czwartek, 31 marca 2022

Podsumowanie marca 2022

 
 
Marzec był dla mnie wyjątkowo trudnym miesiącem pod wieloma względami. Jako wysoko wrażliwa osoba bardzo mocno przeżywam wiele spraw i sporo czasu zajmuje mi uporanie się z negatywnymi emocjami, które ostatnimi czasy mi towarzyszą. Niemniej jednak pewnego rodzaju ukojenie jestem w stanie znaleźć w książkach, filmach czy puzzlach. Serdecznie zapraszam Was na moje krótkie czytelniczo-filmowe podsumowanie marca. Mam nadzieję, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.
 
 
 
 
Marzec książkowo
 
- liczba przeczytanych książek: 10
- łączna liczba stron: 3 640
 
W marcu sięgnęłam po przeróżnego typu pozycje, choć przeważały takie, które miały choć na chwilę oderwać mnie od przygnębiającej rzeczywistości. Na uwagę według mnie zasługują w szczególności dwa tytułu - "Dzień Kobiet" (o którym jest stanowczo za cicho) od Gabrieli Gargaś oraz "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" Catrony Ward. Obie kompletnie różne, lecz naprawdę warto po nie sięgnąć. Natomiast stanowczo odradzam pseudoporadnik Christel Petitcollin "Jak nie dać sobą manipulować. Dla analizujących bez końca i wysoko wrażliwych". Było to moje trzecie podejście do twórczości autorki i na pewno ostatnie.
 
 
 
Marzec filmowo
 
- liczba obejrzanych filmów: 5
 
Również pod względem filmowym trafiłam na przeróżne różności, choć po ilości może tego nie widać. Najlepszą produkcją, którą obejrzałam w marcu była animacja "Jak wytresować smoka", dzięki której byłam w stanie się zrelaksować. Natomiast, przynajmniej wśród filmów, nie znalazł się żaden tytuł, który by mnie rozczarował czy też stanowczo bym odradzała jego oglądanie.
 
 
 
Zdaję sobie sprawę, że nie tylko dla mnie marzec był ciężkim miesiącem. Pozostaje mi mieć jedynie nadzieję, że sytuacja niebawem się unormuje.

wtorek, 29 marca 2022

Stosik książkowy Q1/2022

Obiecałam sobie w tym roku, że będę kupować znacznie mniej książek. Choć pojawiło się w przeciągu ostatnich trzech miesięcy kilka nowości na mojej półce to jednak i tak jestem z siebie zadowolona - kupiłam znacznie mniej w porównaniu z tymi co udało mi się wreszcie sprzedać w tym samym okresie. Serdecznie zapraszam Was na moje nowe pozycje książkowe z pierwszego kwartału 2022 roku.
 
 
 
Zakupy własne - KSIĄŻKI PAPIEROWE
 
 
"Jak kierować myślami? O mocy hipnoterapii i odzyskiwaniu kontroli nad życiem" Lisa Bitzer, Thimon von Berlepsch
"Gdy ciało i dusza wysyłają s.o.s. Jak przyczyny chorób odnaleźć w psychice?" Alexander Kugelstadt
"To, co zakazane" Tabitha Suzuma
"Mgły Tangeru" Cristina López Barrio
"Hiacynt. PRL wobec homoseksualistów" Remigiusz Ryziński
 
 

"Pewna siebie kobieta. Jak stanowczo mówić "nie", z radością mówić "tak" i nie tracić głowy w najtrudniejszych sytuacjach?" Katty Kay, Claire Shipman
"Kobiety, które martwią się za bardzo" Holly Hazlett-Stevens
"Wszystko, co zawdzięczasz sobie. Jak odzyskać kobiecą siłę i pewność siebie" Élisabeth Cadoche, Anne de Montarlot
"Pokochaj siebie. Jak zbudować dobrą relację z samą sobą" Silvia Congost
"Córka mordercy" Jenny Blackhurst
"Czując. Rozmowy o emocjach" Agnieszka Jucewicz
 
 

Po wszystkie te pozycje mam ochotę sięgnąć od razu, jednak wiem, że jest to niewykonalne. Który z powyższych tytułów polecacie w pierwszej kolejności?

poniedziałek, 28 marca 2022

'Legalna blondynka' (Legally Blonde, 2001) - film

 
 
Elle Woods jest taka, jaką chciałaby być każda amerykańska studentka w college'u. Elle jest przewodniczącą bractwa, dziewczyną Hawaiian Tropic, chodzi z przystojnym Warnerem i marzy o tym, że ich związek zostanie wkrótce zalegalizowany. Na dodatek piękna panna Woods jest naturalną blondynką, Miss Lipca studenckiej gazety.... Ale na idealnym obrazku pojawia się rysa. Warner wybiera się na studia prawnicze do Harvardu, a jego błękitnokrwiści krewni nie chcą zaakceptować Elle... Nawet sam Warner uważa, że nie są dobrą para, gdyż jego dziewczyna jest zbyt "typową blondynką". Zrywa więc z nią, wyjeżdża na studia i odnawia znajomość z byłą dziewczyną.... Elle przekonana, że ona i Warner są sobie przeznaczeni postanawia dostać się do Harvardu i odzyskać ukochanego.





     "Legalna blondynka" to jeden z tych filmów do których powracam gdy mam paskudny humor, tak jak ostatnimi czasy, i potrzebuję czegoś niezobowiązującego by się odprężyć oraz oderwać od szarej rzeczywistości. Choć fabułę znam już praktycznie na pamięć, to jednak na poprawę nastroju sprawdza się u mnie idealnie i aż byłam w szoku, że nigdy nie wspomniałam o tej produkcji u mnie na blogu.
     Elle, choć w pewnych dziedzinach odnosi sukcesy, zostaje rzucona przez swojego ukochanego, gdyż w jego oczach, oraz jego rodziny, wydaje się być niewystarczającą partią z którą można wiązać swoją przyszłość. By odzyskać swoją miłość dziewczyna postanawia zrobić wszystko, nawet jeśli na pozór wydaje się to być niewykonalne. Dzięki swojej motywacji i wytrwałości w dążeniu do celu udaje jej się dostać na prawo na jedną z najbardziej prestiżowych uczelni w kraju. To jak toczą się losy dziewczyny może wywołać uśmiech na niejednej twarzy, ale też zmotywować do działania. Trzeba przyznać, że nie jest to najwybitniejsza historia, która zdobędzie uznanie wielu światowych krytyków, to jednak ma ona swoje specjalne miejsce w moim serduszku. Oglądanie tego filmu jest dla mnie tzw. "guilty pleasure", choć w sumie nie powinnam się czuć winna, że akurat to sprawia mi przyjemność. W moim odczuciu jest to jedna z niewielu produkcji, która potrafi się obronić pomimo upływu czasu i nadal sprawiać radość wielu widzom, którzy po prostu potrzebują rozrywki.
     Gra aktorska jest według mnie na całkiem dobrym poziomie. Ani jedna postać nie została potraktowana po macoszemu, dzięki czemu za żadnym razem gdy oglądałam ten film nie miałam ochoty wyłączyć go po kilku minutach. Można kochać albo nienawidzić Reese Witherspoon ale już w tym filmie dała niezły pokaz swoich umiejętności, a w kolejnych produkcjach pokazywała się tylko z coraz lepszej strony. Co do pozostałych aktorów nie mam żadnych zastrzeżeń i z chęcią zobaczę ich, albo już widziałam ;), w innych filmach, które mam nadzieję, że będę w stanie docenić.
     "Legalna blondynka" to jeden z tych filmów, który potrafi poprawić mi nastrój, nie ważne jak paskudny by on był. Wiem, że nie jest to najlepsze dzieło sztuki dostępne na naszym rynku filmowym, lecz we mnie budzi swego rodzaju sentyment i nawet po tak wielu latach od swojej premiery potrafi wywołać na mojej twarzy uśmiech. Ja jestem na tak i jeśli potrzebujecie czegoś lżejszego, co poprawi Wam humor to gorąco Wam polecam ten tytuł! Mam nadzieję, że i u Was wywoła on choć odrobinę cieplejszych uczuć, dzięki którym będziecie w stanie choć na chwilę odczuwać radość.
     Moja ocena: 6/10.

niedziela, 27 marca 2022

"Księżyc z peweksu. O luksusie w PRL" Aleksandra Boćkowska

 
W kraju, w którym ludzie gnieździli się z maleńkich mieszkaniach, a z roku na rok półki sklepowe robiły się coraz bardziej puste, słowo "luksus" nabrało specyficznego znaczenia. Ale nawet ten luksus nie był dla wszystkich. Bo był to także kraj równych i równiejszych. Sprytnych i sprytniejszych.
Aleksandra Boćkowska tropiła niczym detektyw, podążała śladem tego, co w PRL-u uchodziło za luksusowe. Szukała kontaktów. "Luksus w PRL to jest bardzo smutna opowieść" – mówili jedni, a drudzy dorzucali: "Luksus w PRL? To brzmi jak ironia".
Bo z luksusem w PRL jest trochę jak z przynależnością do partii: wszyscy kogoś znali, ale sami nie mieli nic wspólnego.
Dziesiątki rozmów – z marynarzami i ich rodzinami, dyrektorami i bywalcami hoteli, prywaciarzami, sekretarzami partii, słowem, ludźmi, którzy jeśli nie mieli, to przynajmniej mogli więcej – pozwoliły przybliżyć definicję ówczesnego luksusu. Nie tylko materialnego. Luksusem mogła być polędwica, szwedzkie gwoździe albo dżinsy – kupowane w peweksie za dolary zdobywane na czarnym rynku. Albo telefon – na doprowadzenie linii czekało się latami. Zegarki, wille, zachodnie samochody – oczywiście. Ale także wolność i poczucie bezpieczeństwa.
Z rozmów, lektur i podróży po całej Polsce powstał pasjonujący reportaż o tym, o czym kiedyś większość Polaków mogła tylko pomarzyć. I fascynująca historia bardzo ważnej części życia Polaków przed ’89 rokiem.
Opis książki
 
 
 
Autor: Aleksandra Boćkowska
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura faktu
Forma: reportaż / zbiór reportaży
Rok pierwszego wydania: 2017
Liczba stron: 328
 
 
 
     Po książkę "Księżyc z peweksu. O luksusie w PRL" sięgnęłam z nadzieją, że dowiem się czegoś nowego o tym okresie w Polsce, o którym ja osobiście niestety nie mam zbyt rozległej wiedzy. Spodziewałam się czegoś naprawdę dobrego, w szczególności, że poprzednia książka tej autorki z którą miałam styczność, czyli "Można wybierać. 4 czerwca 1989", do dziś pozostała mi w pamięci.
     W tym reportażu mamy poruszone kilka aspektów luksusu z czasów PRLu, takich jak 'luksus władzy', 'luksus niematerialny' czy 'luksus wyobrażony', co mogło dać szerszy obraz tego zjawiska dla takiego laika jak ja. Jednak mam wrażenie, że nie wszystkie rozdziały były równomiernie interesująco przedstawione, a przynajmniej ja miałam z niektórymi problem by się w nie odpowiednio wgryźć. O ile te rozdziały dotyczące władzy czy luksusu wyobrażonego naprawdę były intrygujące, tak te części o luksusie niematerialnym czy lokalnym mocno mnie znużyły. Przewijało się tu wiele nazwisk, które w większości były dla mnie nieznane (nie mówię tu o takich typu Gomułka czy Gierek), a brak lepszego umiejscowienia ich w kontekście historycznym było to dla mnie nieco frustrujące. Ja jako zupełny laik, który dopiero poszukuje informacji i próbuje się połapać w absurdach tego okresu oraz usystematyzować sobie na własną rękę (nie liczcie pod tym względem na lekcje historii w szkole!) wiedzę o PRLu czułam się momentami mocno zagubiona w trakcie lektury. Na plus natomiast mogę uznać długą bibliografię, więc na pewno znajdę w niej kolejne pozycje by móc poszerzać swoją wiedzę.
     Styl autorki mam wrażenie, że jeszcze nie jest tu tak lekki i 'wyrobiony', jak w przypadku kolejnej jej książki (czyli tej o której wcześniej wspomniałam, a przeczytałam jako pierwszą - została wydana dwa lata później). Jednak widzę pewien progres i pomimo pewnych występujących tu niuansów z chęcią sięgnę po inne pozycje napisane przez Panią Aleksandrę Boćkowską. Wydanie papierowe w twardej oprawie z Wydawnictwa Czarnego, które czytałam i mam na swojej półce zostało moim zdaniem bardzo dobrze przygotowane i choćbym bardzo chciała to nie mogę mu nic zarzucić.
     "Księżyc z peweksu. O luksusie w PRL" to reportaż, który nieco mnie w tym momencie zawiódł, jednak zamierzam powrócić do niego za jakiś czas. Jestem ciekawa jak odbiorę go po latach, gdy już moja wiedza o PRLu będzie znacznie lepsza i bardziej usystematyzowana. Przypuszczam, że po prostu teraz nie trafiła w moim przypadku na dobry moment, jednak widzę jej potencjał i mam nadzieję, że gdy do niej powrócę, nie zawiodę się i będę w stanie bardziej ją docenić.
     Moja ocena: 5/10.

piątek, 25 marca 2022

"Wróć przed zmrokiem" Riley Sager

 
Mroczna, przerażająca i wciągająca. "Wróć przed zmrokiem" lepiej czytać przy zapalonym świetle.
Kiedy Maggie Holt miała pięć lat, jej rodzice kupili Baneberry Hall: rozległą wiktoriańską rezydencję położoną w lasach Vermont. Zanim minął miesiąc, rodzina uciekła z domu w środku nocy, pozostawiając tam cały dobytek. Ojciec Maggie na podstawie tej historii stworzył powieść, która szybko stała się bestsellerem. Nawet jeżeli nie wszyscy wierzyli w opisane w niej przerażające wydarzenia i duchy...
Dorosła Maggie wraca do Baneberry Hall. Jest zdeterminowana, aby wyremontować i sprzedać posiadłość. Ma również nadzieję, że uda się jej odkryć prawdę o tym, co stało się 25 lat temu.
Każdy dom skrywa jakąś historię i jakieś sekrety. Niektóre są naprawdę przerażające.
"Wróć przed zmrokiem" łączy w sobie psychologiczny thriller z elementami klasycznego horroru, dając w efekcie powieść, której nie sposób odłożyć przed dotarciem do ostatniej strony. Błyskotliwa narracja, niepokojący klimat oraz stopniowo budowane napięcie sprawiają, że "Wróć przed zmrokiem" wciąga, intryguje i pochłania czytelnika aż do końca.
Opis książki
 
