Dwudziestoośmioletnia Lauren ucieka z konserwatywnej Ameryki do Londynu,
żeby wieść beztroskie życie singielki. Szuka niezobowiązującego romansu
z kimś, z kim przyjemnie byłoby też porozmawiać. Jednak mężczyźni nie
wierzą w jej zapewniania, podejrzewając pułapkę, która ma ich przekonać
do monogamii i małżeństwa. Kiedy pewnego ranka przystojny Adrian ucieka w
popłochu, widząc że dziewczyna usmażyła mu jajka sadzone, Lauren
postanawia przeprowadzić randkowy eksperyment. Od tej pory na randkach
co do joty stosuje zalecenia ze starych poradników...
Opis książki
Autor: Melissa
Pimentel
Tytuł oryginalny: Age, Sex, Location
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Kaliński Piotr
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: społeczna, obyczajowa
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2015
Rok pierwszego wydania polskiego: 2015
Liczba stron: 384
Tytuł oryginalny: Age, Sex, Location
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Kaliński Piotr
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: społeczna, obyczajowa
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2015
Rok pierwszego wydania polskiego: 2015
Liczba stron: 384
Weekend, słońce i wysokie dodatnie temperatury na zewnątrz skłoniły mnie do sięgnięcia po pozycję "Jak znaleźć faceta w wielkim mieście". Miałam ochotę na coś lekkiego, dzięki czemu będę mogła zrelaksować się, odpocząć i miło spędzić wolny czas. Niestety ogromnie zawiodłam się na tej pozycji.
Lauren przeniosła się wiele kilometrów by zacząć życie z dala od domu. W nowym miejscu nie ma zbyt wielu znajomych, z którymi mogłaby spędzać swój wolny czas. Jednak postanawia wcielić w swoje życie pewien, przynajmniej w jej mniemaniu, eksperyment naukowy. Co miesiąc korzysta z nowego "poradnika randkowania" i wciela znalezione w nich rady w życie. Choć pomysł mógłby wydawać się ciekawy to wykonanie nie zaintrygowało mnie na tyle, bym z przyjemnością zatopiła się w lekturze. Mam wrażenie, że niewiele się tu działo, a przynajmniej ja nie potrafiłam tu dostrzec na tyle ciekawych momentów, które by przyciągały mnie do lektury. Skończyłam czytać tę historię tylko dlatego, że miałam jeszcze naiwną nadzieję, że może zakończenie mnie czymś zaskoczy. Niestety tak się nie stało, a im brnęłam dalej tym miałam wrażenie, że jest po prostu coraz gorzej. Czasem łapałam się na tym, że latający komar na balkonie jest ciekawszy niż to co czytam.
Bohaterowie nie przekonali mnie do siebie. Podczas lektury nie potrafiłam z żadną postacią zżyć się na tyle bym była w stanie zainteresować się dalszymi losami danej osoby i śledzić je z zapartym tchem. Odniosłam wrażenie, że większość tu występujących była wykreowana jednowymiarowo, bez ciekawych cech osobowości, które by były w stanie wyróżnić ich na tle innych. Według mnie nijakość postaci była mocno wyczuwalna, przez co bardzo łatwo szybko zapomnieć nawet o ich imionach.
Styl autorki również nie powalił mnie na kolana, choć i tak jest to chyba najmocniejszy punkt całej książki. Czytało mi się tę powieść bardzo lekko i szybko, dzięki czemu, całe szczęście, nie musiałam zmarnować na nią zbyt dużo swojego czasu. Wydanie papierowe wydaje mi się dość kiepsko zrobione i nie chodzi mi tu tylko o klejone strony. Mam wrażenie, że całość jest tak 'miękka', że bardzo szybko może się dany egzemplarz zniszczyć i rozlecieć na kilka kawałków.
Niestety zawiodłam się tą książką. Nie wyniosłam z niej zbyt wielu pozytywnych chwil, a jedynie poczucie straconych kilku godzin. "Jak znaleźć faceta w wielkim mieście" to pozycja do której nie zamierzam powracać i chciałabym jak najszybciej pozbyć się jej ze swojej półki. Nawet niska cena, za którą zdobyłam ten tytuł nie jest w stanie zrekompensować mi tak nijakiej treści o której szybko zapomnę.
Lauren przeniosła się wiele kilometrów by zacząć życie z dala od domu. W nowym miejscu nie ma zbyt wielu znajomych, z którymi mogłaby spędzać swój wolny czas. Jednak postanawia wcielić w swoje życie pewien, przynajmniej w jej mniemaniu, eksperyment naukowy. Co miesiąc korzysta z nowego "poradnika randkowania" i wciela znalezione w nich rady w życie. Choć pomysł mógłby wydawać się ciekawy to wykonanie nie zaintrygowało mnie na tyle, bym z przyjemnością zatopiła się w lekturze. Mam wrażenie, że niewiele się tu działo, a przynajmniej ja nie potrafiłam tu dostrzec na tyle ciekawych momentów, które by przyciągały mnie do lektury. Skończyłam czytać tę historię tylko dlatego, że miałam jeszcze naiwną nadzieję, że może zakończenie mnie czymś zaskoczy. Niestety tak się nie stało, a im brnęłam dalej tym miałam wrażenie, że jest po prostu coraz gorzej. Czasem łapałam się na tym, że latający komar na balkonie jest ciekawszy niż to co czytam.
Bohaterowie nie przekonali mnie do siebie. Podczas lektury nie potrafiłam z żadną postacią zżyć się na tyle bym była w stanie zainteresować się dalszymi losami danej osoby i śledzić je z zapartym tchem. Odniosłam wrażenie, że większość tu występujących była wykreowana jednowymiarowo, bez ciekawych cech osobowości, które by były w stanie wyróżnić ich na tle innych. Według mnie nijakość postaci była mocno wyczuwalna, przez co bardzo łatwo szybko zapomnieć nawet o ich imionach.
Styl autorki również nie powalił mnie na kolana, choć i tak jest to chyba najmocniejszy punkt całej książki. Czytało mi się tę powieść bardzo lekko i szybko, dzięki czemu, całe szczęście, nie musiałam zmarnować na nią zbyt dużo swojego czasu. Wydanie papierowe wydaje mi się dość kiepsko zrobione i nie chodzi mi tu tylko o klejone strony. Mam wrażenie, że całość jest tak 'miękka', że bardzo szybko może się dany egzemplarz zniszczyć i rozlecieć na kilka kawałków.
Niestety zawiodłam się tą książką. Nie wyniosłam z niej zbyt wielu pozytywnych chwil, a jedynie poczucie straconych kilku godzin. "Jak znaleźć faceta w wielkim mieście" to pozycja do której nie zamierzam powracać i chciałabym jak najszybciej pozbyć się jej ze swojej półki. Nawet niska cena, za którą zdobyłam ten tytuł nie jest w stanie zrekompensować mi tak nijakiej treści o której szybko zapomnę.
Moja ocena: 3/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz