Pewnej nocy niespodziewanie znika 24-letnia Shannan Gilbert. Jej matka Mari (w tej roli nominowana do Oscara Amy Ryan)
rozpoczyna niełatwe poszukiwania, podczas których mierzy się z bolesną
prawdą o córce i o sobie samej, a także z uprzedzeniami śledczych. Mari
nie poddaje się jednak i postanawia odnaleźć Shannan za wszelką cenę.
Podążając tropem córki kobieta trafia w sam środek hermetycznej
społeczności mieszkającej w pobliżu odludnego skrawka wybrzeża Long
Island. Odkrycia, których dokonuje, zmuszają organy ścigania oraz media
do wzięcia pod lupę nierozwiązanych spraw zabójstw kilkunastu
prostytutek - młodych kobiet, których historie Mari chce opowiedzieć
całemu światu.
Film "Zaginione dziewczyny" pojawił mi się w proponowanych na Netflixie a że jego opis wydał się dość ciekawy to mając wolną chwilę postanowiłam go obejrzeć. W szczególności, że słyszałam kilka pozytywnych opinii na jego temat. Miałam nadzieję na dobre kino, a niestety dostałam dość przeciętnie wykonaną produkcję...
Historia przedstawiona w tym filmie opowiada o trudnych zmaganiach Mari z władzą i otoczeniem gdy okazuje się, że jej córka zaginęła. Dodatkowo odnalezione zostają ciała zamordowanych innych dziewcząt w okolicy w której ostatni raz była widziana Shannan. Choć poruszany temat jest według mnie bardzo ważny, a zarazem ciężki, to wykonanie nie do końca mnie do siebie przekonało. Podczas seansu odniosłam wrażenie, że sporo scen było przygotowanych trochę bez dopracowania i przemyślenia, tak aby po prostu coś było a historia szła dalej. Po tej tematyce spodziewałam się czegoś trochę lepiej przedstawionego, co faktycznie mogłoby bardziej wbić widza w fotel i zmusić nas do podjęcia pewnych działań.
Gra aktorska nie wywarła na mnie ogromnego wrażenia. Większość aktorów wypadła tu po prostu poprawnie, mocno przeciętnie, przez co nie byłam w stanie aż tak mocno przeżywać przedstawianej tu historii. Oczekiwałam trochę więcej emocji u bohaterów, które według mnie były tu mało dostrzegalne. Czasem nawet odniosłam wrażenie, jakby byli wyprani z uczuć.
Po filmie "Zaginione dziewczyny" spodziewałam się czegoś trochę lepszego i bardziej wyrazistego. Dostałam niestety ważną historię, przedstawioną w mocno przeciętny sposób, przez co nie zapadnie w mojej pamięci na długo...
Historia przedstawiona w tym filmie opowiada o trudnych zmaganiach Mari z władzą i otoczeniem gdy okazuje się, że jej córka zaginęła. Dodatkowo odnalezione zostają ciała zamordowanych innych dziewcząt w okolicy w której ostatni raz była widziana Shannan. Choć poruszany temat jest według mnie bardzo ważny, a zarazem ciężki, to wykonanie nie do końca mnie do siebie przekonało. Podczas seansu odniosłam wrażenie, że sporo scen było przygotowanych trochę bez dopracowania i przemyślenia, tak aby po prostu coś było a historia szła dalej. Po tej tematyce spodziewałam się czegoś trochę lepiej przedstawionego, co faktycznie mogłoby bardziej wbić widza w fotel i zmusić nas do podjęcia pewnych działań.
Gra aktorska nie wywarła na mnie ogromnego wrażenia. Większość aktorów wypadła tu po prostu poprawnie, mocno przeciętnie, przez co nie byłam w stanie aż tak mocno przeżywać przedstawianej tu historii. Oczekiwałam trochę więcej emocji u bohaterów, które według mnie były tu mało dostrzegalne. Czasem nawet odniosłam wrażenie, jakby byli wyprani z uczuć.
Po filmie "Zaginione dziewczyny" spodziewałam się czegoś trochę lepszego i bardziej wyrazistego. Dostałam niestety ważną historię, przedstawioną w mocno przeciętny sposób, przez co nie zapadnie w mojej pamięci na długo...
Moja ocena: 5/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz