niedziela, 28 lutego 2021

Podsumowanie lutego 2021

 

 
 
Luty choć jest najkrótszym miesiącem w roku to był dla mnie bardzo intensywny i dość... dziwny. Nie wiem jak inaczej mogłabym określić minione dni, które pod wieloma względami mnie zaskoczyły. Jednak nie przedłużając serdecznie zapraszam Was na moje podsumowanie czytelniczo-filmowe lutego. Oj działo się - jestem bardzo zadowolona ze swojego wyniku :)!
 
 
 
 
 
Luty książkowo
 
- liczba przeczytanych książek: 8
- łączna liczba stron: 2 700
 
Jak widać narzekać nie mogę. Znalazło się tu kilka książek, które zrobiły na mnie naprawdę dobre wrażenie, a każda z nich jest całkowicie od siebie różna. Według mnie godne polecenia są na pewno trzy tytuły: "Wysoko wrażliwi (...)", "Niszcz, powiedziała" oraz "Dywan z wkładką". Jednak znalazła się również jedna pozycja, która brzmiała obiecująco a stała się niestety niewypałem - a przynajmniej ja nie znalazłam tam tego, czego się spodziewałam, czyli "10 sposobów na zołzę w pracy". Więcej informacji o tym co mnie zachwyciło lub rozczarowało w tych pozycjach znajdziecie w ich recenzji na moim blogu.
 
 
Luty filmowo:
 
- liczba obejrzanych filmów: 8
 
Tutaj też osiągnęłam jak na mnie niezły wynik, z którego jestem naprawdę zadowolona. Znalazło się kilka gorszych i lepszych tytułów. Na pewno na uwagę zasługuje film "O wszystko zadbam" - będę naprawdę dobrze go wspominać. Co do tych gorszych to niestety polskie komedie romantyczne nie trafiły do końca w mój gust, choć też nie były aż tak złe jak mogłabym się spodziewać.
 
A jak Wam minął luty? Mam nadzieję, że jakoś się trzymacie i udało Wam się trafić na jakieś perełki w tym miesiącu. 

sobota, 27 lutego 2021

'O wszystko zadbam' (I Care a Lot, 2020) - film

 

 
 
 
Zawsze pewna siebie Marla Grayson (nominowana do Oscara Rosamund Pike) jako wyznaczona przez sąd opiekunka prawna osób starszych bez skrupułów przejmuje ich majątki, sprytnie naginając przepisy. Marla i jej partnerka biznesowa i kochanka Fran (Eiza González) z brutalną zachłannością biorą na cel nową klientkę, Jennifer Peterson (dwukrotna laureatka Oscara Dianne Wiest) - bogatą emerytkę bez żadnych spadkobierców. Jednak gdy okazuje się, że Jennifer skrywa własny mroczny sekret i ma powiązania z nieuchwytnym gangsterem (laureat Złotego Globu Peter Dinklage), Marla wplątuje się w wojnę z bezlitosnym przeciwnikiem, w której wszystkie chwyty są dozwolone.





     Ostatnio zrobiło się dość głośno i filmie pt. "O wszystko zadbam", który jest dostępny na Netflixie. Wiele osób mi go polecało, więc postanowiłam na własnej skórze przekonać się, czy faktycznie jest tak dobrze jak mówią. Całe szczęście się nie zawiodłam!
     Maria znalazła dość nietypowy sposób na życie - wraz ze swoją partnerką wynajdują bogate osoby i próbują odebrać im prawo do decydowania o sobie i swoim dorobku życia, ustanawiając siebie jako ich opiekuna prawnego. Jednak gdy na swojej drodze spotyka Jennifer i jej szemranych znajomych, wreszcie trafiła na godnych przeciwników... Przyznam, że nie spodziewałam się aż tak dobrej historii ukazanej w naprawdę genialny sposób. Wciągnęłam się już od samego początku i z zaciekawieniem śledziłam losy bohaterów. Zakończenie jest według mnie zaskakujące i na swój dziwny sposób pozytywne, czego kompletnie się nie spodziewałam. Nie wiem, czy takie działania jakie podejmowała bohaterka są legalne, nawet w Stanach Zjednoczony, chociażby rozprawy sądowe bez głównej osoby zainteresowanej której sprawa dotyczy, jednak nie przeszkadzało mi to w czerpaniu przyjemności z seansu. Osobiście chciałam po prostu dobrze spędzić czas bez zbędnego rozmyślania i w tym celu ten film naprawdę bardzo dobrze spełnił swoją rolę.
     Gra aktorska na bardzo dobrym poziomie. Jak dla mnie każda postać została idealnie obsadzona i nie zamieniłabym żadnego z aktorów. Choć sama historia jest naprawdę wciągająca i jest mocnym atutem to właśnie ten aspekt zrobił na mnie największe wrażenie w całej tej produkcji. Nawet postacie dalszoplanowe były potrzebne i zostały według mnie dobrze odegrane bez zbędnej sztuczności.
     "O wszystko zadbam" to naprawdę dobry film i nie dziwie się, że tak wiele osób go zachwala. Dla mnie jest to kawał dobrego kina i nie żałuję, że poświęciłam swój czas na obejrzenie tego tytułu. Jest to jeden z tych moich typów do których możliwe, że w przyszłości powrócę ponownie i mam nadzieję, że będzie mi się podobać tak samo.
     Moja ocena: 7/10.

wtorek, 23 lutego 2021

"Kształt dźwięku" Paula Er

 

 
Nie wahaj się żyć tak, jak gra melodia twojej duszy.
Maria to zbliżająca się do czterdziestki kobieta sukcesu, która wraz z mężem prowadzi modny antykwariat. Ich wspólne życie, na pozór szczęśliwe i spokojne, mąci jednak nieustannie powracająca myśl o braku dziecka. Oboje czują się coraz bardziej sfrustrowani i zniechęceni, a kłótnie i wzajemne pretensje wciąż przybierają na sile. Pewnego wieczora, po kolejnej ostrej wymianie zdań, Maria udaje się na samotny spacer i słyszy muzykę, która prowadzi ją do starego, opuszczonego domu. To właśnie tam poznaje Jakuba, młodszego o trzynaście lat, zagubionego mężczyznę, starającego się w nostalgicznych dźwiękach pianina ukryć rodzinne sekrety…
Dokąd doprowadzi ich obojga tragiczna historia sprzed lat?
Opis książki
 
 
 
 
Autor: Paula Er
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: społeczna, obyczajowa
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2021
Liczba stron: 330
 
 
 
     Autorką książki pt. "Kształt dźwięku" jest Paula Er, która prowadzi profil na Facebooku o nazwie 'Wkurzona żona'. Choć czasem zaglądam na jej social media, tak wcześniej nie sięgnęłam po jej powieści. Mając okazję zapoznać się z tą pozycją stwierdziłam, że nadszedł wreszcie ten czas aby nadrobić jej twórczość, w szczególności, że opis wydał mi się naprawdę intrygujący.
     Podczas spaceru po jednej z kłótni z mężem Maria słyszy muzykę, która zapada na długo w pamięci. Przy każdej okazji stara się przechodzić obok domu z którego dobiega przyciągająca ją melodia. Z pozoru szczęśliwe życie które wiedzie może się zburzyć gdy poznaje o kilkanaście lat młodszego uzdolnionego pianistę do którego przyciąga ją nie tylko muzyka... Choć historia może wydawać się błaha to jednak było w niej coś magicznego, dzięki czemu miało ochotę się poznawać dalsze losy bohaterów. Pomimo, że nie przepadam za romansami tak w tym przypadku ten wątek został pociągnięty na tyle subtelnie, że naprawdę byłam w stanie kibicować postaciom i z przyjemnością śledzić tę historię. Dodatkowo został tu wpleciony wątek historyczny dodający tej powieści niebagatelnej nutki, która potrafi przyciągnąć i zahipnotyzować bez reszty. Nie znajdziemy tu akcji pędzącej w zastraszająco szybkim tempie, jednak ta historia nie potrzebowała takiego zabiegu, by być kompletną i potrafiącą wciągnąć czytelnika. Moim zdaniem ta powieść pomimo swojej historii jest dość refleksyjna i mogąca dla niektórych rzucać świeże spojrzenie na związki i miłość.
     Bohaterowie nieźle wykreowani i na pewno pozostający w pamięci na nieco dłużej niż tylko w trakcie czytania. Można ich polubić albo znienawidzić od pierwszych stron, lecz nie pozostaną obojętni i potrafią wzbudzić emocje. Najbardziej frustrował mnie swoim zachowaniem mąż oraz przyjaciółka głównej bohaterki, już od początku wzbudzali we mnie niezbyt przyjemne odczucia i niestety moja intuicja zadziała w ich przypadku bezbłędnie.
     Styl autorki - tutaj niestety był chyba dla mnie największy zgrzyt. O ile książkę czytało mi się pomimo wszystko naprawdę sprawnie i lekko tak niektóre zabiegi nie do końca mi przypadły do gustu. Osobiście po prostu nie jestem fanką wtrąceń typu "jeszcze o tym nie wiedziała ale ma się o tym przekonać za kilka rozdziałów" czy też "streszczała sytuację koleżance, którą poznaliście kilka stron wcześniej". Możliwe, że jest to myk aby być bliżej czytelnika, jednak mi nie do końca takie coś odpowiada. Jeśli komuś nie przeszkadzają takie wstawki nie powinien mieć najmniejszego problemu z przyjemną lekturą :). Wydanie papierowe, które miałam okazję czytać przygotowane naprawdę przyzwoicie i nie mam pod tym względem żadnych uwag.
     "Kształt dźwięku" to pozycja dla osób chcących niebagatelną i refleksyjną historię, nie tylko o miłości, z muzyką odgrywającą dość ważną rolę. Fani tego typu literatury na pewno będą zauroczeni tą powieścią. Ze mną ta historia pozostanie na trochę dłużej, gdyż pod niektórymi względami dała mi nieco do przemyśleń.
     Moja ocena: 6/10.
 
 
Za możliwość przeczytania tej powieści ogromnie dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

niedziela, 21 lutego 2021

'Miłość do kwadratu' (2021) - film

 

 
 
 
 
 
 
"Miłość do kwadratu" to komedia romantyczna o prowadzącej podwójne życie nauczycielce Monice. Pewnego dnia (podczas sesji zdjęciowej jako modelka Klaudia) poznaje ona popularnego flirciarza o imieniu Enzo. Spotkanie to rozpoczyna skomplikowany wzór na miłość, do którego nie przygotowała ich żadna lekcja.
 







     Choć Walentynki już za nami, zdecydowałam się obejrzeć film pt. "Miłość do kwadratu". Niewiele słyszałam opinii na jego temat, lecz miałam cichą nadzieję, że może uda mi się trafić na perełkę wśród polskich komedii romantycznych. Niestety tym razem się nie udało, choć nie było też tak bardzo źle jak na moją niechęć do tego gatunku.
     Monika wiedzie podwójne życie - w tym prawdziwym pracuje w szkole jako nauczycielka, mając za szefa strasznie toksycznego gbura, natomiast dorabia również jako modelka Klaudia by podreperować budżet i wspomóc finansowo swojego ojca. Podczas jednej z sesji zdjęciowych poznaje popularnego flirciarze Enzo. Pomimo początkowej niechęci wobec siebie zaczyna rodzić się między nimi uczucie. Jednak wyjawienie prawdy może okazać się trudniejsze niż przypuszczała... Niestety ta historia w takim kształcie jak została ukazana  w tym filmie nie do końca była tym czego oczekiwałam. Miałam nadzieję, że zostanie położony większy nacisk na elementy komedii, a dostałam po prostu romans z namiastką dramatu, bez żadnych zabawnych sytuacji. Podczas seansu niestety nie uśmiechnęłam się ani razu, a potrzebowałam czegoś co nieco poprawi mi nastrój. Choć niektóre ujęcia mogą zachwycać, tak niestety całokształt nie do końca mnie do siebie przekonał.
     Gra aktorska na przeciętnym poziomie. Nie było źle ale nie było tu żadnej postaci nad którą mogłabym się zachwycać i być w stanie się z nią zżyć. Większość była dla mnie po prostu obojętna. Dodatkowo występujący tu Tomasz Karolak, który mam wrażenie, że wyskakuje z każdej polskiej komedii romantycznej, nie do końca był tu według mnie mocnym atutem...
     "Miłość do kwadratu" to film, który może spodoba się fanom naszych rodzimych komedii romantycznych, jednak ja nie do końca znalazłam tu to czego oczekiwałam. Gdyby było choć kilka momentów, dzięki którym bym była w stanie się uśmiechnąć i poprawić sobie nastrój po cięższym tygodniu moja ocena mogłaby być nieco wyższa.
     Moja ocena: 4/10.

sobota, 20 lutego 2021

"Tuż za ścianą" Louise Candlish

 

Trzymający w napięciu domestic thriller o przewrotnej fabule, po którym zadacie sobie pytanie: Czy można tak bardzo znienawidzić sąsiada, żeby posunąć się do zabójstwa?
Podmiejska ulica Lowland Way to spełnienie idyllicznego snu. Przepiękne rezydencje, życzliwi sąsiedzi, wspólne zabawy dla dzieci w każdą niedzielę. Ale Darren i Jodie, którzy wprowadzają się do jednego z domów, z nikim się nie liczą. Puszczają w nocy głośną muzykę, zaczynają nieudolny remont i handlują na swojej posesji używanymi samochodami. Wkrótce atmosfera staje się napięta i konflikt wisi w powietrzu. A potem pewnego sobotniego ranka dochodzi do tragedii, która wstrząsa lokalną społecznością. Podczas gdy policja szuka przyczyny śmiertelnego wypadku, zaczynają padać oskarżenia i okazuje się, że każdy ma coś do ukrycia. Detektywi po kolei przesłuchują mieszkańców, którzy zwierają szyki i zgodnie twierdzą, że winny jest Darren Booth. Ale jest pewien problem. Policja im nie wierzy.
Opis książki
 
 
 
 
Autor: Louise Candlish
Tytuł oryginalny: Those People
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Madejski Radosław
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2019
Rok pierwszego wydania polskiego: 2021 
Liczba stron: 416
Czas trwania: 12h 00m
Lektor: Maciej Jabłoński



