Solo jest pisarzem, ale ostatnio ma problemy nie tylko z pisaniem.
Postanawia więc udać się do specjalisty, na którego wydaje fortunę.
Psychiatra zaleca mu, aby w ramach terapii zaopiekował się psem, co ma
mu pomóc powrócić do równowagi wewnętrznej. Solo nie potrafi się
przyzwyczaić do zajmowania się kimkolwiek poza nim samym, a jego
czworonożny przyjaciel przynosi niespodziewane kłopoty, na które
składają się piękna pani fotograf, bogaty obsesyjny kolekcjoner psów
oraz nadpobudliwy człowiek udzielający pożyczek, który zatrzymuje psa
dla okupu. Gdy znika pies zaczyna się komedia pomyłek.
Uwielbiam psy. Nawet jeśli one mnie nie lubią to ja je i tak kocham :). Niestety nie dane mi było jeszcze posiadanie własnego czworonoga, lecz gdy tylko mam możliwość to rozpieszczam te, których właściciele mi na to pozwalają. Dlatego też nie mogłam oprzeć się obejrzeniu filmu pt. "Psi kłopot". Gdy tylko zobaczyłam tytuł od razu kliknęłam "play" bez sprawdzania w ogóle o czym jest ten film. I to był błąd. Ogromny błąd.
Solo pod wpływem swojego psychoterapeuty kupuje psa. Gdy tylko czworonóg pojawia się w jego życiu, wywraca się ono do góry nogami. Moim zdaniem film ma ogromny potencjał, który niestety nie został wykorzystany. Poziom humoru nie wpisał się w moje gusta ani potrzeby w danym dniu, gdy go oglądałam. Przychodzi mi do głowy jedynie określenie - "żałosny" - na samą produkcję. Jedynym plusem, który jest bardzo subiektywny, jest dla mnie tytułowy pies. Chociaż nie ważne jak bardzo chciałabym polubić fabułę tego filmu, nie potrafię napisać nic więcej o nim dobrego.
Gra aktorska - aktorzy występujący w tej produkcji nie pokazali tego co najlepsze w tym zawodzie. Podczas seansu bardzo biła po oczach drętwość bohaterów oraz brak umiejętnego wczucia się w postać. Mamy w tym filmie nasz polski akcent - przez chwilę pojawiła się tutaj Joanna Krupa. Jeśli ktoś jest jej fanem może próbować ją odnaleźć. Znów jedynym plusem w całej zgrai aktorów był... pies. Chyba tylko on wypadł w całym filmie naturalnie.
Jestem zawiedziona tą produkcją. Jedynym pozytywem tutaj jest ten tytułowy zwierzak. Gdyby nie ten fakt, prawdopodobnie w ogóle nie zwróciłabym uwagi na "Psi kłopot". Jeśli ktoś z Was lubi takie niezbyt dobrze skonstruowane filmy, które w ogóle nie śmieszą a są żałosne, to polecam. Ja osobiście żałuję, że poświęciłam swój czas.
Solo pod wpływem swojego psychoterapeuty kupuje psa. Gdy tylko czworonóg pojawia się w jego życiu, wywraca się ono do góry nogami. Moim zdaniem film ma ogromny potencjał, który niestety nie został wykorzystany. Poziom humoru nie wpisał się w moje gusta ani potrzeby w danym dniu, gdy go oglądałam. Przychodzi mi do głowy jedynie określenie - "żałosny" - na samą produkcję. Jedynym plusem, który jest bardzo subiektywny, jest dla mnie tytułowy pies. Chociaż nie ważne jak bardzo chciałabym polubić fabułę tego filmu, nie potrafię napisać nic więcej o nim dobrego.
Gra aktorska - aktorzy występujący w tej produkcji nie pokazali tego co najlepsze w tym zawodzie. Podczas seansu bardzo biła po oczach drętwość bohaterów oraz brak umiejętnego wczucia się w postać. Mamy w tym filmie nasz polski akcent - przez chwilę pojawiła się tutaj Joanna Krupa. Jeśli ktoś jest jej fanem może próbować ją odnaleźć. Znów jedynym plusem w całej zgrai aktorów był... pies. Chyba tylko on wypadł w całym filmie naturalnie.
Jestem zawiedziona tą produkcją. Jedynym pozytywem tutaj jest ten tytułowy zwierzak. Gdyby nie ten fakt, prawdopodobnie w ogóle nie zwróciłabym uwagi na "Psi kłopot". Jeśli ktoś z Was lubi takie niezbyt dobrze skonstruowane filmy, które w ogóle nie śmieszą a są żałosne, to polecam. Ja osobiście żałuję, że poświęciłam swój czas.
Moja ocena: 2/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz