wtorek, 30 kwietnia 2013

'Grease' (1978) - film



Jeden z najpopularniejszych musicali na ekranach kin. Danny, lider grupy T-Birds spędza romantyczne wakacje w towarzystwie Sandy, która mieszka w Australii. Przysięgają sobie miłość i rozstają, ona ma wyjechać. Zupełnie niespodziewanie zostaje w USA. Spotykają się ponownie w szkole - Rydell High. Jednak Sandy, dobrze ułożona panienka, nie pasuje do wizerunku Danny'ego w szkole. Sandy próbuje zostać jedną z Pink Ladies i znowu być dziewczyną Zuko.





     Czy jest jeszcze osoba, która nie oglądała tego kultowego musicalu "Grease" z Johnem Travoltą? Osobiście nie znam, chyba, że ludziom aż wstyd się przyznać, że tej produkcji jeszcze nie mieli okazji obejrzeć. 
     Ciężko jest mi ocenić film, który większość osób już widziało. Nawet kilkakrotnie, tak jak w moim przypadku. Moim zdaniem bardzo dobrze się postarali podczas kręcenia tej produkcji. Jednak wszystkie inne opisy i stwierdzenia będą po prostu stwierdzaniem oczywistej rzeczywistości. Po co rozpisywać się o sprawach, które wiele razy zostały napisane oraz powiedziane? Ten film jest po prostu bardzo dobrym Musicalem, który powinien być na liście filmów, które trzeba koniecznie obejrzeć :)! Nawet jeśli się nie lubi tego gatunku filmowego to nie można przejść obojętnie obok tak dobrego kina. Jedyną rzeczą, która mi się zupełnie nie podobała to była może niecała ostatnia minuta filmu. Osobiście uważam, że mogła ona zniszczyć z trudem kręcony film. A cóż to takiego? Jeśli ktoś nie pamięta to przypomnę - jest to scena podczas której "wzlatuje auto" z Sandy i Danny'm w środku, którzy mają przylepiony do twarzy durny uśmiech. Takie idiotyczne sceny doprowadzają mą osobę do szału i doprowadzają do nerwobóli ;). 
     Jeśli się znajdą jeszcze takie osoby, które nie widziały tego filmu to muszą jak najszybciej nadrobić. Ze swojej strony, jako osoby, która niezbyt lubi musicale, mogę z czystym sumieniem gorąco go polecić :). 
     Moja ocena: 8/10

piątek, 26 kwietnia 2013

"Karuzela uczuć" Jodi Picoult


    Przez osiemnaście lat rodziny Harte'ów i Goldów mieszkały po sąsiedzku, dzieląc ze sobą wszystkie radości i smutki życia. Ich dzieci były nierozłączne od kołyski; Chris i Emily wychowywali się razem, a więź między nimi stawała się coraz silniejsza. Może nawet zbyt silna... 
     Kiedy nocną cieszę w obu domach rozdarł dzwonek telefonu, nikt nie mógł pojąć straszliwej prawdy. Emily zmarła od kuli rewolwerowej, a ranny w głowę Chris trafił do szpitala. Czy było to samobójstwo, czy morderstwo, ma zdecydować sąd, ale nic nie przywróci dawnej przyjaźni między rodzicami obojga nastolatków. 
     Na postawie książki powstał w 2002roku film telewizyjny (polski tytuł: "W imię miłości"). 


Tył książki




Autor: Jodi Picoult
Tytuł oryginalny: The Pact
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Bieńkowska Anna
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura współczesna zagraniczna
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 1998
Rok pierwszego wydania polskiego: 2000
Liczba stron: 512



     To już moja druga książka po "Bez mojej zgody" autorki Jodi Picoult. Książka "Karuzela uczuć" jest również wydana pod tytułem "W imię miłości". Tytuł zależy od tego, kto zabrał się za tłumaczenie :). Spodziewałam się, że również i ta książka mną wstrząśnie i zrobi na mnie ogromne wrażenie. Jednak chyba trochę zbyt dużo oczekiwałam od tej pozycji... 
     Książka opowiada historię dwóch rodzin. Ukazuje rozwijającą się przyjaźń, miłość między nimi, ich dziećmi. Ponadto pokazuje to jak jedno zdarzenie w ich życiu może spowodować wiele skrajnych emocji oraz doprowadzić do rozpadu wieloletniej przyjaźni między bardzo dobrze znającymi się rodzinami, mieszkającymi po sąsiedzku. Historia jest dość ciekawie przedstawiona. Autorka stopniowo odsłania nam przebieg wydarzeń z aktualnie dziejącego się procesu. Przeplatane są one wydarzeniami z historią życia rodzin, rozwijającą się przyjaźń, która przeradza się w miłość, począwszy od dnia narodzin Chrisa i Emily, które pozwalają nam zrozumieć zachowanie bohaterów. 
     Dla niektórych osób całość może wydać się błaha - jednak sposób w jaki przedstawia nam całość autorka wciąga. Sądzę, że ma ona talent do stworzenia ciekawej fabuły tak na prawdę z niczego. Jest jednak jeden jakby mały minus. Zakończenie nie było aż tak wstrząsające jak bym się spodziewała. Przeczytałam książkę "Bez mojej zgody" i tam po prostu po przeczytaniu ostatnich stron zbierałam szczękę z podłogi. Tutaj czegoś takiego mi się nie przytrafiło. Nie zmienia to faktu, że książka przypadła mi do gustu.
     Bohaterowie powieści dość wyraziści, o każdym można by powiedzieć kilka słów, i nie byłyby to wyrażenia typu "to ktoś taki, sensowny, był w tej powieści?". Niektórzy wkurzali dość mocno, inni mniej a jeszcze innych nawet polubiłam. I do tej trzeciej grupy zaliczyłabym głównego bohatera Chrisa Harte oraz ojca Emily, Michaela Golda. Wpływali oni na mnie jakoś pozytywnie ;). Natomiast postać Emily, jej charakter, sposób myślenia doprowadzały mnie trochę do wkurzenia. Jakoś tej nastoletniej dziewczyny nie potrafiłam do końca zrozumieć... Natomiast z drugiej strony można zaliczyć na plus fakt, że zapewne ją zapamiętam, gdyż nie była nijaka w całej powieści :). 
     Wydanie które wpadło w moje łapki było przyjemne. Kartki nie były zbyt białe ani 'brudne' co by mogło przeszkadzać w czytaniu. Również czcionka nie była zbyt mała ani zbyt duża, dzięki czemu nie utrudniała ona zatopieniu się w lekturze. Jedyną dziwną rzeczą był dla mnie występujący w tej pozycji podział na części. O tyle co trzecia - ostatnia - część pt. "Prawda" była sensowna to dwie pierwsze jakoś nie wiem co by miały swoją treścią przedstawiać. Ciekawa treść była w nich zawarta jednak jakoś sam fakt podzielenie jej na części i nadanie im dziwnych, nie pasujących do przedstawianego w nich tematu, tytułów mnie zaczęła zastanawiać... 
     Pomimo lekkiego rozczarowania i tak z chęcią sięgnę po inne powieści Jodi Picoult. Jej książki dają trochę do myślenia oraz ich czytanie są wyśmienitą formą relaksu.
     Moja ocena: 7/10.

PS. Żeby rozwiać wątpliwości odnoście tytułu "W imię miłości". Informację o tym wzięłam z dwóch portali:
- Lubimy czytać,
- Biblionetka
Ten tytuł wziął się od tłumaczki nazywającej się Alicja Skarbińska-Zielińska. Ja natomiast czytałam w przekładzie Pani Anny Bieńkowskiej i u niej tytuł tej książki nosi "Karuzela uczuć". 
     Rzeczywiście jest również książka "W imię miłości" tej autorki o innej fabule. I chodzi o tą książkę: KLIK. Tak więc są to dwie teoretycznie różne książki jednak może tak się zdarzyć, że mają ten sam tytuł. Więc nie popełniłam błędu tylko samo wydawnictwo coś namotało  :).

niedziela, 21 kwietnia 2013

'Była sobie dziewczyna' (An Education, 2009) - film




Młoda, inteligentna dziewczyna dorasta w Londynie w latach sześćdziesiątych.  Jej rodzina bardzo chce, by studiowała na Oksfordzie. Tymczasem ona wdaje się w szalony romans z poznanym w niezwykłych okolicznościach  mężczyzną, który obiecuje, że nauczy ją życia i miłości... Te niepowtarzalne lekcje będą się odbywały w luksusowych salach balowych i dyskotekach, zadymionych kafejkach Londynu i  pod dachami dekadenckiego Paryża.






