czwartek, 31 sierpnia 2017

Stosik książkowy 8/2017

Dość długo myślałam nad tym czy zainwestować pieniądze w tę serię. Co prawda już od bardzo dawna chodziło za mną aby ponownie ją przeczytać, lecz nie byłam pewna czy rzeczywiście warto. W końcu nie oceniałam jej aż tak wysoko, aby wiedzieć, że w stu procentach chce ją mieć. Po wielu przemyśleniach, mam wreszcie ją na swojej półce :).

A oto książki:


"Igrzyska śmierci" Suzanne Collins
"W pierścieniu ognia" Suzanne Collins
"Kosogłos" Suzanne Collins

Książki już wcześniej przeczytałam, jednak każdą z nich miałam pożyczoną od kogoś. Wreszcie mam swoje własne egzemplarze :). 


Żeby książkom nie było jednak smutno dokupiłam wszystkie ekranizacje na płytach DVD.


"Igrzyska śmierci" (The Hunger Games, 2012)
"Igrzyska śmierci: W pierścieniu ognia" (The Hunger Games: Catching Fire, 2013)
"Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 1" (The Hunger Games: Mockingjay Part 1, 2014) 
"Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 2" (The Hunger Games: Mockingjay. Part 2, 2015)

Część widziałam już w kinie od razu po premierze, część z nich podczas innych spotkań z miłośnikami tych produkcji. Teraz będę mogła sama, w zaciszu domowym obejrzeć je raz jeszcze.


Może nie było to zbyt mądre posunięcie aby kupować ten zestaw. Jednak jest to jedyna seria tego typu, która jakkolwiek pozostała w mojej pamięci na dłużej i którą byłam w ogóle w stanie skończyć. Gdy nadejdzie mnie ochota na coś podobnego będę prawdopodobnie powracać właśnie do całej tej trylogii, zarówno w postaci książkowej jak i filmowej.
Prawdopodobnie jest to jeden z niewielu ostatnich stosików, który mam już w całości przeczytany i obejrzany :).

wtorek, 29 sierpnia 2017

'Londyńczyk' (Outlanders, 2007) - film



Wspaniały, trzymający w napięciu dreszczowiec zainspirowany prawdziwymi wydarzeniami.
Po pogrzebie ojca Adam (Jakub Tolak), młody chłopak z Gdańska, wyrusza do Londynu w poszukiwaniu swego starszego brata Jana (Przemysław Sadowski), który dawno nie kontaktował się z rodziną. Po męczącej i trudnej podróży, Adam odnajduje Jana wśród ludzi, którzy zajmują się dostarczaniem na budowy pracowników zatrudnianych na czarno. Chłopak wprowadza Adama w tajniki działania swojej firmy...
Londyn działa jak magnes na tych, którzy szukają lepszego jutra, ale pod powłoka liberalizmu skrywa mroki nietolerancji, chciwości i wyzysku. 





 
     Nie miałam ostatnio pomysłu co mogę obejrzeć. Przeszukując wszelkie zakamarki internetu w poszukiwaniu jakiegoś interesującego tytułu trafiłam na ten, czyli "Londyńczyk". Czytając opis tego filmu miałam nadzieję, że będzie to dobra produkcja z polskim akcentem. Jednak czy rzeczywiście moje oczekiwania zostały spełnione?
     Po stracie swojego ojca młody chłopak wyjeżdża do innego kraju aby odnaleźć swojego dawno niewidzianego brata. Brzmi to trochę jak nierealna pogoń za niespełnionymi marzeniami. Sama nie jestem pewna jak mogę określić ten film. Teoretycznie był on na tyle poprawny, że nie wynudził mnie całkowicie, choć do pasjonującej fabuły, która pochłonie mnie bez reszty też mu daleko. Były zarówno lepsze jak i gorsze momenty. Nie jestem pewna czy umiałam odpowiednio wczuć się w klimat jaki producenci nam tu serwują. Przypuszczam, że znajdą się miłośnicy takiego kina, a ja nie jestem chyba w pełni go docenić.
     Gra aktorska - po głównych polskich aktorach spodziewałam się czegoś trochę lepszego. Przemysław Sadowski jako taki typowy 'gangsta' średnio mi się spodobał w tej roli. Natomiast obsadzony w roli Adama Jakub Tolak wypadł tutaj trochę jak takie ciepłe kluchy, które to są do niczego podobne. Może taki był zamysł twórców a ja po prostu nie potrafię docenić. Chociaż niby źle nie było ale i tak miałam nadzieję na coś lepszego.
     Film "Londyńczyk" nie wywołał u mnie jakiegoś specjalnego wrażenia. Ni to dobre, ni to złe, po prostu dla zabicia czasu można obejrzeć. Jestem ciekawa jakie jest wasze zdanie na temat tej produkcji. Może nie zobaczyłam tutaj tego, czym wy się zachwyciliście.
     Moja ocena: 5/10.

