poniedziałek, 31 maja 2021

Podsumowanie maja 2021

 
 
 
Maj minął mi bardzo szybko. Im jestem starsza tym mam wrażenie, że czas leci coraz szybciej. Choć różne wydarzenia ostatnio miały miejsce, zarówno te pozytywne jak i negatywne, nie mogę narzekać na swój wynik książkowy oraz filmowy. Serdecznie zapraszam Was na moje krótkie podsumowanie miesiąca!
 
 
 
 
 
Maj książkowo
 
- liczba przeczytanych książek: 9
- łączna liczba stron: 3 280
 
Pozytywnym zaskoczeniem była dla mnie trylogia o Stelli Lerskiej autorstwa Anny Mentlewicz. Nie spodziewałam się nie wiadomo czego a naprawdę przyjemnie spędziłam czas podczas słuchania tej historii w audiobooku. Jednak najlepsza przeczytana pozycja w tym miesiącu to "Dziewczyna na klifie" Lucindy Riley - po prostu klimat tej powieści jest genialny! Co do najgorszego tytułu to jest to "Jak lepiej myśleć (...)", która jest według mnie toksyczna, a autorka nie odróżnia wysokiej wrażliwości od nadwrażliwości, a nie jest tym samym, nie ważne jak uparcie będzie tego bronić!
 
 
 
Maj filmowo
 
- liczba obejrzanych filmów: 9

W przypadku filmów było niestety nieco więcej rozczarowań niż przy książkach. Żaden z tytułów nie zrobił na mnie aż takiego wrażenia bym mogła zachwycać się nim pod każdym względem. Co prawda najlepszy z tych wszystkich to film pt. "Sierpień w hrabstwie Osage", jednak zabrakło mi tu pewnych niuansów, które sprawiłyby, że pokochałabym tę historię od pierwszych minut.
 
A jakie tytuły Was zachwyciły w minionym okresie? Z chęcią zapoznam się z Waszymi odkryciami :).

niedziela, 30 maja 2021

'Late night' (2019) - film

 
 
 
 
 
 
 
 
 
Oskarżana o mizoginię ikona i gospodyni nocnego talk-show zatrudnia kobietę hinduskiego pochodzenia. Próbuje też nadać swojemu programowi świeży powiew, walcząc ze spadającą oglądalnością.









     Po związanej z tematyką około filmową trylogii o Stelli Lerskiej autorstwa Anny Mentlewicz z którą ostatnio się zapoznałam nabrałam ochotę na więcej rzeczy tego typu. Mój wybór padł na film pt. "Late night", który niedawno pojawił się na Netflixie. Miałam nadzieję, że będzie to historia przy której będę mogła się odprężyć i nieco się rozerwać. Niestety mam mieszane odczucia...
     Program prowadzony przez Katherine od wielu lat traci nieco na popularności. Dodatkowo do swojego zespołu musi zrekrutować nową osobę, która będzie w stanie nadać programowi pewną świeżość. Sama historia miała według mnie ogromny potencjał, który niestety nie został w pełni wykorzystany. Podczas seansu odniosłam wrażenie, że dość mocno humor poszedł w poprawność polityczną, by tylko nikogo tu nie urazić. Po opisie miałam nieco większe nadzieję na ostrzejszą główną bohaterkę, która będzie bardziej wyrazista i nada tempa tej historii. Dla mnie jest to po prostu poprawna i nieco zachowawcza historia, z którą całkiem miło spędziłam czas, jednak nie zrobiła na mnie aż tak mocnego wrażenia, bym rozpamiętywała o niej jeszcze na długo po seansie.
     Gra aktorska na przyzwoitym poziomie. Nie było tu moim zdaniem żadnej postaci, która została potraktowana po macoszemu, wprowadzając bylejakość. Jednak nie zakochałam się w żadnym z bohaterów na tyle by chcieć przez nich obejrzeć ich odtwórców w innych produkcjach i czerpać przyjemność z samej ich gry.
     "Late night" to poprawny film, przy którym można nieco oderwać się od swojej codzienności. Mnie niestety w pełni do siebie nie przekonał, jednak zdaję sobie sprawę, że może znaleźć on wielu swoich zwolenników. Na leniwy wieczór wybór tego tytułu może być idealny, jednak nie jest to dzieło wybitnie dobre, do którego chciałabym powracać..
     Moja ocena: 6/10.

sobota, 29 maja 2021

"Nigdy ci nie wybaczę" Anna Mentlewicz

 

Trzymająca w napięciu opowieść o miłości, nienawiści i dramatycznej walce o obronę dobrego imienia, tocząca się w środowisku ludzi związanych z mediami.
Stella Lerska, znana nam już z powieści Pewna pani z telewizji i Zemsta na ekranie, gwiazda telewizyjna, decyduje się wnieść pozew przeciwko stacji, która dyscyplinarnie zwolniła ją z pracy. Jednak podczas procesu okazuje się, że prawie żadna z osób współpracujących z nią w telewizji, nie chce zeznawać na jej korzyść. Nad głową Stelli zawisa więc groźba przegranej. Ma również kłopot ze znalezieniem nowej pracy, a kiedy okazuje się, że ktoś wyczyścił jej konto w banku, sytuacja staje się krytyczna. Jakby tego było mało, dorosły syn nieżyjącego kochanka Stelli, nie ustaje w działaniach, mających ją zniszczyć, a nawet pozbawić życia. Wszystko to zmusza ją do refleksji nad dotychczasowym życiem, także osobistym. Czy Stella znajdzie w sobie siłę, aby wszystko poukładać od nowa i udowodnić swoją niewinność przed sądem?
Opis książki
 
 
 
Autor: Anna Mentlewicz
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura polska
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2018 
Liczba stron: 400
Czas trwania: 9h 43m
Lektor: Iwona Milerska 
 
 
 
     Po "Pewnej pani z telewizji" oraz "Zemście na ekranie" przyszedł również czas na ostatni tom trylogii o Stelli Lerskiej, czyli "Nigdy ci nie wybaczę". Z wielką chęcią zabrałam się za wysłuchiwanie tej historii w formie audiobooka. Również i tym razem się nie zawiodłam!
     Historia przedstawiona w tej powieści to bezpośrednio dalsze losy Stelli Lerskiej, którą mogliśmy poznać w poprzednich pozycjach. Znów mamy do czynienia z wieloma intrygami, zaskakującymi wydarzeniami i siecią kłamstw, która zbiera swoje żniwo. Już od pierwszego rozdziału wsiąkłam w historię i z ogromnym zainteresowaniem śledziłam poczynania bohaterów. Byłam ogromnie ciekawa jak rozwiąże się cała historia, która została zbudowana przez wszystkie tomy i niestety nieco się zawiodłam, gdyż nie wszystkie wątki które mnie intrygowały w pełni się wyjaśniły. Miałam nadzieję na bardziej zamknięte zakończenie, choć to co dostaliśmy daje możliwość powrotu do tej historii i pociągnięcie niektórych zdarzeń dalej. Nie mniej jednak z przyjemnością spędziłam swój czas podczas podczas słuchania tej powieści i mam nadzieję, że pozostanie ona na nieco dłużej w mojej głowie.
     Bohaterowie - przez te trzy części ogromnie się z nimi zżyłam. Wszyscy wywołali we mnie przeróżne emocje i choć nie każdy te pozytywne, tak jednak nawet o tych negatywnych postaciach jestem w stanie sobie przypomnieć coś więcej będąc już po lekturze. Całe szczęście nie byli oni nijacy i irytująco bezosobowi, dzięki czemu byłam w stanie odróżniać ich od siebie nie tylko w trakcie zapoznawania się z tą historią.
     Styl autorki utrzymany na podobnym poziomie co we wcześniejszych powieściach. Jednak znów było wiele 'przypominajek' odnośnie tego co działo się w poprzednich tomach. Jeśli ktoś miałby dłuższą przerwę między nimi to ok, ale jak ja zapoznawałam się z nimi w dość krótkim odstępie czasu to były one dla mnie nieco zbędne. Lektorka czytała płynnie i mam wrażenie, że było już tu nieco mniej problemów z dźwiękiem co przeszkadzało mi w poprzednich częściach.
     "Nigdy ci nie wybaczę" jak i cała seria o Stelli Lerskiej to niespodziewanie przyjemna lektura, która pozwoliła mi się choć na chwilę oderwać od własnych problemów. Przed sięgnięciem po tę trylogię nigdy nie słyszałam o tej autorce, jednak nie żałuję, że dałam jej szansę. Pomimo niektórych moich uwag naprawdę miło spędziłam swój wolny czas.
     Moja ocena: 6/10.

czwartek, 27 maja 2021

'Cam' (2018) - film

 
 
 
 
 
 
 
 
 
Alice robi kamerkowe pokazy, mając obsesję popularności w Internecie. Gdy kolejny raz nie udaje jej się zalogować na swój profil, odkrywa, że ma swoją replikę.
 








     Film pt. "Cam" to chyba jedna z tych produkcji, która najdłużej czekała na 'Mojej liście' na Netflixie do obejrzenia. Nie pamiętam już co mnie w tym tytule zaintrygowało, jednak postanowiłam dać szansę i wzięłam się za oglądanie. Niestety mocno się rozczarowałam tym, co tu dostałam...
     Alice zdobywa coraz większą popularność na portalu na którym robi pokazy przez kamerkę. Niestety ktoś bardzo do niej podobny włamuje się na konto i podszywa się pod dziewczynę pokazując to coraz bardziej mroczne i wyzywające pokazy. Podobno jest to thriller, jednak trudno mi przypisać tę produkcję to tego gatunku. Dla mnie nie było tu nic co mogłoby w jakikolwiek sposób wywołać u mnie ciarki na plecach czy wprowadzić we mnie jakikolwiek niepokój. Niestety nie jestem przekonana do samej treści. Było dla mnie tu wiele nieścisłości i nielogicznego zachowania niektórych postaci, przez co nie byłam w stanie czerpać jakiejkolwiek przyjemności z seansu. Może dla niektórych będzie zbyt perwersyjnie, inni znajdą tu coś dla siebie, jednak ja wątpię abym powracała do tej historii z miłymi myślami i nie sądzę, by pojawiła się u mnie chęć by ponownie ją zobaczyć.
     Gra aktorska nie zrobiła na mnie ogromnego wrażenia. Część postaci została przedstawiona zupełnie nijako, przez co nie byłam w stanie zżyć się z kimkolwiek na tyle by kibicować o jak najlepsze rozwiązanie sytuacji. Jestem rozczarowana, gdyż mam wrażenie, że żaden z aktorów nie dał z siebie nic więcej poza minimum.
     "Cam" to produkcja, która nie zrobiła na mnie pozytywnego wrażenia. Wątpię abym w przyszłości powracała do niej myślami oprócz momentu umieszczenia tego tytułu w podsumowaniu miesiąca. Ja jestem w tym przypadku na nie i niestety nie jestem nawet do końca pewna, czy jest ktoś komu mogłabym polecić tę produkcję.
     Moja ocena: 3/10.

wtorek, 25 maja 2021

"Dziewczyna na klifie" Lucinda Riley

 

Dwie irlandzkie rodziny, cztery pokolenia kobiet i łącząca je tragiczna przeszłość.
Przejmująca opowieść o poszukiwaniu własnych korzeni, o rodzinnych sekretach, o kłamstwach, krzywdach i rozstaniach, ale też o miłości i nadziei.
Młoda rzeźbiarka Grania Ryan po latach nieobecności wraca do Irlandii, do rodzinnego domu położonego nad smaganą wichrami zatoką Dunworley. Pewnego dnia, podczas spaceru, zauważa na krawędzi klifu dziewczynkę o rudych włosach. Okazuje się, że to Aurora Lisle, osierocona przez matkę ośmiolatka, która wraz z ojcem mieszka w pobliskim pałacu. Szybko nawiązują nić porozumienia...
Zaniepokojona tym matka Granii, Kathleen, zaczyna snuć poruszającą opowieść o zawikłanych losach dwóch rodzin... Z jej słów i starych listów Grania poznaje historię miłości i tragedii. Zdaje też sobie sprawę z istnienia klątwy, która może położyć się cieniem na jej szczęściu...
Opis książki
 
 
 
 
Autor: Lucinda Riley
Tytuł oryginalny: The Girl on the Cliff
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Rączkowska Marzenna
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura zagraniczna
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2011
Rok pierwszego wydania polskiego: 2013
Liczba stron: 528 
 
 
 
     Powieści Lucindy Riley z którymi dotychczas miałam styczność, czyli "Dom orchidei" oraz "Sekret Heleny", naprawdę przypadły mi do gustu. Potrzebowałam ostatnio czegoś w podobnym klimacie, dlatego też sięgnęłam po kolejną książkę tej autorki, która już od jakiegoś czasu czekała na swoją kolej na mojej półce, czyli "Dziewczynę na klifie".
     Losy dwóch rodzin już od wielu lat przeplatają się i są ze sobą ściśle powiązane. Grania po traumatycznym przeżyciu postanawia powrócić do domu rodzinnego w Irlandii by poukładać sobie na nowo ostatnie wydarzenia. Podczas jednego ze spacerów na klifie spotyka dziewczynkę, która dość mocno wpłynie na jej życie i podejmowane decyzje. Historia przedstawiona na kartach tej powieści jest pełna zawiłości i intryg, które można śledzić z zapartym tchem. Nic nie jest tak oczywiste jak może się wydawać, a wplecione wątki romantyczne, pomimo, że za nimi nie przepadam, nie były tak irytujące i dobrze się je czytało. Zatopiłam się w tej powieści już od pierwszych stron i nie mogłam oderwać się od lektury zapominając o otaczającym mnie świecie. Fabuła moim zdaniem naprawdę dobrze skonstruowana i przemyślana, dzięki czemu wszystko spięło się w logiczną całość.
     Bohaterowie zostali naprawdę porządnie wykreowani. Nie było tu żadnej postaci, która byłaby nijaka i nie zapadająca w pamięci. Każdy kto tu się pojawił był według mnie potrzebny i miał swoje zadanie, które było potrzebne w całej fabule. Dawno nie spotkałam się z taką pozycją, która miałaby tak wielu dobrych bohaterów do których mogłam się przywiązać.
     Styl autorki naprawdę przyjemny w odbiorze. Pisarka potrafi słowem stworzyć magiczną historię od której ciężko się oderwać. Mi przypadł do gustu sposób w jaki tworzy ona swoje powieści i jestem pewna, że moja przygoda z jej twórczością nie skończy się na tym tytule. Wydanie papierowe bardzo dobrze przygotowane - osobiście uwielbiam okładki zintegrowane, a co do środka również nie mam jakichkolwiek zastrzeżeń i widać, że osoby odpowiedzialne za tę pozycję przyłożyły się do swojej pracy.
     "Dziewczyna na klifie" to jedna z tych powieści do których będę co jakiś czas powracać myślami. Wywarła na mnie naprawdę pozytywne wrażenie i nie żałuję, że poświęciłam na nią swój czas. Moim zdaniem warto zapoznać się z tą pozycją, jak i z pozostałą twórczością tej autorki. Ja cieszę się, że mam jeszcze kilka jej tytułów przed sobą!
     Moja ocena: 7/10.

niedziela, 23 maja 2021

'Panny z dobrych domów' (Thoroughbreds, 2017) - film

 
 
 
 
 
 
 
Lily i Amanda są przyjaciółkami z dzieciństwa i po wielu latach odnajdują się na przedmieściach Connecticut. Lily stała się wyrafinowaną nastolatką z wyższych sfer burżuazyjnych. Amanda natomiast ma bardzo miłe usposobienie, ale jest na dobrej drodze, aby stać się niedopasowaną do społeczeństwa. Chociaż początkowo wydają się być zupełnie inne, łączy ich pogarda, jaką Lily czuje dla swojego przygnębiającego ojczyma, Marka.






     Choć o filmie pt. "Panny z dobrych domów" nie słyszałam wcześniej nic to do jego obejrzenia skusiła mnie obsada aktorska, a w szczególności pojawiająca się tu Anya Taylor-Joy. Ponoć jest to thriller, jednak czy faktycznie robi w swoim gatunku wrażenie?
     Amanda oraz Lily znają się od dzieciństwa, jednak pewno wydarzenie spowodowało, że ich relacje nieco się rozluźniły. Po pewnym czasie znów się spotykają a nietypowe sytuacje wymuszają na nich dość ryzykowne zachowania i bezwarunkowe zaufanie wobec siebie. Akcja według mnie nieco powolnie się rozwija, by pod koniec znacznie przyśpieszyć. Niestety napięcie nie było tutaj aż tak dobrze budowane, bym wreszcie przy zakończeniu z zapartym tchem śledziła to co zaraz się stanie i bała o to co się zaraz wydarzy. Ot, kolejny schematyczny thriller, który wiadomo już od samego początku jak się potoczy. Nie mniej jednak byłam w stanie w pewien sposób czerpać przyjemność z seansu i z umiarkowanym, ale jednak, zainteresowaniem śledzić to co działo się na ekranie. Niektóre widoki były naprawdę imponujące i miłe dla oka, dzięki czemu miło spędziłam czas podczas oglądania tego filmu. Może wydać się to nieco dziwne, biorąc pod uwagę tematykę filmu, lecz te budynki i niektóre wnętrza naprawdę mnie zaintrygowały!
     Gra aktorska na przyzwoitym poziomie. Najbardziej przekonująco według mnie wypadła ta aktorka dla której właściwie obejrzałam ten film, czyli Anya Taylor-Joy, wcielająca się w postać Lily. Co prawda wiem, że stać na ją na jeszcze więcej, lecz i tak porządnie oddała charakter swojej bohaterki. Pozostali też wypadli całkiem nieźle, choć nie zrobili na mnie aż tak dużego wrażenia.
     "Panny z dobrych domów" to według mnie dość przeciętny thriller, który prawdopodobnie nie pozostanie w mojej pamięci na długo. Jednak pomimo swoich wad nie uważam, aby czas, który na niego poświęciłam był czasem całkowicie straconym. Wbrew pozorom jest tu pewien mroczny klimat, dzięki któremu można z pewnym zainteresowaniem dobrnąć do końca.
     Moja ocena: 6/10.

sobota, 22 maja 2021

"Zemsta na ekranie" Anna Mentlewicz

 

Współczesna powieść obyczajowo-psychologiczna.
Kariera i pieniądze. Intrygi, kłamstwa i romanse. Bohaterka „Pewnej pani z telewizji” zmaga się z nowymi wyzwaniami zawodowymi, a kiedy jej kariera wisi na włosku, decyduje się na radykalne działania. To się nadaje do telewizji!
Stella Lerska, znana dziennikarka telewizyjna, przeklina dzień, w którym na jej drodze pojawił się Jacek Miliński, dorosły syn jej nieżyjącego kochanka. Knowania i intrygi mężczyzny doprowadzają do tego, że jej telewizyjna kariera jest poważnie zagrożona. Dodatkowo w życiu Stelli niespodziewanie pojawia się ojciec, którego nigdy wcześniej nie widziała. Dziennikarka przeżywa szok, kiedy dowiaduje się, z jakiego powodu mama zabroniła ojcu kontaktów z córką. Życie zawodowe i osobiste Stelli wywraca się do góry nogami.
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe.
Opis książki
 
 
 
 
Autor: Anna Mentlewicz
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura polska
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2017
Liczba stron: 416
Czas trwania: 10h 29m
Lektor: Iwona Milerska
 
 
 
     Książka pt. "Zemsta na ekranie" to drugi tom trylogii o Stelli Lerskiej. Pierwsza część, czyli "Pewna pani z telewizji", nawet mi się podobała, więc bez wahania sięgnęłam również po jej kontynuację. Pomimo, że mnie jakoś wybitnie nie zachwyciła ta powieść to nie żałuję, że się na nią zdecydowałam.
     W tej powieści mamy bezpośrednią kontynuację historii Stelli, której losy potoczyły się tak jak nie do końca sobie wymarzyła. Po traumatycznym przeżyciu stara się pozbierać by jak najszybciej powrócić do swojej rzeczywistości. Jednak kolejne wydarzenia nie napełniają ją nadzieją na lepsze jutro. Przyznaję, że znów dałam porwać się tej historii pomimo, że nie była ona wybitna i mocno zapadająca w pamięci. Choć mamy poruszonych tu kilka ważnych wątków to, o ironio, przyjemnie spędziłam swój czas podczas wysłuchiwania przedstawionej tu treści. Moim zdaniem warto zainteresować się tą powieścią, jak i całą serią, gdyż ma ona swój klimat, który potrafi do siebie przyciągnąć. Jedynie co mi nieco przeszkadzało to przypominanie ważniejszych wątków z fabuły z poprzedniej części, które ciągną ciąg dalszy tutaj. Dla kogoś kto miałby dłuższą przerwę między pierwszym a drugim tomem byłby to całkiem dobry zabieg, jednak tak jak w moim przypadku - ja zapoznawałam się z nimi w dość krótkim odstępie czasu i było dla mnie mocno odczuwalne oraz momentami nieco irytujące.
     Bohaterowie - moim ulubionym w tej części została papuga! Pokochałam ją od momentu jak tylko pojawiła się na kartach tej powieści i tylko czekałam na sytuacje w których ona się pojawi. Po prostu 'robiła mi dzień' gdy tylko wchodziła do akcji. Co do pozostałych postaci to jest według mnie całkiem nieźle, gdyż wszyscy wywoływali we mnie przeróżne emocje, nikt nie był jednowymiarowy i nijaki co jest dla mnie ogromnym plusem.
     Styl autorki przyjemny w odbiorze. Polubiłam się ze sposobem jej pisania już przy pierwszym tomie o Stelli Lerskiej i nie ma tutaj według mnie spadku formy. Z wielką chęcią bym poznała jej twórczość w kolejnych pozycjach, nie tylko w tym wykonaniu. Co do lektorki mam te same wątpliwości co w poprzedniej części, choć nie jestem pewna czy to nie jest problem w samej realizacji.
     "Zemsta na ekranie" to według mnie przyzwoita powieść przy której spędziłam miło czas. Nie żałuję, że po nią sięgnęłam i mam nadzieję, że niebawem uda mi się wysłuchać ostatniej części o Stelli Lerskiej. Oby trzymała poziom, bądź była jeszcze lepsza niż ta.
     Moja ocena: 6/10.

piątek, 21 maja 2021

'Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii' (The VVitch: A New-England Folktale, 2015) - film

 
 
 
 
 
 
 
Nowa Anglia, rok 1630: William i Katherine prowadzą bogobojne życie wraz z piątką swych dzieci, osiedlając się na skraju nieprzebytej dziczy. Kiedy ich nowo narodzony syn znika w tajemniczych okolicznościach, a plony niszczeją, członkowie rodziny zaczynają zwracać się przeciwko sobie. "Czarownica" to mrożący krew w żyłach portret rodziny w okowach własnych lęków i obaw, zdanej na łaskę nieuchronnego Zła.






     Już od jakiegoś czasu chodziła za mną chęć obejrzenia porządnego horroru, po którym nie będę mogła spać. Mój wybór padł na film pt. "Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii", który jest dostępny na Netflixie. Nie słyszałam o nim wcześniej nic, jednak i tak miałam nadzieję, że spełni moje oczekiwania. Niestety mam dość mieszane odczucia po jego seansie.
     Katherine i William wraz ze swoimi dziećmi osiedlają się na skraju lasu prowadząc dość bogobojne życie. Gdy ich najmłodszy syn znika w niewyjaśnionych okolicznościach pomiędzy członkami rodziny zaczynają psuć się relacje, a coraz to bardziej przerażające wydarzenia tylko nakręcają ich niechęć wobec siebie. Niestety nie jest to aż tak straszny horror, którego oczekiwałam. Nazwałabym go co prawda niepokojącym czy też momentami nieco przerażającym, lecz nie wystraszył mnie na tyle by mój sen był w jakikolwiek sposób zagrożony i czymkolwiek zamącony. Podczas seansu odniosłam również wrażenie, że ten film jest nieco podobny do innych produkcji z którymi miałam już styczność. Dla mnie jest to trochę jakby połączenie "Osady" oraz "Sierocińca", więc jeśli ktoś poszukuje czegoś w podobnych klimatach to "Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii" jest idealna dla Was.
     Gra aktorska mam wrażenie, że jest dość nierówna. Część aktorów naprawdę dobrze wcieliła się w swoje postacie, jak Anya Taylor-Joy jako Thomasin, lecz niektórzy występowali tu jakby od niechcenia i za karę, w szczególności młodsze rodzeństwo. Nie jestem pewna czym jest to spowodowane, lecz przy genialnym ukazaniu niektórych postaci, nawet ta nijakość była dość mocno widoczna.
     "Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii" to film, który niestety nie spełnił w pełni moich oczekiwań, lecz jest w nim coś co może się innym widzom spodobać. W szczególności jeśli ktoś lubi tego typu klimaty może będzie bardziej ode mnie ukontentowany tym co tu dostanie. Osobiście nie czułam się tak przerażona podczas seansu jak i tuż po nim, aby ten horror w jakikolwiek sposób na mnie wpłynął i pozostał w mojej pamięci na dłużej.
     Moja ocena: 5/10.

czwartek, 20 maja 2021

"Na sygnale. Z życia ratownika medycznego" Lysa Walder

 

Na chodniku leży nastolatek, wykrwawiający się z rany kłutej. Zrozpaczona i zszokowana matka patrzy oniemiała, jak jej córka przechodzi bardzo silny atak astmy. Młody mężczyzna rzuca się pod pociąg w Sylwestra o północy.
Niewielu ludzi wyobraża sobie życie w świecie, w którym takie sytuacje należą do codzienności.
Dla ratowniczki medycznej Lysy Walder te i tysiące innych wezwań są częścią pracy. Lysa często widzi tragedie, przerażenie i stratę. Jest świadkiem wszystkich skutków dzwonienia pod numer 112, do największego i najbardziej zapracowanego serwisu pogotowia ratunkowego na świecie.
Lysa jest pielęgniarką na ostrym dyżurze i ratowniczką medyczną od ponad 15 lat. W tej książce opowiada historie kryjące się za wyjącymi syrenami i migoczącymi niebieskimi światłami karetek oraz zdradza, jak to naprawdę jest mieć pracę, w której nieustannie staje się twarzą w twarz ze śmiercią i przeznaczeniem.
Fascynujące i przyprawiające o dreszcze historie opowiadające o gwałtownie przerwanych życiach, złamanych sercach, ale także o nadziei.
Opis książki
 
 
 
 
Autor: Lysa Walder
Tytuł oryginalny: Fighting for your life: A Paramedic's Story
Język oryginalny: angielski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: biografia/autobiografia/pamiętnik
Rok pierwszego wydania: 2008
Rok pierwszego wydania polskiego: 2020
Liczba stron: 368
 
 
 
     Naszła mnie ostatnio ochota na książkę poruszającą tematy medyczne. Mój wybór padł na czekającą już od jakiegoś czasu na mojej półce pozycję "Na sygnale. Z życia ratownika medycznego". Nie do końca wiedziałam czego mogę się spodziewać, jednak pomimo wszystko miałam nadzieję na lekturę z którą dobrze spędzę swój czas.
     W tej pozycji mamy do czynienia z kilkudziesięcioma opowiedzianymi przypadkami wezwań z którymi autorka miała styczność jeżdżąc jako ratownik w karetce. Przyznam, że nigdy nie miałam okazji osobiście dowiedzieć się jak takie sytuacje wyglądają, ani z perspektywy pacjenta ani ratownika, więc tym bardziej było dla mnie to intrygujące. Z jednej strony jest to przerażające z jak błahych powodów czasami wzywana jest karetka, z drugiej natomiast część z opisanych tu sytuacji była dość przerażająca sama w sobie i tylko dla osób o mocnych nerwach. Dla mnie ta pozycja zawiera naprawdę ciekawe, jeśli można to tak określić, treści, które mogą zachęcić do zgłębiania medycznych tematów dostępnych w literaturze dla takich laików jak ja. Choć nie jest to dzieło wybitne i zdobędziemy po jej lekturze odpowiedniej wiedzy by zacząć diagnozować u siebie przedziwnych chorób to jednak nie uważam, żeby ta pozycja nie była warta uwagi. Wbrew pozorom z zainteresowaniem zapoznawałam się z treścią i były momenty, które wywoływały we mnie przeróżne emocje. Czasem śmiech a w innych sytuacjach dreszcze na całym ciele, lecz w pewien sposób wpłynęły na mnie, jako czytelnika.
     Styl autorki całkiem przystępny w odbiorze. Jak na książkę związaną z tematami 'około medycznymi' naprawdę lekko mi się ją czytało i byłam w stanie pochłonąć ją w ciągu jednego dnia. Zdaję sobie sprawę, że po jej lekturze nie zdobyłam ogromnej wiedzy, jednak mam ochotę sięgnąć po kolejne pozycje w tym temacie by nieco poszerzyć swoje horyzonty.
     "Na sygnale. Z życia ratownika medycznego" to całkiem niezła pozycja, która jest dobra dla takich laików jak ja, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z tego typu tematami. Mnie osobiście zachęciła do zgłębienia się w literaturze związaną jako tako z szeroko pojętą medycyną, która jest napisana językiem, który zrozumie taki szary zwykły człowiek jak ja.
     Moja ocena: 6/10.

środa, 19 maja 2021

'Sierpień w hrabstwie Osage' (August: Osage County, 2013) - film

 

 
 
 
 
Violet (Meryl Streep) jest apodyktyczną, ciężko chorą i uzależnioną od leków matką trzech dorosłych córek. Dwie z nich dawno opuściły dom rodzinny, dystansując się od bliskich i własnej przeszłości. Mąż Violet, Beverly (Sam Shepard), zatrudnia dla niej opiekunkę – i w niedługi czas po tym znika. Córki przyjeżdżają do domu. Cała bliższa i dalsza rodzina musi zmierzyć się nie tylko z rozwiązaniem zagadki zaginięcia ojca, ale też otworzyć stare rany, ujawnić wzajemne żale i mroczne tajemnice, które nigdy nie miały wyjść na światło dzienne.





     Film pt. "Sierpień w hrabstwie Osage" już od dłuższego czasu miałam w planach a dopiero teraz udało mi się za niego zabrać. Miałam ogromne oczekiwania, gdyż słyszałam wiele pochlebnych opinii jak i sama obsada aktorska dawała mi duże nadzieję na dobrą produkcję. Czy faktycznie ten film jest tak genialny jak się spodziewałam? Choć jest to naprawdę dobry film to jednak spodziewałam się czegoś nieco lepszego.
     Violet jest dość trudną osobą z którą ciężko jest żyć. Po śmierci jej męża ich trzy córki powracają do domu rodzinnego, jednak każda z nich ma jakieś sekrety, które niestety z czasem wychodzą na jaw. Rodzinne spotkanie doprowadza do wielu kłótni i zmusza do podjęcia kilku ważnych decyzji mogących zaważyć o ich przyszłości. Film według mnie jest naprawdę dobrze zrealizowany a historia tu przedstawiona wciąga już od pierwszych minut i jednocześnie daje sporo do myślenia. To jak choroba psychiczna jednego członka rodziny może wpływać na wszystkich dookoła zostało według mnie genialnie przedstawione. Co prawda nie mam w życiu prywatnym żadnego punktu odniesienia to jednak całość wypadła dla mnie bardzo autentycznie. Jednak pomimo wszystko czegoś mi tu zabrakło. Chyba moje oczekiwania wobec tej produkcji spowodowały, że nie byłam w stanie aż tak jej docenić.
     Gra aktorska na bardzo wysokim poziomie i całe szczęście pod tym względem się nie zawiodłam. Zarówno Meryl Streep jak i Julia Roberts wypadły tutaj według mnie genialnie. Ich postacie zostały naprawdę dobrze ukazane i byłam w stanie dostrzec mnogość emocji, które targały ich postaciami. Również pozostali aktorzy podołali zadaniu i byli w stanie naturalnie przedstawić swoich bohaterów, którzy w całości odgrywali nie mniejsze role.
     "Sierpień w hrabstwie Osage" to naprawdę dobry film, choć miałam chyba wobec niego nieco większe wymagania. Nie mniej jednak nie żałuję, że poświęciłam na niego swój czas i możliwe, że w przyszłości ponownie po niego sięgnę. Jeśli jeszcze ktoś z Was nie widział tego filmu to pomimo wszystko mogę go polecić.
     Moja ocena: 7/10.

wtorek, 18 maja 2021

"Pewna pani z telewizji" Anna Mentlewicz

 

 
Współczesna powieść psychologiczna.
W środowisku polskich mediów wrze. Walka o stanowiska, pogoń za sławą i pieniędzmi oraz namiętne romanse to codzienność. Trudno zachować normalność i pozostać wierną nawet własnym zasadom. Za to zupełnie łatwo można dać się wciągnąć w niezwykle intrygującą historię... 
Stella Lerska, znana dziennikarka telewizyjna, próbuje dojść do siebie po tragicznej śmierci kochanka, reżysera telewizyjnego. Mimo że jest gwiazdą, trzyma się z dala od czerwonych dywanów, a całą uwagę koncentruje na pracy przy popularnym talk show. Nagle w jej życiu pojawia się Jacek. Przystojny i szarmancki lekarz przypominający nieżyjącego kochanka. Mężczyzna za wszelką cenę stara się zdobyć zagubioną kobietę. Ich pełna zawirowań znajomość przyniesie zaskakujący finał. 
Opis książki
 
 
 
Autor: Anna Mentlewicz
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura polska
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2016
Liczba stron: 400
Czas trwania: 10h 32m
Lektor: Iwona Milerska
 
 
 
     Choć o powieści pt. "Pewna pani z telewizji" nie słyszałam wcześniej nic a nic, tak przeglądając ofertę audiobooków na Empik Go trafiłam właśnie na ten tytuł od Pani Anny Mentlewicz a opis wydał mi się intrygujący. Mając wolną chwilę postanowiłam zabrać się za tę historię z nadzieją, że wywrze na mnie dobre wrażenie. I jak wyszło?
     Stella Lerska wydawałoby się, że ma już ugruntowaną pozycję w telewizji, jednak jej przełożeni wywierają na nią pewne naciski, które nie do końca się jej podobają. Od śmierci swojego kochanka kobieta próbuje poukładać swoje życie prywatne na nowo, lecz gdy na jej drodze pojawia się jego syn jej świat znów zawirował. Historia przedstawiona na kartach tej książki jest pełna intryg, zwrotów akcji jak i niebanalnych rozwiązań, których się nie spodziewałam. Pomimo, że można by zaliczyć tę powieść jako obyczajową znajdziemy tu również wiele wątków, które tak łatwo nie dadzą się zaszufladkować. Już od pierwszego rozdziału wsiąkłam w tę historię i z ogromnym zainteresowaniem śledziłam losy bohaterów. Choć były poruszane również ważne sprawy to na mojej twarzy wielokrotnie pojawiał się uśmiech, gdyż część sytuacji została przedstawiona w bardzo humorystyczny dla mnie sposób. Jednak do pełni szczęścia czegoś mi tu zabrakło. Zapoznawanie się z tą historią było dla mnie naprawdę przyjemne, lecz nie było to aż tak mocno zapadające w pamięć i dające wiele do rozmyślania jeszcze na długo po zakończeniu lektury.
     Bohaterowie moim zdaniem bardzo dobrze wykreowani. Nie miałam ani przez moment problemu z połapaniem się kto kim jest pomimo mnogości postaci. Byłam w stanie w pewien sposób zżyć się z główną bohaterką i choć nie wszystkie jej wybory akceptowałam to trzymałam kciuki by była w stanie osiągnąć to czego chce. Również postacie dalszoplanowe wywołały we mnie przeróżne emocje od nienawiści po nieco cieplejsze uczucia.
     Styl autorki przypadł mi do gustu. W lekki i jednocześnie momentami zabawny sposób była w stanie stworzyć historię poruszającą czasem trudne tematy, potrafiącą wciągnąć już od samego początku bez poczucia ciężkości danej lektury. Natomiast co do lektorki mam mieszane odczucia - choć słuchało się jej całkiem dobrze to były momenty, jakby dźwięk nie do końca był dopracowany i było często słychać przełykanie śliny, co poniekąd momentami może być drażniące.
     "Pewna pani z telewizji" to powieść, która ma swój urok. Choć nie jest to lektura wybitna o której każdy powinien słyszeć to jednak ja przyjemnie spędziłam swój czas podczas wysłuchiwania tej historii. Jestem pewna, że w najbliższym czasie sięgnę po kolejny tom o Stelli Lerskiej, gdyż zaintrygowała mnie ta bohaterka. Mam nadzieję, że się nie rozczaruję!
     Moja ocena: 6/10.

poniedziałek, 17 maja 2021

'Były sobie człowieki' (Pourquoi j'ai (pas) mangé mon père, 2015) - film

 

 
 
 
 
 
 
Dwa miliony lat temu, tuż po obiedzie, młody małpolud o imieniu Edward spadł z drzewa, na którym od zawsze mieszkali wszyscy przedstawiciele jego gatunku. Upadając, złamał przednią łapę. Chcąc przeżyć, musiał nauczyć się chodzić na dwóch nogach, wymyślić ogień, narzędzia i... potrawkę z królika. Kiedy spotka Lucy, świat stanie na głowie, a człowieki pospadają z drzew. 







     Decydując się na animację pt. "Były sobie człowieki" miałam nadzieję na coś zabawnego, dzięki czemu zapomnę choć na chwilę o codziennych problemach. Niestety jest to produkcja mocno przeciętna, która według mnie wykorzystuje dość wiele schematów, które już mieliśmy okazję zobaczyć w innych filmach czy animacjach.
     Historia ukazana w tej animacji jest według mnie ciężka do opisania, gdyż nie ma tu jasnej głównej fabuły czy chociażby jej zarysu by można ją nawet jako tako przedstawić. Każde zdanie opisujące to co tu się dzieje może być uznane za pewnego rodzaju spojler i może odebrać radość z seansu osobie, która ma go jeszcze przed sobą. Ja osobiście podczas oglądania miałam wrażenie, że jest to połączenie animacji pt. "Krudowie" oraz "Króla lwa", co niestety nie do końca mi się spodobało. Znacznie bardziej wolę te oryginalne produkcje, a "Króla lwa" w każdej wersji wręcz kocham, niż to co dostałam tutaj. Oczekiwałam miłej i wciągającej rozrywki, lecz przez większość czasu czułam raczej znużenie aniżeli zainteresowanie tym co dzieję się na ekranie.
     "Były sobie człowieki" to mocno przeciętna animacja, o której ciężko mi coś więcej napisać Po prostu jest ona na tyle nijaka, że ani tuż po seansie ani gdy minęła dłuższa chwila nie jestem w stanie powiedzieć o niej cokolwiek bardziej sensownego. Na pewno nie pozostanie ona w mojej pamięci na długo i nie mogę jej z czystym sumieniem Wam jej polecić.
     Moja ocena: 4/10.

piątek, 14 maja 2021

"Winni jesteśmy wszyscy" Bartosz Szczygielski

 

 
Istnieją miejsca, do których nie należy zaglądać, a także czyny, jakich nie wolno się dopuścić.
W piątkowe popołudnie, kiedy wszyscy myśleli już o weekendzie, Konrad Łazar zastanawiał się nad czymś innym. Próbował zrozumieć, jak doszło do tego, że była kochanka wykrwawia się na jego oczach i, co ważniejsze, dlaczego nie udało mu się tego przewidzieć. Przecież na co dzień płacono mu za to, by zbierał informacje, układał je w logiczne ciągi i przewidywał następstwa pewnych wydarzeń. Był w tym naprawdę dobry. Ale tego nie mógł przewidzieć. Podobnie jak faktu, że odtąd nikt w jego otoczeniu nie będzie bezpieczny, a śmierć upomni się o bliskich.
Wkrótce Konrad wyruszy do miejsca, w którym wszystko się zaczęło, a które należałoby spalić do szczętu.
Opis książki
 
 
 
 
Autor: Bartosz Szczygielski
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2021
Liczba stron: 392
Czas trwania: 9h 24m
Lektor: Filip Kosior
 
 
 
     O powieści "Winni jesteśmy wszyscy" w okolicach jej premiery słyszałam wiele pozytywnych opinii, a te neutralne bądź negatywne chyba w ogóle się wtedy nie pojawiły i jak dotąd się z nimi nie spotkałam. Postanowiłam dać szansę temu tytułowi, gdyż miałam nadzieję na porządny thriller. Niestety na mnie nie zrobił on aż takiego wrażenia jak się spodziewałam.
     W piątkowe popołudnie do biura w którym pracuje Konrad wpada były pracownik, który postanowił dokonać swego rodzaju zemsty. Postrzelił jedną z pracownik i na oczach innych popełnił samobójstwo. Wydarzenie ciągnie się nieprzychylnie za firmą i nie wszyscy tam pracujący byli w stanie poradzić sobie z tym co widzieli. W życiu Konrada zachodzi wiele zmian a nietypowe prośby z jakimi zwracają się niektórzy ludzie w znaczący sposób mogą zaważyć na jego przyszłości. Początek zapowiadał się naprawdę nieźle. Moje oczekiwania rosły w miarę lektury, jednak im bliżej końca tym bardziej moje odczucia były neutralne. Nie było tu według mnie zaskakującego zakończenia, czy chociażby nawet plot twistu, który wbiłby mnie w fotel. Fabuła została poprowadzona poprawnie, jednak bez większych fajerwerków, dzięki którym byłabym w stanie na dłużej zapamiętać to co się tu działo. Miałam naprawdę ogromne nadzieję, przynajmniej po tak wielu pozytywnych opiniach z którymi miałam styczność, na treść, która mną wstrząśnie a dostałam po prostu poprawnie napisaną powieść z którą można całkiem miło spędzić czas. Niestety nie jestem pewna czy na długo pozostanie w mojej pamięci by być w stanie, chociażby pod koniec roku czy półrocza, coś więcej o niej powiedzieć.
     Bohaterowie, choć wykreowani całkiem nieźle, to uważam, że nie wyróżniają się niczym szczególnym na tle innych. Żadna z postaci nie wywarła na mnie aż takiego wrażenia, bym była w stanie o niej myśleć jeszcze po zakończeniu lektury. Nie wiem jak długo będę w stanie tych bohaterów przypisać do tej konkretnie pozycji. Choć w trakcie lektury nie miałam problemu z połapaniem się kto jest kim to niestety z nikim nie byłam w stanie złapać mocniejszej więzi.
     Styl autora - początkowo ciężko było mi się wgryźć w treść, lecz im dalej to tym bardziej się przyzwyczajałam do prowadzonej narracji. Pomimo, że fabuła mnie aż tak bardzo nie porwała, tak w pewnym momencie sposób w jaki została napisana w ogólnym rozrachunku mi nie przeszkadzał, a nawet byłam w stanie czerpać przyjemność z wysłuchiwanej treści. Lektor bardzo płynnie czytał i nie miałam problemu ze zrozumieniem tekstu, który przedstawiał :).
     "Winni jesteśmy wszyscy" to pozycja, która nie wywarła na mnie aż takiego wrażenia i nie zapadnie w mojej pamięci na długo, jednak ma w sobie coś co może część czytelników zachwycić. Nie mówię tej książce stanowczo nie, choć do ideału trochę jej według mnie brakuję, gdyż na tle innych thrillerów nie wyróżnia się aż tak bardzo. Pomimo wszystko, jestem ciekawa jak wypada autor w innych swoich powieściach, po które mam nadzieję, że uda mi się niebawem sięgnąć.
     Moja ocena: 6/10.

czwartek, 13 maja 2021

'Yesterday' (2019) - film

 

Jeszcze wczoraj wszyscy znali Beatlesów. Dziś tylko Jack pamięta ich piosenki... Przed nami rock'n'rollowa komedia romantyczna o muzyce, marzeniach, przyjaźni i długiej krętej drodze, która wiedzie do miłości.
Jack Malik (Himesh Patel) jest młodym piosenkarzem i twórcą piosenek, tyle że choć od lat stara się zainteresować swoją twórczością kogokolwiek, wciąż nie osiąga sukcesu. Nawet mimo niezwykłego wsparcia, jakie daje mu Ellie (Lily James), jego przyjaciółka, z którą zna się od dzieciństwa. Aż nagle, w niewyjaśnionych okolicznościach, na krótką chwilę na Ziemi zapanowuje ciemność, a Jack zostaje potrącony przez autobus. Kiedy budzi się ze śpiączki, szybko orientuje się, że The Beatles nigdy nie istnieli…
Wykonując piosenki największego bandu w historii muzyki, Jack - przy małym wsparciu Debry, amerykańskiej agentki (Kate McKinnon), staje się wkrótce światowym fenomenem, kimś, kogo znają wszyscy. Ale kiedy jego sława zatacza globalne kręgi, Jack ryzykuje utratę Ellie, kogoś, kto jako jedyny wierzył w niego od początku. Stojąc między drzwiami do nowego życia a wrotami przeszłości, Jack będzie musiał wrócić tam, gdzie był kiedyś, by udowodnić, że "all you need is love".
 
 
 
     Choć nie słyszałam wcześniej nic o filmie "Yesterday" to jednak jego opis mnie mocno zaintrygował. Miałam dość spore oczekiwania, gdyż miałam nadzieję na produkcję pokroju "Narodziny gwiazdy", która mnie zachwyciła. Jak było w tym przypadku? Pomimo, że nie było źle to jednak jestem nieco rozczarowana. Chyba niepotrzebnie narzuciłam sobie aż takie nadzieje na dobry film...
     Po wypadku do którego doszło w dość nietypowych okolicznościach Jack budzi się w świecie, w którym nikt nie zna kultowego zespołu The Beatles. Po pierwszym szoku kariera muzyczna mężczyzny nabiera tempa, gdyż zaczyna grać znane piosenki jako swoje... Pomimo pewnych obiekcji brnie w tę sytuację czerpiąc ogromne benefity. Choć fabuła tego filmu była naprawdę obiecująca to jednak coś mi tu nie do końca zagrało. Część wydarzeń była dla mnie nie do końca logiczna, przez co całość nie spięła mi się w jedność. Muszę przyznać, że pomimo tego iż jako tako znam sam zespół The Beatles to nie kojarzę żadnej piosenki w ich wykonaniu, a po tej produkcji mam ochotę to nadrobić. Niektóre wykonania tutaj mi się spodobały i z wielką chęcią sprawdzę jak brzmiały w oryginale.
     Gra aktorska jest według mnie na przyzwoitym poziomie choć nie powaliła mnie ona aż tak bardzo na kolana. Niektóre momenty wydały mi się ogromnie sztuczne co trochę odebrało mi przyjemność z seansu. Jednak pomimo wszystko obejrzałabym inne produkcje z udziałem tych aktorów by sprawdzić czy tylko tu coś nie wyszło czy jednak jest to szerszy problem...
     "Yesterday" to jeden z tych nielicznych filmów, który pomimo, że nie zrobił na mnie aż tak dużego wrażenia, nie uważam aby był tak zły by go Wam odradzać. Względnie miło spędziłam swój czas podczas seansu i nie uważam aby to był czas kompletnie stracony. Na pewno nadrobię po tym filmie swoje 'muzyczne' braki.
     Moja ocena: 6/10.

sobota, 8 maja 2021

"Ponieważ cię kocham" Guillaume Musso

 

 
W centrum handlowym na południu Los Angeles, wskutek nieuwagi opiekunki, znikła bez śladu pięcioletnia Layla. Nikt nie żąda okupu, a prowadzone przez policję poszukiwania okazują się bezowocne. Załamani tragedią rodzice, szanowany psycholog i znakomita skrzypaczka, obwiniają się wzajemnie i rozstają. Mark dosłownie ląduje na ulicy, zaś jego żona Nicole rzuca się w wir pracy. Pięć lat później ścieżki obojga małżonków ponownie się krzyżują. Mark ratuje życie wracającej po koncercie do domu żonie, zaatakowanej przez bandytę z nożem. Niedługo potem Layla pojawia się dokładnie w tym samym miejscu, w którym zniknęła. Co działo się z dziewczynką przez pięć lat? Gdzie i z kim była? I dlaczego wróciła? Zaskakujący powrót córki to nie jedyna niespodzianka, jaką los zgotował bohaterom...
Opis książki
 
 
 
 
Autor: Guillaume Musso
Tytuł oryginalny: Parce que je t'aime
Język oryginalny: francuski
Tłumacz: Prądzyńska Joanna
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: romans
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2007
Rok pierwszego wydania polskiego: 2009 
Liczba stron: 288
Czas trwania: 6h 34m
Lektor: Filip Kosior
 
 
 
     Twórczość Guillaume Musso wywołuje we mnie przeróżne emocje - niektóre jego powieści kocham, inne są bardzo neutralne i nie wywierają na mnie aż takiego wrażenia. Postanowiłam dać autorowi kolejną szansę i sięgnęłam po powieść "Ponieważ cię kocham". Nie czytałam żadnych opinii na temat tej konkretnej pozycji i nie do końca wiedziałam czego mogę się spodziewać. Niestety ten tytuł trafia u mnie do kategorii nie wyróżniających się niczym szczególnym...
     W centrum handlowym, w skutek nieuwagi opiekunki, zniknęła mała dziewczynka. Pomimo usilnych starań odpowiednich służb nie udaje się jej odnaleźć. Rodzice Layli nie mogą się z tym pogodzić a ich małżeństwo wisi na włosku. Jednak równo po pięciu latach ich córka zostaje odnaleziona. Jednak czy to co się dzieje jest prawdziwe? Moim zdaniem jest to złożona historia kilku ludzi i nic nie jest takie oczywiste jak się może wydawać na pierwszy rzut oka. Historia może wywołać w czytelniku wiele emocji a zakończenie na swój sposób zaskakujące. Jednak po przeczytaniu kilku pozycji tego autora mogłam spodziewać się takiego obrotu spraw w tej powieści, co niestety nie jest dobrą oznaką. Widać pewne schematy jakimi się posługuje i choć sama historia może być intrygująca to nie ma tu dla mnie już aż takiego zaskoczenia. Bądź co bądź jest to kolejna powieść przy której miło spędziłam swój czas i nie mogę całkowicie żałować poświęconego na nią czasu.
     Bohaterowie całkiem nieźle wykreowani, lecz nie jestem pewna na jak długo zapadną mi w pamięci i nie pomieszają mi się z innymi. W trakcie lektury nie miałam problemu z ich odróżnieniem i pomimo przeskoków czasowych zdawałam sobie sprawę kto, co, kiedy i dlaczego, to jednak nie zżyłam się z nimi na tyle by rozmyślać o nich po zakończeniu lektury. Ot, wykreowani po prostu poprawnie lecz żadna postać nie wywarła na mnie aż tak silnego wrażenia by zapaść mi na dłużej w pamięci.
     Styl autora całkiem lekki i przyjemny w odbiorze. Jeśli ktoś czytał już jakieś jego powieści i polubił się ze sposobem w jaki pisze powieści to nie powinien być rozczarowany. Dla mnie po prostu stworzył historię napisaną przystępnym językiem, którą można zapoznać się w ramach relaksu i zapomnienia o własnych problemach. Lektor odwalił kawał dobrej roboty i bardzo przyjemnie słuchało mi się tę powieść w jego wykonaniu.
     "Ponieważ cię kocham" nie wywarła na mnie aż takiego wrażenia, jak bym chciała, lecz nie żałuję, że zdecydowałam się sięgnąć po tę powieść, gdyż wbrew pozorom całkiem miło spędziłam swój czas. Nie wiem na jak długo pozostanie jej treść w mojej głowie, choć te kilka godzin, które na nią poświęciłam nie są całkowicie stracone.
     Moja ocena: 5/10.
Related Posts with Thumbnails