środa, 1 sierpnia 2018

"Dzień, który zmienił wszystko" Catherine Ryan Hyde

Nathan McCane i jego żona wiodą dość komfortowe, ale również nudne i pozbawione radości życie, w którym od dawna już nie ma miejsca na prawdziwą bliskość. Gdy pewnego ranka mężczyzna znajduje w lesie porzucone niemowlę, ma nadzieję, że oto los się do niego uśmiechnął, zsyłając mu syna, o którym marzył... Jednak prawo do opieki nad chłopcem uzyskuje jego babcia. Nathan prosi ją o jedno - o to, by któregoś dnia przyprowadziła do niego dziecko i wyjawiła mu, kto je ocalił.
Piętnaście lat później owdowiały Nathan znajduje porzuconego chłopca raz jeszcze - tym razem na własnym progu. Nat, bo tak go ochrzczono, wyrósł na zbuntowanego i niedostępnego nastolatka i jego babka nie jest w stanie dłużej go znosić. Nathan zgadza się przejąć opiekę nad młodzieńcem, wiedząc, że czeka go ciężka walka o miłość i zaufanie. Nat boi się porzucenia a starszy mężczyzna zrobi wszystko, by udowodnić chłopakowi, że nigdy, ale to przenigdy nie usunie go ze swojego życia. Nawet jeśli przyjdzie mu się zmierzyć z demonami przeszłości.
Opis książki




Autor: Catherine Ryan Hyde
Tytuł oryginalny: When I Found You
Język oryginalny: angielski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: społeczna, obyczajowa
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2009
Rok pierwszego wydania polskiego: 2014
Liczba stron: 416



     Książka pt. "Dzień, który zmienił wszystko" nie była zbytnio głośno promowana. Osobiście ja natknęłam się na nią dopiero w bibliotece. Jako, że staram się teraz coraz częściej dawać szansę nieznanym mi autorom postanowiłam przeczytać akurat tę powieść. Całe szczęście się nie zawiodłam.
     Nathan podczas jednego z polowań ze swoim psem znajduje w lesie porzuconego niemowlaka. Niestety nie dane mu było zająć się nim od jego pierwszych dni, choć sam bardzo pragnął mieć syna. Po latach losy tej dwójki znów się splatają i pomimo, że wreszcie mogą żyć prawie jak rodzina aktualna sytuacja na to nie pozwala. Sam opis nie oddaje w pełni mnogości tego co tutaj znajdziemy. Czytając tę historię wkręciłam się już od pierwszych stron nie mogąc się od niej oderwać. Choć akcja nie pędzi zatrważająco szybko to znalazłam tu wiele sytuacji, które chwyciły mnie za serce, nie pozwalając mi przestać o niej myśleć. Pozycja ma ponad czterysta stron, a ja nie mogłam skończyć jej czytać dopóki nie dowiem się jak wszystko się dalej potoczy. Jeśli poszukujecie czegoś co Was jednocześnie wzruszy a jednocześnie da wiele do myślenia i tak łatwo nie ulegnie zapomnieniu to jest to książka idealna.
     Bohaterowie zostali bardzo dobrze wykreowani. Pomimo, że główni bohaterowie, Nathan i Nat, nazywają się tak samo, a jedyne co ich na pierwszy rzut rozróżnia to forma imienia jaką używają, nie sposób ich pomylić. Każdy z nich miał w sobie coś, dzięki czemu w każdej scenie od razu wiadomo było o którym mowa. Niestety postacie drugoplanowe były momentami niedopracowane i potraktowane trochę po macoszemu. Podczas lektury czegoś brakowało mi u babci Nata, która jednak odegrała ważną rolę w jego życiu.
     Styl autorki bardzo lekki i przyjazny w odbiorze, dzięki czemu mogłam się bez problemu wgryźć w tę historię. Pisarka w bardzo płynny sposób przechodziła z jednego momentu do drugiego i choć historię poznajemy naprzemiennie z dwóch perspektyw nie miałam problemu z przestawieniem się na daną postać. Wydanie papierowe, które miałam w swoich rękach, ma zasadniczo tylko jedną wadę - klejone strony. W przypadku egzemplarzy z biblioteki nie potrafię docenić tego aspektu.
     Moim zdaniem o tej książce jest stanowczo za cicho. Historia przestawiona na kartach tej powieści jest wzruszająca, ale nie ma tutaj jednak miejsca na żadną tandetność. Nie żałuję, że sięgnęłam po tę pozycję, bardzo miło spędziłam swój czas podczas lektury. Gdy tylko zobaczę inne tytuły tej autorki z chęcią się z nimi zaznajomię.
     Moja ocena: 7/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts with Thumbnails