak gnamy?
Celeste Headlee udowadnia, że przyzwyczajenia, których kurczowo się trzymamy, są dla nas szkodliwe i można, a nawet trzeba z nimi zerwać. Pokazuje drogę do globalnej zmiany w myśleniu, abyśmy przestali porównywać się z innymi, odłożyli pracę na bok i wreszcie zaczęli żyć. Tego, czego szukamy, nie odnajdziemy w rygorystycznych dietach,aplikacjach zwiększających produktywność ani najnowszych programach samodoskonalenia. Jednak nie wszystko stracone — musimy nauczyć się poświęcać czas samym sobie, bez żadnego planu ani zysku, i ponownie określić, co jest dla nas naprawdę wartościowe. Najwyższa pora, aby skoncentrować się na swoich celach, przestać sabotować własne potrzeby i wreszcie… nie robić nic.
Opis książki
 
 
 
Autor: Celeste Headlee
Tytuł oryginalny: Do Nothing
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Joanna Dżdża
Kategoria: Literatura naukowa i popularnonaukowa
Gatunek: popularnonaukowa
Rok pierwszego wydania: 2020
Rok pierwszego wydania polskiego: 2020
Liczba stron: 272
Czas trwania: 8h 48m
Lektor: Agata Skórska
 
 
 
     Książka Celeste Headlee "Nie rób nic. Jak zerwać z przepracowaniem i zacząć żyć" chodziła za mną już od jakiegoś czasu. Tytuł wydawał mi się intrygujący lecz miałam pewne obawy przed sięgnięciem po nią. Pomimo to wreszcie udało mi się zabrać za lekturę. Niestety treść według mnie nie jest tak obiecująca jak się spodziewałam...
     W tej pozycji miałam nadzieję na dobre opracowanie tematu zbytniego przepracowania i konsekwencjami takiego stanu. Niestety ciężko mi jest jednoznacznie stwierdzić o czym właściwie jest ta książka. Co prawda znajdziemy tu trochę informacji na temat czasu jaki poświęcamy na pracę a tym co nam się wydaje ile faktycznie przepracowujemy, czy inne anegdotki na ten temat, jednak odniosłam wrażenie, że zabrakło tu myśli przewodniej i jakichkolwiek konkretnych wniosków. Dodatkowo część z tego co tu przeczytałam jest nieco oderwane od polskich realiów i nie wszystkie rady jakimi raczy nas autorka da się przełożyć na naszą rzeczywistość. Jestem nieco rozczarowana tym co tu dostałam. Choć nie miałam skonkretyzowanych oczekiwań wobec treści to jednak była ona dla mnie zbyt nijaka i nie mająca zbyt dużego pokrycia z tym co się faktycznie dzieje (przynajmniej w moim życiu).
     Styl autorki jest ok, lecz nie zrobił na mnie jakiegoś ogromnego wrażenia. Słuchało mi się tej pozycji całkiem dobrze, treść nie została przedstawiona w toporny sposób choć zabrakło mi tej lekkości pióra z jaką często piszą inni pisarze. Lektorka wypadła tutaj naprawdę dobrze i to chyba głównie dzięki niej byłam w stanie dotrwać do końca tej pozycji, pomimo treści która, przynajmniej mnie, nie zachwyca.
     "Nie rób nic. Jak zerwać z przepracowaniem i zacząć żyć" to według mnie dość nijaka książka, która na pewno nie pozostanie w mojej pamięci na długo. Spodziewałam się chyba nieco innej treści a dostałam przysłowiowe 'lanie wody' w zasadzie o niczym, a przynajmniej ja nie znalazłam tu nic co mogłoby mi w jakikolwiek sposób pomóc - może ktoś inny znajdzie tu więcej przydatnych informacji.
     Moja ocena: 5/10.

piątek, 22 października 2021

'Kłamstwo doskonałe' (The Good Liar, 2019) - film

 
 
 
 
 
 
Zawodowy oszust Roy Courtnay (McKellen) nie może uwierzyć własnemu szczęściu, kiedy poznaje w internecie dobrze sytuowaną wdowę Betty McLeish (Mirren). W miarę jak Betty otwiera przed nim swój dom i wpuszcza go do swojego życia, Roy z zaskoczeniem odkrywa, że mu na niej zależy. Uczucie sprawia, że musi umiejętnie balansować na granicy prawdy i kłamstwa, a rutynowy szwindel okazuje się najtrudniejszym w jego życiu.
 






     Film pt. "Kłamstwo doskonałe" chciałam obejrzeć już od jakiegoś czasu, jednak zawsze w kolejkę wpadało coś innego. Wreszcie udało mi się go zobaczyć i sama nadal nie do końca wiem co mam o nim myśleć... Mam wrażenie, że moje oczekiwania wobec tego filmu za bardzo narosły, przez co nie jestem w stanie w pełni go docenić, jak gdybym podeszła do niego z czystą głową.
     Roy, zawodowy oszust, poznaje w internecie zamożną wdowę Betty. Początkowo zamierza ją oskubać ze wszystkich pieniędzy, jednak gdy uczucia zaczynają wchodzić w grę zaczyna się zastanawiać czy to dobre posunięcie... Nie zdaje sobie jednak sprawy, że to oszustwo może okazać się jednym z najtrudniejszych w jego życiu. Przyznam, że oczekiwałam wciągającej już od pierwszych minut historii z niebanalnym zakończeniem. Niestety byłam w stanie je przewidzieć mniej więcej już po jednej trzeciej filmu i gdy przyszło co do czego nie było ono dla mnie zaskoczeniem. Również niektóre momenty były dla mnie bardzo wymuszone i wypadły nienaturalnie, przez co potrafiły odebrać przyjemność z seansu. Co prawda nie jest to zła historia przy której widz kompletnie się wynudzi, gdyż można tu odnaleźć wiele intrygujących momentów. Mam wrażenie, że w dużej mierze w moim rozczarowaniu w przypadku tego filmu były jednak moje absurdalnie wygórowane oczekiwania, które narosły przez kilka miesięcy zanim go wreszcie obejrzałam.
     Gra aktorska na całkiem niezłym poziomie, choć było kilka momentów, które nie do końca mnie do siebie przekonały i pozostawiły pewien niesmak. Jednak w ogólnym rozrachunku nie mogę narzekać na aktorów, gdyż przez większość czasu naprawdę dobrze ukazali swoje postacie i było widać towarzyszące im emocje, które widz mógł razem z nimi przeżywać.
     "Kłamstwo doskonałe" przypuszczam, że obiektywnie nie jest złym filmem, jednak ja zbyt późno się za niego zabrałam. Pomimo mojego narzekania nie żałuję, że koniec końców się za niego zabrałam, gdyż całkiem miło spędziłam swój czas podczas seansu.
     Moja ocena: 6/10.

środa, 20 października 2021

"Rzymskie odcienie miłości" Magdalena Wala

 
 
 
 
Bycie kobietą w starożytnym Rzymie to nie lada wyzwanie.
Rok 70 p.n.e., Rzym. Felicja po śmierci ojca trafia na dwór zamożnego wuja i zostaje wyswatana. Choć każda dziewczyna na jej miejscu nie posiadałaby się z radości na myśl o poślubieniu przystojnego i troskliwego Serwiusza, młodziutka i nieznająca życia Felicja robi wszystko, by temu zapobiec.
Od feralnej nocy poślubnej dzieli ją tylko tydzień i choć czasu pozostało niewiele, to w głowie narzeczonej mnożą się pomysły, jak uniknąć nadchodzącego nieszczęścia w ramionach przyszłego męża.
Opis książki
 
 
 
 
 
Autor: Magdalena Wala
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: romans
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2017
Liczba stron: 380
 
 
 
     Książka pt. "Rzymskie odcienie miłości" już od jakiegoś czasu czekała na swoją kolej na moim czytniku i postanowiłam wreszcie się za nią zabrać. Dotychczas przeczytałam już kilka pozycji Pani Magdaleny Wali i mam z nimi pozytywne wspomnienia, dlatego też miałam spore oczekiwania również wobec tego tytułu. Całe szczęście się nie zawiodłam!
     Po śmierci swojego ojca Felicja trafia na dwór swojego wuja. Gdy osiąga odpowiedni wiek zostaje wyswatana z mężczyzną, którego kompletnie nie zna. Dziewczyna robi wszystko by obrzydzić siebie u oczach wybranka, jednak na niewiele się to zdaje. Gdy ich relacja zaczyna się rozwijać a sprawy przybierają nieoczekiwany obrót małżonkowie muszą wreszcie spojrzeć prawdzie w oczy. Przyznam, że choć miałam spore oczekiwania wobec tej historii to i tak pozytywnie się zaskoczyłam. Czytałam tę powieść z zapartym tchem i już od pierwszych stron wciągnęłam się w nią całkowicie. Moim zdaniem niektóre sceny zostały tu opisane znacznie lepiej niż w niejednym erotyku - subtelność którą tu znajdziemy znacznie bardziej na mnie zadziałała i wywołała większe napięcie niż grubiańska dosadność, którą możemy dostać w innych pozycjach. Sama treść niejednokrotnie mnie rozbawiła i z uśmiechem na twarzy zapoznawałam się z wydarzeniami, jakie zgotował bohaterom los.
     Bohaterowie zostali według mnie bardzo dobrze wykreowani. Byłam w stanie zżyć się z nimi podczas lektury i z zainteresowaniem śledzić rozwój sytuacji z ich udziałem. Pomimo, że niektórzy momentami bardzo mnie irytowali to i tak będę ich wspominać z pewnego rodzaju nostalgią. Żałuję, że jest to historia jednotomowa, gdyż z wielką chęcią przeczytałabym coś jeszcze z tymi postaciami.
     Styl autorki bardzo przyjemny w odbiorze. Z ogromną lekkością pióra udało się jej stworzyć wciągającą historię na tle historycznym od której ciężko było mi się oderwać. Jestem pewna, że jeszcze niejednokrotnie będę sięgać po powieści napisane przez Panią Magdalenę Walę. Wydanie elektroniczne zostało przygotowane bardzo dobrze i idealnie współgrało z moim Kindlem.
     "Rzymskie odcienie miłości" to według mnie bardzo dobra powieść po którą warto sięgnąć. Ja naprawdę przyjemnie spędziłam swój czas podczas lektury i byłam w stanie choć na chwilę oderwać się od swojej szarej codzienności. Jeśli lubicie porządne powieści z historią w tle to gorąco Wam polecam tę pozycję! Mam nadzieję, że będziecie nią równie oczarowani jak ja.
     Moja ocena: 7/10.

wtorek, 19 października 2021

'Athlete A: Sport w cieniu skandalu' (Athlete A, 2020) - film

 
 
 
 
 
W intrygującym dokumencie "Athlete A: Sport w cieniu skandalu" filmowcy Bonni Cohen i Jon Shenk ujawniają brudne tajemnice świata elitarnej gimnastyki. Ten równie przygnębiający co inspirujący film to kronika dochodzenia prowadzonego przez reporterów IndyStar w sprawie systematycznego molestowania członkiń kadry narodowej i prób zatuszowania sprawy. To również obraz powszechnie akceptowanej w środowisku elitarnej gimnastyki kultury przemocy, prawników walczących z instytucjami i — co najważniejsze — odważnych sygnalistek, które nie dały się uciszyć.





     Przeglądając ofertę filmów na Netflixie trafiłam na "Athlete A: Sport w cieniu skandalu". Decydując się na niego miałam nadzieję, że dowiem się na ten temat nowych informacji, czegoś co nie było poruszone w innej produkcji o tej tematyce, czyli "Druga strona medalu: Skandal w amerykańskiej gimnastyce" z HBO. Choć poruszana tematyka jest dość trudna to niestety nie znajdziemy tu dodatkowych informacji, dzięki którym poszerzymy swoją wiedzę o tych wydarzeniach.
     W tym filmie dokumentalnym mamy poruszony temat wykorzystywania, często nieletnich, gimnastyczek, które osiągnęły wiele w swojej dziedzinie. Oprócz ciężkich treningów musiały się zmierzyć również z dorosłym, który, łagodnie mówiąc, nadużył zaufania kobiet. Po wielu latach wreszcie udało się doprowadzić osoby odpowiedzialne za to co się działo do poniesienia kary. Tematyka tej produkcji jest bardzo trudna, nie dziwie się, że dopiero po tak długim czasie niektóre kobiety były w stanie powiedzieć głośno o tym co je przytrafiło. Jednak mam wrażenie, że sam temat został poruszony w bardzo podobny sposób, z wykorzystaniem kilku tych samych ujęć, jak w przypadku wspomnianego we wstępie filmu, który pojawił się rok wcześniej. Niestety nie dostałam więcej informacji, nie zostało rzucone szersze światło na całą sytuację. Miałam nadzieję na uzupełnienie swojej wiedzy na ten temat, a dostałam właściwie to samo co wcześniej. Możliwe, że dla osoby, która zobaczy tę produkcję jako pierwszą i jedyną nie będzie to problemem, jednak ja czuję pewien niedosyt, który utrzymywał się u mnie przez długi czas.
     "Athlete A: Sport w cieniu skandalu" to produkcja poruszająca dość trudne tematy, jednak mam wrażenie, że lepiej ją oglądać na świeżo, bez żadnych oczekiwań co do przedstawianych treści. Pomimo to, każdy wyniesie z tego filmu coś, co nim wstrząśnie i może wywoływać wiele emocji jeszcze na długo po zakończeniu seansu.
     Moja ocena: 6/10.

poniedziałek, 18 października 2021

"W jednej chwili" Suzanne Redfearn

 
To miała być wspaniała weekendowa wyprawa na narty z rodziną i przyjaciółmi. Los jednak zrządził inaczej.
W okamgnieniu kończy się życie szesnastoletniej Finn, gdy ich samochód wypada z ośnieżonej drogi i stacza się po zboczu góry. Zawieszona między światami dziewczyna patrzy bezsilnie, jak jej najbliżsi walczą o przetrwanie.
Nie potrafiąc opuścić bliskich, Finn wciąż czuwa. Tymczasem po wypadku jej rodzina i przyjaciele zmagają się z rozpaczą i wyrzutami sumienia. Ojciec szuka zemsty na jedynej osobie, którą może obwiniać – poza sobą. Najlepsza przyjaciółka Finn, Mo, odważnie docieka prawdy, kiedy historia ich wypadku zostaje cynicznie przekłamana. Siostra, Chloe, jest gotowa dołączyć do Finn, a matka, która uratowała ich wszystkich, nie może wybaczyć sobie pewnych decyzji. Finn musi odejść, ale jak ma zostawić rodzinę w rozsypce?
Opis książki
 
 
 
 
Autor: Suzanne Redfearn
Tytuł oryginalny: In An Instant
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Smulewska-Dziadosz Maria
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura zagraniczna
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2020
Rok pierwszego wydania polskiego: 2021
Liczba stron: 378
 
 
 
     Książka pt. "W jednej chwili" Suzanne Redfearn wielokrotnie była porównywana do powieści "Nostalgia anioła" Alice Sebold. Przyznam, że to skusiło mnie najbardziej po sięgnięcie po tę pozycję i spodziewałam się naprawdę dobrej literatury. Niestety nie do końca jestem co do niej przekonana...
     Podczas jednego z wakacyjnych wyjazdów w wypadku samochodowym ginie szesnastoletnia Finn. Pomimo śmierci pozostaje ona zawieszona między światami i czuwa przy swojej rodzinie i przyjaciołach. Miałam nadzieję na zmuszającą do refleksji historię o której ciężko będzie mi zapomnieć. Niestety nie do końca dostałam to czego oczekiwałam. Pomimo swojego ogromnego potencjału według mnie fabuła tej powieści została nieco spłycona by trafić do bardzo młodego odbiorcy dla którego jest to pierwsze spotkanie ze śmiercią. Odniosłam wrażenie, że niektóre wątki zostały tu wplecione tylko po to, by bezrefleksyjnie pociągnąć niektóre wydarzenia bądź je nieco uromantycznić. Już od pierwszych stron miałam problem by wciągnąć się w tę historię i być w stanie wynieść z niej coś więcej, tak jak w przypadku powieści do której jest ta pozycja porównywana. Doczytałam do końca z nadzieją, że jednak się coś zmieni i niestety zmiana ta nie nastąpiła.
     Bohaterowie to chyba najmocniejszy atut tej pozycji. Nie wszystkich polubimy czy zapałamy do nich cieplejszym uczuciem, jednak na pewno wzbudzają w czytelniku wiele emocji. Choć główna postać, Finn, nieco mnie irytowała swoim momentami infantylnym jak na szesnastolatkę spojrzeniem na wydarzenia, to jednak na swój sposób pozostanie ona w mojej pamięci.
     Styl autorki niestety nie do końca przypadł mi do gustu. Krótkie zdania jakimi często operowała i chaos, który czasem się tu wkradał, nie były w stanie podtrzymać mojego zainteresowania tą historią na dłużej. Miałam ogromny problem by w ogóle wgryźć się w treść, a gdy musiałam odłożyć lekturę to nie miałam aż tak ogromnej potrzeby by jak najszybciej powrócić do tej pozycji. Samo wydanie elektroniczne, które czytałam z Legimi bardzo dobrze przygotowane i nie mam mu nic do zarzucenia.
     "W jednej chwili" to powieść, która nieco mnie rozczarowała, gdyż nastawiałam się na coś zupełnie innego. Mam wrażenie, że zamiast historii, która zmusi czytelnika do przemyśleń, dostałam przeciętną młodzieżówkę o której szybko można zapomnieć. Niestety nie jestem w stanie polecić Wam z czystym sercem tej pozycji, choć wiem, że ma ona spore grono fanów.
     Moja ocena: 5/10.

środa, 13 października 2021

'Ostatni list od kochanka' (The Last Letter from Your Lover, 2021) - film

 
 
 
 
Film "Ostatni list od kochanka" opowiada dwie przeplatające się historie osadzone w teraźniejszości i przeszłości. Ambitna dziennikarka Ellie Haworth (Felicity Jones) odkrywa sekretne listy miłosne z roku 1965 i postanawia rozwikłać zagadkę związanego z nimi zakazanego romansu. Krok po kroku poznaje historię miłości Jennifer Stirling (Shailene Woodley), żony bogatego przemysłowca, oraz Anthony’ego O’Hare (Callum Turner), reportera finansowego piszącego artykuł o jej mężu. Wkrótce miłość pojawia się też w życiu Ellie, co jest zasługą ujmującego i bezpretensjonalnego archiwisty (Nabhaan Rizwan), który pomaga dziennikarce odnaleźć kolejne listy.
 




     Wiele osób zachwycało się filmem pt. "Ostatni list do kochanka". Nie byłam pewna czy również i ja będę w stanie docenić aż tak bardzo tę produkcję, jednak postanowiłam dać jej szansę, w szczególności, że zainteresowała mnie obsada aktorska. Choć nie było źle, mam jednak pewne zastrzeżenia wobec tego filmu...
     Dziennikarka Ellie w trakcie pracy nad jednym z artykułów natrafia na list miłosny sprzed wielu lat. Postanawia ona lepiej poznać historię między Jennifer oraz Anthony'm, co doprowadza do nieoczekiwanych zdarzeń. Teraźniejszość przeplata się z przeszłością i możemy śledzić zarówno rodzącą się miłość pomiędzy dwójką osób jak i próbę ponownego połączenia ich losów. Choć zapowiadało się całkiem intrygująco to niestety odniosłam wrażenie, że sama historia jest nieco zbyt przesłodzona i momentami wręcz mdła, przez co nie byłam w stanie z pełnym zaangażowaniem śledzić losów bohaterów. Niestety nie do końca ta historia trafiła w moje aktualne potrzeby. Dla mnie jest to po prostu ładnie zrealizowana produkcja starająca się wywołać u widza wiele emocji i wylanych łez.
     Gra aktorska na bardzo dobrym poziomie. Podczas seansu odniosłam wrażenie, że każdy z aktorów starał się jak najlepiej ukazać swoją postać i pokazać wiele emocji, które nimi targały. Co prawda nie było to wybitne aktorstwo zasługujące na Oscara, jednak nie znalazłam tu żadnej postaci, która by zniechęcała do dalszego oglądania tej produkcji.
     "Ostatni list do kochanka" to przyjemny film, jednak wbrew pozorom nie wywołał we mnie aż tak silnych zachwytów jak u innych widzów. Było miło ale wątpię abym rozpamiętywała tę historię jeszcze długo po zakończeniu seansu.
     Moja ocena: 6/10.

poniedziałek, 11 października 2021

"Matka jej córki" Daniela Petrova

 
Zaprzyjaźniła się z kobietą, której miała nigdy nie spotkać. Teraz jest główną podejrzaną w związku z jej zniknięciem.
Lana Stone nigdy nie uważała siebie za stalkerkę, ale pewnego wieczoru, wiedziona impulsem, podąża nowojorskimi ulicami za dziewczyną, której twarz wydaje jej się znajoma. Lana planuje jedynie jedynie przyjrzeć się z bezpiecznej odległości młodej kobiecie, dzięki której zostanie matką, lecz zbieg okoliczności stawia je twarzą w twarz i niespodziewanie rodzi się między nimi przyjaźń.
Katja, studentka z Bułgarii, jest impulsywnym wolnym duchem, żyjącym na krawędzi. Dzieli się z pragmatyczną Laną entuzjazmem i swobodą, pozwala jej oderwać myśli od rozstania z ojcem dziecka. Niespodziewanie, tak nagle jak się pojawiła w życiu Lany, Katja znika. Lana prawdopodobnie widziała ją ostatnia, dlatego postanawia dowiedzieć się co się stało z kobietą, której tak wiele zawdzięcza. Zgłębia się w przeszłość Katji, lecz policja zaczyna podejrzewać, że jej motywy nie są bezinteresowne i szczere...
Wstrząsający thriller psychologiczny, olśniewający literacki debiut o dwóch nieznajomych, tym, co je połączyło, oraz okrutnej cenie, jaką płaci się za obsesje.
Opis książki



Autor: Daniela Petrova
Tytuł oryginalny: Her Daughter's Mother
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Woźniak Grażyna
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2019
Rok pierwszego wydania polskiego: 2020
Liczba stron: 384
 
 
 
     Książkę pt. "Matka jej córki" pod koniec zeszłego roku udało mi się zakupić po mocno okazyjnej cenie. Choć nigdy wcześniej nie słyszałam o tym tytule to opis wydał mi się intrygujący. Jednak to co tu dostajemy było dla mnie i tak pozytywnym zaskoczeniem! Wreszcie przeczytałam kryminał/thriller, który był w stanie porwać mnie już od pierwszych stron.
     Lana wraz ze swoim partnerem od wielu lat starają się o dziecko. W końcu decydują się na wykorzystanie nowej metody, by tylko dotrzeć do celu. Ich sprawy życiowe nieco się komplikują gdy Lana zaprzyjaźnia się z Katją, dawczynią komórek macierzystych, która ginie w niewyjaśnionych okolicznościach, a kobieta pragnąca dziecka prawdopodobnie widziała ją jako ostatnia... Przyznam, że fabuła, pomimo, że może wydawać się już nieco oklepana, była w tym przypadku bardzo intrygująca i wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Autorce udało się odpowiednio budować napięcie, które utrzymywało się do ostatnich rozdziałów. Choć byłam w stanie przewidzieć zakończenie to nie odebrał mi ten fakt przyjemności z lektury, gdyż to jak została skonstruowana ta historia bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Ciężko było mi oderwać się od czytania i z ogromnym zaciekawieniem zapoznawałam się z rozwojem wydarzeń.
     Bohaterowie całkiem nieźle wykreowani. Pomimo, że nie byłam w stanie polubić się ze wszystkimi postaciami, to jednak każdy wzbudzał we mnie pewne emocje i z zaintrygowaniem śledziłam ich losy. Jestem pewna, że część z nich pozostanie w mojej pamięci na dłużej i będę do nich powracać myślami, co bardzo rzadko się u mnie zdarza w przypadku tego gatunku.
     Styl autorki bardzo przyjemny w odbiorze. Potrafiła wykreować trzymającą w napięciu historię już od pierwszych stron. Moim zdaniem jest to bardzo udany debiut literacki i jeśli pojawią się kolejne powieści tej autorki to z chęcią po nie sięgnę. Wydanie papierowe naprawdę dobrze przygotowane i nie mam zasadniczo wobec niego żadnych zastrzeżeń.
     "Matka jej córki" to według mnie bardzo dobry thriller psychologiczny po który warto sięgnąć. Ja nie żałuję ani minuty, którą poświęciłam na zapoznanie się z tą historią. Po ostatnich mniej udanych pozycjach z tego gatunku ta książka była miłą odmianą. Polecam!
     Moja ocena: 7/10.
Related Posts with Thumbnails