     O książce "Tuż za ścianą" Louise Candlish wypowiadało się pozytywnie wiele osób. Chciałam sprawdzić na własnej skórze czy również ja będę się zachwycać tą tegoroczną nowością, czy jednak nie zrobi na mnie aż tak mocnego wrażenia. Choć ta pozycja reklamowana jest jako 'domestic thriller' to i tak spodziewałabym się dobrych wrażeń podczas lektury. Niestety ja nie jestem tą historią tak oczarowana jak inni...
     Do jednego z domów przy ulicy Lowland Way sprowadzają się nowi lokatorzy. Niestety już od samego początku sprawiają sąsiedzkie problemy... Głośne remonty po nocach, uciążliwa muzyka, czy prowadzone przez nowych szemrane interesy nie wywołują pozytywnych odczuć wśród pozostałych mieszkańców przy tej ulicy. Jednak gdy pewnego wieczoru dochodzi do tragedii wiszący w powietrzu konflikt tylko nabiera tempa i coraz bardziej się zaognia... Akcja moim zdaniem bardzo wolno się rozwija i gdy wreszcie miałam nadzieję na zaskakujący zwrot wydarzeń ten nadal nie nadchodził. Miałam wrażenie, że ciągle słucham o tym samym i nic nie dzieje się w kierunku, by wreszcie był ten upragniony i wbijający czytelnika w fotel moment kulminacyjny. Niestety podczas lektury nie odczułam aby takowy w ogóle był, a gdy wreszcie coś się zadziało ja byłam po prostu nieco znudzona i czekałam kiedy wreszcie ta historia się po prostu skończy.
     Bohaterowie mnie nie zachwycili i byli nieco nijacy. Większość z nich była dla mnie bez wyrazu i jakiegokolwiek pomysłu na to jak można wykorzystać daną postać w całej tej historii. Jedynie starsza Pani z 'hoteliku' naprzeciwko nieszczęsnego domu miała jakiekolwiek cechy pozwalające odróżnić ją od innych, lecz też nie zapadła mi w głowie na tyle by pamiętać jej imię.
     Styl autorki - sama nie do końca wiem co o nim mogę napisać. Nie wyróżnia się aż tak bardzo na tle innych pisarek, żebym była w stanie odróżnić ją od pozostałych. Możliwe, że skuszę się na jeszcze inny tytuł od niej by móc wyrobić sobie lepsze zdanie o sposobie jej pisania, choć nie jestem pewna czy szybko to nastąpi. Natomiast lektor mam wrażenie, że robił co mógł i chyba tylko do niego nie mam żadnych zastrzeżeń.
     Niestety "Tuż za ścianą" to książka, która mnie nieco rozczarowała i nie zrobiła tak mocnego wrażenia jak bym się spodziewała po powieści z tego gatunku w którym została umieszczona. Po tak wielu pozytywnych opiniach krążących w internecie miałam nadzieję na coś lepszego, mroczniejszego i bardziej zapadającego w pamięci. Ze swojej strony nie mogę z czystym sumieniem polecać tej pozycji każdemu czytelnikowi.
     Moja ocena: 4/10.

czwartek, 18 lutego 2021

'Do wszystkich chłopców: Zawsze i na zawsze' (To All the Boys: Always and Forever, Lara Jean, 2021) - film

 

 
 
 
 
 
 
 
Lara Jean Covey przygotowuje się do ukończenia liceum i rozpoczęcia dorosłego życia. Kilka odmieniających życie podróży sprawia, że na nowo zaczyna się zastanawiać, jak będzie wyglądało jej życie rodzinne, przyjaźnie i związek z Peterem po ukończeniu szkoły.
 
 
 
 
 
 
 
 
     Ostatnio swoją premierę na Netflixie miał film pt. "Do wszystkich chłopców: Zawsze i na zawsze", który jest ekranizacją ostatniego tomu trylogii "Do wszystkich chłopców", czyli powieści Jenny Han "Zawsze i na zawsze". Miałam ogromne obawy czy sięgać po tę produkcję, gdyż książka jak i poprzednia część filmowa tej trylogii mnie nie zachwyciła. Jednak z cichą nadzieją, że nie będzie tak źle postanowiłam sprawdzić co z tego wyszło...
     Lara Jean i Peter tworzą szczęśliwy związek. Jednak nadchodzi ten moment w życiu młodych, gdy należy wybrać w którym miejscu będą studiować. W oczekiwaniu na wyniki rekrutacji w głowie dziewczyny tworzą się wszystkie możliwe scenariusze, nawet te najstraszniejsze. Czy ich miłość przetrwałaby próbę odległości? Choć ewentualna rozłąka dopiero przed nimi czeka ich jeszcze kilka wspólnych miesięcy w liceum... Miałam obawy wobec tego jak ta historia zostanie przedstawiona, jednak mam wrażenie, że jest tu pod tym względem nieco lepiej niż w powieści. Podczas seansu było według mnie nieco więcej emocji targające bohaterami, które byłam w stanie choć w pewnym stopniu zrozumieć. Jednak nie do końca przypadły mi te rysunkowe wstawki, które wydały mi się nieco zbyt dziecinne, nawet jak na znacząco niższy wiek głównej dedykowanej grupy odbiorców niż ja. Było również kilka momentów o których wolałabym zapomnieć, że je tu widziałam, i nieco nieścisłości, choć w ogólnym rozrachunku nie było aż tak źle jak się spodziewałam.
     Gra aktorska nie była zła ale też mnie za bardzo nie zachwyciła. Przyzwyczaiłam się już do ich gry, jednak nie jestem pewna czy chciałabym większość z tych osób ponownie zobaczyć w innej produkcji. Jedynie aktor wcielający się w ojca dziewczyn wypadł tu na tyle dobrze, że mogłabym z czystym sumieniem napisać o nim kilka pozytywnych słów, lecz on jeden nie jest w stanie uratować całości.
     "Do wszystkich chłopców: Zawsze i na zawsze" jest dla mnie przeciętnym filmem, który niestety nie zapadnie w mojej pamięci na długo. Ta historia nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia jak na niektórych widzach i wątpię abym w przyszłości ja miała ochotę powrócić do niego ponownie. Są inne filmy z wątkiem miłosnym, które bardziej trafiają w moje gusta.
     Moja ocena: 5/10

środa, 17 lutego 2021

"10 sposobów na zołzę w pracy" Katherine Crowley, Kathi Elster

 

