piątek, 31 sierpnia 2018

Podsumowanie sierpnia 2018


Dziś ostatni dzień sierpnia więc nadszedł czas na podsumowanie. Bez zbędnego przedłużania zapraszam Was na mój szybki 'przegląd' książkowo-filmowy miesiąca.


Sierpień książkowo

- liczba przeczytanych książek: 5
- łączna liczba stron: 1878

Myślałam, że ten miesiąc będzie bardziej udany. Niestety myliłam się, choć natrafiłam na cudowną powieść, która pozostanie w mojej pamięci na długo. Mam tu na myśli "Kirke" Madeline Miller - wiem, że nie wszyscy zachwycają się nią tak mocno jak ja, jednak osobiście jestem nią oczarowana.


Sierpień filmowo

- liczba obejrzanych filmów: 5
 
Pod względem filmowym sierpień też nie wypadł jakoś spektakularnie. Obejrzałam jedną całkowitą porażkę ("Ojciec roku"), jednak niektóre produkcje pozytywnie mnie zaskoczyły. Nie sądziłam, że "Sekretne życie zwierzaków domowych" czy "Gorzka siedemnastka" tak mi się spodobają, gdyż podchodziłam do tych filmów w dość sceptyczny sposób.



Jestem ciekawa jak Wam minął sierpień. Dajcie znać w komentarzu czy trafiliście na jakąś perełkę w tym miesiącu :). 

wtorek, 28 sierpnia 2018

'Sekretne życie zwierzaków domowych' (The Secret Life of Pets, 2016) - film






Czy wiecie, co robią wasze zwierzaki, gdy nie ma was w domu? Bo kiedy gospodarze wychodzą na cały dzień, zwierzaki z bloku plotkują z przyjaciółmi, zaspokajają swój apetyt na słodkie, wydają dzikie przyjęcia. Ale kiedy rozpieszczony terier i jego nieokrzesany kumpel przepadną w miejskiej dżungli Nowego Jorku, pozostałe zwierzaki muszą zapomnieć o różnicach i animozjach, by zapewnić dwójce bezpieczny powrót do domu.







     Ostatnio naszła mnie po raz kolejny ochota na animację. Niestety te bardziej znane tytuły, które wpadły wcześniej w moje ucho już widziałam, więc postanowiłam zabrać się za jakąś dla mnie 'nowość'. Mój wybór padł na "Sekretne życie zwierzaków domowych".
     Historia opowiada losy, jak sama nazwa filmu wskazuje, zwierzaków domowych podczas nieobecności ich właścicieli. Choć akcja rozgrywa się w ciągu jednego dnia, to nie możemy narzekać tutaj na brak przezabawnych sytuacji i zapierających dech w piersiach momentów. A wszystko zaczęło się od pozornie prozaicznej czynności, czyli przygarnięcia kolejnego nowego psa przez Katie. Przyznam się, że nie spodziewałam się zbyt wiele po tej animacji, pomimo, iż znaczną część 'obsady' stanowiły uwielbiane przeze mnie psy. Jakże ogromne było moje zaskoczenie, gdy przez znaczną część tej produkcji nie schodził mi uśmiech z twarzy. Bardzo dużą rolę odegrał tutaj humor, który chyba najbardziej objawiał się w tekstach zwierzaków. Samo wykonanie też przypadło mi do gustu i nie mam pod tym względem nic do zarzucenia.
     Prawdopodobnie jest to jedna z krótszych opinii na moim blogu, jednak sama nie jestem pewna co mogę więcej napisać. Jestem po prostu tak pozytywnie zaskoczona tym tytułem, a dzięki niemu udało mi się trochę rozluźnić i ukoić swoje nerwy. Jeśli jeszcze nie widzieliście tej produkcji to gorąco Was zachęcam do nadrobienia.
     Moja ocena: 7/10.

