czwartek, 31 maja 2018

Podsumowanie maja 2018


Maj minął mi stanowczo zbyt szybko. Jednak pod względem blogowym uważam ten miesiąc za bardzo udany :). Jak dotąd w tym roku jest to najlepszy miesiąc pod względem przeczytanych książek oraz obejrzanych przeze mnie filmów.


Maj książkowo

- liczba przeczytanych książek: 7
- łączna liczba stron: 3176

Największe oczekiwania miałam co do pozycji "Shantaram". Niestety jest ona dla mnie ogromnym rozczarowaniem. Po tylu zróżnicowanych opiniach miałam nadzieję, że wzbudzi ona we mnie więcej emocji. Bardzo się cieszę, że udało mi się wreszcie w tym miesiącu przeczytać "Dżozefa" Jakuba Małeckiego - według mnie naprawdę warto sięgnąć po tę powieść!


Maj filmowo

- liczba obejrzanych filmów: 7

Pod względem filmowym maj był bardzo zróżnicowany. Udało mi się zobaczyć zarówno produkcje, które wywarły na mnie ogromnie pozytywne wrażenie ("Opiekun" oraz "Nie jestem łatwy"), jak i takie do których nigdy w życiu nie zamierzam powracać ("Dom otwarty" czy też "Ziomalki"). Nie zabrakło również zwykłych umilaczy czasu, które miło się oglądało ale niebawem już o nich prawdopodobnie nie będę pamiętać. Wszystkie te produkcje dostępne są na platformie Netflix, gdyż wreszcie w tym miesiącu postanowiłam przetestować za darmo ten portal.



W maju odbyły się również Warszawskie Targi Książki, na których w tym roku pojawiłam się po raz pierwszy. Pojawiłam się tylko jednego dnia, a mianowicie w sobotę, 19 maja, ale wspomnienia pozostaną ze mną na długo. Post z moimi wrażeniami oraz zdobyczami książkowymi z tego wydarzenia możecie już zobaczyć na blogu pod tym LINKIEM. Mam nadzieję, że w przyszłym roku również uda mi się wybrać na WTK.

Mam nadzieję, że maj u Was był równie pozytywnym miesiącem jak u mnie :). Jeśli byliście na Targach to opowiedzcie jakie macie wrażenia.

wtorek, 29 maja 2018

'Opiekun' (The Fundamentals of Caring, 2016) - film










Mężczyzna po wielu życiowych zakrętach spotyka młodego chłopaka chorego na dystrofię mięśniową. 










     "Opiekun" to jeden z tych filmów o których słyszałam wiele dobrego, przez co moje oczekiwania wobec tej produkcji były bardzo wysokie. Co prawda nie jest to jakoś ogromnie głośny tytuł, którym wszyscy bombardowali nas różnymi środkami przekazu, lecz to co o nim słyszałam jest jak najbardziej prawdziwe.
     Po bardzo trudnych przeżyciach mężczyzna postanawia pójść na odpowiednie kursy i zostać opiekunem. Jego pierwszym podopiecznym zostaje chłopiec cierpiący na dystrofię mięśniową. Choć z opisu film może wydawać się raczej nudnawy to jednak to, co tutaj dostajemy jest przeciwieństwem tego określenia. Relacja pomiędzy dwoma mężczyznami rozwija się w sposób, który ciężko opisać słowami, lecz z zapartym tchem śledzimy ich poczynania. To z czym muszą się zmierzyć jest bardzo interesująco przedstawione w tej produkcji. Każda osoba która stanęła na ich drodze, wprowadziła swój mały intrygujący chaos, z którym przychodzi im się uporać. Moim zdaniem każda scena w tym filmie była potrzebna, nie było zbędnego przedłużania czy bezsensownych momentów nic nie wnoszących do całości. Choć jest to dramat, znajdziemy tu również kilka komediowych scen, z bardzo dobrym humorem.
     Gra aktorska była na tyle dobrym poziomie, że czuję się mile zaskoczona. Każdy aktor został bardzo dobrze dobrany do swojej roli. Podczas seansu nie miałam poczucia zmarnowanego potencjału postaci. To jak bohaterowie tej historii zostali tutaj wykreowani dawało spójny obraz tworząc bardzo intrygującą historię z dobrymi osobami.
     Jestem bardzo mile zaskoczona tym filmem, gdyż często mając tak duże oczekiwania, bardzo rzadko udaje się produkcjom im sprostać. Tutaj dostałam kawał bardzo dobrej roboty. Miło spędziłam czas podczas seansu i nie żałuję, że poświęciłam swój czas na obejrzenie tego tytułu. Jeśli jeszcze nie widzieliście "Opiekuna" to gorąco polecam nadrobienie jego nadrobienie :).
     Moja ocena: 8/10.

niedziela, 27 maja 2018

"Co z ciebie za matka?" Paula Daly



Wyobraź sobie, że dziecko twojej przyjaciółki znika, a ty jesteś temu winna... Dokładnie taka sytuacja spotyka Lisę Kallisto, zapracowaną matkę trojga dzieci. Wystarczyło jedno drobne niedopatrzenie, by jej życie zamieniło się w koszmar. Dręczona poczuciem winy i publicznie potępiona przez rodzinę dziecka, Lisa postanawia naprawić swój błąd. Wkrótce przekonuje się, że spokojne miasteczko, w którym mieszka, wcale nie jest takie, jak sobie wyobrażała…
Jak chwila nieuwagi i jeden błąd mogą zaważyć na reszcie życia?
Jak daleko można się posunąć, by dopiąć swego?
Czy można być jednocześnie idealną matką i realizować się zawodowo bez szkody dla dziecka?
Jaką Ty jesteś matką? 
Opis książki







Autor: Paula Daly
Tytuł oryginalny: Just What Kind Of Mother Are You
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Ochab Janusz
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2013
Rok pierwszego wydania polskiego: 2013
Liczba stron: 416



     Książka "Co z ciebie za matka" to kolejna pozycja z serii 'Kobieca strona thrillera'. Naszło mnie ostatnio na czytanie tego typu literatury, a widząc tę powieść dostępną na półce w bibliotece, nie zastanawiałam się długo i ją wypożyczyłam. Będąc już po lekturze, uważam, że jest to książka idealna nie tylko dla żeńskiego grona odbiorców.
     W wyniku pewnego nieporozumienia Lisa staje się główną podejrzaną zniknięcia dziecka jej przyjaciółki. Jednak to co wydaje się dla niektórych oczywiste, nie jest tak naprawdę takie jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Przyznam się, że dotychczas nie spotkałam się z podobnym motywem w książkach i był on dla mnie dość intrygujący. Już od pierwszych stron wciągnęłam się w historię przedstawioną na kartach tej powieści. Moim zdaniem akcja została poprowadzona w bardzo ciekawy i niebanalny sposób. Co prawda schemat jest dość typowy jak na thriller, jednak cała reszta była dla mnie dość zaskakująca i trzymająca czytelnika w napięciu. Temat zaginięcia dzieci jest często bolesny dla rodziców, a to jak zostało to tutaj przedstawione może przyprawiać nas o ciarki.
     Bohaterowie całkiem dobrze wykreowani. Z większością z nich możemy podczas lektury bez problemu się utożsamić, bez względu na naszą pozycję społeczną. Pomimo niektórych irracjonalnych zachowań postaci, jesteśmy w stanie w większości przypadków zrozumieć dane postępowanie. W końcu to co przydarza się bohaterom jest dość bolesne i potrafi doprowadzić do szaleństwa.
     Styl autorki bardzo przystępny w odbiorze. Książkę czytało mi się naprawdę bardzo szybko i pomimo dość ciężkiej tematyki, czerpałam przyjemność z lektury. Rzadko spotykam się z tak lekkim piórem przy takich zwrotach fabularnych. Samo wydanie papierowe, które miałam w swoich rękach ma tylko jedną wadę - klejone strony. Nie wiem czy mi się to kiedyś zmieni, jednak nadal nie lubię tego rozwiązania, w szczególności gdy dany egzemplarz pochodzi z biblioteki. Cała reszta całkiem nieźle zrobiona i według mnie został wykonany kawał dobrej roboty.
     Nie wiem czy książka trafi do topki najlepszych pozycji przeczytanych przeze mnie w tym roku, ale jestem pewna, że dość długo będę ją pozytywnie wspominać. Jeśli tylko będę miała taką możliwość z ogromną chęcią przeczytam kolejne powieści tej autorki.
     Moja ocena: 7/10.

piątek, 25 maja 2018

'6 balonów' (6 Balloons, 2018) - film










Troskliwa siostra stara się zachować zimną krew, szukając w środku nocy centrum odwykowego dla brata uzależnionego od heroiny i zajmując się jego 2-letnią córką.









     Film "6 balonów" nie cieszy się jak na razie ogromną popularnością. Przed seansem nie znalazłam zbyt wielu opinii na jego temat i nie wiedziałam też do końca czego mogę się po nim spodziewać. Zaryzykowałam jednak i zdecydowałam się na jego obejrzenie. Niestety mam mieszane odczucia.
     Seth to uzależniony od heroiny ojciec dwuletniej dziewczynki. Jego siostra, Katie, ciągle go wspiera i stara się mu pomóc wyjść z nałogu. Biorąc pod uwagę tematykę tego filmu, miałam nadzieję na mocną produkcję, która mną wstrząśnie. "Requiem dla snu", choć oglądałam dwa lata temu, pamiętam do dziś. Niestety w przypadku tego filmu nie mogę powiedzieć, aby wstrząsnął mną on na tyle, żebym również go tak długo rozpamiętywała. Jednak widzę w tej produkcji pewien potencjał. Ukazane zostało jak bliska osoba, której zależy na drugim człowieku, zmaga się z jego uzależnieniem i jak przeżywa każdą sytuację. Pod względem psychologicznym całość nie jest idealnie dopracowana, choć jakieś ziarenko niepokoju potrafi w widzu zasiać oraz skłonić do refleksji.
     Gra aktorska na przeciętnym poziomie. Nie oglądałam tej produkcji z poczuciem, że jest to rewelacyjne. Aktorzy, choć odniosłam wrażenie, że się starają, nie we wszystkich momentach wypadli przekonująco. Chyba najlepiej poradziła sobie najmłodsza dziewczynka, wcielająca się w córkę Setha. W sumie jako małe dziecko wypadła najbardziej naturalnie ze wszystkich postaci, które mogliśmy tutaj zobaczyć.
     "6 balonów" nie jest długim filmem, lecz po jego obejrzeniu mam pewne poczucie straconego czasu. Źle nie było ale mogłam ciekawiej spożytkować swoje półtorej godziny niż jego oglądanie. Jeśli ktoś ma nadmiar wolnego czasu to może się zabrać za ten tytuł, jednak przeciętność tego filmu, przynajmniej moim zdaniem, niekoniecznie jest tego warta.
     Moja ocena: 5/10.

środa, 23 maja 2018

"Zostaw mnie" Gayle Forman





Maribeth Klein to wiecznie zabiegana pracująca matka. Wszystko co wiąże się z domem, z mężem i z dziećmi spoczywa na jej barkach – nawet w czasie rekonwalescencji po zawale zwolniona jest jedynie od obowiązków zawodowych. W Maribeth Klein cząstkę siebie odnajdzie każda kobieta, której zdarzyło się kiedykolwiek pomyśleć, że zamiast wracać do domu i robić obiad, wolałaby uciec na koniec świata. Cząstkę siebie odnajdzie w niej każdy, kto kiedykolwiek zapragnął wsiąść do pociągu i pojechać gdzieś, gdzie nikt nie oczekiwałby od niego nieustannego usługiwania. 
Opis książki









Autor: Gayle Forman
Tytuł oryginalny: Leave Me
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Witkowska Magda
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: społeczna, obyczajowa
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2016
Liczba stron: 432



     Gayle Forman kojarzę głównie z książki pod tytułem "Zostań, jeśli kochasz". Bardzo mi się ona podobała i byłam ciekawa jak autorka sobie poradzi z powieścią dla trochę starszego grona odbiorów. Widząc pozycję "Zostaw mnie" na półce w bibliotece nie wahałam się ani chwili i od razu po powrocie do domu z wielką ochotą zabrałam się za jej lekturę.
     Maribeth to bardzo zabiegana kobieta, matka dwójki dzieci, kochająca żona. W pewnym momencie zdrowie daje o sobie znać i trafia z zawałem do szpitala. Problemy z jej sercem powinny dać jej dużo wolnego czasu, jednak z jej głowy spadł jedynie ciężar obowiązków zawodowych. Kobieta zaczyna zastanawiać się nad swoim życiem i podejmuje dość drastyczne kroki aby poukładać swoje życie. Choć fabuła nie jest za bardzo porywająca, nie ma zbyt wielu zaskakujących zwrotów akcji, to wraz z bohaterką przeżywałam jej rozterki. Wciągnęłam się w tę powieść już od pierwszych stron i ciężko było mi ją odłożyć nawet na krótką przerwę. Treść tej książki daje czytelnikom możliwość do zastanowienia się również nad naszym własnym życiem, a wnioski z naszych przemyśleń i wniosków bohaterów mogą być dość intrygujące.
     Bohaterowie niestety nie zrobili na mnie aż tak dużego wrażenia jak bym oczekiwała. Niestety odniosłam wrażenie, jakby nie wszyscy byli tu do końca dopracowani, tylko wepchnięci na siłę, niekoniecznie wnosząc cokolwiek do danej sytuacji. Nie mogę napisać, że jest źle, choć piać z zachwytu nad złożonością i odpowiednim wykreowaniem psychologicznym postaci zachwycać też się nie będę.
     Styl pisarki bardzo lekki, dzięki czemu jej powieść możemy przeczytać w dość krótkim czasie. Sama treść pozostanie jednak na nieco dłużej, gdyż zmusza ona nas w pewnym stopniu do zastanowienia się również nad naszym własnym życiem. Autorka tak poprowadziła akcję tej książki, że miałam ochotę wraz z główną bohaterką wybrać się w podróż.
     Wydanie papierowe niestety nie jest już tak zachwycające, choć w dużej mierze jest to wina klejonych stron. Egzemplarz z biblioteki miał już wypadające strony oraz złamany grzbiet, co niestety podczas lektury nie sprawiało mi radości. Żałuję jedynie, że już po kilku przeczytaniach taka książka wygląda jakby przejechał po niej obłocony czołg [co niestety jest też winą innych czytelników].
     Jestem zadowolona, że sięgnęłam po tę powieść. Bardzo miło spędziłam czas podczas lektury i wiem, że pozostanie ona w mojej pamięci na dłużej niż przeciętna obyczajówka. Ze swojej strony mogę Wam polecić "Zostaw mnie", gdyż nie jest to kolejna nic nie wnosząca książka o której szybko się zapomni.
     Moja ocena: 7/10.

poniedziałek, 21 maja 2018

Warszawskie Targi Książki 2018

W tym roku po raz pierwszy udało mi się pójść na Warszawskie Targi Książki. W poprzednich latach oglądałam jedynie relacje różnych osób z tego wydarzenia, jednak tym razem pojawiłam się tam również i ja. Byłam tylko jednego dnia, a dokładnie w sobotę, jednak jak na pierwszy raz nie żałuję, że się wreszcie wybrałam na ten event chociażby tylko na kilka godzin.

Zasadniczo nie miałam konkretnych planów. Wiedziałam, że będą tłumy - i faktycznie przy tych bardziej znanych autorach tworzyło się bardzo duże zbiorowisko a kolejki ogromnie się ciągnęły. Momentami było to na tyle uciążliwe, że spokojne przejście pomiędzy stoiskami było prawie niemożliwe. Co prawda nie stałam w żadnych kolejkach do autorów, to przechodząc obok wydawało mi się, że wszystko przebiega w miarę kulturalnie :). Jeśli jednak było inaczej to możecie mnie poprawić i opisać swoje perypetie.

Najbardziej jestem zadowolona z książek, które zakupiłam. Na niektóre z nich polowałam już od jakiegoś czasu, a udało mi się je zakupić podczas tego wydarzenia na przecenach, w miarę rozsądnej cenie.

A oto moje Targowe zdobycze:


"Żyć jak kot!"
"Głos serca" Jodi Picoult
"Życie bez Ciebie" Katie Marsh
"Na wschód od Edenu" John Steinbeck

Najbardziej cieszę się z powieści Steinbecka oraz Picoult. Mam nadzieję, że się nie zawiodę tymi pozycjami, gdyż mam co do nich ogromne oczekiwania.



"Dziewczyny chcą się zabawić"
"Grace i Grace" Margaret Atwood
"Emocjonalne SOS. Jak uleczyć negatywne emocje" Dr




sobota, 19 maja 2018

'Lavender' (2016) - film










Zmagająca się z amnezją fotografka odkrywa stare pęknięcia na swojej czaszce i postanawia wyjaśnić niedającą jej spokoju przerażającą tajemnicę z dzieciństwa.









     Film "Lavender" zaintrygował mnie swoim opisem na tyle, że postanowiłam go jak najszybciej obejrzeć. Nie słyszałam o tej produkcji zbyt wiele zanim go obejrzałam, jednak dałam mu szansę z nadzieją, że odkryję nową perełkę. Choć nie zrobił na mnie ten film jakiegoś ogromnego wrażenia to i tak uważam, że jest o nim stanowczo za cicho.
     Jane od lat pasjonuje się fotografią, mając swoją obsesję odnośnie starszych domów. W skutek traumatycznych przeżyć zmaga się ona z amnezją, lecz stara się uporać z demonami przeszłości. Jak to bywa w przypadku filmowych thrillerów akcja bardzo powoli nabiera tempa, aby pod koniec zaskoczyć nas swoim zakończeniem. Sam pomysł na fabułę bardzo mi się spodobał, jednak wykonanie nie jest już jakoś rewelacyjne, zapierające dech w piersiach. Najbardziej przeszkadzała mi muzyka, która w zbyt oczywisty sposób miała budować napięcie. Zamiast pomagać, raczej psuła cały nastrój. W tym filmie niestety było to ogromnie irytujące, a momenty w których została ona wykorzystana niekoniecznie były na tyle emocjonujące aby siały grozę.
     Gra aktorska - niestety mam mieszane odczucia odnośnie tego aspektu filmu. Według mnie większość aktorów występujących w tej produkcji zagrała bardzo nierówno. Były momenty zarówno dobrze odtworzone, jak i te mniej zadowalające, zalatujące trochę drętwością. Nazwisko żadnego z aktorów nic mi nie mówiło i w zasadzie nie wiedziałam czego mogę oczekiwać. Niestety dostałam taką trochę nijakość, która niczym szczególnym się nie wyróżnia na tle innych produkcji.
     Pomimo niektórych negatywnych aspektów całość wspominam raczej dobrze. Nie żałuję, że obejrzałam ten film, a nawet całkiem miło spędziłam swój czas podczas seansu. Niestety nie jest to zbyt ambitne i rewelacyjne kino, choć i tak uważam, że warto było to obejrzeć.
     Moja ocena: 6/10.

czwartek, 17 maja 2018

"Dżozef" Jakub Małecki




Życie dwudziestotrzyletniego absolwenta szkoły zawodowej na warszawskiej Pradze nie jest łatwe. Grzesio Bednar, bo o nim mowa, jednego dnia traci telefon, następnego pracę, a trzeciego trafia ze złamanym nosem do szpitala.
Tam jego towarzyszami niedoli są biznesmen Kurz, malkontent Maruda i małomówny wielbiciel Josepha Conrada - Czwarty. Czas dłuży się niemiłosiernie, a odwiedziny rzadko należą do przyjemnych.
Któregoś wieczora Czwarty zaczyna gorączkować. W malignie dyktuje Grzesiowi tajemniczą opowieść. Wkrótce szpitalna rzeczywistość zamieni się w koszmar klaustrofobika.
Opis książki







Autor: Jakub Małecki
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura polska
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2011
Liczba stron: 384



     Książka "Dżozef" miała swoją premierę w nowym wydaniu 9 maja 2018, jednak mi się udało dorwać tę pozycję w bibliotece w tej 'starszej' wersji. Przyznam się, że już od jakiegoś czasu czaiłam się aby móc przeczytać tę powieść, dlatego też mając możliwość jej przeczytania nie wahałam się ani chwili.
     Grzesio po serii niefortunnych zdarzeń trafia do szpitala. Na sali leży w dość nietypowym towarzystwie, a przez opowieści jednego ze swoich towarzyszów niedoli zaczynają się dziać przedziwne rzeczy. O ile nie jestem wielką fanką powieści Josepha Conrada, to nawiązania do jego twórczości nie przeszkadzały mi podczas lektury tej pozycji. Ba! Nawet wciągnęłam się w nią na tyle, że przeczytałam ją w ciągu jednego dnia, zapominając o otaczającym mnie świecie. Zdarzenia z jakimi mamy tutaj styczność są niebanalne, momentami absurdalne, lecz nie umniejsza to samej powieści. Nic nie jest tu takie oczywiste jak może się wydawać na pierwszy rzut oka. Wszystko co ma tutaj miejsce jest ze sobą spójnie połączone, choć w niecodzienny sposób.
     Bohaterowie naprawdę wyśmienicie wykreowani. Każda postać ma według mnie swój urok i potrafi utknąć w naszej głowie na dość długo. Podczas lektury nie ma możliwości aby ktokolwiek nam się pomylił z kimś innym. W tej powieści nie ma miejsca na nijakość nawet pod względem postaci. Bohaterowie wzbudzają wiele emocji, i zostali tak przedstawieni, że nawet do typowego dresa, wdającego się w bójki i przeklinającego przy każdej okazji, możemy zapałać ogromną miłością.
     Styl autora przypadł mi do gustu. Co prawda nie ma tej lekkości, a może nijakości?, jak w przypadku wielu obyczajówek dostępnych na polskim rynku, jednak nadal bardzo dobrze i szybko czytało mi się tę powieść. Jak dotąd nie mam nic do zarzucenia temu, w jaki sposób autor kreuje bohaterów oraz prowadzi akcję w swoich książkach.
     Wydanie papierowe - jedyny zarzut jaki mi się nasuwa to klejone strony, których nienawidzę, a w szczególności gdy książka pochodzi z biblioteki. Niestety nie wszyscy dbają o książki, przez co wylatujące strony momentami odbierają radość z lektury. Natomiast sam środek bardzo dobrze wykonany, dzięki czemu lektura tej powieści nie sprawia trudności w postaci bolących oczu. Mówi się, żeby nie oceniać książki po okładce jednak to właśnie ta bardziej mi się podoba, aniżeli nowe wydanie, które niedawno miało premierę.
     Nie żałuję, że przeczytałam "Dżozefa" Jakuba Małeckiego. Spędziłam na prawdę bardzo dobrze czas podczas lektury tej książki i poważnie zastanawiam się nad zakupem własnego egzemplarza. Jeśli jeszcze jej nie czytaliście to gorąco polecam nadrobienie tej pozycji.
     Moja ocena: 8/10.

wtorek, 15 maja 2018

'Nie jestem łatwy' (Je ne suis pas un homme facile, 2018) - film











Bezwstydny szowinista dostaje nauczkę, gdy budzi się w świecie rządzonym przez kobiety i zadziera z wpływową pisarką.










     Film o chwytliwym tytule, czyli "Nie jestem łatwy", to francuska komedia, o której moim zdaniem jest zdecydowanie zbyt cicho. Bardzo rzadko jestem zawiedziona francuskim kinem, dlatego też bez wahania obejrzałam ten film, choć zdaję sobie sprawę, że jest on na tyle specyficzny i nie spodoba się on każdemu.
     Daniel to klasyczny przykład męskiego szowinisty, który nie szanuje kobiet. W skutek nieszczęśliwego wypadku budzi się on w świecie zdominowanym przez kobiety, co jest dla głównego bohatera nie do pojęcia. Wszystko w tym filmie jest absurdalnie przerysowane, jednak dzięki temu można się momentami nieźle uśmiać. Nie doszukiwałabym się tutaj jakiejkolwiek ideologii, jedynie nastawiłabym się na dobrą komedię, którą faktycznie dostałam. Zastanawiam się jednakże, czy męskiej części aż tak bardzo spodoba się to co tutaj dostaniemy, lecz mając odpowiedni dystans do siebie można spędzić bardzo miło czas podczas seansu.
     Gra aktorska - o ile Marie-Sophie Ferdane, która wcielała się w postać Alexandry, bardzo dobrze odegrała swoją postać, a sama aktorka została idealnie dobrana do tej roli, tak w przypadku męskiego bohatera nie jestem już tak zadowolona. Vincent Elbaz nie do końca pasował mi w roli szowinistycznego Daniela. Niestety jego postać w tym wykonaniu nie koniecznie jest na tyle przekonująca aby móc w pełni docenić jego kunszt aktorski.
     "Nie jestem łatwy" to film, który stanowczo warto obejrzeć. Nawet jeśli nie do końca są to wasze klimaty to moim zdaniem należy dać szansę tej produkcji, aby poznać ciekawą koncepcję świata, który jest zdominowany przez kobiety.
     Moja ocena: 7/10.

niedziela, 13 maja 2018

"Gdzie kończy się cisza?" C. L. Taylor



Dokąd ma uciec córka obciążona sekretem, który ją zabija? Co ma zrobić matka, której dziecko próbowało odebrać sobie życie?
Susan Jackson ma kochającą rodzinę i piękny dom, a jej życie wydaje się szczęśliwe i poukładane, lecz gdy Charlotte, jej nastoletnia córka, wbiega pod autobus i zapada w śpiączkę, Susan musi przewartościować swoje spojrzenie na świat. Szukając przyczyn próby samobójczej córki, Susan odkrywa w jej pamiętniku wzmiankę o jakiejś przerażającej tajemnicy. Zaczyna prywatne śledztwo i trafia do mrocznego świata, o którego istnieniu nie miała nawet pojęcia...
Na ile rodzic może poznać swoje dziecko i co może zrobić, by w pełni mu ufało? Jak bardzo nierozwiązane sprawy z przeszłości mogą wpłynąć na życie człowieka po latach?
Opis książki






Autor: C. L. Taylor
Tytuł oryginalny: The Accident
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Ochab Janusz
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2014
Rok pierwszego wydania polskiego: 2014
Liczba stron: 424



     Książka pt. "Gdzie kończy się cisza" to moje pierwsze zetknięcie się z autorką. Nigdy wcześniej nie słyszałam nic na temat tej pozycji, jednak przechadzając się między regałami w bibliotece w jakiś sposób przyciągnęła ona moją uwagę. Nie wiedziałam do końca czego mogę się spodziewać, jednak postanowiłam, że dam jej szansę. Całe szczęście nie zawiodłam się i z czystym sercem mogę napisać, że nie żałuję poświęconego na nią czasu.
     Susan to kobieta na pozór mająca szczęśliwe i poukładane życie. Wszystko zaczyna się sypać, gdy jej córka zostaje potrącona przez autobus i leży w szpitalu w śpiączce. Czy było to celowe działanie nastolatki, czy też nieszczęśliwy wypadek? Historia przedstawiona na kartach tej powieści niesamowicie wciąga i ciężko się od niej oderwać. Zaskakujące zwroty akcji, które nie pozwalają ani na chwilę odetchnąć, sprawiają, że czytelnik chce tylko więcej! Bieżące wydarzenia przeplatają się z sytuacjami sprzed wielu lat, jednak dopiero pod koniec powieści możemy umieścić wszystko na swoim miejscu i stworzyć pełny obraz całej historii. Muszę przyznać, że ogromnie wkręciłam się w tę książkę i pochłonęłam ją w niecałe pół dnia, co bardzo rzadko mi się zdarza. Fabularnie jestem oczarowana tą pozycją i cieszę się, że udało mi się ją przeczytać. Nic tutaj nie jest takie jak może się na pierwszy rzut oka wydawać. Choć końcówki można się w pewnym stopniu domyśleć, to jednak motywy, które do tego doprowadziły były dla mnie dość zaskakujące.
     Bohaterowie całkiem dobrze skonstruowani. Podczas lektury miałam wrażenie, że każde zachowanie postaci jest w pełni uzasadnione, nawet jeśli było ono momentami absurdalne. Im więcej poznawaliśmy szczegółów, tym bardziej potrafiliśmy zrozumieć ich działanie. Czytając tę powieść nikt się nie powinien pomylić z innym bohaterem, wszyscy byli na swój sposób intrygująco przedstawieni, nawet jeśli mieli tylko poboczne role do odegrania.
     Styl autorki bardzo lekki i przyjemny w odbiorze. Sama pisarka tak pokierowała fabułą, co w połączeniu ze sposobem pisania sprawiło, że całą książkę można błyskawicznie przeczytać i czerpać z lektury ogromną przyjemność. Wydanie papierowe, które miałam w swoich rękach bardzo dobrze zrobione. Zasadniczo mogę przyczepić się jedynie do klejonych stron, co niezmiennie wzbudza we mnie dość niemiłe odczucia.
     Nie żałuję, że sięgnęłam po tę powieść. W trakcie urlopu potrzebowałam właśnie czegoś takiego, co mnie wciągnie i zrelaksuje, a nie będzie jednocześnie irytująco paskudnie płytkie. Z wielką chęcią przeczytam również inne pozycje tej autorki gdy tylko będę miała ku temu sposobność. Jeśli jeszcze nie czytaliście tej książki to gorąco Wam polecam :)!
     Moja ocena: 7/10.

piątek, 11 maja 2018

'Ziomalki' (Dude, 2018) - film










Cztery przyjaciółki przygotowują się do ważnych zmian w życiu — i palą mnóstwo zielska — podczas dwóch ostatnich tygodni liceum. 










     Lekki, łatwy i przyjemny film na babski wieczór? W pewnym sensie produkcja pt. "Ziomalki" może się do tego nadawać, choć to głównie zależy od tego czego dokładnie oczekujecie i w jakim wieku jesteście...
     Lily, Chloe, Amelia oraz Rebecca to cztery przyjaciółki, przygotowujące się do ważnego wydarzenia w ich życiu, czyli zakończenia liceum. Nie są to jednak typowe działania mające na celu udany koniec ostatniego roku w danej szkole, lecz balowanie na całego ze wszelkiego rodzaju używkami. Miał to być film łączący w sobie elementy komedii oraz dramatu, lecz nie było tutaj zbyt wielu zabawnych scen. Już dużo więcej śmiechu miałam ze znajomymi gdy wydurniałyśmy się podczas seansu. Możliwe, że nie jestem docelowym odbiorcą tego filmu, ewentualnie nie mam poczucia humoru, przez brak którego nie potrafiłam docenić żartów, które nieudolnie(?) próbował nam zaserwować reżyser ze swoją zgrają pomocników. Odnoszę wrażenie, nie wiem czy słusznie, że jest to film o młodzieży dla zbuntowanych nastolatków i małych rebeliantów.
     Ga aktorska nie zachwyciła mnie. Żadna z postaci nie została w pełni idealnie, obsadzona, a aktorzy niestety nie wcielili się w swoje role w przekonujący sposób. Było tutaj zbyt wiele sytuacji kompletnie nieadekwatnych do wieku bohaterów a sposób ich odegrania jeszcze bardziej pogłębił tę dysproporcję.
     Moim zdaniem ten film nadaje się jedynie jako tło do spotkań towarzyskich, a nie jako główna atrakcja. Gdybym miała sama go oglądać to prawdopodobnie wyłączyłabym to cudo już po pierwszych dziesięciu minutach. Powracać do tego tytułu nie zamierzam, a dość wysoka ocena wynika chyba jedynie z dobrego towarzystwa jakie miałam podczas jego oglądania.
     Moja ocena: 4/10.

środa, 9 maja 2018

"Shantaram" Gregory David Roberts


"Shantaram" to osiemset stron czytelniczego raju. To nagroda za setki i tysiące przeczytanych rzeczy średnich. To osiemset stron zasysającej i i hipnotyzującej lektury, w trakcie której jedyne, co nam przeszkadza, to świadomość, że musi się skończyć.
To zdumiewająca historia młodego Australijczyka, który porzucony przez żonę znalazł pocieszenie w heroinie. Zaczął napadać na banki (ubrany zawsze w garnitur okradał tylko ubezpieczone firmy, przez co media zwały go rabusiem-dżentelmenem). Schwytany, został skazany na dwadzieścia lat. W biały dzień uciekł z więzienia i przedostał się do Indii. Ukrywał się w slumsach, gdzie leczył biedaków, był żołnierzem bombajskiej mafii, walczył z Armią Czerwoną w Afganistanie. Jakby tego było mało, jest jeszcze Karla - femme fatale, jakich mało w literaturze - i zagadka w tle.
Opis książki




Autor: Gregory David Roberts
Tytuł oryginalny: Shantaram
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Mazan Maciejka
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2003
Rok pierwszego wydania polskiego: 2008
Liczba stron: 800



     "Shantaram" to powieść, która podzieliła czytelników. Jedni ją pokochali, drudzy całym sercem znienawidzili. Sięgając po tę książkę byłam ogromnie ciekawa do którego grona osób ja będę mogła siebie zaliczyć. Miałam jednak przed lekturą nadzieję, że wywoła ona u mnie jakieś emocje - czy to negatywne czy te pozytywne, lecz pozostanie w mojej pamięci na długo. Po tylu sprzecznych opiniach nie spodziewałam się, że dla mnie ten "czytelniczy Święty Graal" będzie po prostu... trochę męczącym przeciętniakiem.
     Fabuła tej powieści jest dość ciężka do opisania w kilku zdaniach. Obawiam się, że cokolwiek bym tutaj nie napisała w większym lub mniejszym stopniu może zdradzić wam jakieś szczegóły, które odbiorą radość z poznawania tej historii. Wiele się dzieje na tych ośmiuset stronach i większość wydarzeń w pewien sposób jest ze sobą powiązana. Znajdziemy tu trochę elementów kryminału, romansu jak i pewną dawkę życiowo-duchowych przemyśleń. Znalazłam tutaj to wszystko czym ludzie się tak zachwycali oraz to za co znienawidzili tę książkę. Na mnie żaden element nie zrobił aż takiego wrażenia abym mogła za coś pokochać tę powieść, ani nic co by mnie w jakiś sposób od niej odpychało na tyle abym miała nad tym się rozwodzić.
     Bohaterowie - pomimo ich mnogości w miarę łatwy sposób jesteśmy w stanie odróżnić ich od siebie. Każda z postaci miała coś na tyle charakterystycznego abyśmy mogli ją wyłowić z tłumu. Jednak nie czuję się w pełni usatysfakcjonowana, gdyż można było wycisnąć z nich więcej. Trudno mi jest to uargumentować, jednak czuję pewien niedosyt pod tym względem.
     Styl autora dość specyficzny. Sposób w jaki została napisana ta powieść nie do końca mi odpowiadał, przez co czytanie ośmiuset stron, zapisanych dość małym drukiem, szło mi dość ciężko i powoli. Nie czułam tej lekkości, jak przy dużej części literatury z którą mam styczność. Moim zdaniem brak tutaj tego odpowiedniego dawkowania i prowadzenia akcji, którą czytelnicy mogliby śledzić z zapartym tchem.
     Wydanie papierowe, które mam na swojej półce zostało całkiem dobrze wykonane. Co prawda wykorzystano trochę kleju, jednak również zszyto strony, dzięki czemu ta cegła nie powinna rozlecieć się tak łatwo. Sama czcionka przy wielkości książki jest dość mała, a sama objętość nie należy do najmniejszych, więc odpowiednie usadzenie się z nią i zaczęcie lektury może być dość problematyczne.
     Będąc już po przeczytaniu "Shantaram" czuję się trochę zawiedziona i rozczarowana. Miałam nadzieję, że poruszy ona mnie na tyle, że będę dość długo o niej będę pamiętać. Nieważne już nawet czy miałabym pozytywne czy negatywne wspomnienia - ale, że pozostanie ze mną w jakiś sposób na dłużej. W tym momencie nie mam ochoty do niej wracać, bo nic szczególnego w niej nie znalazłam.
     Moja ocena: 5/10.

poniedziałek, 7 maja 2018

'Udanej rocznicy!' (Happy Anniversary, 2018) - film










Ekscentryczna para spędza trzecią rocznicę na rozmawianiu o swoim związku i ustalaniu, czy tak właściwie to nie powinni się rozstać.










     Film "Udanej rocznicy!" to kolejna produkcja, którą możemy znaleźć na platformie Netflix. Niewiele wiedziałam na jej temat przed seansem, jednak postanowiłam dać szansę, gdyż po samym opisie i gatunku do jakiego został zakwalifikowany ten film, miałam nadzieję, na miłą rozrywkę.
     Mollie i Sam to para, która w dniu swojej trzeciej rocznicy roztrząsa swój związek i zastanawia się nad jego dalszym bytem. Niewiele więcej mogę Wam napisać aby nie zdradzić zbyt dużo z tego co możemy tutaj znaleźć. Było kilka zabawnych momentów, trochę goryczy, jednak całość stworzona w bardzo intrygujący sposób. To z jakimi sytuacjami muszą zmierzyć się bohaterowie oraz ich przemyślenia na ten temat mają w sobie coś co przyciąga widza do siebie. Z uśmieszkiem na twarzy i momentami pełnym politowania wzrokiem ma się ochotę śledzić dalsze losy tej pary. Nie jest to ambitne kino, jednak dla relaksu jest to idealna produkcja.
     Gra aktorska - mam co do niej mieszane odczucia. Tragedii nie było, jednak nie mogę stwierdzić, że jestem w pełni usatysfakcjonowana tym co tutaj dostałam. Żaden z aktorów nie spisał się tu na tyle dobrze, abym miała ochotę zobaczyć go w innej produkcji. Po prostu było poprawnie i aż tak bardzo nie powinnam narzekać, jednak czuję pewien niedosyt, który pozostał u mnie dość długo jeszcze po skończeniu się filmu.
     "Udanej rocznicy!" to taka produkcja umilająca czas, choć nie zapadnie w mojej pamięci na dłuższy okres. Wątpię abym miała ochotę powracać do tego tytułu, pomimo to nie żałuję, że go zobaczyłam. Zrobił to co w danym momencie potrzebowałam - zrelaksował i dał mi poczucie całkiem miło spędzonego czasu.
     Moja ocena: 6/10.

sobota, 5 maja 2018

"Nie płacz, kochanie" Cathy Glass




Gdy Cathy zostaje poproszona o zaopiekowanie się noworodkiem, jest podekscytowana, ale i przerażona, czy poradzi sobie z takim maleństwem.
Harrison, którego zabiera ze szpitala zaledwie dzień po jego narodzinach, jest uroczym maleństwem i Cathy nie może zrozumieć, dlaczego został porzucony. Kiedy jednak w domu ogląda ubranka przygotowane przez matkę dla chłopczyka i czyta dołączony do nich list, wie, że kobieta nie chciała oddać synka…. Jakie okoliczności ją do tego zmusiły i dlaczego narodziny tego dziecka są tak pilnie strzeżoną tajemnicą, że nawet opieka społeczna nie ma wszystkich informacji na jego temat?... 

Opis książki







Autor: Cathy Glass
Tytuł oryginalny: A Baby's Cry
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Patryk Dobrowolski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura faktu
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2012
Rok pierwszego wydania polskiego: 2013
Liczba stron: 368




     Książki Cathy Glass uwielbiam, pomimo dość smutnej tematyki jaką autorka porusza. Dzięki tym pozycjom niektórym mogą otworzyć się oczy, że nie zawsze jest cudownie i nie każde dziecko miało szczęśliwe dzieciństwo. Gdy zobaczyłam tytuł "Nie płacz, kochanie" na bibliotecznej półce, stwierdziłam, że nie mogę przejść obojętnie i wypożyczyłam tę książkę bez wahania.
     Historia ukazana na kartach tej powieści przedstawia losy niemowlaka, który od razu trafił do rodziny zastępczej. Powody przez które tak się stało są bardzo tajemnicze i tylko garstka osób wie jakie są przyczyny przez które matka biologiczna zdecydowała się na oddanie dziecka. Treść tej książki jest przejmująco smutna, choć są też momenty przy których występuje u czytelnika uśmiech. Jedno jest pewne - to co tutaj znajdziemy wywołuje wiele różnorodnych emocji i daje pole do przemyśleń. Nie jest to łatwa lektura, o której szybko się zapomni. Nie będzie też ona dobra dla każdego, kto tylko po nią sięgnie.
     Styl autorki pomimo tematyki bardzo lekki, dzięki czemu można by wręcz pochłonąć tę pozycję w jeden dzień. Jednak na pewno pozostanie ona na dłużej w naszej głowie. Jedyne co mi nie odpowiadało to niektóre wstawki niekoniecznie potrzebne w danym momencie. Takie trochę wybieganie w przyszłość, przez co mogliśmy wiedzieć, że zaraz coś złego się wydarzy. Nie było ich aż tak dużo, jak w przypadku ostatnio czytanej przeze mnie "Córeczki tatusia" tej autorki, jednak nadal miało to miejsce.
     Wydanie papierowe, które miałam w swoich rękach w miarę dobrze wykonane. Jedynym minusem, choć chyba zawsze się o to czepiam, są klejone strony. Pozostaje mi mieć nadzieję, że klej będzie trzymał wszystko razem jak najdłużej, gdyż egzemplarze biblioteczne mają to do siebie, że są czytane wielokrotnie. Reszta aspektów samego wydania tej pozycji nie budzi we mnie żadnych innych zastrzeżeń.
     Nie żałuję, że sięgnęłam po tę pozycję. Jej treść pozostanie na długo w mojej głowie. Nie jestem jedynie pewna jak szybko będę w stanie sięgnąć po kolejne książki tej autorki, gdyż są one dość wymagającą lekturą.
     Moja ocena: 7/10.

czwartek, 3 maja 2018

'Dom otwarty' (The Open House, 2018) - film









Matka wraz z nastoletnim synem, po przeżyciu tragedii, przenoszą się do domu letniskowego, gdzie sprzysięgają się przeciw nim nieznane i upiorne moce.












     Film "Dom otwarty" to aktualnie jedna z 'nowszych' produkcji Netflix'a. Dla części z Was może znajomy wydawać się główny aktor, czyli Dylan Minnette, znany również z roli Clay'a Jensena z serialu "Trzynaście powodów". To właśnie z jego powodu obejrzałam ten film, gdyż byłam ciekawa jak wypadnie w innej roli.
     Po śmierci ojca, Logan wraz ze swoją matką są zmuszeni do przeprowadzki. W nowym domu dzieją się jednak niepokojące i momentami upiorne rzeczy. Problem tkwi w tym, że te dwa zdania to streszczenie mniej więcej dziewięćdziesięciu procent filmu, a i tak niewiele one mówią. Bardzo mało się tutaj dzieje, a zanim coś faktycznie zaczęło się rozwijać, nastąpił koniec i puszczone zostały napisy końcowe. Na dodatek samo zakończenie bardzo mnie zawiodło. Właściwie nie wyjaśniło ono nic, co miało miejsce podczas całego filmu. Niestety fabuła tej produkcji prawie nie istnieje, a jeśli ktoś dostrzeże tu coś więcej to niech się ze mną podzieli swoimi przemyśleniami ;). Jednym z nielicznych pozytywów jakie tutaj odnalazłam to widoki, które momentami zapierały dech w piersiach. Jednak to nie wystarczy abym była zadowolona z seansu.
     Gra aktorska - niestety nawet ten element w pełni nie spełnia moich oczekiwań. Nie mam zbytnio wygórowanych wymagań, no może poza tym, że miło by było gdyby wszyscy odgrywali swoje role w miarę naturalnie. Niestety nie za bardzo to wyszło. Jedynie aktor wcielający się w postać Chrisa, czyli Sharif Atkins, oraz Patricia Bethune, występująca tu jako Martha, wypadli bardzo dobrze. Szkoda tylko, że same ich postacie niewiele wniosły do samej historii.
     "Dom otwarty" nie jest długim filmem, jednak mogłam dużo lepiej spożytkować swój czas niż oglądać to coś. W porównaniu do tej produkcji nawet zmywanie naczyń czy prasowanie wydaje się być fascynującym zajęciem. Mam pewne obawy, że ten tytuł może trafić u mnie do zestawienia tych najgorszych obejrzanych w tym roku. Chyba, że trafię na coś jeszcze gorszego...
     Moja ocena: 3/10.

wtorek, 1 maja 2018

"Central Park" Guillaume Musso




Nowy Jork, 8.00 rano. Alice i Gabriel budzą się na ławce w Central Parku skuci kajdankami. Nie znają się i nie pamiętają, żeby się kiedykolwiek spotkali. Poprzedniego wieczoru Alice bawiła się z przyjaciółkami na Polach Elizejskich, a Gabriel grał na pianinie w dublińskim klubie.
Niemożliwe? A jednak... Jak wplątali się w tę niebezpieczną historię? Plamy czyjej krwi znajdują się na koszulce Alice? Dlaczego w jej broni brakuje jednego pocisku?
Alice i Gabriel nie mają wyjścia - muszą połączyć siły, aby wyjaśnić to, co im się przydarzyło, aby wrócić do normalności. Ale to, co odkryją, wywróci ich życie do góry nogami.
Opis książki







Autor: Guillaume Musso
Tytuł oryginalny: Central Park
Język oryginalny: francuski
Tłumacz: Prądzyńska Joanna
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2014
Rok pierwszego wydania polskiego: 2015
Liczba stron: 352



     Zauważyłam ostatnio, że książki autorstwa Guillaume Musso albo się kocha albo nienawidzi. Bardzo rzadko bywa coś pomiędzy. Już wcześniej przeczytałam kilka pozycji tego autora i sama nie wiem co mam o nim do końca myśleć. "Central Park" moim zdaniem nie należy jednak do najlepszych dzieł Musso...
     Alice i Gabriel, dwójka nieznajomych ludzi budzi się na ławce w parku skuta kajdankami. Aby przeżyć muszą zacząć wspólnie działać i pokonać piętrzące się przed nimi problemy. Gdy odkrywają prawdę są zdruzgotani. Niestety akcja tej powieści jest według mnie bardzo naciągana. Może i autor miał pomysł ale tak nagmatwał sprawę, że nie mieści się to w głowie. Absurdalność niektórych sytuacji i wiele nieścisłości nie pomagało mi w zrozumieniu działania bohaterów. Wszelkie zwroty akcji były w moim odczuciu zbyt nierealistyczne, brak spójności przyczynowo-skutkowej aż momentami mnie raziła. Jeśli ktoś narzeka na książki Remigiusza Mroza to tutaj będzie miał jeszcze większe pole do manewru. Chciałabym uniknąć spojlerów, jednak przez to nie mogę Wam zbyt wiele zdradzić o które sytuacje tak naprawdę mi chodzi.
     Bohaterowie niestety nie zrobili na mnie dobrego wrażenia. Niestety wszyscy byli tutaj zbyt nijacy. Niezależnie czy była to postać pierwszoplanowa czy tylko poboczna, to niczym szczególnym się nie wyróżniała. Teoretycznie nie ma tutaj zbyt wiele osób, jednak żadna z nich nie została wystarczająco dobrze wykreowana aby zapamiętać ją na dłużej.
     Styl autora to chyba najlepszy element całej tej książki. Pisarz w bardzo lekki sposób stworzył powieść, którą pomimo bardzo wielu nieścisłości bardzo szybko się dało przeczytać. Momentami nawet wręcz odczuwałam swego rodzaju przyjemność podczas lektury. Wydanie papierowe niestety już nie jest takie przyjemne jak styl jakim została napisana. Egzemplarz z biblioteki, pomimo, że nie było na nim widać zbyt mocnych śladów użytkowania, przez klejone strony zaczynał powoli się sypać. Niestety wypadające strony potrafią w dość znacznym stopniu odebrać radość z lektury. Dla niektórych minusem mogą być również bardzo białe kartki, które przy nieodpowiednim świetle zbyt rażą i męczą oczy.
     Niestety książka "Central Park" nie pomogła mi w wyrobieniu własnego zdania na temat tego autora. Jestem pewna, że nigdy więcej nie powrócę akurat do tej pozycji, nawet cieszę się, że nie mam własnego egzemplarza, tylko wypożyczyłam go z biblioteki. Ogromnie ciekawi mnie natomiast Wasza opinia na temat tej historii. Czy tylko dla mnie niektóre sytuacje były zbyt nielogiczne?
     Moja ocena: 4/10.
Related Posts with Thumbnails