 
 
Autor: Riley Sager (właśc. Ritter Todd)
Tytuł oryginalny: Home Before Dark
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Oślizło Ryszard
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2020
Rok pierwszego wydania polskiego: 2021
Liczba stron: 480
Czas trwania: 12h 16m
Lektor: Kamila Brodacka, Maciej Radel
 
 
 
     Książę pt. "Wróć przed zmrokiem" ostatnio czytało bądź słuchało wiele osób na Instagramie, które akurat obserwuje. Opinie były raczej pozytywne, więc postanowiłam również i ja sięgnąć po tę powieść, w szczególności, że miała być ona naprawdę przerażająca i siadająca na psychikę. Niestety dla mnie jest to dość przeciętna pozycja, która niestety nie wywarła na mnie aż tak mocnego wrażenia jak się spodziewałam po wielu pozytywnych ocenach z którymi się zetknęłam...
     W wieku pięciu lat Maggie wraz z rodzicami wprowadza się do Baneberry Hall, rezydencji, która miała być spełnieniem marzeń rodziny. Jednak zaczynają się dziać tam niepokojące rzeczy i po niespełna miesiącu muszą stamtąd uciekać. Po wielu latach, jako dorosła kobieta, Maggie powraca do tego domu, by zmierzyć się z jego historią. Niewiele pamięta z wydarzeń z dzieciństwa i jest przekonana, że to co opisał jej ojciec w książce jest czystą fikcją, a nie wydarzeniami, które faktycznie przeżyła. Im więcej czasu spędza w tym domu to zaczyna powoli zmieniać swoje nastawienie, a rozwiązanie zagadki jest coraz bliżej. Wydarzenia z przeszłości przeplatane są z bieżącymi problemami kobiety. Niestety zbyt wiele uwagi, przynajmniej w moim odczuciu, zostało tutaj poświęcone zjawiskom nadprzyrodzonym, które nie są moim ulubionym wątkiem w thrillerach czy horrorach. Sam pomysł na fabułę może nie był zły, jednak momentami akcja strasznie mi się dłużyła, przez co kilka razy pojawiła się u mnie myśl aby porzucić tę powieść nie doczytując jej do końca. Zakończenie jednak było względnie dobre i nie żałuję, że dobrnęłam do końca. Niemniej jednak często to ludzie są najbardziej okrutni i przerażający, że nie trzeba uciekać się do wykorzystywania zjawisk paranormalnych by tłumaczyć występujące zło czy tajemnice mrocznego domu.
     Bohaterowie zostali wykreowani w bardzo przeciętny i nijaki sposób. Nie ma ich w tej powieści dużo, dzięki czemu nikt mi się ze sobą nie mylił, jednak nie jestem w stanie zbyt wiele o nich powiedzieć. Żadna postać nie wywołała we mnie zbyt wielu emocji, ani nie byłam w stanie się z kimkolwiek zżyć, by przejmować się jego losem. Nikt nie był tu również na tyle charakterystyczny by zapaść w mojej pamięci na dłużej, a imiona prawdopodobnie zapomnę jeszcze przed końcem miesiąca.
     Styl jakim została napisana ta książka nie zrobił na mnie większego wrażenia. Co prawda było lekko i względnie przyjemnie, jednak nie było tu nic co mogłoby się wyróżnić na tle innych pisarzy czy pisarek. Ot, po prostu poprawnie napisana powieść, która ani stylem ani samym pomysłem na fabułę mnie nie porwała. Po tym co tu przeczytałam nie mam chęci by sięgnąć po inne pozycje Riley Sager. Co do lektorów - niestety niezbyt przyjemnie mi się ich słuchało i nie są oni najmocniejszą stroną audiobooka, którego słuchałam na Empik Go. Długie przerwy między słowami, nawet na dwukrotnym przyspieszeniu i momentami niezbyt wyraźna wymowa czasem mnie zniechęcały od słuchania.
     "Wróć przed zmrokiem" to moim zdaniem bardzo przeciętna powieść. Podczas lektury ja nie odczułam zbyt wielu emocji ani grozy o czym mówiło wielu czytelników. Żałuję, że nie było tak dobrze jak się spodziewałam, bo miałam nadzieję na mocną powieść zapadającą w pamięci. Ze swojej strony nie jestem w stanie polecić Wam z czystym sercem tej pozycji.
     Moja ocena: 5/10.

środa, 23 marca 2022

'Bo we mnie jest seks' (2021) - film

 
 
 
 
Rok 1963. Gwiazda Kaliny Jędrusik (Maria Dębska) świeci pełnym blaskiem. Aktorka jest szczęśliwą żoną Stanisława Dygata (Leszek Lichota), ma gorący romans z młodym piosenkarzem, którego jej mąż całkowicie akceptuje. Jednak jej bezwstydna radość życia wielu razi i oburza. Po występie na Barbórce Kalina dowiaduje się, że krzyż, który wyeksponowała na dekolcie, zbulwersował władze ludowe. Dostaje zakaz występów telewizyjnych, który dla wysokiego rangą urzędnika pracującego w telewizji jest okazją do zemsty za nieodwzajemnione uczucie. Co w tej sytuacji zrobi Kalina? Czy uda jej się zachować niezależność?
 




     Ostatnimi czasy mam ogromny problem by zdecydować się na jakikolwiek film. Jednak jedna z ostatnich nowości dostępnych na Netflixie, czyli "Bo we mnie jest seks", zaintrygowała mnie swoim opisem i postanowiłam dać jej szansę. Choć nie do końca spodziewałam się tego co dostałam to jednak pomimo pewnych niuansów cieszę się, że obejrzałam ten film.
     Kalina Jędrusik to utalentowana aktorka, gwiazda odnosząca wiele sukcesów, która potrafi szokować. Jednak po jednym z wystąpień, który zbulwersował władze ludowe, dostaje zakaz występów telewizyjnych. Miałam nadzieję, że ta historia da mi możliwość lepszego poznania tej artystki, gdyż niezbyt dobrze znam lata sześćdziesiąte, jak i ogólnie czasy PRLu, oraz osobistości, które wtedy podbijały serca widzów. Choć nie do końca przekonała mnie sama forma, gdyż ta produkcja ma zadatki na musical, za którymi nie przepadam, to jednak było tu coś co mnie sobą urzekło i sprawiło radość z seansu. Niestety ja nie jestem w stanie na ten moment określić jak bardzo przedstawiona tu historia trzyma się faktów, to jednak mam ochotę lepiej przyjrzeć się samej Kalinie Jędrusik i poszukać informacji na jej temat w innych źródłach. Sam film oglądało mi się całkiem nieźle, jednak ponownie zaznaczę, że jestem totalnym laikiem co do okresu PRLu i dopiero teraz bardziej się zaznajamiam z tym okresem, więc nie do końca wiem jak dobrze został oddany tutaj klimat.
     Gra aktorska według mnie jest na całkiem dobrym poziomie. Każda postać wypadła w moim odczuciu naturalnie, dzięki czemu nie czułam frustracji i chęci jak najszybszego wyłączenia tego filmu. Z wielką chęcią zobaczyłabym większość aktorów, którzy tu występowali w innych produkcjach by sprawdzić czy poziom będzie utrzymany. Moim zdaniem dobrze wypadła tu Maria Dębska w roli Kaliny Jędrusik - było kilka odważnych scen, które łatwo można by spaprać, ale wypadły naprawdę nieźle.
     "Bo we mnie jest seks" to film, który o dziwo zachęcił mnie do zgłębiania wiedzy, zarówno tej 'historycznej', jak i o artystach, którzy robili wtedy furorę. Jestem ciekawa jak po dłuższym czasie odebrałabym tę historię i możliwe, że w przyszłości do niej powrócę, by to sprawdzić. Ja ze swojej strony gorąco zachęcam Was do obejrzenia tego filmu, byście sami byli w stanie wyrobić sobie swoją własną opinię na jego temat.
     Moja ocena: 6/10.

wtorek, 22 marca 2022

"Ósma szansa na miłość" Annette Christie

 
Po koszmarnej próbie weselnego przyjęcia para odwołuje ślub, a następnego ranka budzi się uwięziona w pętli czasu. Razem.
Megan i Tom czeka magiczny ślubny weekend na pięknej wyspie San Juan. Przed nimi próba weselnego przyjęcia przed najważniejszym dniem w życiu. Niespodziewanie wszystko się jednak komplikuje. Dwie trudne rodziny, dziesięć wspólnych lat i zbyt wiele tajemnic sprawiają, że sprawy szybko wymykają się spod kontroli. Po koszmarnej próbie weselnego przyjęcia para postanawia odwołać ślub, lecz następnego ranka oboje budzą się uwięzieni w pętli czasu. Czy ich przeznaczeniem jest przeżywanie najgorszego dnia w życiu wciąż od nowa? I co się stanie, jeżeli w końcu nadejdzie dzień ślubu?
Zabawna debiutancka powieść, której intryga nawiązuje do "Dnia Świstaka".
"Ósma szansa na miłość" pokazuje, jak moglibyśmy się zachować, gdybyśmy dostali drugą szansę w życiu i w miłości - i co to znaczy w końcu dokonać właściwych wyborów.
Opis książki
 
 
 
Autor: Annette Christie
Tytuł oryginalny: The Rehearsals
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Rajca-Salata Anna
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: romans
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2021
Rok pierwszego wydania polskiego: 2022
Liczba stron: 384
 
 
 
     Powieść "Ósma szansa na miłość" podbiła serca wielu czytelników, a negatywne czy chociażby neutralne opinie pojawiają się bardzo rzadko. Postanowiłam dać szansę tej pozycji i zabrałam się za nią z nadzieją, że również ja będę w stanie się nią tak bardzo zachwycać. Niestety nie była to dla mnie aż tak genialna powieść, jednak i tak byłam w stanie czerpać przyjemność z lektury.
     Na Megan i Toma czeka 'weekend' pełen wyzwań, podczas którego próba weselnego przyjęcia obiera koszmarny obrót, a dwójka zakochanych utknęła w pętli czasu i muszą ponownie przeżywać ten sam dzień. Na jaw wychodzi wiele tajemnic z przeszłości, które mogą zaważyć na przyszłości ich związku. Czy tytułowe osiem szans, które dostali by naprawić swoją relację, zostaną wykorzystane dowiecie się z lektury tej powieści. Pomimo, że nie jestem zwolenniczką komedii romantycznych, zarówno w wydaniu filmowym jak i książkowym, to jednak miałam nadzieję na intrygującą historię, która mnie jednak zachwyci, tak jak wielu innych czytelników. Całe szczęście nie zostały tu wykorzystane te najbardziej odpychające mnie schematy, dzięki czemu nie miałam ochoty porzucić tej powieści już po pierwszych stronach, jednak nie jest to dla mnie aż tak genialna historia, która pozostanie w mojej pamięci na długo. Niestety nie wywołała we mnie aż tylu skrajnych emocji, nie czułam takiej przeogromnej potrzeby powracania do tej historii gdy byłam zmuszona na jakiś czas ją przerwać. Niemniej jednak gdy już się udało mi za nią zabrać była ona w stanie mnie sobą zainteresować. Ot, dla mnie była to po prostu pozycja czytana dla rozrywki, dzięki której mogłam choć trochę się zrelaksować i nie siedzieć bezczynnie w komunikacji miejskiej podczas dojazdów do pracy.
     Bohaterowie - mam tu dylemat co powinnam o nich napisać. Starając się spojrzeć na nich obiektywnie to zostali całkiem nieźle wykreowani. Jednak para głównych bohaterów, czyli Megan oraz Tom, niemiłosiernie mnie irytowali i wielokrotnie miałam ochotę nimi potrząsnąć by przemówić im do rozsądku. Wiem, że targało nimi wiele sprzecznych emocji, ale przez niektóre ich decyzje i zachowania ja czułam się ogromnie zdenerwowana i sfrustrowana. Już więcej pozytywnych odczuć podczas lektury miałam wobec matki głównej bohaterki, która też ma swoje za uszami. Co do pozostałych postaci to nie wywołali we mnie aż tylu skrajnych emocji, przez co wypadli dość blado na tle głównej dwójki.
     Styl autorki, choć bardzo lekki i całkiem przyjemny w odbiorze, to niestety nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle innych. Było miło, jednak nie jestem pewna, czy miałabym ochotę sięgnąć po inną powieść, która wyszła spod jej pióra. Może się to w przyszłości zmieni, ale na ten moment nie wyczekuję innych jej książek. E-book dostępny na Empik Go został dobrze przygotowany, idealnie współgrał z moim Kindlem i zasadniczo nie mam tutaj do czego się czepiać.
     "Ósma szansa na miłość" Annette Christie to powieść po której spodziewałam czegoś trochę lepszego. Niemniej jednak, pomimo pewnych minusów, całkiem dobrze czytało mi się tę książkę i nie mam poczucia całkowicie zmarnowanego czasu. Dla zresetowania się i odcięcia się choć na chwilę od bieżących wydarzeń była to naprawdę dobra pozycja.
     Moja ocena: 6/10.

poniedziałek, 21 marca 2022

"Francuski piesek" Marta Obuch

 
Przeprowadzka może zmienić całe życie!
Misia zostaje właścicielką uroczego domku i dużego ogrodu, ale musi zakasać rękawy i sama zająć się remontem. Niestety nie może liczyć na swojego ukochanego, bo ten ma mnóstwo pracy. Za to do pomocy jest chętny nowy sąsiad – Luk, wyśmienity kucharz, z pochodzenia Francuz.
Misia chciałaby mu wynagrodzić starania, dlatego przygotowuje uroczystą kolację. Poda żaby i ślimaki, ale najpierw musi je złapać... Jakby tego było mało, przygarnia pod swój dach byłą kochankę swojego byłego męża i odtąd na Akacjowej zaczynają się dziać dziwne rzeczy...
Tymczasem przyjaciółka Misi, Zuza, usiłuje zdobyć prawo jazdy, nie zamierza jednak zdawać kolejnego egzaminu! Schodzi więc na drogę przestępstwa. Nie ona jedna w tym towarzystwie...
Coq au vin czy trup podany sauté? Kuchnia francuska i przestępcy, a do tego tajemnica starego domu – mieszanka co najmniej pikantna! Komedia kryminalna Marty Obuch to obowiązkowy punkt każdego dobrego menu. Mniam!
Opis książki
 
 
 
Autor: Marta Obuch
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2016
Liczba stron: 464
Czas trwania: 12h 10m
Lektor: Donata Cieślik
 
 
 
     W powieści "Francuski piesek" Marty Obuch powracamy do znanych nam już bohaterów z pozycji "Łopatą do serca". Jako, że po raz kolejny potrzebowałam czegoś lżejszego, dzięki czemu choć przez chwilę będę w stanie oderwać się od rzeczywistości, miałam nadzieję, że również i w tym przypadku znajdę pewne ukojenie. Całe szczęście dostałam to czego w danym momencie potrzebowałam.
     Misia, choć wiele już w swoim życiu przeszła, nadal ma przed sobą sporo wyzwań. Właśnie została właścicielką uroczego domku, czeka ją spory remont, jednak znów dzieją się niepokojące rzeczy... Dodatkowo nie wszyscy nowi sąsiedzi są przyjaźnie do niej nastawieni. Ślimaki na kolację czy trup w aucie to tylko niektóre sytuacje z którymi przyjdzie się zmierzyć bohaterom tej powieści. Historia według mnie jest, choć przewidywalna, to jednak wciągająca już od samego początku i z zainteresowaniem śledziłam rozwój sytuacji. Dodatkowo humor jakim została okraszona ta powieść przypadł mi do gustu i nawet kilkukrotnie pojawił się na mojej twarzy uśmiech. Możliwe, że nie jest to zbyt ambitne dzieło, jednak potrzebowałam właśnie takiej lżejszej powieści, która pomimo wszystko jednak mnie zaintryguje i będę w stanie czerpać podczas lektury przyjemność.
     Bohaterowie zostali według mnie całkiem nieźle wykreowani. Byłam w stanie zżyć się z większością tu występujących postaci i z zaciekawieniem śledzić ich poczynania. Może nie wszystkie decyzje były dla mnie na tyle rozsądne i logiczne, bym była w stanie je zrozumieć, jednak nadawały one właśnie charakteru poszczególnym osobom. Na pewno nie da się łatwo zapomnieć o tych bohaterach i osobiście mam ogromną nadzieję, że pojawi się kolejna pozycja z ich udziałem.
     Styl autorki jest bardzo lekki i przyjemny w odbiorze. Dodatkowo humor - dla mnie to kolejny atut, dzięki któremu mam ochotę sięgnąć po kolejną powieść tej pisarki. To w jaki sposób wykreowała tu fabułę idealnie sprawdził się u mnie w gorszym momencie z jakim przyszło mi się ostatnio  zmierzyć. Lektorka również dała radę i bardzo dobrze słuchało mi się tej historii w jej wykonaniu.
     "Francuski piesek" to kolejna komedia kryminalna Marty Obuch, która sprawdziła się u mnie w gorszym czasie. Słuchało mi się jej bardzo dobrze i byłam w stanie,  choć na moment, oderwać się od rzeczywistości. Nie żałuję ani minuty jaką poświęciłam na tę powieść. Jeśli potrzebujecie czegoś lżejszego i zabawnego, ale nie głupiego, to polecam Wam ten tytuł.
     Moja ocena: 6/10.

niedziela, 20 marca 2022

'Jak wytresować smoka' (How to Train Your Dragon, 2010) - film

 
 
 
 
 
Producenci "Shreka", „Madagaskaru" i „Kung Fu Pandy" przedstawiają film na podstawie książki Cressidy Cowell  „Jak wytresować smoka", której akcja rozgrywa się w świecie Wikingów i dzikich smoków. Bohaterem filmu jest nastoletni Wiking mieszkający na wyspie Berk, gdzie walki ze smokami są codziennością. Zbliża się właśnie czas inicjacji i jedyna szansa na udowodnienie plemieniu i ojcu swojej wartości. Kiedy jednak okazuje się, że zamiast wytresować smoka, nastolatek zaprzyjaźnia się z nim, cały jego świat staje na głowie.






     Dobre animacje uważam za takie, które będą odpowiednie zarówno dla dzieci jak i dorosłych. Decydując się na "Jak wytresować smoka" miałam nadzieję na ogromną dawkę dobrego humoru oraz genialną historię, dzięki której będę mogła oderwać się od rzeczywistości i choć na chwilę przestać się przejmować. Całe szczęście dzięki tej produkcji udało mi się odetchnąć i miło spędzić czas.
     Czkawka to chuderlawy Wiking mieszkający na wyspie, gdzie walki ze smokami i ochrona mieszkańców przed tymi niebezpiecznymi stworzeniami są codziennością. Jednak do tej pory nie udało się chłopakowi zgładzić żadnego potwora, a tam gdzie się on pojawia zazwyczaj tworzą się również dodatkowe kłopoty. Jednak w tajemnicy przed innymi, w dość nietypowych warunkach, udaje mu się zaprzyjaźnić ze smokiem budzącym postrach wśród społeczności... Historia według mnie jest naprawdę genialnie ukazana i wywołała wielokrotnie na mojej twarzy uśmiech, gdyż humor całkowicie trafił w mój gust. W moim odczuciu jest to ciepła historia, która trafi ze swoim przekazem zarówno do młodszych jak i starszych widzów, i każdy będzie w stanie znaleźć tu coś dla siebie. Całe szczęście nie ma tu nachalnie moralizatorskiego tonu, który często przeszkadza mi w tego typu produkcjach. Pomimo to można wynieść z niej pewne przemyślenia, a przy okazji nieźle się bawić. Jestem pewna, że obejrzę w przyszłości kolejne części i mam nadzieję, że będzie równie dobrze.
     "Jak wytresować smoka" to animacja jakiej właśnie potrzebowałam po cięższym tygodniu. Dzięki niej mogłam oczyścić trochę myśli i ukoić swoje nerwy. Ja ze swojej strony gorąco polecam Wam ten tytuł! Mam nadzieję, że spędzicie w trakcie seansu swój czas tak samo miło, a nawet lepiej, jak ja.
     Moja ocena: 8/10.

czwartek, 17 marca 2022

"Dzień Kobiet" Gabriela Gargaś

 
Trzy kobiety co roku 8. marca spotykają się w kawiarni u Róży, aby porozmawiać, o swojej kobiecości, błędach, które popełniły, radościach, które się im przydarzyły. Są od siebie tak różne, a jednak połączone ze sobą nie tylko więzami krwi, a także splotami zdarzeń.
Cecylia, seniorka rodu, mama i babcia, była tancerka, snuje opowieści, o czasach, kiedy tańczyła na deskach największych teatrów Europy.
Agnieszka rozwiodła się z mężem, kiedy Izabella, jej córka, była małą dziewczynką. Przytłoczona obowiązkami domowymi, postanowiła czerpać z życia garściami. Tylko to, o czym marzyła, wcale nie było takie piękne, jak jej się na początku wydawało. Do tej pory próbuje naprawić stosunki z córką. A kiedy na horyzoncie pojawia się jej były mąż, sama uwierzy, że stara miłość jednak nie rdzewieje.
Izabella, kobieta po trzydziestce, na pozór szczęśliwa, ale tak naprawdę pogubiona i samotna. Kiedy na jej drodze, pojawia się przystojny lekarz, jej świat wywraca się do góry nogami. Ale czy sekret, który skrywa kobieta, nie będzie rzutował na przyszłość rodzącej się miłości?
Czy błędy przeszłości ulegają przedawnieniu? Czy kobiecość jest taka, jak próbują nam wmówić? Czy warto rzucić wszystko i podążać za swoim szczęściem? A może warto zacząć wszystko od nowa?
Opis książki
 