      Za tą produkcję zabierałam się dość długo. I można by powiedzieć, że dość długo ją oglądałam. Film zaklasyfikowany na portalu jako dramat. Dla mnie dramatem było oglądanie tejże produkcji...
     Fabuła filmu dość cienka. Jak dla mnie mało się w tym filmie działo. Nie potrafiłam skupić się na oglądaniu, miałam wrażenie, że w kółko dzieje się to samo. Akcji jako takiej w tym filmie nie znajdziemy. Osobiście oglądałam go na raty bo jakoś nie miałam ochoty zasypiać wiedząc, że mam trochę rzeczy i tak do robienia. Miałam nadzieję odpocząć trochę podczas oglądania, jednak osiągnęłam zupełnie odwrotny efekt do zamierzonego. 
     Z grą aktorską głównych bohaterów można by się spierać. Mi za bardzo umiejętności głównej bohaterki nie przypadły do gustu. Miałam wrażenie, że gra trochę jakby opornie. Jedynie aktor grający jej wybranka jakoś ratował sytuację. Ale też za bardzo nie podnosi to oceny filmu. Muzyka, jak i sceneria w miarę dobrze dobrana, jako jedyne w tym filmie można ocenić pozytywnie. Jednak dla mnie to dużo za mało, żeby mieć dobrą opinię o całej produkcji.
     Nie wiem co mam jeszcze napisać o tym filmie. Mnie strasznie on zmęczył, nie spodobał mi się w ogóle. Jeśli miał on jakiekolwiek przesłanie to ja go nie zauważyłam. Dla mnie jest to kolejna produkcja dla zbicia pieniędzy i rozczarowania widza. Jedyne słowa jakimi mam ochotę podsumować cały ten stwór to "był sobie film, który należy omijać".
     Moja ocena: 3/10.

piątek, 19 kwietnia 2013

"Złodziej tożsamości" Erica Spindler





Mary Catherine Riggio przeżywa fatalny okres. Jej narzeczony ginie w tajemniczych okolicznościach tuż po uroczystym przyjęciu zaręczynowym. Wkrótce zostaje zabity także jej kuzyn Tommy. Policja znajduje zwłoki młodego informatyka, któremu ktoś skręcił kark i prawdopodobnie zabrał komputer. Lista ofiar pozbawionego skrupułów mordercy wydłuża się, a śledztwo wciąż tkwi w miejscu. Komisarz Kitt Lundgren oraz jej partnerka Mary Catherine Riggio z Wydziału Zabójstw w pościgu za bezwzględnym psychopatą wkraczają do świata wirtualnej rzeczywistości. Tu nigdy nie wiadomo, kto jest kim i kogo właśnie obserwuje. 
Tył książki





Autor: Erica Spindler
Tytuł oryginalny: Breakneck
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Madejski Radosław
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2008
Rok pierwszego wydania polskiego: 2010
Liczba stron: 456



     "Złodziej tożsamości" to już druga, po "Krwawym winie" przeczytana przeze mnie powieść tej autorki. Spodziewałam się dobrze skonstruowanego kryminału. I nie zawiodłam się. Zarówno ta, jak i poprzednia książka pani E. Spindler przypadła mi do gustu. 
     Główna bohaterka Mary traci swojego ukochanego narzeczonego Dana oraz lubianego kuzyna. Prawdopodobieństwo, że zabił ich ten sam mężczyzna jest wysokie. Dochodzą jeszcze kolejne zbrodnie, wykonane w podobny sposób. Mary Catherine Riggio wraz ze swoją partnerką, komisarz Kitt Lundgren, próbują odnaleźć sprawcę. Jednak same mogą być w niebezpieczeństwie... Dla mnie fabuła tej książki jest bardzo dobra. Autorka powieści stopniowo buduje napięcie wprowadzając nas we wszystkie zbrodnie nie od razu a odpowiednio dawkując emocje. Mi się osobiście nie udało zgadnąć kto za tym wszystkim stoi. Może bardziej wytrawnym osobom, które przeczytały więcej kryminałów w życiu ode mnie by się udało ale ja byłam zaskoczona. Dla mnie w tym przypadku jest to ogromny plus. Wszyscy bohaterowie dobrze nakreśleni, każdy z nich ma swój charakter. Każda osoba przedstawiona w powieści coś do niej wnosi. Całe szczęście nie było żadnych postaci, które występowały tutaj bez żadnego celu. 
     Styl autorki przyjazny dla czytelnika. Język jakim jest pisana owa powieść pozwala w bardzo krótkim czasie pochłonąć tą książkę. Mi się udało w niecałe półtora dnia przeczytać tą pozycję prowadząc 'normalne' życie (czyt. gotowanie, spanie, itp.). Również na plus można by powiedzieć, że są stosunkowo krótkie rozdziały. Jeśli ktoś musi przerwać z jakichś powodów czytanie bardzo łatwo można w takim przypadku odnaleźć miejsce w którym się skończyło. Mnie jednak pochłonęła ta pozycja na tyle mocno, że jedyne przerwy jakie sobie robiłam podczas czytania to właśnie podstawowe czynności typu jedzenie, sen czy zajęcia na uczelni. Jednak nawet podczas tych czynności byłam myślami razem z bohaterami (całe szczęście nie miałam żadnego zaliczenia gdy czytałam tą książkę ;)). 
     Były jednak elementy, które raziły moje oczy. W tym wydaniu roiło się wręcz od literówek. Co prawda łatwo można się było domyślić o jaki wyraz chodzi, nie zmienia to faktu, że w książce, która jest wydawana dużym nakładem (nie jestem pewna czy nie jest mowa nawet o kilku milionowym), takie rzeczy są dla mnie wręcz niedopuszczalne. Wydawnictwu poleciłabym zmianę osoby, która jest odpowiedzialna za korektę tych pozycji, które są przez nich wydawane i sprzedawane. 
     Pomimo tych błędów książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Jestem pewna, że przy następnych wizytach w bibliotece będę brała książki Pani E. Spindler i zaczytywała się w nie z wielką przyjemnością. Z czystym sercem mogę polecić tą pozycję każdemu.
     Moja ocena: 8/10.

niedziela, 14 kwietnia 2013

'Moja dziewczyna' (My girl, 1991) - film



Jedenastoletnia Vada Sultenfuss mieszka z owdowiałym ojcem i schorowaną babcią-staruszką. Pan Sultenfuss, właściciel zakładu pogrzebowego zatrudnia nową pracownicę - Shelly DeVoto. Zadaniem tej nieco zwariowanej kobiety jest robienie makijażu nieboszczykom. Samotny i zgorzkniały mężczyzna szybko zakochuje się w Shelly. Córka postanawia zapobiec ewentualnemu małżeństwu taty, gdyż jest o niego zazdrosna. W realizacji planu pomaga jej najlepszy przyjaciel Thomas, z którym Vada spędza wiele czasu.







     Kolejny film obejrzany w tv. Czyli robienie tego czego nie powinnam - zamiast się uczyć spędzam czas nad oglądaniem filmów :). Jest to film, który oglądałam już za czasów dzieciństwa. I gdy tylko mam go okazję obejrzeć w tv robię to. 
     Ciężko jest mi ocenić film, który tyle razy się widziało. Nie tylko jako kilkuletnie dziecko, nastolatka ale również już jako dwudziestokilkulatka. Za każdym razem odbiór filmu jest trochę odmienny, inne elementy fabuły się dostrzega, na co innego zwraca się uwagę. Nie zmienia to faktu, że mam bardzo pozytywne odczucia co do tej produkcji. Ukazuję siłę przyjaźni, miłości. Daje wbrew pozorom do myślenia i małym i dorosłym osobnikom :). 
     Film, który z czystym sercem można polecić do obejrzenia nie tylko całej rodzinie ale też można samemu dla poprawienia humoru oraz uzmysłowienia sobie niektórych elementów, które są ważne w naszym życiu. Ja będę zapewne do tej produkcji powracać, przy każdej okazji jak będzie leciała w TV wynajdę sobie chwilę żeby znów ją zobaczyć. Polecam :).
     Moja ocena: 9/10.

sobota, 13 kwietnia 2013

"Kasia Bosacka cudnie chudnie. Żegnaj pulpecie" Katarzyna Bosacka



Znana dziennikarka, prowadząca program „Wiem, co jem i wiem, co kupuję” w stacji TVN Style, pewnego dnia postanowiła cudnie schudnąć. O swojej walce z nadprogramowymi kilogramami systematycznie opowiadała w programie „Dzień Dobry TVN”. Pożegnanie z pulpetem nie przyszło łatwo. Kasia musiała się nieźle namęczyć, by osiągnąć upragnioną wagę. Jak jej się to udało? Poprzez zdrowe, mądre odchudzanie, dietę opartą na ogólnodostepnych i tanich produktach oraz rozsądne ćwiczenia. Jeśli należysz do osób, którym kilogramy wymknęły się spod kontroli, dzięki książce „Żegnaj, pulpecie” dowiesz się, jak się ich skutecznie pozbyć.
Tył książki




Autor: Katarzyna Bosacka 
Język oryginalny: polski
Kategoria: Hobby
Gatunek: hobby
Forma: poradnik
Rok pierwszego wydania: 2013
Liczba stron: 128 


