poniedziałek, 28 marca 2022

'Legalna blondynka' (Legally Blonde, 2001) - film

 
 
Elle Woods jest taka, jaką chciałaby być każda amerykańska studentka w college'u. Elle jest przewodniczącą bractwa, dziewczyną Hawaiian Tropic, chodzi z przystojnym Warnerem i marzy o tym, że ich związek zostanie wkrótce zalegalizowany. Na dodatek piękna panna Woods jest naturalną blondynką, Miss Lipca studenckiej gazety.... Ale na idealnym obrazku pojawia się rysa. Warner wybiera się na studia prawnicze do Harvardu, a jego błękitnokrwiści krewni nie chcą zaakceptować Elle... Nawet sam Warner uważa, że nie są dobrą para, gdyż jego dziewczyna jest zbyt "typową blondynką". Zrywa więc z nią, wyjeżdża na studia i odnawia znajomość z byłą dziewczyną.... Elle przekonana, że ona i Warner są sobie przeznaczeni postanawia dostać się do Harvardu i odzyskać ukochanego.





     "Legalna blondynka" to jeden z tych filmów do których powracam gdy mam paskudny humor, tak jak ostatnimi czasy, i potrzebuję czegoś niezobowiązującego by się odprężyć oraz oderwać od szarej rzeczywistości. Choć fabułę znam już praktycznie na pamięć, to jednak na poprawę nastroju sprawdza się u mnie idealnie i aż byłam w szoku, że nigdy nie wspomniałam o tej produkcji u mnie na blogu.
     Elle, choć w pewnych dziedzinach odnosi sukcesy, zostaje rzucona przez swojego ukochanego, gdyż w jego oczach, oraz jego rodziny, wydaje się być niewystarczającą partią z którą można wiązać swoją przyszłość. By odzyskać swoją miłość dziewczyna postanawia zrobić wszystko, nawet jeśli na pozór wydaje się to być niewykonalne. Dzięki swojej motywacji i wytrwałości w dążeniu do celu udaje jej się dostać na prawo na jedną z najbardziej prestiżowych uczelni w kraju. To jak toczą się losy dziewczyny może wywołać uśmiech na niejednej twarzy, ale też zmotywować do działania. Trzeba przyznać, że nie jest to najwybitniejsza historia, która zdobędzie uznanie wielu światowych krytyków, to jednak ma ona swoje specjalne miejsce w moim serduszku. Oglądanie tego filmu jest dla mnie tzw. "guilty pleasure", choć w sumie nie powinnam się czuć winna, że akurat to sprawia mi przyjemność. W moim odczuciu jest to jedna z niewielu produkcji, która potrafi się obronić pomimo upływu czasu i nadal sprawiać radość wielu widzom, którzy po prostu potrzebują rozrywki.
     Gra aktorska jest według mnie na całkiem dobrym poziomie. Ani jedna postać nie została potraktowana po macoszemu, dzięki czemu za żadnym razem gdy oglądałam ten film nie miałam ochoty wyłączyć go po kilku minutach. Można kochać albo nienawidzić Reese Witherspoon ale już w tym filmie dała niezły pokaz swoich umiejętności, a w kolejnych produkcjach pokazywała się tylko z coraz lepszej strony. Co do pozostałych aktorów nie mam żadnych zastrzeżeń i z chęcią zobaczę ich, albo już widziałam ;), w innych filmach, które mam nadzieję, że będę w stanie docenić.
     "Legalna blondynka" to jeden z tych filmów, który potrafi poprawić mi nastrój, nie ważne jak paskudny by on był. Wiem, że nie jest to najlepsze dzieło sztuki dostępne na naszym rynku filmowym, lecz we mnie budzi swego rodzaju sentyment i nawet po tak wielu latach od swojej premiery potrafi wywołać na mojej twarzy uśmiech. Ja jestem na tak i jeśli potrzebujecie czegoś lżejszego, co poprawi Wam humor to gorąco Wam polecam ten tytuł! Mam nadzieję, że i u Was wywoła on choć odrobinę cieplejszych uczuć, dzięki którym będziecie w stanie choć na chwilę odczuwać radość.
     Moja ocena: 6/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts with Thumbnails