Dzięki "10 sposobom na zołzę w pracy":
– dowiesz się, jakie są najtrudniejsze typy kobiet i jak ułożyć relacje z nimi;
– dostaniesz gotowe scenariusze możliwych sytuacji i wskazówki, jak postępować;
– nauczysz się skutecznej komunikacji i asertywności;
– poznasz konkretne narzędzia do rozwiązywania konfliktów;
– dowiesz się, jak zarządzać relacjami w pracy;
– poradzisz sobie z każdą toksyczną sytuacją;
– żadna zołza nie będzie już dla ciebie problemem!
"10 sposobów na zołzę w pracy" to poradnik dla kobiet, które chcą się dowiedzieć, jak uzdrowić relacje zawodowe, pokonać konflikty, komunikować się bez uprzedzeń i skutecznie ze sobą współpracować.
Autorki opisują zachowania, które utrudniają codzienne funkcjonowanie w firmie: plotkowanie, niezdrową rywalizację, sabotowanie wspólnych projektów czy krytykowanie za plecami. Przekonują, że w przypadku płci pięknej na kontakty zawodowe zbyt często nakładają się emocje, wzajemne żale, zazdrość, pretensje czy osobiste uprzedzenia. Tłumaczą jednocześnie, jak sobie z tym radzić i w jaki sposób przekształcić toksyczne relacje w takie, które będą korzystne dla obu stron.
Opis książki
 
 
 
Autor: Katherine Crowley, Kathi Elster
Tytuł oryginalny: Mean girls at work
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Rojek Katarzyna
Kategoria: Literatura naukowa i popularnonaukowa
Gatunek: nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Forma: poradnik
Rok pierwszego wydania polskiego: 2014
Liczba stron: 224
 
 
 
     Czy jest ktoś kto nigdy nie spotkał w swojej pracy zołzy, przez którą czuł ogromną frustrację? Ja niestety kilkukrotnie napotkałam takowe na swojej drodze, nie tylko w biurze. Tytuł "10 sposobów na zołzę w pracy" wydał mi się naprawdę obiecujący i miałam spore nadzieje wobec tej pozycji, że nieco pomoże mi się uporać z takowymi jednostkami. Niestety po lekturze poczułam się trochę oszukana, gdyż nie do końca dostałam to czego się spodziewałam...
     W tej pozycji mamy przedstawione opisy zachowań typowych zołz z jakimi możemy się spotkać w miejscu pracy. Teoretycznie są tu również rady jak sobie poradzić z tego typu zachowaniem i czego nie powinniśmy robić my w przypadku konfrontacji. O ile niektóre opisy mogą wydać się pomocne, niektóre typy niestety spotkałam osobiście tak mam wątpliwość co do samych rad radzenia sobie z takimi osobnikami. Niestety ciężko mi uwierzyć, że w sytuacji kiedy jest naprawdę nieciekawie mamy z uśmiechem podziękować danej personie za jej rady i towarzystwo oraz nie próbować wyjaśniać tego co się właśnie stało tylko przyjąć całą złą energię ze stoickim spokojem. Może dla niektórych łatwiej jest przemilczeć to co się dzieje i to co im nie odpowiada, bez jasnego stawiania granic, jednak ciągłe tolerowanie okropnego zachowania jest nie na moje nerwy i kiedyś moim zdaniem należy powiedzieć stop. Nadzieją napawa mnie jednak to, że może ktoś po przeczytaniu takiej książki dostrzeże w sobie zołzowate zachowania i zastanowi się nad tym w jaki sposób może to być odbierane przez otoczenie, lecz to co z taką wiedzą zrobi nie zależy już od nas. Moje osobiste doświadczenie pokazuje, że nie wszystkim zależy na tym by być w stanie żyć jak człowiek między ludźmi i zachować choć namiastkę kultury osobistej, a jej brak jest niestety coraz częściej akceptowany. Ta pozycja miałam nadzieję, że pomoże mi poradzić sobie z takimi osobami w moim otoczeniu. Niestety nie dostałam sensownej pomocy, jakiej potrzebowałam, a jedynie opisy z jakimi typami zołz możemy się spotkać (co samo w sobie może dla niektórych będzie już pomocne).
     Styl autorek - mam dość mieszane odczucia. Momentami było lekko, łatwo i przyjemnie a czasem były akapity przez które bardzo ciężko było mi przebrnąć i miałam ochotę porzucić już czytanie przez absurdalizm tego co właściwie czytam. Miałam nadzieję, na trochę lepiej przedstawioną treść. Wydanie papierowe nieźle i schludnie przygotowane, choć klejone strony to nie jest moje ulubione rozwiązanie. Pomimo, że przeczytałam tę pozycję tylko raz a podczas lektury starałam się dbać o swój egzemplarz to nie jestem pewna czy jakość kleju wytrzymałaby kolejne próby.
     "10 sposobów na zołzę w pracy" to pozycja wobec której pokładałam naprawdę ogromne nadzieje, przez co moje rozczarowanie jest tym bardziej bolesne. Wierzyłam, że dostanę faktyczne sposoby jakie można by wykorzystać w codziennym życiu i to właśnie ich najbardziej mi zabrakło w tym poradniku. Niestety ze swojej strony nie jestem w stanie polecić z czystym sercem tej pozycji.
     Moja ocena: 4/10.

wtorek, 16 lutego 2021

'Tata poszukiwany' (Se busca papá, 2020) - film

 

 
 
 
 
 
 
 
Co ma zrobić szukająca wrażeń nastolatka, gdy mama zabrania jej wziąć udział w wyścigu BMX-ów? Zatrudnia do roli ojca aktora, który nie ma nic do stracenia.
 
 
 
 
 

 

 
 

     Film "Tata poszukiwany" to jeden z tych tytułów, który dodałam na 'Moją listę' na Netflixie do obejrzenia w bliżej nieokreślonej przyszłości. Postanowiłam zredukować to ile mam tam tytułów i ostatnio padło właśnie na ten, choć zabierając się za niego nie do końca pamiętałam dlaczego w ogóle się nim wcześniej zainteresowałam. Jednak mając teraz 'czystą' głowę, oczekiwałam po prostu dobrej komedii.
     Blanca to zbuntowana nastolatka, która za wszelką cenę chce wziąć udział w wyścigu BMX-ów, jednak jej matka, przez wzgląd na wcześniejsze wydarzenia w ich życiu, stanowczo tego zabrania. Wiedząc, że nie uda się jej przekonać rodzicielki do zapisania na konkurs dziewczyna postanawia zatrudnić aktora jako swojego ojca, by móc spełnić marzenie. Muszę przyznać, że całkiem miło spędziłam wieczór podczas oglądania tego filmu. Miałam nadzieję na dobrą komedię i takową dostałam. Kilkukrotnie uśmiechnęłam się podczas seansu i z zaciekawieniem śledziłam losy bohaterów. Mamy tu również wplecione trochę bardziej emocjonalne wydarzenia, przez które co bardziej wrażliwsze osoby mogą uronić czasem łzę, jednak dla mnie były one momentami aż za nadto nachalne i mające tylko jeden cel - paskudnie wzruszyć widza i doprowadzić go do płaczu i frustracji. Dla niektórych tak wzruszający film może być plusem a dla innych nie do końca - ja w tym przypadku sama nie do końca jestem przekonana niektórymi zabiegami osób odpowiedzialnych za ten aspekt.
     Gra aktorska jest moim zdaniem na przyzwoitym poziomie, choć nie zrobiła na mnie aż tak bardzo dużego wrażenia. Momentami miałam wrażenie, że niektórzy grają tylko po to by odwalić swoją robotę i jak najszybciej uciec z planu filmowego, choć całe szczęście było mało takich sytuacji. Znacznie lepiej, bardziej naturalnie, według mnie wypadli tutaj ci dorośli niż młodzież, która miała być tą zbuntowaną częścią nadająca charakterku niektórym sytuacjom.
     "Tata poszukiwany" to całkiem przyzwoita komedia, dzięki której mogłam choć na chwilę poprawić sobie humor. Nie jest to wybitny film zapadający na długo w pamięci, jednak nie żałuję, że wreszcie go obejrzałam. Dla mnie była to taka mała namiastka miłego czasu kiedy mogłam się nieco rozluźnić po gorszym dniu.
     Moja ocena: 6/10.

poniedziałek, 15 lutego 2021

"Dywan z wkładką" Marta Kisiel

 

 
Tereska Trawna ma problem. A nawet kilka problemów.
Kiedy remont felernej kuchni kończy się kupnem domu na wsi, Tereska usiłuje nie tracić panowania nad charakterem i czerpać radość z nieoczekiwanych zmian w swoim życiu. I nawet jej się udaje - a przynajmniej do czasu, kiedy jogging z teściową kończy się odkryciem dywanu z wkładką w postaci bardzo martwego sąsiada. Wszystko zdaje się wskazywać na to, że za trupa odpowiada Andrzej Trawny, dobroć wcielona i osobisty małżonek Tereski.
Synowa i teściowa zwierają szyki, by ukryć zwłoki i czym prędzej odnaleźć prawdziwego mordercę. Tymczasem odcięte od internetu dzieci Trawnych zaczynają podejrzewać, że matka z babcią próbują wykończyć tatusia…
Opis książki
 
 
 
 
Autor: Marta Kisiel
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2021 
Liczba stron: 416
Czas trwania: 7h 37m
Lektor: Monika Chrzanowska 



