Ciepła i poruszająca opowieść o miłości osadzona w świątecznym klimacie Nowego Jorku.
W dzieciństwie Meg zawsze marzyła o idealnym Bożym Narodzeniu.
W tym roku samotna matka przygotuje baśniową Gwiazdkę Lucasowi,
małemu synkowi. Na stole stanie pieczony indyk, kolędy ukoją znajomymi
nutami, ogień będzie igrał w kominku, a tuż obok niego zawiśnie
tradycyjna skarpeta. Magii Świąt nie zabraknie. Meg doskonale zdaje
sobie sprawę z tego, że ona i mały Lucas poradzą sobie sami.
Jednak pewna przypadkowa znajomość nawiązana w Nowym Jorku zmieni
wszystko. Intrygujący architekt Edd trwale zapisuje się w myślach Meg. I
nagle wizja świąt bez mężczyzny nie wydaje się już taka przyjemna.
Szkoda tylko, że ten, o którym marzy kobieta, mieszka aż za oceanem.
Czy Meg odważy się ruszyć w pogoń za głosem serca? Czy Święta spędzi tylko z synem?
Opis książki
Autor: Amanda
Prowse
Tytuł oryginalny: Christmas For One
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Wiśniewska Monika
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: społeczna, obyczajowa
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2014
Rok pierwszego wydania polskiego: 2017
Liczba stron: 336
Tytuł oryginalny: Christmas For One
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Wiśniewska Monika
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: społeczna, obyczajowa
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2014
Rok pierwszego wydania polskiego: 2017
Liczba stron: 336
Zbliżają się dużymi krokami Święta, których niestety jeszcze nie za bardzo czuję. Co prawda trochę je miałam okazję liznąć czytając "Światło", choć nadal czuję pewien niedosyt. Postanowiłam sięgnąć po kolejną świąteczną powieść z nadzieją, że w jakiś cudowny sposób jeszcze bardziej poczuję magię nadchodzącego momentu. Tym razem mój wybór padł na "Świąteczne marzenie" Amandy Prowse.
Meg to samotna matka, która jak najlepiej stara się wychowywać swojego synka Lucasa. Sama nie miała łatwego dzieciństwa, jednak wreszcie po wielu trudach udaje się jej wyjść na prostą. Podczas jednego ze służbowych wyjazdów do Nowego Jorku poznaje osobę, która znów namiesza w jej życiu. Cała historia ma miejsce podczas przedświątecznego grudniowego zamętu, gdy prószy śnieg (a przynajmniej powinien...) a ulice są już udekorowane lampkami. Miałam nadzieję na lekką powieść, która pozwoli mi się zrelaksować oraz poczuć odpowiedni klimat. Co prawda w pewnym stopniu dostałam to co chciałam, choć niestety nie mogę napisać, że było to sprawione w najlepszy z najlepszych sposobów jaki bym mogła oczekiwać. Sama akcja teoretycznie już od samego początku dość szybko się rozwija a wydarzenia jakimi bombarduje nas autorka powinny chwycić za serce czytelnika. Jednak samo rozwinięcie tej historii było dla mnie zbyt nierealne i cukierkowe, przez co poziom cukru doprowadzał do zemdlenia. Ok, wiedziałam, że jest to historia miłosna ze Świętami w tle, ale to jak niewiarygodne sytuacje miały tutaj miejsce było momentami nie do zniesienia. Po dobrym starcie jestem zawiedziona rozwinięciem i zakończeniem całej historii.
Bohaterowie - większość tych dorosłych postaci ogromnie mnie irytowała. Główna bohaterka była tak nieracjonalnie infantylna, momentami nieporadna i dziecięco ufna, że jej czteroletni synek wydawał się być bardziej ogarnięty życiowo niż ona. Na dobitkę mamy jeszcze Edda. Facet, który chyba nie do końca wiedział co chciał. Gdybym tak dwulicowego człowieka spotkała w prawdziwym życiu to miałabym ochotę zrobić mu takie rzeczy że długo by się nie pozbierał i tylko fakt, że jest to nielegalne powstrzymywałby mnie od dokonania tego. Jedynie te dalszoplanowe postacie wywoływały u mnie pozytywne emocje i bym była w stanie się z nimi dogadać.
Styl autorki lekki, dzięki czemu można łatwo przebrnąć przez lekturę. Chociaż miałam wrażenie, że występowało momentami zbyt wiele powtórzeń, skonstruowanych w taki sposób jakby książkę miał czytać debil, który za pierwszym razem nie zrozumie tego co się do niego mówi. Może zbytnio przesadzam, jednak nie lubię gdy pisarz robi z czytelnika ofiarę edukacji, aby tylko w jakiś sposób zapełnić tekstem strony.
Wydanie książki czytałam w wersji elektronicznej i całe szczęście, gdyż egzemplarz papierowy nie będzie mi się walał w biblioteczce. O ile z wizualnej strony książka bardzo dobrze wyglądała na moim czytniku, tak do samej treści mam trochę wątpliwości. Podczas lektury znalazłam wiele literówek, które niestety momentami odbierały radość z samego czytania. Bardzo rzadko w e-bookach znajduję tego typu błędy, o ile w ogóle, tak niestety tutaj trochę ich było. Pozytywnym akcentem były śnieżynki, które co jakiś czas się pojawiały, który dodatkowo dodawały miłego klimatu.
"Świąteczne marzenie" to książka z pewnym potencjałem, niestety spierdzielonym przez wciśnięcie powieści w schemat typowej komedii romantycznej. Sądzę, że mógłby powstać z tego dobry film, jeśli ktoś akurat lubi ten gatunek. Wątpię, żebym w przyszłości sięgnęła ponownie po tę powieść, nawet poważnie się zastanawiam czy sięgnę po jakąkolwiek inną książkę tej autorki. Nie było źle ale daleko tej powieści do ideału.
Meg to samotna matka, która jak najlepiej stara się wychowywać swojego synka Lucasa. Sama nie miała łatwego dzieciństwa, jednak wreszcie po wielu trudach udaje się jej wyjść na prostą. Podczas jednego ze służbowych wyjazdów do Nowego Jorku poznaje osobę, która znów namiesza w jej życiu. Cała historia ma miejsce podczas przedświątecznego grudniowego zamętu, gdy prószy śnieg (a przynajmniej powinien...) a ulice są już udekorowane lampkami. Miałam nadzieję na lekką powieść, która pozwoli mi się zrelaksować oraz poczuć odpowiedni klimat. Co prawda w pewnym stopniu dostałam to co chciałam, choć niestety nie mogę napisać, że było to sprawione w najlepszy z najlepszych sposobów jaki bym mogła oczekiwać. Sama akcja teoretycznie już od samego początku dość szybko się rozwija a wydarzenia jakimi bombarduje nas autorka powinny chwycić za serce czytelnika. Jednak samo rozwinięcie tej historii było dla mnie zbyt nierealne i cukierkowe, przez co poziom cukru doprowadzał do zemdlenia. Ok, wiedziałam, że jest to historia miłosna ze Świętami w tle, ale to jak niewiarygodne sytuacje miały tutaj miejsce było momentami nie do zniesienia. Po dobrym starcie jestem zawiedziona rozwinięciem i zakończeniem całej historii.
Bohaterowie - większość tych dorosłych postaci ogromnie mnie irytowała. Główna bohaterka była tak nieracjonalnie infantylna, momentami nieporadna i dziecięco ufna, że jej czteroletni synek wydawał się być bardziej ogarnięty życiowo niż ona. Na dobitkę mamy jeszcze Edda. Facet, który chyba nie do końca wiedział co chciał. Gdybym tak dwulicowego człowieka spotkała w prawdziwym życiu to miałabym ochotę zrobić mu takie rzeczy że długo by się nie pozbierał i tylko fakt, że jest to nielegalne powstrzymywałby mnie od dokonania tego. Jedynie te dalszoplanowe postacie wywoływały u mnie pozytywne emocje i bym była w stanie się z nimi dogadać.
Styl autorki lekki, dzięki czemu można łatwo przebrnąć przez lekturę. Chociaż miałam wrażenie, że występowało momentami zbyt wiele powtórzeń, skonstruowanych w taki sposób jakby książkę miał czytać debil, który za pierwszym razem nie zrozumie tego co się do niego mówi. Może zbytnio przesadzam, jednak nie lubię gdy pisarz robi z czytelnika ofiarę edukacji, aby tylko w jakiś sposób zapełnić tekstem strony.
Wydanie książki czytałam w wersji elektronicznej i całe szczęście, gdyż egzemplarz papierowy nie będzie mi się walał w biblioteczce. O ile z wizualnej strony książka bardzo dobrze wyglądała na moim czytniku, tak do samej treści mam trochę wątpliwości. Podczas lektury znalazłam wiele literówek, które niestety momentami odbierały radość z samego czytania. Bardzo rzadko w e-bookach znajduję tego typu błędy, o ile w ogóle, tak niestety tutaj trochę ich było. Pozytywnym akcentem były śnieżynki, które co jakiś czas się pojawiały, który dodatkowo dodawały miłego klimatu.
"Świąteczne marzenie" to książka z pewnym potencjałem, niestety spierdzielonym przez wciśnięcie powieści w schemat typowej komedii romantycznej. Sądzę, że mógłby powstać z tego dobry film, jeśli ktoś akurat lubi ten gatunek. Wątpię, żebym w przyszłości sięgnęła ponownie po tę powieść, nawet poważnie się zastanawiam czy sięgnę po jakąkolwiek inną książkę tej autorki. Nie było źle ale daleko tej powieści do ideału.
Moja ocena: 5/10.
Szkoda, denerwująca, infantylna bohaterka to coś co może zepsuć całą przyjemność z lektury. Zastanowię się nad nią jeszcze :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest idealna jedynie na okres około świąteczny. W innym czasie ta główna bohaterka może irytować jeszcze bardziej ;).
Usuń"Trzy i pół sekundy" zapowiadała się rewelacyjnie, ale niestety wykonanie mnie zawiodło, także na razie nie mam ochoty na dalszą twórczość Prowse.
OdpowiedzUsuńOjj, po twojej opinii utwierdzam się jednak, że nie mam ochoty sięgnąć po kolejną powieść tej autorki.
Usuń