sobota, 25 sierpnia 2018

"Okrutna pieśń" Victoria Schwab

Pierwszy tom bestsellerowej amerykańskiej serii "Świat Verity". Autorka głośnych "Odcieni magii" powraca w wielkim stylu!
Kate Harker i August Flynn są następcami przywódców podzielonego miasta – miasta, gdzie z przemocy zaczęły rodzić się prawdziwe potwory. Kate chciałaby dorównywać bezwzględnością ojcu, który pozwala potworom wałęsać się po ulicach, a ludziom każe płacić za ochronę. August chciałby być człowiekiem, mieć dobre serce i odgrywać większą rolę w obronie niewinnych przed potworami – niestety sam jest jednym z nich. Może ukraść duszę, wygrywając pieśń na swoich skrzypcach. Jednak Kate odkrywa jego tajemnicę…
"Okrutna pieśń" wciągnie cię w świat pełen tajemnic i niepokojący wir postapokaliptycznej walki o przetrwanie. W mrocznym urban fantasy dwoje młodych ludzi musi wybrać, czy chcą zostać dobrymi czy złymi bohaterami – przyjaciółmi czy wrogami . A stawką jest przyszłość ich rodzinnego miasta.
Opis książki




Autor: Victoria Schwab
Tytuł oryginalny: This savage song
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: fantasy
Rok pierwszego wydania: 2016
Rok pierwszego wydania polskiego: 2018
Liczba stron: 432



     Wielu czytelników zachwycało się tą powieścią. Z dużą dawką ostrożności postanowiłam jednak dać jej szansę. Niestety często mam tak, że jeśli coś jest głośno promowane i zachwalane to niekoniecznie trafia to w moje gusta i nie zawsze uznaję daną pozycję wartą takiego szumu. O dziwo jestem zadowolona z tego tytułu.
     W mieście w którym z przemocy rodzą się prawdziwe potwory mieszkają Kate i August. Każde z nich ma zgoła inne podejście do przeżycia - jedni walczą z potworami, natomiast drudzy karzą sobie płacić za ochronę. Fabuła tej książki może nie jest zbyt odkrywcza, znajdziemy na rynku wiele powieści z podobnym motywem. Jak dla mnie to z czym tu się zetkniemy jest trochę połączeniem "Igrzysk śmierci" oraz "The Call" - niektórych może to zachęcić do lektury a innych od niej odepchnąć. Jednak co mnie w tym przypadku zaskoczyło to brak wątku romansowego, który bardzo często się pojawia w tego typu literaturze. Pomiędzy głównymi bohaterami rodzi się jedynie przyjaźń, co dla mnie jest bardzo pozytywne. Jestem ciekawa jak będzie to pociągnięte w kolejnym tomie i pozostaje mi mieć nadzieję, że autorka tego nie popsuje. Samo zakończenie tej powieści jest na tyle otwarte, że daje ogromne pole do manewru w następnej części.
     Bohaterowie to dla mnie najtrudniejsza część do oceny w przypadku tej pozycji. Choć zostali oni bardzo dobrze tutaj wykreowani, to odniosłam wrażenie, że dopiero się rozkręcali, abyśmy mogli ich poznać w całej okazałości dopiero w następnym tomie. To co tutaj dostaliśmy jakby było dopiero namiastką tego co możemy dostać. Nie mniej jednak sposób w jaki postacie zostały tutaj przedstawieni jest zadowalający.
     Styl autorki bardzo przyjemny w odbiorze. Moim zdaniem każda scena, którą zamieściła w swej powieści bardzo dobrze pasowała do treści, a w samą akcję można bardzo szybko się wkręcić. Wydanie elektroniczne, które mam u siebie na czytniku, zostało również bardzo dobrze dopracowane, dzięki czemu wszystko wyglądało schludnie i nie odbierało przyjemności z czytania.
     Choć podchodziłam do tej powieści jak pies do jeża to nie żałuję, że wreszcie się za nią zabrałam. Podczas lektury "Okrutnej pieśni" spędziłam bardzo mile swój czas i ciężko było mi ją odłożyć, żeby zabrać się za codzienne obowiązki. Jeśli ktoś z Was ma takie same obawy jak ja przed przeczytaniem tej książki to mam nadzieję, że nie również się nie rozczarujecie.
     Moja ocena: 7/10.

niedziela, 19 sierpnia 2018

'Gorzka siedemnastka' (The Edge of Seventeen, 2016) - film










Kiedy najlepsza (i jedyna) przyjaciółka Nadine zaczyna spotykać się z jej starszym bratem, życie cynicznej nastolatki staje się jeszcze bardziej nie do zniesienia.










     Po opisie tego filmu nie spodziewałam się rewelacyjnego kina, a raczej lekkiej komedii, która umili mi czas przy ewentualnych obowiązkach domowych. Jakie było moje zdziwienie, gdy wciągnęłam się w tę produkcję na tyle, że wszystko inne musiało poczekać aż skończę seans.
     Nadine jest specyficzną nastolatką, która ma niewielu znajomych. Gdy jej jedyna przyjaciółka zaczyna spotykać się z jej starszym, znienawidzonym przez nią bratem, życie staje się jeszcze gorsze niż mogła się spodziewać. Choć opis nie brzmi jakoś zachęcająco, gdyż przypuszczałam, że główną bohaterką będzie rozhisteryzowana nastolatka z błahymi problemami, to jednak dostajemy tu coś innego. Przez nagromadzenie różnych wydarzeń w swoim życiu Nadine nie miała łatwo, a choć dla niektórych pozorne wydarzenie, przelało w bohaterce czarę goryczy. Moim zdaniem akcja została ciekawie poprowadzona a czarny humor wylewający się z tej produkcji przypadł mi do gustu. Nie jest to na pewno typowy film o nastolatkach dla nastolatków z jakimi zetknęłam się do tej pory. Nawet osoba w wieku 25+ taka jak ja znajdzie tutaj coś, co może faktycznie zaskoczyć i przyciągnąć jej uwagę.
      Gra aktorska przyzwoita. Najbardziej spodobała mi się postać Pana Brunera, w którą wcielił się Woody Harrelson. Jak dla mnie został on idealnie dobrany do tej roli i zagrał ją rewelacyjnie. W przypadku Hailee Steinfeld jako Nadine, mam niestety trochę mieszane uczucia. Było kilka momentów, w których coś mi zgrzytało i nie pasowało, jednak biorąc pod uwagę całą produkcję, wypadła ona nieźle w tej roli.
     Według mnie jest to film, który wciągnie i należy mu poświęcić całą swoją uwagę a nie jedynie jako tło puszczone do innych czynności. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tą produkcją i jeśli znacie coś w podobnym klimacie to z chęcią się z tym tytułem zapoznam.
     Moja ocena: 7/10.

piątek, 17 sierpnia 2018

"Nefrytowa szpilka" Joanna Miszczuk


Długą drogę musiała przejść Melania, dziewczyna z biednej rodziny, by z córki skromnej szwaczki stać się znanym ekspertem od chińskiej sztuki meblarskiej i właścicielką świetnie prosperującej firmy, sprzedającej antyki. Przeżyła śmierć matki i odrzucenie przez ojca, który nie chciał się przyznać do nieślubnego dziecka, skończyła wymarzone studia, dostała się na staż w prestiżowym domu aukcyjnym w Londynie. Przebolała także utraconą miłość i nadzieję na szczęście u boku ukochanego mężczyzny.
Mijają lata. Melania jest cenioną zamożną kobietą interesu. I samotną, chociaż ma wielu przyjaciół, a o jej ekspertyzy ubiegają się najwięksi kolekcjonerzy na świecie.
Pewnej nocy w jej wrocławskim mieszkaniu dzwoni telefon...
Opis książki





Autor: Joanna Miszczuk
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: społeczna, obyczajowa
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2016
Liczba stron: 304



     Już jakiś czas temu ta książka zaintrygowała mnie na tyle, że trafiła na moją listę do przeczytania. Niestety zawsze wyskakiwało coś innego, co wydawało mi się lepsze na moje aktualne potrzeby. Wreszcie udało mi się dorwać ją w bibliotece i stwierdziłam, że nadszedł najwyższy czas aby ją przeczytać.
     Melania to dziewczyna z biednej rodziny, która musiała dojść swoją ciężką pracą do tego momentu w karierze w którym się znalazła. Niestety jej życie prywatne nie jest usłane różami i musi wreszcie zmierzyć się z demonami przeszłości. Dla osób zainteresowanych sztuką chińską będzie to lektura idealna, jednak co z takimi osobami jak ja, które nie złapały tego bakcyla? Osobiście czuję się tą powieścią trochę rozczarowana, w szczególności, że co do samej treści miałam przeogromne nadzieje. Słyszałam wiele zachwytów nad nią, nawet od osób, które ze sztuką mają niewiele wspólnego. Ja niestety nie potrafiłam docenić tego co tutaj znajdziemy. Akcja według mnie rozkręca się bardzo powoli, nie ma tutaj zaskakujących zwrotów, które utkwiłyby w mojej głowie na dłużej. Wątek romansowy został tutaj delikatnie wpleciony, choć nie zawładnął on moim sercem na tyle abym była w stanie się nim zachwycać.
     Bohaterowie, choć całkiem nieźle skonstruowani nie wywołali we mnie żadnych emocji. Momentami byli wykreowani po prostu poprawnie, aby pociągnąć jakoś akcje, ale tak jakby autorka nie do końca miała na nich w danej sytuacji pomysł. Będąc już kilka dni po lekturze nie potrafię napisać na temat osób występujących na kartach tej powieści czegoś więcej, żadna ciekawostka na ich temat nie przychodzi mi do głowy.
     Styl autorki - początkowo lektura tej pozycji szła mi dość opornie, jednak gdy przyzwyczaiłam się wreszcie do sposobu w jaki została ona napisana, mogłam już bez problemu doczytać do końca. Wydanie papierowe niestety nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle innych pozycji dostępnych na rynku. Oprawa graficzna na pewno znajdzie swoich wielbicieli jak i przeciwników, jednak ja bym nie zwróciła na nią uwagi, gdybym wcześniej nie usłyszała o tym tytule.
     "Nefrytowa szpilka", choć jest nietypową książką, to niestety nie była tym czego spodziewałam. Może miałam zbyt wygórowane oczekiwania wobec niej, zbyt długo zwlekałam z jej lekturą i przez to narosło mi wokół zbyt dużo nadziei. Jak dla mnie, na ten moment, jest to po prostu przeciętna książka o której prawdopodobnie bardzo szybko zapomnę.
     Moja ocena: 5/10.

środa, 15 sierpnia 2018

'Ojciec roku' (Father of the Year, 2018) - film











Dwaj przyjaciele zastanawiają się, czyj ojciec wygrałby bójkę. Sprawy wymykają się spod kontroli, kiedy jeden z nich postanawia to sprawdzić.










     Czasami mam takie momenty, gdy wybieram filmy na "chybił trafił". Tak właśnie było w przypadku produkcji "Ojciec roku". Niestety, jak dla mnie, ten tytuł był całkowicie chybiony... Nie wiem czy powinnam być z siebie dumna czy nie, ale dotrwałam do końca i z czystym sumieniem mogę co nieco napisać na temat tego czegoś.
     Dwaj kumple mają specyficznych ojców. Pewna sytuacja doprowadza ich do rozważań na temat tego, który z ich rodzicielów wygrałby bójkę. Niestety sama fabuła została poprowadzona w mało ciekawy sposób, przez co miałam problem z wciągnięciem się w daną produkcję. Moim zdaniem znajdziemy tutaj typowy humor dla podrzędnych amerykańskich komediowych filmów, które niestety nie trafiają w mój gust. Mam wrażenie, że jest tutaj podobny poziom 'komedii' jak w przypadku "American Pie", które nie trafiło w moje upodobania. Podczas seansu niestety raczej się wymęczyłam aniżeli zrelaksowałam. Nawet dla mnie pozostanie zagadką jak mi się udało wytrwać do końca.
     Gra aktorska też nie jest elementem, który mogłabym jakoś bardzo docenić. Chyba najbardziej naturalnie wypadli aktorzy dalszoplanowi, pojawiający się gdzieś w tle, bez żadnych scen mówionych. Główni bohaterowie może i zostali dobrze obsadzeni, lecz dla mnie poziom tego co tutaj zostało przedstawione nie jest aż tak idealny.
     Film "Ojciec roku" jest dla mnie totalną 'klapą roku'. Jestem pewna, że nigdy więcej nie powrócę do tego tytułu, a jedyne co mogę zrobić to starać się trzymać od tego typu produkcji jak najdalej. Każdy film znajdzie swoich zwolenników, jednakże w tym przypadku nie należę do tej grupy.
     Moja ocena: 2/10.

czwartek, 9 sierpnia 2018

"Trzy i pół sekundy" Amanda Prowse




Grace i Tom Penderford to zgodne i szczęśliwe małżeństwo, które wiedzie sielankowe życie na angielskiego prowincji, wychowując córeczkę Chloe. Mała dziewczynka jest ich oczkiem w głowie. Wkrótce po trzecich urodzinach Chloe świat rodziny legnie w gruzach. Dziecko nagle zapada na sepsę, która na zawsze rozbija szczęśliwą trójkę, odbierając rodzicom ukochany skarb.
Co trzy i pół sekundy podstępna choroba zabija jednego człowieka na świecie.
Stojąc w obliczu niewyobrażalnej tragedii, Grace i Tom muszą nauczyć się radzić sobie z cierpieniem. Obydwoje za wszelką cenę będą starali się ocalić swoje serca i walczyć o wspólną przyszłość.
Opis książki






Autor: Amanda Prowse
Tytuł oryginalny: Three-and-a-Half Heartbeats
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Świerczyńska Edyta
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura zagraniczna
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2015
Rok pierwszego wydania polskiego: 2017
Liczba stron: 312



     Autorkę Amandę Prowse kojarzę z jej powieści "Świąteczne marzenie". Niestety nie była to najlepsza powieść jaką kiedykolwiek przeczytałam, jednak postanowiłam dać kolejną szansę pisarce. Widząc w bibliotece tytuł "Trzy i pół sekundy" miałam nadzieję, że będzie lepiej. Z przykrością muszę przyznać, że również ta powieść nie za bardzo mnie zachwyciła...
     Grace i Tom to szczęśliwe małżeństwo. Ona zarabia pieniądze, on zajmuje się domem, lecz nie stało to im na przeszkodzie żyć w harmonii i zgodzie. Ich świat się sypie gdy ich córeczka Chloe umiera. Przedstawiony został tutaj poruszający temat przechodzenia przez różne etapy żałoby. Momentami współczułam bohaterom, choć nie wszystkie ich zachowania rozumiałam. Niestety podczas lektury odniosłam wrażenie, że wszystko jest przedstawione zbyt chaotycznie a zarazem patetycznie. Jakby fakt, że małżeństwo straciło córkę miało być powodem do dumy, a zamiast okazania pewnego rodzaju współczucia przestawianie ich jako nie wiadomo jakich bohaterów. Również uważam, że całkowicie niepotrzebny był epilog, który jeszcze bardziej zepsuł wydźwięk tej historii.
     Bohaterowie nie zostali niestety jakoś w rewelacyjny sposób wykreowani. Nie potrafiłam wczuć się w ich sytuację, a jedyne co we mnie wzbudzali to współczucie. Styl autorki - początkowo powieść była napisania bardzo topornie, przez co ciężko się było mi się wciągnąć w lekturę. Jak już się przyzwyczaiłam do sposobu w jaki została ona napisana to już prawie się skończyła a zakończenie niestety ogromnie mnie zawiodło.
     Wydanie papierowe jest chyba najlepszym aspektem całej książki, choć i ono ma swoje wady. Niestety są tu klejone strony, lecz o dziwo jak na egzemplarz biblioteczny, akurat ten trzymał się jeszcze całkiem nieźle. Oprawa graficzna może przykuć uwagę i cieszyć oko czytelnika, jednak nie jest to element który sprawi, że moje wrażenia z samej lektury będą aż na tyle lepsze.
     Niestety "Trzy i pół sekundy" nie sprawiło, że polubiłam tę autorkę. Możliwe, że jeszcze kiedyś dam jej kolejną szansę ale na razie nie widnieje ona w moich najbliższych planach. Jestem ciekawa, czy tylko ja mam takie nieudane próby co do twórczości Amandy Prowse.
     Moja ocena: 4/10.

wtorek, 7 sierpnia 2018

'Megamocny' (Megamind, 2010) - film






Wypełniony akcją wysokich lotów i nieprzerwanymi salwami śmiechu "Megamocny" ukazuje świat super bohaterów w nowy, przezabawny sposób. Marzenia super złoczyńcy MegaMocnego spełniają się z chwilą pokonania obrońcy miasta MetroMana, co umożliwia sprawowanie całkowitej kontroli nad MetroCity. Kiedy jednak stworzony zostaje nowy czarny charakter, który sieje chaos, największy zły umysł na świecie oraz jego sprzymierzeniec Minion muszą wkroczyć do akcji i wybawić miasto z pułapki.






     Czasem potrzebuję czegoś co mnie rozluźni, rozbawi i nie będzie wymagało ode mnie całkowitego skupienia, jednocześnie czegoś co nie jest głupiutką komedią, która jedynie wkurzy widza. Zazwyczaj w takich momentach sięgam po animacje. Choć nie jestem ich docelowym odbiorcą mając już prawie trzydzieści lat i tak uwielbiam je oglądać.
     Odwiecznym wrogiem superzłoczyńcy zwanego MegaMocnym jest MetroMan. Walczą oni od wielu lat o dominację nad miastem. W momencie gdy zło zwycięża dobro niebieski geniusz nie wie co ma ze sobą w końcu zrobić. Doprowadza to do wielu kuriozalnych momentów, które mogą wywołać uśmiech na twarzy. Wątek walki dobra ze złem jest dość często wykorzystywany w tego typu produkcjach, jednak w takim wykonaniu nadal mi się nie nudzi. Było wiele przezabawnych sytuacji, dzięki którym widz może docenić to co tutaj się dzieje. Całe szczęście nie było nic przedstawione w zbyt nachalny sposób, nie została z tego tytułu zrobiona moralizatorska propaganda, lecz przyjemna bajka z której jednak każdy coś dla siebie wyniesie.
     Sama realizacja tej produkcji jest bardzo dobra. Polski dubbing idealnie współgra z treścią i postaciami z jakimi przyszło się obsadzie zmierzyć. Błędów nie zauważyłam, lecz podczas seansu raczej skupiłam się na czerpaniu przyjemności aniżeli na wychwytywaniu potyczek osób odpowiedzialnych za realizację.
     "Megamocny" to przyjemna animacja, dzięki której mogłam się zrelaksować. Nie jest to co prawda aż tak dobre jak "Shrek", choć i tak nie uważam aby czas spędzony podczas oglądania był czasem zmarnowanym. Jeśli jeszcze nie widzieliście to zachęcam do nadrobienia.
     Moja ocena: 7/10.

niedziela, 5 sierpnia 2018

"Kirke" Madeline Miller


 
Kirke długo nie wiedziała, kim jest. Urodziła się wśród bogów, lecz była dla nich zbyt mało potężna. Zbyt mało piękna. Zbyt mało okrutna. Wszyscy myśleli, że nie ma żadnej mocy. Lecz kiedy spotkała pierwszego śmiertelnika, stało się jasne, że drzemie w niej siła, która może zagrozić wszystkim bogom. A wtedy zaczęli się bać. 
Kirke musiała zapłacić za ich strach. Odtrącona przez bogów i ludzi, była zmuszona radzić sobie sama. Kolejne próby, przed którymi postawił ją los, przygotowywały ją do tej najważniejszej. Aby chronić to, co kocha, Kirke będzie musiała zebrać wszystkie siły i zdecydować raz na zawsze, czy należy do bogów, z których się urodziła, czy do śmiertelników, których pokochała.

Opis książki






Autor: Madeline Miller
Tytuł oryginalny: Circe
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Korombel Paweł
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: fantasy
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2018
Rok pierwszego wydania polskiego: 2018
Liczba stron: 414



     Uwielbiam mitologię grecką, dlatego też gdy zobaczyłam tę pozycję wiedziałam, że muszę ją kupić i przeczytać. Wiem też, że nie powinno oceniać się książki po okładce ale ta ma przepiękną oprawę graficzną! Gdy już trafiła ona w moje ręce to rzuciłam wszystko inne i zabrałam się za lekturę.
     Sama Kirke nie dorobiła się swojej spektakularnej historii, jest ona bardziej znana z pewnych pobocznych wątków o innych bohaterach. Tutaj poznajemy jej dzieje na przestrzeni wielu lat. Wydawać by się mogło, że nie da się napisać ciekawej treści na podstawie tak mało znaczącej postaci jednak nic bardziej mylnego. Fabuła jest bardzo dobrze poprowadzona i tak ciekawie przedstawiona, że z łatwością możemy zatopić się w tym świecie. Jeśli ktoś mniej więcej kojarzy mitologię to bez problemu odnajdzie się z mnogością bohaterów, będzie w stanie połapać się na temat danych wydarzeń i odpowiednio je przypisać. Będąc po lekturze tej powieści mam ochotę znów powrócić do "Mitologii" Jana Parandowskiego i znów znaleźć się wśród tych postaci.
     Bohaterowie zostali genialnie wykreowani. Na stronach tej powieści możemy doskonale poznać Kirkę, która wraz z upływem czasu rozwija się i z niepozornej dziewczynki staje się silną kobietą. Również pozostałe postacie z którymi miała styczność główna bohaterka zostały przedstawione w taki sposób, że niełatwo będzie o nich zapomnieć.
     Styl autorki - niesamowity! W tak lekki i plastyczny sposób pociągnęła historię, że ciężko było mi się oderwać od lektury. Madeline Miller potrafi zafascynować swoim sposobem pisania, dzięki czemu nie raz powrócę do jej twórczości. Wydanie papierowe jest przepiękne i solidnie zrobione. Choć nie przepadam za obwolutami, tak tutaj moim zdaniem dodała ona uroku całej pozycji. Również środek został na tyle dobrze zrobiony, że nie mam się do czego przyczepić.
     Jestem zafascynowana tą książką i pozostanie ona na długo na mojej półce. Gorąco polecam jeśli jeszcze jej nie przeczytaliście. Zdaje sobie sprawę, że nie wszystkim przypadnie do gustu ale może jednak zakochacie się w niej tak jak ja :).
     Moja ocena: 9/10.

piątek, 3 sierpnia 2018

'Zacznijmy od nowa' (Begin Again, 2013) - film





Ona – Gretta (Knightley), początkująca piosenkarka i kompozytorka, znalazła się w Nowym Jorku, bo towarzyszy swemu chłopakowi (Levine) – wziętemu muzykowi, negocjującemu kontrakt życia. Są piękni, szczęśliwi, bogaci, świat zdaje się leżeć u ich stóp! On (Ruffalo), mieszkający od lat na Manhattanie producent muzyczny, powoli traci kontakt z rzeczywistością… Rozstał się z żoną (Keener), jego kontakt z dorastającą córką (Steinfeld) słabnie, a do tego właśnie wyrzucono go z pracy. Wizyta w małej knajpie, w której występuje Gretta, na zawsze odmieni życie tych dwojga… 





     Tytuł filmu "Zacznijmy od nowa" kołatał mi się w głowie już od jakiegoś czasu. Jako, że gra w nim Keira Knightley postanowiłam w końcu dać mu szansę i mając wolną chwilę obejrzeć. Chyba moje wyobrażenie na temat tej produkcji było zbyt duże i miałam zbyt wysokie oczekiwania, choć i tak uważam ją za całkiem udaną.
     Młoda Gretta żyje w cieniu swojego chłopaka Dave'a. Oboje są związani z muzyką jednak to on, jak dotąd, osiąga większe sukcesu niż jego partnerka. Życie bohaterki zmienia się pod wpływem jednej niepozornej chwili. Gretta daje krótki występ w podrzędnej knajpce, gdzie wyhaczył ją znany producent muzyczny. Historia dla mnie dość nietypowa, nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak pociągniętą akcją. I nie chodzi mi tu o sam opis który tutaj przedstawiłam, lecz samo jej rozwinięcie. Wbrew pozorom nie ma tutaj dużo wątków romansowych, które mogłyby zniszczyć całą przyjemność oglądania. Muzyka, która jest tutaj dość znacznym elementem, została wpleciona w przystępny sposób i większość utworów przypadła mi do gustu. Nie jestem znawcą pod tym względem jednak były one przyjemne dla mojego ucha :).
     Gra aktorska całkiem przyzwoita, jednak o dziwo najmniej pasował mi Adam Levine w swojej roli. Spodziewać by się mogło, że nie ma on problemu z występowaniem przed kamerą czy publicznością, jednak niektóre sceny w których występował były dla mnie bardzo nienaturalne. W szczególności te w których dochodziło do "zbliżeń" między nim a Keirą.
     Biorąc pod uwagę ogół całkiem to przyjemnie mi się oglądało ten film. Nie wiem czy powrócę do niego po raz kolejny, jednak nie żałuję, że wreszcie go zobaczyłam. Moim zdaniem jest to produkcja idealna na weekend, w szczególności na te aktualnie panujące upały.
     Moja ocena: 7/10.