     O twórczości Marty Kisiel słyszałam już wiele pozytywnych opinii jednak wcześniej nie było mi z nią jakoś za bardzo po drodze. Ostatnimi czasy głośno zrobiło się o jej najnowszej powieści pt. "Dywan z wkładką", więc postanowiłam dać wreszcie autorce szansę, w szczególności, że jest to komedia kryminalna z którymi się w zeszłym roku bardzo polubiłam. Powiem Wam jedno - ta pozycja jest całkowicie trafia w mój humor!
     Teresa Trawna choć wiedzie typowo nietypowe życie, to jednak jej problemy zaczynają się gdy ze swojej lodówki zaczyna słyszeć odgłosy uniesień miłosnych sąsiadki i postanawia wyremontować kuchnie, co w zasadzie kończy się zakupem nowego domu... Gdy w raz z rodziną przenoszą się do nowego miejsca zaczynają się dziać kolejne, coraz to bardziej dziwne sytuacje, a gdy Teresa wraz ze swoją znienawidzoną teściową musi obrać wspólny front to wiedzcie, że coś się dzieje! Akcja moim zdaniem została tu poprowadzona genialnie, już od samego początku byłam w stanie wciągnąć się całkowicie w treść i ciężko było mi przerwać lekturę. Humor również kompletnie trafia w moje gusta, a to jak często parskałam śmiechem i z jakim uśmiechem na twarzy wysłuchiwałam tę pozycję mogłoby przyciągać wiele karcących spojrzeń. Intryga kryminalna może nie jest najmocniejszą stroną tej pozycji, lecz również można, o ironio, czerpać przyjemność z próby rozwikłania wraz z bohaterami tej niecodziennej sytuacji w jakiej się znaleźli.
     Bohaterowie naprawdę dobrze wykreowani. Najbardziej byłam w stanie zżyć się z główną bohaterką Tereską. Również pracuje w księgowości i mam podobne podejście do biegania co ta kobieta (choć do innej aktywności fizycznej znacznie łatwiej mnie namówić ;)). Po prostu miód na moje serce i miałam wrażenie jakbym przez większość książki czytała o nieco bardziej rozbudowanej (tu o rodzinę), lepszej i zabawniejszej wersji siebie. Pozostali bohaterowie też niczego sobie i z uśmiechem na twarzy będę o nich wspominać. Z chęcią przeczytałabym kolejną pozycję z ich udziałem!
     Styl autorki naprawdę dobry. Choć słyszałam wiele pozytywnych słów na ten temat to i tak pozytywnie udało się autorce mnie zaskoczyć swoim lekkim i zabawnym piórem. Udało się jej w taki sposób stworzyć tę historię, że nie mogłam się od niej oderwać i całość połknęłam na raz. Lektorka mam wrażenie, że potrafiła bardzo dobrze wczuć się w klimat tej książki i naprawdę dobrze przedstawiła treść.
     "Dywan z wkładką" to moim zdaniem bardzo dobra komedia kryminalna, którą będę naprawdę miło wspominać jeszcze przez długi czas. Jeśli potrzebujecie czegoś niegłupiego na poprawę humoru to gorąco polecam Wam ten tytuł. W przyszłości chciałabym powrócić do tej pozycji, jednak jestem pewna, że sięgnę również po inne pozycje, które wyszły spod pióra Pani Marty Kisiel.
     Moja ocena: 7/10.

niedziela, 14 lutego 2021

'McImperium' (The Founder, 2016) - film

 

 
 
Ray Kroc (Keaton) to charyzmatyczny biznesmen, który od lat walczy o swoje pięć minut sławy. Jednak każdy jego pomysł przeradza się w klęskę, a szanse na realizację marzeń maleją z dnia na dzień. Niespodziewanie otrzymuje zamówienie od nieznanej mu restauracji w Kalifornii. Poznaje braci McDonaldów, którzy wymyślili nowatorski system serwowania jedzenia w 30 sekund od złożenia zamówienia. Ray, zachwycony rewolucyjnym pomysłem, namawia braci do stworzenia sieci restauracji w całych Stanach Zjednoczonych. W miarę rozrastania się fastfoodowego imperium, Ray chce mieć coraz więcej władzy. Jak wiele poświęci, aby zbudować najbardziej rozpoznawalną markę na świecie i stać się jedną z największych osobowości XX wieku?
 
 
 
     Przyznam, że tytuł tego filmu mnie zaintrygował. Zdarza mi się czasem zjeść cheeseburgera z tej restauracji, jednak byłam ciekawa jak ten biznes może wyglądać od środka i jak to się stało, że ta marka jest znana na prawie całym świecie. Mam jednak mieszane odczucia po seansie. Obiektywnie co prawda nie było źle, jednak z nieznanych mi przyczyn spodziewałam się filmu dokumentalnego, a nie fabularyzowanej historii.
     Fabuła tego filmu kręci się wokół sieci restauracji McDonald. W dość angażujący widza sposób została tu ukazana droga jaką przeszli założyciele pierwszego lokalu do aktualnej pozycji tej marki na rynku światowym. Niestety nie jestem w stanie powiedzieć jak bardzo oddaje ten film prawdziwe realia tego co się działo. Tak jak wspomniałam mam wrażenie, że mamy tu ukazaną bardziej "fabularyzowaną" historię niż film dokumentalny z którego można by się dowiedzieć coś więcej. Jednak to co dostajemy jest na tyle intrygujące, że może zachęcić do poszperania głębiej w tym temacie by lepiej zgłębić tę historię. Ja przynajmniej chciałabym poznać lepiej sam proces tego w jaki sposób ta marka osiągnęła aż tak ogromny sukces i tak dużą rozpoznawalność, gdyż po tym filmie czuję niestety pewien niedosyt.
     Gra aktorska na całkiem dobrym poziomie. Zasadniczo żadnemu aktorowi nie mam nic do zarzucenia, choć nie czuję potrzeby zapoznawania się z innymi tytułami w których zagrali. Najbardziej pozostanie mi w pamięci Ray Kroc, w którego wcielił się Michael Keaton. Grana przez niego postać wzbudziła we mnie przeróżne emocje, nie tylko te pozytywne, lecz możliwe, że na dłużej pozostanie mi ona w pamięci.
     "McImperium" to produkcja wobec której miałam nieco inne oczekiwania i może przez to mój odbiór nie jest aż tak dobry, jak gdybym podeszła do niej z 'czystą' głową. Nie mniej nie jest to zły film, który bym odradzała. Niektórych może zachęcić do poszukania większej ilości informacji na temat tej restauracji, albo po prostu umili Wam czas, gdy zdecydujecie się na seans.
     Moja ocena: 5/10.

piątek, 12 lutego 2021

"Niszcz, powiedziała" Piotr Rogoża

 