     Książka autorstwa Katarzyny Bosackiej, znanej głównie z prowadzonego programu "Wiem, co jem" nadawanego na TVN Style.Teraz wzięła się za pisanie książek. Ta dotyczy odchudzania. Jako, że wreszcie! idzie wiosna trzeba się wziąć za siebie. Osobiście jestem niedoświadczona w tym kierunku i chciałam pogłębić swoją wiedzę na ten temat.
     Katarzyna Bosacka w prosty sposób porusza każdy sposób odchudzania. Znajdziemy w tej pozycji różne praktyczne rady, czego powinniśmy się wystrzegać czy też na co zwracać uwagę podczas odchudzania. Dla mnie, jako osoby dopiero zaczynającej przygodę z odchudzaniem, ta książka ma wiele przydatnych informacji. Zapewne dla osób, które już więcej wiedzą na temat odchudzania, które przeczytały wiele artykułów czy też innych książek na ten temat ta książka może nie wnieść nic nowego. W tej książce bardzo podobały mi się jasno opisane zasady, praktyczne porady na co zwracać uwagę podczas wyboru produktów, które zamierzamy jeść na diecie. Jest również cały rozdział poświęcony przepisom dań, jakie mogą sobie sporządzać osoby na diecie. Szukając w internecie nie zawsze trafi się na takie które na pewną są rzeczywiście przeznaczone dla osób chcących zrzucić parę kilogramów a tutaj są jak znalazł. Od prostych po bardziej wyrafinowane dania. 
     Jeżeli ktoś lubi oglądać program "Wiem, co jem i wiem, co kupuję" oraz sposób w jaki prowadzony jest program spodoba się również styl autorki. Książka jest pisana dość specyficznym stylem. Mi się on jak najbardziej podobał. W sposób jasny oraz śmieszny przedstawiona jest kwintesencja tego co autorka zamierzała nam przekazać. Z tej pozycji zamierzam zapamiętać jak najwięcej. A jeśli będę miała jakieś obawy to zapewne do niej będę wracać. Książka podzielona na kilkanaście rozdziałów. Każdy z nich poświęcony jest konkretnej tematyce. Nie ma tutaj porozrzucanej treści po całej książce tylko wiadomo, co w którym rozdziale się znajduje. Jest to bardzo pomocne w przypadku jeśli będzie chciało się znaleźć konkretną informację na dany temat. 
     Wydanie książki, którą zakupiłam notabene w Biedronce, bardzo przyjazne dla oka. Pomimo dużej ilości obrazków w tej pozycji wszystko zostało tutaj dobrze rozmieszczone, nic nie jest nachalne bądź też rażące w oczy. Nie było w niej błędów ortograficznych czy stylistycznych. Mam nadzieję, że błędów merytorycznych też nie, bo zamierzam zastosować większość rad Pani Bosackiej umieszczonych w tej książce. Jedyne co mi przeszkadzało w tej pozycji to format w jakim została wydana oraz fakt, że przy przewracaniu stron miałam wrażenie, że słyszę jakby 'skrzeczący' klej. Mam nadzieję, że nie rozpadnie się ta książka szybko, bo zamierzam do niej czasami jeszcze zaglądać. 
     Książka jest idealna dla laików, osób zamierzających dopiero wziąć się za siebie i zacząć gubić zbędne kilogramy. Obawiam się, że dla weteranów zdrowego odżywiania nie będzie tu zbyt wiele rad, których by już nie wiedzieli i nie stosowali w swojej codziennej diecie.
     Moja ocena: 9/10

piątek, 12 kwietnia 2013

'Zakonnica w przebraniu' (Sister Act, 1992) - film



Trzeciorzędna barowa piosenkarka Deloris Van Cartier jest przypadkowym świadkiem morderstwa dokonanego przez jej kochanka-gangstera. Niegodziwiec wyznacza nagrodę za głowę swej "ukochanej" więc Deloris musi zniknąć. Dzięki pomocy policji znajduje schronienie w... klasztorze! Od tej pory Deloris - rozrywkowa kobieta, musi nauczyć się żyć wśród zakonnic, co powoduje wiele zabawnych sytuacji. Przemiła komedia dla całej rodziny 
 






     Czy jest ktokolwiek kto nie oglądał, albo chociażby nie słyszał o komedii z odtwórczynią głównej roli, Whoopi Goldberg, "Zakonnica w przebraniu"? Film dość stary (przynajmniej dla mnie, ja osobiście miałam tylko dwa lata gdy ten film miał światową premierę) ale... bardzo dobry. 
     Deloris jest świadkiem zabójstwa. Policja, w ramach ochrony świadków postanawia ją umieścić w klasztorze. No i zaczyna się tak zwana jazda :). Bardzo miło mi się oglądało ten film. Fabuła co prawda nie jest aż tak bardzo powalająca jednak jest to rzeczywiście dobrze zrobiona komedia. Wiele razy sama się uśmiechałam do telewizora. Wiele wesołych sytuacji czy też dialogów stwarzających bardzo przyjazną i radosną całość. Rzeczywiście można rzec, że jest to komedia odpowiednia dla całej rodziny. Brak tu wulgaryzmu, niestosownych wyrażeń, których raczej chcielibyśmy unikać przy małych dzieciach. Nawet reklamy w tv nie były takie straszne podczas oglądania (co prawda leciał na programie "Tv puls" a nie Polsacie czy innym TVNie gdzie reklamy są wiecznością). 
     Obsada aktorska bardzo dobrze dobrana do koncepcji filmu. Dla mnie każdy z aktorów był idealnie dopasowany do swojej roli. Nic nie zgrzytało doprowadzając do szału odbiorcę filmu :). Muzyka bardzo dobra, wszystkie w odpowiednim czasie, budujące odpowiednie napięcie. Jedyne co mi się nie podobało do końca to wykorzystanie wizerunku papieża. Nie wiem dokładnie czy rzeczywiście papież grał w tym filmie czy po prostu kogoś podstawili. Wiem, że nie powinnam się czepiać skoro w filmie tyle przebranych osób za zakonnice ale jednak to mi zgrzytało. Może jestem po prostu dziwna?
     Najkrótszym stwierdzeniem jakim można by podsumować ten film jest "stary ale jary". Mam nadzieję, że nikt za to się nie obrazi :). 
     Moja ocena: 8/10

czwartek, 11 kwietnia 2013

"Dziękuję za wspomnienia" Cecelia Ahern


Ona - Joyce, agentka nieruchomości z Dublina, straciła właśnie nienarodzone dziecko i odeszła od męża. Nagle zaczyna śnić o miejscach, w których nie była, i o ludziach, których nigdy nie widziała. Zna brukowane paryskie uliczki, po których nigdy nie spacerowała, mówi w obcych językach, a każdej nocy śni o dziewczynce z jasnymi włosami.
On - Justin, rozwiedziony ojciec dorastającej córki, przyjeżdża do Irlandii, by wykładać dzieje architektury. Namówiony przez znajomą lekarkę, decyduje się oddać krew. Wkrótce na jego drodze stanie dziewczyna, której los jest nierozerwalnie spleciony z jego. 

Zabawna historia romantyczna, w której niesamowite zbiegi okoliczności kierują życiowymi ścieżkami bohaterów. 


Opis książki








Autor: Cecelia Ahern
Tytuł oryginalny: Thanks For The Memories
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Grabarek Joanna
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura współczesna zagraniczna
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2008
Rok pierwszego wydania polskiego: 2010
Liczba stron: 384



     Pozycja "Dziękuję za wspomnienia" jest już moją trzecią przeczytaną książką tej autorki. I szczerze powiedziawszy z każdą kolejną książką Pani Cecelii Ahern przeżywam coraz większe rozczarowanie. O ile książka "PS. Kocham Cię" bardzo mi się podobała, to każda kolejna jej książka, która wpada mi w ręce jest coraz gorsza. Po tej pozycji bardzo poważnie zastanowię się czy sięgnę po jeszcze jakąś pozycję, która wyszła spod pióra Pani Ahern... 
     Książka zaczyna się od dość drastycznych wydarzeń w życiu głównej bohaterki, Joyce. Wydaje się jej, że traci wszystko. Później następują wydarzenia, których sama nie potrafi zrozumieć. Zna języki, których nigdy się nie uczyła, miejsca, których nie widziała oraz posiada wspomnienia sytuacji, których nie przeżyła. Rozwój wydarzeń można by rzec, że ciekawy. Jednak do mnie cała historia nie do końca przemawia. Co prawda lekka i przyjemna w odbiorze ale nie jest to typ historii nad którym będę bardziej się zastanawiać, analizować. Wielkich zachwytów z mojej strony nad tą książką nie będzie. Po autorce, której poprzednie książki które przeczytałam, w miarę mi się podobały, to ta jest dla mnie pełnym rozczarowaniem. Spodziewałam się czegoś dużo lepszego. Chociażby ciekawej treści, którą zapamiętam dłużej niż kilka dni czy tygodni. Poprzednie historie tej autorki z książki "PS. Kocham Cię" czy też "Gdybyś mnie teraz zobaczył", które przeczytałam kilka lat temu (w 2010 roku) jeszcze pamiętam. Jak będzie z tą? Obawiam się, że nie będzie aż tak dobrze. Jeszcze to dość cukierkowe zakończenie. Jakże by mogło być inaczej w tej historii - tak bez happy endu? Albo po prostu jestem w nastroju na wybrzydzanie :). 
     Główni bohaterowie, Joyce oraz Justin, dość dziwni. Oboje tchórzliwi, robiący podchody. Żadne z nich nie może się ogarnąć życiowo. Nie mają jak dla mnie charakteru, ani się ich nie polubi ani nie znienawidzi. Po prostu są. Tacy... nijacy. Chyba najbardziej z całej powieści podobał mi się ojciec głównej bohaterki. Jedynie do niego zapałałam sympatią i z całej powieści tylko co do niego mam pozytywne odczucia. Przyjaciółki głównej bohaterki również irytująco nijakie. Umieszczone w powieści jedynie dla jej względnego urozmaicenia. Jednak chyba coś "nie pykło". 
     Styl autorki, tak jak w poprzednich pozycjach, przyjemny w odbiorze. Nie był ciężki, mając więcej czasu bardzo szybko można pochłonąć tą powieść. Mi zajęło czytanie prawie tydzień - jakoś nie potrafiłam się zmobilizować aby się za nią zabrać. Jednak raczej bym winiła tutaj treść a nie formę. Wydanie, które wpadło w moje ręce całkiem przyjemne. Nie było błędów, które moje oko by wyłapało. Treść dobrze rozmieszczona na stronie. Litery nie były ani zbyt małe ani zbyt duże w stosunku do wielkości strony. Kartki nie były rażąco białe, co utrudniało by czytanie męcząc oczy podczas lektury. Podział na rozdziały, o dziwo zrobiony z sensem. Chyba właśnie samo wydanie bardziej mi się podobało niż treść :).
     Książkę wypożyczyłam z biblioteki. Całe szczęście, że nie wydałam na nią pieniędzy. Osobiście uważam, że nie warto marnować na nią kasy, chyba, że ktoś jest wielkim fanem autorki i pozycja przypadnie mu do gustu. Dla mnie jednak książka jest dużym Rozczarowaniem, przez duże "R".
     Moja ocena: 4/10.

piątek, 5 kwietnia 2013

Stos 2/2013

     Przyszedł czas na pokazanie kolejnego stosu, tym razem 3w1 :). Znajdują się w nim książki zarówno własne, biblioteczne oraz recenzyjne. A oto one: 



Lista książek, zaczynając od góry:

- "Pokuta" Ian McEvan -> biblioteka
- "Dziękuje za wspomnienia" Cecelia Ahern -> biblioteka

- "Kreatywne odchudzanie, czyli jak uzyskać upragnioną sylwetkę" Barbara Janina Łukowiak -> egzemplarz recenzyjny
- "Wiem co myślisz. Sekret czytania w myślach." Thorsten Havener -> egzemplarz recenzyjny

- "Wciąż mnie prześladują" Jennifer Lee Carrell -> z Biedronki
- "Stieg Larsson. Mężczyzna, który odszedł za wcześnie" Barry Forshaw -> z Biedronki
- "Kasia Bosacka cudnie chudnie. Żegnaj pulpecie" Katarzyna Bosacka -> z Biedronki


     Niestety z biblioteki w Sopocie mogę teoretycznie wypożyczać tylko jedną książkę (nie jestem tu zameldowana), jednak już mnie Pani tam pracująca kojarzy i pozwala brać dwie :). Ale i tak ilość książek, które bym chciała przeczytać z tejże biblioteki jest ogromna! 
     W tym stosiku pojawiły się dwie książki na temat odchudzania. Jako, że wreszcie może kiedyś się pojawi wiosna to trzeba się zacząć przygotowywać, chociażby teoretycznie. Do lata (przy tej pogodzie zaczynam wątpić czy ono w ogóle w tym roku będzie) mam nadzieję, że będzie mnie kilka kilogramów mniej. Reszta książek kupiona raczej "na czuja". Mam nadzieję, że nie będę żałować kupna.

czwartek, 4 kwietnia 2013

"Tajemniczy ogród" Frances Hodgson Burnett





Mała Mary traci rodziców na skutek epidemii. Zostaje zupełnie sama, a w dodatku musi pojechać do Anglii, gdzie ma się nią zaopiekować nieznany krewny. Przybywa do jego olbrzymiej posiadłości, ale nie czuje się tu dobrze. Przyzwyczajona do luksusów, okazuje bez żenady swoje kaprysy, którymi jednak nikt się tu nie przejmuje. Pewnej nocy Mary słyszy tajemnicze krzyki. Jaką tajemnicę kryje jej nowy dom? Co wydarzyło się w ogrodzie otaczającym posiadłość?
Opis książki








 
Autor: Hodgson-Burnett Frances
Tytuł oryginalny: The Secret Garden
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Włodarkiewicz Jadwiga
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura dziecięca/młodzieżowa
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 1909
Rok pierwszego wydania polskiego: 1914
Liczba stron: 232



     "Tajemniczy ogród" jest bardzo znaną powieścią szerokiemu gronu czytelników. Jest to lektura szkolna przerabiana w szkołach podstawowych. Pomimo znajomości ogólnych zarysów fabuły, aż wstyd się przyznać, że przeczytałam ją dopiero teraz, będąc na czwartym roku studiów. Dopiero teraz doszło do mnie jakie mam braki w znajomości lektur i postanowiłam zabrać się za ich nadrabianie. Jak na razie nie żałuję.
     Historia opowiada o rozkapryszonej dziesięcioletniej Mary Lennox, która po utracie swoich rodziców przeprowadza się do willi swojego dalekiego wuja. W nieznanym jej dotąd otoczeniu zderza się z nową rzeczywistością. Ciężko się jest tej małej dziewczynce odnaleźć. Jednak nowe miejsce to dobry czas na świadome, czy też nie, zmiany. Mary poznaje nowych ludzi, zawiera pierwsze przyjaźnie. Jest to historia o przyjaźni między trojgiem dzieci: Colinem, Mary oraz Dickiem (ach ta teraźniejsza znajomość angielskiego oraz moje zboczone skojarzenia, nie to co jak było się beztroskim dzieckiem z podstawówki dla którego jest przeznaczona ta lektura ;)). Ukazany jest wpływ jaki ma na nich miejsce - tytułowy Tajemniczy Ogród. Wspólna praca nad zapuszczonym miejscem dająca moc, niosąca za sobą pozytywne zmiany zarówno w ogrodzie jak i umysłach dzieci. Każdy z wątków, zarówno główny jak i poboczne, wiele wnoszą w historię. Zakończenie książki daje duże pole do manewru oraz dalszej, własnej interpretacji książki.
     Pomimo mojego dość starego wieku jak na czytanie tej książki muszę przyznać, że mi się podobała. Sama historia o dziwo zrobiła na mnie wrażenie. Została ona przedstawiona tak, że i dziecko i dorosły jest w stanie przebrnąć przez nią i coś dla siebie z niej 'wynieść' :). Opisy przyrody w tej powieści nie były nachalne, nie przynudzały a dodawały uroku całości. Chociaż czytając o tych wszystkich opisach wiosny, jak wszystko budzi się do życia zaczęłam strasznie tęsknić za wiosną, która u nas niestety nie chce nadejść (u mnie za oknem, pomimo kalendarzowej wiosny, nadal sypie śnieg)...
     Styl autorki przyjemny w odbiorze. Pomimo, że powieść ukazała się po raz pierwszy wiek temu to nie doznałam zbytniego odczucia "starości" tej książki. Jedynie drażniły mnie znów wyrażenia typu "patrzała", jednak w tej powieści wydają mi się akurat bardziej dopuszczalne niż w ostatniej, na którą narzekałam na występowanie tejże formy :). Nie wiem ile poprawek od tego czasu było, ja czytałam akurat jedno z nowszych wydań ale mam nadzieję, że nie zmieniły one treści oraz przesłania jakie niesie ze sobą cała historia.
     Wydanie, które wyniosłam z biblioteki, z wydawnictwa Greg, pomimo swojego już II wydania z 2011 roku zawierało kilka drobnych błędów. Główne rzucające się błędy jakie zauważyłam w niektórych miejscach to brak kropki po zakończonym zdaniu. Nie są to znaczące błędy, nie utrudniają one czytania ale jednak... Powieść jest podzielona na kilkadziesiąt rozdziałów, każdy odpowiednio zatytułowany.
     Cała powieść tworzy spójną całość. Książkę można przeczytać bardzo szybko i czerpać z niej ogromną przyjemność. Pomimo, że nie trzeba spędzać nad nią wiele czasu zapamięta się ją na długo. Żałuję, że dopiero teraz zabrałam się za tą książkę.
     Moja ocena: 9/10.
Related Posts with Thumbnails