Po niepowodzeniu na Broadwayu egocentryczna tancerka wraca do rodzinnego
miasta i rozpoczyna treningi z grupą niesfornych tancerek
przygotowujących się do zawodów.
Choć nie mam na swoim koncie obejrzanych zbyt wielu filmów związanych z tańcem tak opis produkcji "Poczujcie rytm" mnie zaintrygował. Potrzebowałam czegoś lżejszego i miałam nadzieję, że ten tytuł idealnie się do tego sprawdzi. Pomimo, że ma on swoje plusy tak całokształt za bardzo mnie niestety nie zachwycił...
Po niezbyt miłej sytuacji i niepowodzeniu na Broadway egocentryczna tancerka postanawia powrócić do swojego rodzinnego miasta. Gdy dowiadują się o tym w miejscowej szkole tańca werbują ją do nauczania niesfornych małych dziewczynek. Po wielu trudach wreszcie zaczynają jakoś się dogadywać... Pomimo, że opis początkowo wydał mi się naprawdę interesujący, tak im dalej oglądałam to miałam wrażenie, że sam temat został tutaj przedstawiony w bardzo schematyczny sposób. Fakt, mamy tu dobrze dopracowane układy taneczne, a przynajmniej ja tak je odebrałam - lecz nie jestem w tej dziedzinie profesjonalistką, tak już treść mnie nie przekonała. Odniosłam wrażenie, że niektóre sceny były jedynie po to by wycisnąć z tych bardziej wrażliwych widzów łzy, a część emocji zostało ogromnie spłyconych. Możliwe, że nie jestem docelową grupą odbiorców i kończąc już w tym roku trzydzieści lat jestem za stara na tę treść i sposób w jaki została ona tutaj przedstawiona. Dla mnie po prostu było tu zbyt wiele tzw. nastoletnich dram, które nie wywołują we mnie zbyt pozytywnych odczuć gdy widzę je w filmach.
Gra aktorska według mnie mocno przeciętna. Tak naprawdę najlepiej wypadły tu te najmłodsze aktorki, które wcielały się w uczennice, choć i tak było tu kilka zgrzytów, które nie pomagały w przyjemnym odbiorze całości. Po Sofii Carson, która wcielała się w główną rolę, spodziewałam się znacznie więcej niż tylko gibkich ruchów na scenie. Pomimo, że wyglądały one dość dobrze na ekranie to nie jest to dla mnie jedyny aspekt za który mogłabym docenić jej rolę.
"Poczujcie rytm" to niezobowiązująca i niezbyt wymagająca produkcja, która faktycznie może pomóc się odprężyć po ciężkim dniu. Jednak nawet lekkie filmy potrafią czasem wnieść coś więcej niż tylko rozrywkę na średnim poziomie. Po tym tytule spodziewałam się czegoś więcej, lecz jako lekki 'odmóżdżacz' daje radę.
Po niezbyt miłej sytuacji i niepowodzeniu na Broadway egocentryczna tancerka postanawia powrócić do swojego rodzinnego miasta. Gdy dowiadują się o tym w miejscowej szkole tańca werbują ją do nauczania niesfornych małych dziewczynek. Po wielu trudach wreszcie zaczynają jakoś się dogadywać... Pomimo, że opis początkowo wydał mi się naprawdę interesujący, tak im dalej oglądałam to miałam wrażenie, że sam temat został tutaj przedstawiony w bardzo schematyczny sposób. Fakt, mamy tu dobrze dopracowane układy taneczne, a przynajmniej ja tak je odebrałam - lecz nie jestem w tej dziedzinie profesjonalistką, tak już treść mnie nie przekonała. Odniosłam wrażenie, że niektóre sceny były jedynie po to by wycisnąć z tych bardziej wrażliwych widzów łzy, a część emocji zostało ogromnie spłyconych. Możliwe, że nie jestem docelową grupą odbiorców i kończąc już w tym roku trzydzieści lat jestem za stara na tę treść i sposób w jaki została ona tutaj przedstawiona. Dla mnie po prostu było tu zbyt wiele tzw. nastoletnich dram, które nie wywołują we mnie zbyt pozytywnych odczuć gdy widzę je w filmach.
Gra aktorska według mnie mocno przeciętna. Tak naprawdę najlepiej wypadły tu te najmłodsze aktorki, które wcielały się w uczennice, choć i tak było tu kilka zgrzytów, które nie pomagały w przyjemnym odbiorze całości. Po Sofii Carson, która wcielała się w główną rolę, spodziewałam się znacznie więcej niż tylko gibkich ruchów na scenie. Pomimo, że wyglądały one dość dobrze na ekranie to nie jest to dla mnie jedyny aspekt za który mogłabym docenić jej rolę.
"Poczujcie rytm" to niezobowiązująca i niezbyt wymagająca produkcja, która faktycznie może pomóc się odprężyć po ciężkim dniu. Jednak nawet lekkie filmy potrafią czasem wnieść coś więcej niż tylko rozrywkę na średnim poziomie. Po tym tytule spodziewałam się czegoś więcej, lecz jako lekki 'odmóżdżacz' daje radę.
Moja ocena: 4/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz