Czternastoletni Hiro Hamada jest młodym geniuszem komputerowym, którego łączy niezwykła więź z pociesznym robotem o imieniu Baymax. Pewnego dnia obaj niespodziewanie zostają wplątani w plan zniszczenia dynamicznie rozwijającego się San Fransokyo. Hiro zrobi wszystko, żeby uchronić przed katastrofą swoje ukochane miasto. W tym celu postanawia działać i zamienia swojego przyjaciela oraz pięć innych robotów w grupę ultranowoczesnych superbohaterów.
Wspominałam już wielokrotnie na swoim blogu, że uwielbiam animacje, prawda? A mając możliwość obejrzenia "Wielkiej Szóstki" nie mogłam przejść obok niej obojętnie. W szczególności, że ilość pochlebnych opinii dotyczącymi tego tytułu z jakimi dotychczas się zetknęłam jest ogromna!
Hiro to zbuntowany nastoletni geniusz. Bardzo interesują go walki robotów, jednak do czasu... Gdy poznaje nad jakim projektem pracuje jego starszy brat, oraz towarzystwo w jakim się obraca, sam postanawia obrać podobną do nich drogę i to w tym kierunku skupia swoje działania. Będąc już po seansie jestem pod wrażeniem tej produkcji. Jest ona na swój sposób urocza, królują w niej nerdy i nie da się w niej nie zakochać! Humor z jakim mamy tu styczność trafia całkowicie w moje gusta, a zarazem jest to jedna ze smutniejszych animacji z jakimi do tej pory miałam styczność. Ot, taki paradoks. Brakuje mi już słów, by wyrazić to jak mocno jestem nią zachwycona. Jedynym mankamentem dla mnie jest dobór muzyki - nie w każdej sytuacji pasował mi wybór twórców, a myślałam, że mam pod tym względem dość dużą tolerancję.
"Wielka Szóstka" według mnie zasługuje na uwagę. Jest to idealna animacja zarówno dla starszych jak i młodszych widzów, do obejrzenia w samotności jak i w towarzystwie. Ja jestem pewna, że mając okazję to znów na nią się zdecyduje i mam nadzieję, że równie mocno będę nią oczarowana.
Hiro to zbuntowany nastoletni geniusz. Bardzo interesują go walki robotów, jednak do czasu... Gdy poznaje nad jakim projektem pracuje jego starszy brat, oraz towarzystwo w jakim się obraca, sam postanawia obrać podobną do nich drogę i to w tym kierunku skupia swoje działania. Będąc już po seansie jestem pod wrażeniem tej produkcji. Jest ona na swój sposób urocza, królują w niej nerdy i nie da się w niej nie zakochać! Humor z jakim mamy tu styczność trafia całkowicie w moje gusta, a zarazem jest to jedna ze smutniejszych animacji z jakimi do tej pory miałam styczność. Ot, taki paradoks. Brakuje mi już słów, by wyrazić to jak mocno jestem nią zachwycona. Jedynym mankamentem dla mnie jest dobór muzyki - nie w każdej sytuacji pasował mi wybór twórców, a myślałam, że mam pod tym względem dość dużą tolerancję.
"Wielka Szóstka" według mnie zasługuje na uwagę. Jest to idealna animacja zarówno dla starszych jak i młodszych widzów, do obejrzenia w samotności jak i w towarzystwie. Ja jestem pewna, że mając okazję to znów na nią się zdecyduje i mam nadzieję, że równie mocno będę nią oczarowana.
Moja ocena: 8/10.
Widziałam już tę animację i muszę przyznać, że była całkiem w porządku. Chociaż nie wywarła na mnie takie wrażenia, jak u ciebie ;) Ciągle brakuje mi w tych współcześniejszych animacjach takiego uroku, tak jak w tych starych. Oczywiście, występuje kilka dowodów na to, że naprawdę jest czym się pochwalić. Przykładem takiej animacji jest chociażby ,,Wyspa Psów", która mi się wyjątkowo podobała :) Pozdrawiam i czekam na dalsze recenzje!
OdpowiedzUsuńBędę musiała w takim razie obejrzeć "Wyspę Psów". Mam nadzieję, że mi również się spodoba! Dzięki za polecenie :).
Usuń