Co zostaje po śmierci bliskiej osoby? Przedmioty, wspomnienia, urywki
zdań? Narrator porządkuje książki i rzeczy pozostawione przez zmarłą
matkę. Jednocześnie rekonstruuje jej obraz – mocnej kobiety, która w
peerelowskiej, a potem kapitalistycznej rzeczywistości umiała żyć wedle
własnych zasad. Wyczulona na słowa, nie pozwalała sobą manipulować, w
codziennej walce o szacunek – nie poddawała się. Była trudna. Była
odważna.
W tej książce nie ma sentymentalizmu – matka go nie znosiła – są za
to czułość, uśmiech i próba zrozumienia losu najbliższej osoby. Jest też
opowieść o tym, jak zaczyna odchodzić pierwsze powojenne pokolenie,
któremu obiecywano piękne życie.
Opis książki
Autor: Marcin
Wicha
Język oryginalny:
polski
Kategoria:
Literatura piękna
Gatunek:
biografia/autobiografia/pamiętnik
Forma:
esej / zbiór esejów
Rok pierwszego wydania:
2017
Liczba stron: 198
Czas trwania: 3h 12min
Lektor: Marcin Popczyński
O książce Marcina Wichy pt. "Rzeczy, których nie wyrzuciłem" było swego czasu bardzo głośno. Miałam pewne obawy przed sięgnięciem po tę pozycję - pomimo, że spotkałam się z wieloma pozytywnymi opiniami miałam wrażenie, że nigdy nie było odpowiedniego momentu aby się z nią zaznajomić. Stwierdziłam, że czas wreszcie nadrobić zaległości i mam wrażenie, że niestety moje obawy były trochę uzasadnione.
W tej pozycji mamy do czynienia z esejami na temat matki oraz, jak sam tytuł głosi, rzeczy, których narrator się nie pozbył po jej śmierci. Pomimo, że mamy tutaj poruszonych kilka ważnych spraw i na dodatek nie zawsze opisywane osoby, były przedstawione w superlatywach to mam pewien niedosyt. Momentami miałam wrażenie, że jest to po prostu stworzona laurka na cześć zmarłej matki. Teoretycznie o zmarłych nie mówi się źle, jednak zabrakło mi tu czegoś, dzięki czemu niektóre osoby stałyby się bardziej... ludzkie? Część rozdziałów była według mnie za bardzo przegadana, mało wnosząca do treści. Poruszane tematy również nie nastrajają pozytywnie, a potrzebowałam na ten czas czegoś bardziej optymistycznego. Również nie byłam w stanie wczuć się w część opisywanych zdarzeń, gdyż nie doznałam uczucia utraty rodzica. Jestem w stanie dostrzec co tak mogło poruszyć wielu czytelników, jednak w moim przypadku nie był to chyba odpowiedni moment by sięgnąć po tę pozycję.
Styl autora zaskakująco dobry w odbiorze, gdyż, nie wiem czemu, ale spodziewałam się trochę topornie przedstawionej treści. Choć nie wszystkie wątki trafiły do mnie bezpośrednio, były momenty gdy byłam w stanie z zainteresowaniem śledzić przedstawianą treść. Również lektor w tym przypadku odwalił kawał dobrej roboty nadając moim zdaniem odpowiedni ton lekturze.
Książka "Rzeczy, których nie wyrzuciłem" to pozycja, która niekoniecznie trafiła w moje aktualne potrzeby czytelnicze i możliwości wczucia się w treść. Może za x lat będę w stanie bardziej docenić przedstawiony temat. Nie mówię nie tej pozycji, gdyż widzę ważną tematykę, lecz przypuszczam iż nie był to w moim przypadku odpowiedni moment na jej lekturę.
W tej pozycji mamy do czynienia z esejami na temat matki oraz, jak sam tytuł głosi, rzeczy, których narrator się nie pozbył po jej śmierci. Pomimo, że mamy tutaj poruszonych kilka ważnych spraw i na dodatek nie zawsze opisywane osoby, były przedstawione w superlatywach to mam pewien niedosyt. Momentami miałam wrażenie, że jest to po prostu stworzona laurka na cześć zmarłej matki. Teoretycznie o zmarłych nie mówi się źle, jednak zabrakło mi tu czegoś, dzięki czemu niektóre osoby stałyby się bardziej... ludzkie? Część rozdziałów była według mnie za bardzo przegadana, mało wnosząca do treści. Poruszane tematy również nie nastrajają pozytywnie, a potrzebowałam na ten czas czegoś bardziej optymistycznego. Również nie byłam w stanie wczuć się w część opisywanych zdarzeń, gdyż nie doznałam uczucia utraty rodzica. Jestem w stanie dostrzec co tak mogło poruszyć wielu czytelników, jednak w moim przypadku nie był to chyba odpowiedni moment by sięgnąć po tę pozycję.
Styl autora zaskakująco dobry w odbiorze, gdyż, nie wiem czemu, ale spodziewałam się trochę topornie przedstawionej treści. Choć nie wszystkie wątki trafiły do mnie bezpośrednio, były momenty gdy byłam w stanie z zainteresowaniem śledzić przedstawianą treść. Również lektor w tym przypadku odwalił kawał dobrej roboty nadając moim zdaniem odpowiedni ton lekturze.
Książka "Rzeczy, których nie wyrzuciłem" to pozycja, która niekoniecznie trafiła w moje aktualne potrzeby czytelnicze i możliwości wczucia się w treść. Może za x lat będę w stanie bardziej docenić przedstawiony temat. Nie mówię nie tej pozycji, gdyż widzę ważną tematykę, lecz przypuszczam iż nie był to w moim przypadku odpowiedni moment na jej lekturę.
Moja ocena: 6/10.
Ja uważam, że dorosłam do tej lektury, a i tak mnie nie zachwyciła... Spodziewałam się czegoś bardziej poruszającego.
OdpowiedzUsuńNie powiedziałabym, że to kwestia 'dorosłości' - w różnym wieku doznajemy straty rodzica. Ja całe szczęście mam jeszcze żyjących więc nie musiałam jeszcze zmierzyć się z emocjami dotyczącymi ich straty (choć kilka mi bliskich osób odeszło).
UsuńOd dawna mam ten tytuł na celowniku i mam nadzieję, że się jednak nie zawiodę. ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jakie będą Twoje odczucia po lekturze :).
UsuńJa już dorosłam do takiej tematyki, ale treść mnie jakoś nie zachęca do czytania.Moja mama do tej pory ma rzeczy babci, która nie żyje już 7 lat. Każdy robi z rzeczami zmarłych to co mu podpowiada serce.
OdpowiedzUsuńNie sądzę aby to była kwestia 'dorosłości' - nie każdy jeszcze doświadczył straty rodzica, tak jak było to w tej pozycji, choć można w swoim życiu przejść nie lada piekło na ziemi bez takich doświadczeń, bez względu czy ma się lat osiemnaście czy być po osiemdziesiątce.
Usuń