niedziela, 27 sierpnia 2017

"Królestwo kanciarzy" Leigh Bardugo





Kaz Brekker i jego ekipa dopiero co przeprowadzili skok przekraczający najśmielsze wyobrażenia. Zamiast jednak dzielić sowite zyski, muszą walczyć o życie. Zostali wystawieni do wiatru i poważnie osłabieni; dokucza im brak funduszy, sprzymierzeńców i nadziei.
Na ulicach miasta trwa wojna. Wzajemna lojalność w obrębie ekipy – i tak już krucha i wątpliwa – zostaje wystawiona na ciężką próbę. Kaz i jego ludzie muszą się postarać, żeby znaleźć się po stronie zwycięzców. Bez względu na koszty. 
Opis książki








Autor: Leigh Bardugo
Tytuł oryginalny: Crooked Kingdom
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Szypuła Wojciech
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: fantasy
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2016
Rok pierwszego wydania polskiego: 2017
Liczba stron: 608



     Niedługo po przeczytaniu "Szóstki wron" Leigh Bardugo sięgnęłam po kontynuację tej historii, czyli owe "Królestwo kanciarzy". Pierwsza część podbiła moje serce i nie mogłam doczekać się dalszych losów bohaterów. Czy ta powieść dorównuje pierwszej? Moim zdaniem zdecydowanie tak!
     Po wykonaniu niewykonalnego zadania i powróceniu do miasta, bohaterowie muszą zmierzyć się z nowymi przeciwnościami. Moim zdaniem ta powieść jest równie wciągająca co pierwsza część. Często zdarza się, że kolejny tom serii nie dorównuje poprzedniemu, lecz tutaj ne ma to miejsca. Fabuła została tak skonstruowana, że podczas czytania nie mogłam oderwać się od lektury. Treść, bohaterowie, styl autorki oraz wydanie są na bardzo wysokim poziomie i jedyne co mam ochotę zrobić to przekopiować swoją recenzję z "Szóstki wron". Jednak aby nie plagiatować samej siebie ani się nie powtarzać odsyłam was do tamtej recenzji. Może jest to pójście na łatwiznę ale naprawdę nie wiem co jeszcze nowego mogę dodać.
     Recenzja tej powieści z mojej strony jest bardzo krótka. Jestem zachwycona tą książką, zarówno pod względem treści, jak i samego wydania. W pełni rozumiem już te wszystkie pozytywne recenzje, na które można się natknąć w internecie. Jeśli jeszcze nie czytaliście to gorąco zachęcam do nadrobienia. Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie.
     Moja ocena: 9/10.

środa, 23 sierpnia 2017

'Psi kłopot' (The Dog Problem, 2006) - film




Solo jest pisarzem, ale ostatnio ma problemy nie tylko z pisaniem. Postanawia więc udać się do specjalisty, na którego wydaje fortunę. Psychiatra zaleca mu, aby w ramach terapii zaopiekował się psem, co ma mu pomóc powrócić do równowagi wewnętrznej. Solo nie potrafi się przyzwyczaić do zajmowania się kimkolwiek poza nim samym, a jego czworonożny przyjaciel przynosi niespodziewane kłopoty, na które składają się piękna pani fotograf, bogaty obsesyjny kolekcjoner psów oraz nadpobudliwy człowiek udzielający pożyczek, który zatrzymuje psa dla okupu. Gdy znika pies zaczyna się komedia pomyłek.





 
     Uwielbiam psy. Nawet jeśli one mnie nie lubią to ja je i tak kocham :). Niestety nie dane mi było jeszcze posiadanie własnego czworonoga, lecz gdy tylko mam możliwość to rozpieszczam te, których właściciele mi na to pozwalają. Dlatego też nie mogłam oprzeć się obejrzeniu filmu pt. "Psi kłopot". Gdy tylko zobaczyłam tytuł od razu kliknęłam "play" bez sprawdzania w ogóle o czym jest ten film. I to był błąd. Ogromny błąd.
     Solo pod wpływem swojego psychoterapeuty kupuje psa. Gdy tylko czworonóg pojawia się w jego życiu, wywraca się ono do góry nogami. Moim zdaniem film ma ogromny potencjał, który niestety nie został wykorzystany. Poziom humoru nie wpisał się w moje gusta ani potrzeby w danym dniu, gdy go oglądałam. Przychodzi mi do głowy jedynie określenie - "żałosny" - na samą produkcję. Jedynym plusem, który jest bardzo subiektywny, jest dla mnie tytułowy pies. Chociaż nie ważne jak bardzo chciałabym polubić fabułę tego filmu, nie potrafię napisać nic więcej o nim dobrego.
     Gra aktorska - aktorzy występujący w tej produkcji nie pokazali tego co najlepsze w tym zawodzie. Podczas seansu bardzo biła po oczach drętwość bohaterów oraz brak umiejętnego wczucia się w postać. Mamy w tym filmie nasz polski akcent - przez chwilę pojawiła się tutaj Joanna Krupa. Jeśli ktoś jest jej fanem może próbować ją odnaleźć. Znów jedynym plusem w całej zgrai aktorów był... pies. Chyba tylko on wypadł w całym filmie naturalnie.
     Jestem zawiedziona tą produkcją. Jedynym pozytywem tutaj jest ten tytułowy zwierzak. Gdyby nie ten fakt, prawdopodobnie w ogóle nie zwróciłabym uwagi na "Psi kłopot". Jeśli ktoś z Was lubi takie niezbyt dobrze skonstruowane filmy, które w ogóle nie śmieszą a są żałosne, to polecam. Ja osobiście żałuję, że poświęciłam swój czas.
     Moja ocena: 2/10.

sobota, 19 sierpnia 2017

"Lokatorka" JP Delaney



Idealne mieszkanie.
Wymarzona lokatorka.
Doskonała zbrodnia.
Emma już nie mieszka przy Folger Street 1, na jej miejsce wprowadza się Jane. Obie lokatorki, obecna i była, są do siebie bardzo podobne: kolor włosów, rysy twarzy, pragnienie rozpoczęcia wszystkiego od nowa. Ultranowoczesne mieszkanie wymaga dostosowania się do surowych reguł narzuconych przez właściciela, ale wydaje się idealne do porządkowania życiowego chaosu. Kobiety łączy coś jeszcze – enigmatyczna więź z właścicielem apartamentu. Jednak po pewnym czasie obok pożądania pojawia się niepewność i niepokój.
Co różni Emmę i Jane? Emma już nie żyje, Jane jeszcze tak. 
Opis książki






Autor: JP Delaney
Tytuł oryginalny: The Girl Before
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Gądek Mariusz
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2017
Rok pierwszego wydania polskiego: 2017
Liczba stron: 440



     "Lokatorka" to kolejny nowy hit na naszym polskim rynku wydawniczym. Niedawno pojawiło się wiele pozytywnych recenzji tej książki w dość krótkim czasie. Postanowiłam sama przekonać się o co tyle szumu i zaznajomić się z tą pozycją. Czy rzeczywiście ta książka jest warta tego całego zamieszania wokół niej?
     Emma oraz Jane to kobiety, które połączyło jedno mieszkanie z dość specyficznym właścicielem. Obie lokatorki wydają się dość do siebie podobne, lecz również wiele je różni. Głównie to, że Emma już nie żyje... Nie byłam pewna czego mogę się do końca spodziewać, a sam opis z tyłu książki całe szczęście nie zdradza zbyt wiele. Przyznaję, że akcja tej książki pozytywnie mnie zaskoczyła. Czasem mam tak, że to czym się tak wiele osób zachwyca ja niestety nie doceniam. W przypadku tej pozycji, pomimo tych czasem wątpliwych pozytywów, o dziwo bardzo miło spędziłam czas podczas lektury. Zakończenie tej powieści było dla mnie zaskakujące. Do prawie samego końca nie potrafiłam zgadnąć kto okazał się tym złym, choć pewnie Ci bardziej 'doświadczeni' czytelnicy by wpadli na to już wcześniej. To co dzieję się na kartach tej powieści wciągnęło mnie już od samego początku, a samą książkę odłożyłam dopiero jak przeczytałam ostatnie zdanie. Pod względem fabuły jestem bardzo na tak, choć były w niej pewne niedociągnięcia, o których nie będę się rozwodzić - były na tyle małe, że nie zamierzam się nakręcać.
     Bohaterowie niestety nie byli tak cudowni jak wciągająca treść książki. O ile część postaci była naprawdę ciekawie wykreowana tak niektórzy po prostu byli nudni i nijacy. Choć nie polubiłam głównej męskiej postaci, to był on dużo lepiej stworzony niż te kobiecie bohaterki. Jakoś były one takie mało wyraziste, że ciężko jest mi coś więcej o nich napisać. Pomimo intrygującej fabuły to chyba właśnie bohaterami jestem najbardziej zawiedziona.
     Styl autora bardzo przyjemny w odbiorze. Bardzo lekkim piórem pokierował całą akcją książki tak, że nie potrafiłam się od niej oderwać. Rzadko mi się to zdarza, ale przeczytałam tę pozycję w ciągu jednego dnia, prawie, że za jednym podejściem. Wydanie tej książki mam w postaci elektronicznej i nie mam tej formie nic do zarzucenia. Bardzo schludnie ułożona treść, dzięki czemu można było bez problemu zmieniać sobie styl czcionki jak i jej wielkość wedle własnego uznania na swoim sprzęcie.
     Książka "Lokatorka" jest moim zdaniem godna uwagi i warto ją przeczytać. Może nie zrobiła ona na mnie wielkiego efektu WOW i nie będę o niej myśleć całymi dniami i nocami, lecz nie żałuję, że ją przeczytałam. Spędziłam bardzo mile czas podczas lektury i jak na tak dość mocny marketing uważam tę pozycję za całkiem niezłą.
     Moja ocena: 7/10.

czwartek, 17 sierpnia 2017

'Teksańska masakra piłą mechaniczną' (The Texas Chain Saw Massacre, 1974) - film






Grupka nastolatków rusza w podróż przez odludne tereny stanu Teksas. Trafiają na samotną mroczną farmę, którą zamieszkuje - jak się niebawem przekonują - rodzina krwiożerczych i okrutnych kanibali polujących na turystów. Młodzi będą musieli zmierzyć się z najgroźniejszym mordercą - Leatherfacem noszącym maskę z ludzkiej skóry, który zabija za pomocą piły mechanicznej. Jednak walka ta okaże się nierówna...







     "Teksańska masakra piłą mechaniczną" jest podobno kultowym horrorem. Wielu kinomaniaków na pewno już dawno zapoznało się z tą produkcją, ja natomiast obejrzałam go dopiero w zeszły weekend. Miałam ochotę na dobry straszny film i nadzieję, że temu wreszcie uda się mnie przerazić. Niestety na nadziejach się skończyło...
     Fabułą tego filmu jest chyba wystarczająco opisana w wyżej przedstawiony opisie. Muszę przyznać, że jestem zawiedziona tym filmem pod tym względem. Oczekiwałam naprawdę przerażającego filmu, a dostałam coś, co jednak częściej mnie śmieszyło niż przerażało. To jak zostały przedstawione niektóre sceny wzbudziło we mnie zniesmaczenie a czasem właśnie rozbawienie. Ok, były momenty w których rzeczywiście można się troszeczkę przestraszyć, lecz nie wywołały one u mnie żadnych dreszczy czy gęsiej skórki. Po obejrzeniu tego filmu nie śniły mi się koszmary - specjalnie odczekałam kilka dni z tą notką aby to sprawdzić. Początek tego filmu wyjątkowo mi się dłużył, nie mogłam się wgryźć w tę historię. Jak już wreszcie coś zaczęło się dziać, to twórcy tego filmu postanowili zrobić jakieś dziwne cięcia oraz montaż czy nieadekwatne efekty dźwiękowe do tego co się akurat dzieje. Chociażby sytuacja w której ta blondyna niby krzyczała przywiązana do fotela. Miało być strasznie a wyszło dość dziwnie...
     Gra aktorska - sama nie wiem co mam o niej do końca sądzić. Jakoś nie powaliła mnie ona na kolana, choć też strasznie zła nie była. Jednak w ogólnym rozrachunku stwierdzam, że było chyba jednak pod tym względem gorzej niż lepiej. Może ktoś potrafi bardziej docenić umiejętności aktorów, którzy tutaj zagrali, lecz nie będę to ja. Ani fabuła ani aktorzy nie podbili mojego serca w tym filmie.
     Możecie mnie linczować, możecie mnie hejtować za tę opinię, jednak jest ona moja własna, bardzo subiektywna. Może znajdzie się ktoś kto ma słabsze nerwy i bardziej doceni tę produkcję jako horror. Osobiście spodziewałam się czegoś dużo lepszego po tak znanym i zachwalanym wśród moich znajomych filmie. Daję i tak dość wysoką ocenę, za to, że były momenty, które w jakikolwiek sposób wzbudziły we mnie jakieś emocje.
     Moja ocena: 4/10.

wtorek, 15 sierpnia 2017

"Szóstka wron" Leigh Bardugo


Przestępczy geniusz Kaz Brekker otrzymuje ofertę wzbogacenia się ponad wszelkie wyobrażenie – wystarczy w tym celu wykonać zadanie, która z pozoru wydaje się niewykonalne:
– włamać się do niesławnego Lodowego Dworu (niezdobytej wojskowej twierdzy) 
– uwolnić zakładnika (a ten może rozpętać magiczne piekło, które pochłonie cały świat)
– przeżyć dostatecznie długo, żeby odebrać nagrodę (i ją wydać).
Kaz potrzebuje ludzi wystarczająco zdesperowanych, żeby wraz z nim podjęli się tej samobójczej misji, oraz dostatecznie niebezpiecznych, żeby ją wypełnili. Wie, gdzie ich szukać. Szóstka najbardziej niebezpiecznych wyrzutków w mieście – razem mogą być nie do zatrzymania. O ile wcześniej nie pozabijają się nawzajem.
Opis książki




Autor: Leigh Bardugo
Tytuł oryginalny: Six of Crows
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Strzelec Małgorzata, Szypuła Wojciech
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: fantasy
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2015
Rok pierwszego wydania polskiego: 2016
Liczba stron: 496




     Na temat "Szóstki wron" można znaleźć bardzo dużo pozytywnych recenzji. Wiele osób zachwyca się tą pozycją, że aż mam wrażenie, że osiągnęła ona prawie rangę arcydzieła. Miałam ją przeczytać już dużo wcześniej, jednak sięgnęłam po nią dopiero teraz z pewną dozą niepewności, czy i ja ją docenię. Bo co by było gdyby mi się nie spodobała, a tak wielu się nią ekscytuje?
     Kaz wraz z innymi równie mocno zdesperowanymi ludźmi podejmuje się wykonania zadania, które wydaje się być niewykonalne. Uwolnienie zakładnika z nigdy wcześniej niezdobytej twierdzy za grube pieniądze. Pomimo moich obaw, czy rzeczywiście będę w stanie docenić tę historię muszę przyznać, że po przeczytaniu już rozumiem czemu ludzie się nią tak zachwycali. Historia wciąga już od pierwszych stron, a zakończenie jest i tak zaskakujące. Żadnej sytuacji nie jesteśmy w stanie w pełni przewidzieć, jak zachowają się bohaterowie oraz to co tak naprawdę siedzi im w głowie. Jestem pod ogromnym wrażeniem jak autorce udało się stworzyć tak zarazem magiczny, jak i mroczny świat który poznajemy na kartach tej powieści. Nie wiem co mogę jeszcze napisać aby nie zdradzić zbyt wiele szczegółów, ani nie zostać posądzoną o plagiat. Ta książka jest faktycznie tak dobra, że gdyby nie inne obowiązki można by się zatracić w tym świecie bez pamięci.
     Bohaterowie genialnie wykreowani. Zostali oni przedstawieni w bardzo przemyślany sposób, dzięki czemu nie mamy tutaj nijakości. Każda z postaci miała swój niepowtarzalny urok. Podczas lektury nie miałam odczucia, że coś podobnego gdzieś już było. Pomimo dość sporej liczby osób, które tutaj poznajemy, podczas zaznajamiania się z historią bardzo łatwo zapamiętać kto kim jest i się nie pomylić. Nawet główny bohater Kaz miał w sobie coś co może do niego przyciągać.
     Styl autorki bardzo dobry. Sposób w jaki została napisana ta historia to majstersztyk. Wszystko miało ręce i nogi, nie było niepotrzebnych wstawek, które wybijają czytelnika z lektury. Również sposób wydania tej książki jest rewelacyjny, a ja, jako okładkowa sroka doceniam tak przepiękne pozycje. Twarda oprawa, grafika na okładce, szyte strony jak oraz ta wszechobecna czerń moim zdanie dodaje uroku całości. Jestem po prostu zachwycona tym jak wygląda ta książka.
     Cieszę się, że udało mi się zdobyć swój własny egzemplarz tej pozycji. "Szóstka wron" to naprawdę fantastyczna powieść, od której nie można się oderwać. Jednak skoro tak się zachwycam tą książką to czemu nie daję jej maksymalnej oceny? Pomimo, że zrobiła ona na mnie ogromnie pozytywne wrażenie, czegoś mi tutaj minimalnie zabrakło aby stała się ona dla mnie arcydziełem. Jeśli jeszcze nie czytaliście tej książki to zachęcam was do jak najszybszego jej nadrobienia.
     Moja ocena: 9/10.
Related Posts with Thumbnails