środa, 1 sierpnia 2018

"Dzień, który zmienił wszystko" Catherine Ryan Hyde

Nathan McCane i jego żona wiodą dość komfortowe, ale również nudne i pozbawione radości życie, w którym od dawna już nie ma miejsca na prawdziwą bliskość. Gdy pewnego ranka mężczyzna znajduje w lesie porzucone niemowlę, ma nadzieję, że oto los się do niego uśmiechnął, zsyłając mu syna, o którym marzył... Jednak prawo do opieki nad chłopcem uzyskuje jego babcia. Nathan prosi ją o jedno - o to, by któregoś dnia przyprowadziła do niego dziecko i wyjawiła mu, kto je ocalił.
Piętnaście lat później owdowiały Nathan znajduje porzuconego chłopca raz jeszcze - tym razem na własnym progu. Nat, bo tak go ochrzczono, wyrósł na zbuntowanego i niedostępnego nastolatka i jego babka nie jest w stanie dłużej go znosić. Nathan zgadza się przejąć opiekę nad młodzieńcem, wiedząc, że czeka go ciężka walka o miłość i zaufanie. Nat boi się porzucenia a starszy mężczyzna zrobi wszystko, by udowodnić chłopakowi, że nigdy, ale to przenigdy nie usunie go ze swojego życia. Nawet jeśli przyjdzie mu się zmierzyć z demonami przeszłości.
Opis książki




Autor: Catherine Ryan Hyde
Tytuł oryginalny: When I Found You
Język oryginalny: angielski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: społeczna, obyczajowa
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2009
Rok pierwszego wydania polskiego: 2014
Liczba stron: 416



     Książka pt. "Dzień, który zmienił wszystko" nie była zbytnio głośno promowana. Osobiście ja natknęłam się na nią dopiero w bibliotece. Jako, że staram się teraz coraz częściej dawać szansę nieznanym mi autorom postanowiłam przeczytać akurat tę powieść. Całe szczęście się nie zawiodłam.
     Nathan podczas jednego z polowań ze swoim psem znajduje w lesie porzuconego niemowlaka. Niestety nie dane mu było zająć się nim od jego pierwszych dni, choć sam bardzo pragnął mieć syna. Po latach losy tej dwójki znów się splatają i pomimo, że wreszcie mogą żyć prawie jak rodzina aktualna sytuacja na to nie pozwala. Sam opis nie oddaje w pełni mnogości tego co tutaj znajdziemy. Czytając tę historię wkręciłam się już od pierwszych stron nie mogąc się od niej oderwać. Choć akcja nie pędzi zatrważająco szybko to znalazłam tu wiele sytuacji, które chwyciły mnie za serce, nie pozwalając mi przestać o niej myśleć. Pozycja ma ponad czterysta stron, a ja nie mogłam skończyć jej czytać dopóki nie dowiem się jak wszystko się dalej potoczy. Jeśli poszukujecie czegoś co Was jednocześnie wzruszy a jednocześnie da wiele do myślenia i tak łatwo nie ulegnie zapomnieniu to jest to książka idealna.
     Bohaterowie zostali bardzo dobrze wykreowani. Pomimo, że główni bohaterowie, Nathan i Nat, nazywają się tak samo, a jedyne co ich na pierwszy rzut rozróżnia to forma imienia jaką używają, nie sposób ich pomylić. Każdy z nich miał w sobie coś, dzięki czemu w każdej scenie od razu wiadomo było o którym mowa. Niestety postacie drugoplanowe były momentami niedopracowane i potraktowane trochę po macoszemu. Podczas lektury czegoś brakowało mi u babci Nata, która jednak odegrała ważną rolę w jego życiu.
     Styl autorki bardzo lekki i przyjazny w odbiorze, dzięki czemu mogłam się bez problemu wgryźć w tę historię. Pisarka w bardzo płynny sposób przechodziła z jednego momentu do drugiego i choć historię poznajemy naprzemiennie z dwóch perspektyw nie miałam problemu z przestawieniem się na daną postać. Wydanie papierowe, które miałam w swoich rękach, ma zasadniczo tylko jedną wadę - klejone strony. W przypadku egzemplarzy z biblioteki nie potrafię docenić tego aspektu.
     Moim zdaniem o tej książce jest stanowczo za cicho. Historia przestawiona na kartach tej powieści jest wzruszająca, ale nie ma tutaj jednak miejsca na żadną tandetność. Nie żałuję, że sięgnęłam po tę pozycję, bardzo miło spędziłam swój czas podczas lektury. Gdy tylko zobaczę inne tytuły tej autorki z chęcią się z nimi zaznajomię.
     Moja ocena: 7/10.
Related Posts with Thumbnails