 
 
Autor: Gabriela Gargaś
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: społeczna, obyczajowa
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2020
Liczba stron: 320
 
 
 
     Książka Gabrieli Gargaś pt. "Dzień kobiet" zainteresowała mnie swoim opisem i choć nie słyszałam wcześniej o niej zbyt wiele opinii, czy tych pozytywnych czy negatywnych, to jednak postanowiłam dać jej szansę. Cieszę się, że ją przeczytałam, gdyż w moim odczuciu jest to naprawdę dobra powieść warta uwagi, a o której jest stanowczo zbyt cicho!
     Trzy kobiety z trzech pokoleń spotykają się 8 marca, by rozmawiać. O swoim życiu, o radościach i smutkach jakie je spotkały, o kobiecości. Każda z nich ma swoją historię, swoje problemy, które mogą poruszyć czytelnika do łez. Czasem codzienność może być zbyt przytłaczająca, jednak to z jaką siłą się wzajemnie potrafią wspierać to coś na co należy zwrócić uwagę. Pomimo, że nie zawsze relacje między nimi były poprawne i przejrzyste to jednak oczyszczający dialog może wiele zdziałać. Choć tematykę tej powieści można uznać za dość szeroką, zostało poruszonych wiele trudnych jak i radosnych tematów, nie miałam wrażenia aby wszystkiego było za dużo. Tę powieść czytało mi się naprawdę szybko i już od pierwszych stron całkowicie się wciągnęłam w treść. Bardzo rzadko mi się to zdarza ale tę historię "łyknęłam" na jeden raz i pomimo, że uporałam się z nią tak szybko to na pewno pozostanie na długo w mojej pamięci. Zmusza ona do refleksji na własnym życiem i priorytetami jakimi się w nim kierujemy. Jest to jedna z tych pozycji do której będę wielokrotnie powracać myślami.
     Bohaterowie w moim odczuciu zostali bardzo dobrze wykreowani. Zarówno żeńskie jak i męskie postacie miały swój niepowtarzalny charakter, dzięki czemu ani przez moment nie miałam problemu z rozróżnieniem postaci. Również z wieloma z nich byłam w stanie zżyć się na tych trzystu dwudziestu stronach i choć nie jest to zbyt wiele to jednak żal było mi się z nimi rozstawać. Z chęcią przeczytałabym kolejną historię z tymi postaciami by móc ponownie przeżywać wraz z nimi ich smutki oraz radości, które pozostaną ze mną na długo po zakończeniu lektury.
     Styl autorki jest bardzo lekki i przyjemny w odbiorze. Pomimo, że w książce "Kochaj mnie czule", którą wysłuchałam w 2020 roku nie zrobił na mnie wrażenia, tak tutaj jestem w stanie bardziej go docenić. Może w przypadku tej autorki lepiej skupić się na wersji papierowej aniżeli audiobooku, albo po prostu ma coraz lepszy styl. Wydanie papierowe, które miałam w swoich rękach całkiem przyzwoicie przygotowane, a jedyne co mnie wobec niego zniechęcało to znienawidzone przeze mnie klejone strony. Innych błędów czy uniedogodnień osobiście nie zauważyłam.
     "Dzień kobiet" to powieść, która wywołała we mnie wiele emocji a jej treść pozostanie w mojej pamięci na długo. Nie żałuję, że zakupiłam tą pozycję pod wpływem impulsu, gdyż naprawdę dobrze spędziłam swój czas podczas lektury. Moim zdaniem może to być idealna lektura nie tylko dla kobiet - według mnie również mężczyźni będą w stanie znaleźć tu coś dla siebie. Gorąco polecam!
     Moja ocena: 7/10.

środa, 16 marca 2022

"Ostatni dom na zapomnianej ulicy" Catriona Ward

 
 
 
 
Oto historia seryjnego mordercy, ale nie tylko. To także opowieść o porwanym dziecku, zemście i śmierci. Oraz o pewnym zwyczajnym domu na końcu zupełnie przeciętnej ulicy.
Wszystkie te historie są prawdziwe, a jednocześnie w każdej z nich kryje się kłamstwo… Jedno jest pewne – pod ciemnym lasem na końcu zapomnianej ulicy czają się z dawna pogrzebane tajemnice.
Być może uznaliście już, że dobrze wiecie, co mieści się w ostatnim domu na tamtej zwyczajnej ulicy. Myślicie, że znacie już tę historię.
I tu się mylicie.
Opis książki
 
 
 
 
 
 
Autor: Catriona Ward
Tytuł oryginalny: The Last House On Needless Street
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Tomczak Martyna
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2021
Liczba stron: 400
 
 
 
     Był w pewnym momencie okres, gdy książka "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" robiła ogromną furorę wśród czytelników. Wtedy jakoś nie specjalnie mnie do niej ciągnęło, jednak po czasie postanowiłam sprawdzić czy jest ona faktycznie warta tego rozgłosu, który wtedy zyskała. Po początkowym zniechęceniu udało mi się wreszcie wciągnąć w lekturę i muszę przyznać, że ma ona w sobie coś magnetycznego, co może przyciągać do tej pozycji.
     Ted mieszka w odosobnieniu na końcu uliczki na skraju lasu w domu z zabitymi deskami oknami. Boryka się on z pewnymi problemami psychicznymi, które mocno na niego wpływają. W tej pozycji mamy opisaną jego historię z perspektywy różnych postaci. Przyznam, że początkowo ciężko było mi się wgryźć w fabułę, gdyż wydała mi się ona mocno chaotycznie przedstawiona i miałam kilka chwil zwątpienia. Jednak im dalej w las tym bardziej ta niepokojąca treść mnie do siebie przyciągała i wreszcie wciągnęła całkowicie. Co prawda nie zrobiła na mnie od początku aż tak mocnego wrażenia to pomimo wszystko jestem w stanie dostrzec to co pokochało tak wielu czytelników. W moim odczuciu ciekawie zostało ukazane studium ciężkiej choroby psychicznej, co podczas lektury może mocno siąść na psychikę. Im więcej czasu mija od przeczytania tej pozycji, tym bardziej jestem w stanie ją docenić.
     Bohaterowie - również w tym przypadku na samym początku ciężko było mi się wśród nich połapać, w szczególności o co chodzi z ukazaną perspektywą kota. Jednak im dalej brnęłam to tym bardziej byłam w stanie dostrzec złożoność tych postaci. Śledząc losy tych bohaterów z biegiem czasu czułam coraz większy niepokój i pomimo, że nie byłam w stanie całkowicie zżyć się z którąkolwiek osobą to jednak doceniam to jak zostały wykreowane. Choć skończyłam lekturę już jakiś czas temu to nadal powracam do części z nich myślami i sądzę, że będę to robić jeszcze przez długi czas.
     Styl autorki w moim odczuciu to niestety najsłabszy punkt całości. Mam wrażenie, że to właśnie sposób w jaki napisała tę powieść wprowadzał ogromny chaos, który na początku bardzo mnie od tej pozycji odpychał. Przez to nie jestem pewna czy miałabym ochotę w przyszłości na inne książki tej autorki, choć fabularnie potrafi stworzyć wciągającą treść. Wydanie elektroniczne, które czytałam na swoim czytniku zostało bardzo dobrze przygotowane i nie mam właściwie mu nic do zarzucenia.
     "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" to powieść, którą po początkowych rozdziałach chciałam skreślić ale całe szczęście, że dałam jej szansę, gdyż koniec końców zrobiła na mnie wrażenie. Jeśli jeszcze nie czytaliście tej pozycji to gorąco polecam Wam sięgnięcie po nią, gdyż najlepiej przekonać się na własnej skórze czy jest to coś odpowiedniego dla Was.
     Moja ocena: 7/10.

wtorek, 15 marca 2022

'Co za życie' (Life or Something Like It, 2002) - film

 





Lannie (Jolie) jest piękną, ambitną dziennikarką telewizyjną, która do tej pory uważała, że ma idealne włosy, idealnego chłopaka, idealne mieszkanie i w ogóle idealne życie do czasu, gdy poznaje ulicznego "proroka", który zamienia jej idealny świat w prawdziwy chaos - też idealny. Postanawia przewartościować wszystko, czym do tej pory żyła, a ma na to zaledwie 7 dni. Z pomocą swego przystojnego współpracownika Pete'a Burns, Lannie stawia czoła przeznaczeniu.







     Choć o filmie sprzed dwudziestu lat pt. "Co za życie" nie słyszałam zbyt wiele, to jednak do jego obejrzenia skusiła mnie obsada aktorska. Byłam ogromnie ciekawa jak tutaj wypadła Angelina Jolie, która jest teraz jedną z bardziej znanych gwiazd. Również sama fabuła wydała mi się na tyle intrygująca, że miałam wobec tej produkcji ogromne oczekiwania.
     Wydawać by się mogło, że życie Lannie jest idealne. Wspaniale zapowiadająca się kariera dziennikarska, doskonały chłopak oraz fantastyczne mieszkanie to dla wielu osób szczyt marzeń. Jednak gdy pewnego dnia kobieta spotyka ulicznego proroka, który przepowiada jej śmierć za 7 dni zaczyna się zastanawiać, czy tak naprawdę jest szczęśliwa i czy to co już osiągnęła jest tym o czym faktycznie marzyła. W dotychczas poukładane życie Lannie wkrada się chaos, który wbrew pozorom też może przynieść coś dobrego... Przyznam, że ten film był dla mnie całkiem miłą odskocznią w obecnej sytuacji w której się znajdujemy. Byłam w stanie choć na chwilę przestać się zamartwiać i odetchnąć od własnej codzienności. Co prawda nie jest to aż tak dobra i genialnie zrealizowana historia, jak się spodziewałam, lecz i tak zrobiło mi się ciepło na sercu podczas seansu. Pomimo przeciwności losu i wywrócenia własnego życia do góry nogami w niektórych sytuacjach może wyjść to na dobre. Dla mnie ta historia po prostu dała pewnego rodzaju nadzieję na lepsze jutro oraz możliwość, przynajmniej na chwilę, psychicznego zrelaksowania się, czego bardzo potrzebowałam.
     Gra aktorska jest na całkiem niezłym poziomie. Choć nie jest to jeszcze ten kunszt i genialna gra do której jestem przyzwyczajona z ostatnich filmów Jolie to i tak nie mogę narzekać. Również pozostali aktorzy, którzy tu występują wypadli w moim odczuciu naprawdę nieźle i bardzo dobrze mi się ich oglądało w tej produkcji, przez co mam ochotę na więcej! Mam nadzieję, że będę miała w niedalekim czasie możliwość obejrzenia kolejnych tytułów z ich udziałem.
     "Co za życie" to film, który bardzo dobrze sprawdził się u mnie w roli odstresowywacza. Pomimo, że nie jest to genialna produkcja to jednak miło spędziłam swój czas podczas oglądania i nie żałuję, że poświęciłam na niego wolny wieczór. Jeśli potrzebujecie czegoś na poprawę humoru, dzięki czemu choć na chwilę się zrelaksujecie, to może i u Was sprawdzi się ten tytuł.
     Moja ocena: 6/10.

poniedziałek, 14 marca 2022

"Jak nie dać sobą manipulować. Dla analizujących bez końca i wysoko wrażliwych" Christel Petitcollin

 
"Kiedy mają przed sobą ludzi przenikliwych, pozbieranych i stanowczych, stają się bezbronni. Nie mam najmniejszego zamiaru »unicestwiać« biednych manipulatorów. Dążę jedynie do tego, aby nie pozostawiano im pola do działania i by nie mogli wyrządzać tylu szkód. Chciałabym także, abyś mógł utrzymywać z nimi kontakty, dokładnie wiedząc, czego się po nich spodziewać".
Manipulacja przybiera różne formy: od szantażu emocjonalnego w rodzinie czy w pracy, po dominację jednej osoby w związku czy silny wpływ przyjaciela. Co najgorsze, na każdym etapie życia możemy spotkać ludzi, którzy będą chcieli nas wykorzystać, żeby osiągnąć własne cele. Ich techniki – jednocześnie proste i wyrafinowane – są niezwykle skuteczne, dlatego wielu z nas żyje w toksycznych relacjach, nawet o tym nie wiedząc.
Z tej książki, powstałej na podstawie historii ofiar manipulatorów, dowiesz się, dlaczego właśnie osobom nadwydajnym mentalnie trudno jest wychwycić pozorną życzliwość i wskazać źródła manipulacji. Pomoże ci ona także rozpoznać toksyczne osoby wokół siebie i uwolnić się od nich. Stosując się do zawartych w niej porad, przestaniesz być w końcu seryjną ofiarą manipulacji i odzyskasz upragnioną niezależność psychiczną.
Opis książki
 
 
 
Autor: Christel Petitcollin
Tytuł oryginalny: Pourquoi trop penser rend manipulable
Język oryginalny: francuski
Tłumacz: Arustowicz Krystyna
Kategoria: Literatura naukowa i popularnonaukowa
Gatunek: nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Forma: poradnik
Rok pierwszego wydania: 2017
Rok pierwszego wydania polskiego: 2020
Liczba stron: 240
 
 
 
     Choć poprzednie książki Christel Petitcollin z którymi wcześniej przyszło mi się zmierzyć, czyli "Jak mniej myśleć.(...)" oraz "Jak lepiej myśleć. (...)", są moim zdaniem szkodliwe dla wysoko wrażliwych osób, postanowiłam dać ostatnią szansę autorce i sięgnęłam po "Jak nie dać sobą manipulować. Dla analizujących bez końca i wysoko wrażliwych". Niestety pisarka nie nauczyła się jak lepiej myśleć i nadal często w toksyczny sposób opisuje wysoką wrażliwość (u niej zasadniczo jest to nadwrażliwość a to są dwie różne sprawy!), a o samej manipulacji w tej pozycji znajdziemy niewiele informacji...
     Po tytule spodziewałam się, że dostaniemy skondensowaną dawkę wiedzy jak sobie radzić z manipulantami i jak nie dopuścić aby nami manipulowano. Niestety autorka niewiele poświęciła tej sprawie uwagi co naprawdę mocno mnie rozczarowało. Zasadniczo nie znalazłam tu żadnej dobrej rady, którą można by wykorzystać w życiu codziennym. O samej manipulacji był może jedynie jeden rozdział, a w kolejnych Pani Petitcollin znów wzięła na warsztat teoretycznie wysoko wrażliwe osoby i nie pozostawiła na nich suchej nitki. Ja podczas lektury poczułam się przez nią zaatakowana i w pewien sposób obrażona. Mam wrażenie, że ona sama nie do końca rozumie o czym pisze oraz na czym polega wysoka wrażliwość i nadwrażliwość, a w szczególności różnica między nimi. Wiele wywodów zostało również powtórzonych z poprzednich pseudoporadników tej autorki i nie dała nam ona tu żadnej nowej wiedzy. Może gdyby bardziej skupiła się na docelowym temacie tej książki, czyli manipulacji, nie byłabym aż tak zła po lekturze tego czegoś, co tylko dodatkowo napsuło mi nerwy.
     Styl autorki - trzeba przyznać, że w bardzo lekki sposób potrafi pisać o dyrdymałach i lać wodę w temacie o którym nie ma żadnego pojęcia. W moim przypadku jest to na pewno ostatnie spotkanie z twórczością Christel Petitcollin, gdyż nie zamierzam ponownie szargać sobie nerwów i tracić czasu na tak absurdalne treści, które mogą tylko czytelnikowi zaszkodzić. Wydanie papierowe to chyba najmocniejszy atut całej tej książki, pomimo, że ma słabo klejone strony, które mogą zacząć szybko wypadać. Niemniej, nie ważne jak dobrze wydana, nie powinna ona w ogóle ujrzeć światła dziennego.
     "Jak nie dać sobą manipulować. Dla analizujących bez końca i wysoko wrażliwych" to moim zdaniem toksyczny pseudoporadnik, który może wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Tę pozycję stanowczo odradzam! Jeśli ktoś poszukuje rzetelnych książek o wysoko wrażliwych osobach to gorąco zachęcam po sięgnięcie chociażby po "Wysoko wrażliwi. Jak funkcjonować w świecie który nas przytłacza" Elaine N. Aron, która jest poparta wieloma badaniami a nie tylko 'widzimisię' autorki.
     Moja ocena: 3/10.

czwartek, 10 marca 2022

"Pamiętaj, że nie jesteś mężczyzną" Etaf Rum

 
Palestyna, 1990
Siedemnastoletnia Isra woli czytać książki, niż zajmować się kandydatami na męża, których wynajduje dla niej ojciec. W ciągu tygodnia wrażliwa marzycielka wbrew swojej woli zostaje narzeczoną, a następnie żoną jednego z nich i wkrótce jest zmuszona do przeprowadzki na Brooklyn. Tam z trudem próbuje sprostać wymaganiom bezdusznej teściowej Fareedy i Adama, obcego mężczyzny, który został jej mężem. Presja, pod którą żyje Isra, wzrasta wraz z narodzinami kolejnych dzieci - czterech córek zamiast synów. W jej świecie rodzenie chłopców jest obowiązkiem każdej kobiety.
Brooklyn, 2008
Osiemnastoletnia Deya, najstarsza córka Isry, musi spotykać się z kandydatami na mężów, bo tak każe jej babka Fareeda. Deya wolałaby spełnić swoje marzenie i iść na studia. Babka jest jednak w tej kwestii nieugięta: jedynym sposobem, aby zapewnić Dei godną przyszłość, jest wydać ją za właściwego mężczyznę.
Tymczasem los ma wobec Dei zupełnie inne plany i wkrótce dziewczyna podejmie decyzje, które doprowadzą ją do szokującej prawdy o własnej rodzinie...
Opis książki
 
 
 
Autor: Etaf Rum
Tytuł oryginalny: A Woman Is No Man
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Stępkowska Edyta
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura zagraniczna
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2019
Rok pierwszego wydania polskiego: 2022
Liczba stron: 320
Czas trwania: 11h 34m
Lektor: Jolanta Jackowska
 
 
 
     Niedawno swoją premierę miała książka pt. "Pamiętaj, że nie jesteś mężczyzną" i od razu zaczęła zbierać bardzo pozytywne opinie. Byłam ogromnie ciekawa tej pozycji, gdyż po opisie fabuła wydawała mi się naprawdę dobra, dlatego też dałam jej szansę. Niestety mam pewien dylemat co do tej powieści - czuję presję, że powinna mi się ona podobać, gdyż porusza ważne tematy, jednak nie do końca mam wrażenie aby to była faktycznie tak genialna historia jak o niej piszą...
     Palestyna, rok 1990 - nastoletnia Isra wbrew własnej woli zostaje narzeczoną i zostaje zmuszona do przeprowadzki wraz z nową rodziną na Brooklyn. Jej marzycielska natura powoli zostaje stłamszona przez nową rzeczywistość. Brooklyn, rok 2008 - Deya, najstarsza córka Isry, tak jak jej matka musi zmierzyć się z kandydatami na męża wybieranymi jej przez jej babkę, i nie jest z tego faktu zadowolona, gdyż ma inne plany na swoje życie. W tej powieści mamy przedstawioną historię kobiet, które muszą podporządkować się tradycji swojego kraju, nawet jeśli w nim już od dawna nie mieszkają. Sam pomysł na ukazanie tematyki jest według mnie bardzo ciekawy, jednak już realizacja nie do końca przypadła mi do gustu. Fakt, jest wiele wstrząsających wydarzeń i momentów, które powinny ścisnąć serce, jednak w moim przypadku nie do końca tak się stało. Złapałam się, że w trakcie lektury wielokrotnie odpływałam myślami i musiałam powracać kilka stron by ogarnąć co przed chwilą się dowiedziałam. Nie jestem pewna co spowodowało ten stan, gdyż sama treść wydawała się bardzo angażująca czytelnika. Choć ja nie jestem aż tak oczarowana tą pozycją jak się spodziewałam, to jednak widzę to co mogło trafić do innych osób, które tak się nią zachwycały.
     Bohaterowie zostali według mnie bardzo dobrze wykreowani. Żadna postać nie myliła mi się ze sobą i pomimo pewnych nieścisłości na długo pozostaną w mojej pamięci oraz będę powracać do nich myślami jeszcze na długo po zakończeniu lektury. Styl autorki również zaskakująco dobry jak na debiutancką powieść. Z tego względu z chęcią sięgnęłabym po kolejny tytuł tej autorki, który, o ile w ogóle, się ukaże na naszym rynku. Również co do lektorki w audiobooku dostępnym na Empik Go nie mam żadnych zastrzeżeń i bardzo dobrze słuchało mi się jej głosu.
     "Pamiętaj, że nie jesteś mężczyzną" to ważna powieść, którą pokochało wielu czytelników, jednak ja czuję pewien niedosyt. Jest ogromna presja, że powinna również i mi się spodobać ta pozycja, jednak nie jestem w stanie obecnie aż tak bardzo zachwycać się tą treścią. Może to po prostu nie jest odpowiedni czas w moim życiu na tę pozycję, bądź po prostu nie jest to aż tak dobra pozycja na tle innych poruszających tę samą tematykę.
     Moja ocena: 6/10.
Related Posts with Thumbnails