Niech arteriami popłynie krew!
Zaginięcie byłej dziewczyny, która najwidoczniej prowadziła podwójne życie, zapowiada początek koszmaru Szymona, trzydziestoletniego copywritera. Nagle piętrzą się dziwne przypadki, a nowi pracodawcy zdają się skrywać wiele sekretów. Szymon zdaje sobie sprawę, że uczestniczy w upiornej grze, gdy hasło reklamowe, którego jest autorem, zostaje wykorzystane przez terrorystów odpowiedzialnych za śmierć kilkunastu osób w warszawskim metrze. Od tego, czy w porę zrozumie zasady tej rozgrywki, zależy los… no właśnie: kogo? Całego miasta?
Obłęd gęstnieje, granica między rzeczywistością a specjalnie spreparowaną kreacją szybko się zaciera. Razem z niespodziewaną sojuszniczką Szymon staje do walki z niesprecyzowanym wrogiem, którego istnienia nawet nie jest pewien. Czy uda się zatrzymać kołowrót kłamstw i podejrzeń? Kto tak naprawdę jest ofiarą, kto wrogiem, a kto przyjacielem? Ślady prowadzą w warszawską noc i rozmywają się w jesiennej szarudze. Życie zaczyna przypominać fikcję reklamy… 
Opis książki



Autor: Piotr Rogoża
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2019 
Liczba stron: 328



     Do książki Piotra Rogoży podchodziłam dość długo, jednak dopiero pod wpływem impulsu i polecenia przez bliską osobę wreszcie sięgnęłam po "Niszcz, powiedziała". Miałam nadzieję na dobry i mroczny thriller, który naprawdę nieźle się zapowiadał, przynajmniej z opisu, i całe szczęście się nie zawiodłam! Dla mnie jest to jedna z bardziej wciągających i trzymających w napięciu powieść, którą ostatnio przeczytałam w tym gatunku.
     Szymon to trzydziestoletni copywriter mieszkający w Warszawie, w którego życiu zaczynają się dziać coraz to bardziej podejrzane sytuacje. Jedna mogłaby być przypadkiem, jednak coraz większa ich ilość robi się nieco podejrzana... Choć w opisie tej pozycji możemy znaleźć dość sporo informacji jest to jedynie zarys tego z czym przyjdzie się zmierzyć czytelnikowi podczas lektury. Moim zdaniem wartka i zaskakująca akcja to mocny atut tej pozycji. Naprawdę ciężko było mi się oderwać od czytania, a gdy już musiałam to zrobić to często wracałam do niej myślami i chciałam jak najszybciej dowiedzieć się co będzie dalej. Jak dla mnie jest tu wiele zaskakujących i nieoczywistych wydarzeń, które zmuszały do pełnego skupienia, by móc wraz z bohaterem spróbować rozwikłać tajemnicze wydarzenia. Dawno nie czytałam tak dobrze skonstruowanego thrillera z tak nietuzinkową fabułą, która pozostaje w pamięci na trochę dłużej. Samo zakończenie jest dla mnie na tyle zastanawiające, a w szczególności ostatni akapit, że nie do końca jestem pewna co o nim powinnam myśleć. Jednak pewne jest to, że nie zapomnę tej historii na długo.
     Bohaterowie jak dla mnie bardzo dobrze skonstruowani. Podczas lektury byłam w stanie zżyć się z nimi i w jakiś dziwny sposób się z tymi postaciami emocjonalnie związać. Miałam wrażenie, że razem z Szymonem uczestniczę w jakiejś dziwnej grze i razem z nim popadam momentami w paranoję. Naprawdę dawno nie czułam się tak związana psychicznie i emocjonalnie wraz z postaciami o których czytam, co uważam w tym przypadku za olbrzymi plus.
     Styl autora - początkowo ciężko było mi się wgryźć w tę pozycję, jednak już po pierwszych około pięciu rozdziałach się rozkręciło i wpadłam jak śliwka w kompot. Udało się autorowi tak poprowadzić akcję i utrzymywać narastające napięcie, że choć była nieludzka pora to miałam w głowie "jeszcze tylko jeden rozdział", i z pięciu minut czytania robiły się dwie godziny. Wydanie elektroniczne porządnie przygotowane i nie mogę również pod tym względem się o nic przyczepić.
     "Niszcz, powiedziała" to jeden z nielicznych thrillerów, o ile nie jedyny, z ostatnio przeczytanych przeze mnie książek w tym gatunku, który wywarł na mnie aż tak mocne wrażenie. Wreszcie pojawiło się coś nowego i zaskakującego co faktycznie może wciągnąć czytelnika bez reszty. Na pewno będę pamiętać o tej pozycji jeszcze długo i na pewno postawiła ona poprzeczkę bardzo wysoko następnym powieściom z którymi przyjdzie mi się zmierzyć.
     Moja ocena: 7/10.

środa, 10 lutego 2021

'Charlie i fabryka czekolady' (Charlie and the Chocolate Factory, 2005) - film

 

 
 
Jakie cuda czekają na Ciebie w fabryce Willy’ego Woniki? Zobacz mięciutkie pola miętowej trawy cukrowej w Sali Czekoladowej… Pożegluj wzdłuż Czekoladowej Rzeki słodką, różową łodzią… Zobacz eksperymentalne niejadalne gębostopery w Sali Wynalazków… Podziwiaj niezwykle utalentowane wiewiórki w Sali Telewizyjnej. Czeka tam na Ciebie mnóstwo zabawy przyprawionej odrobiną tajemnicy i niesamowita przygoda, tak słodka i sycąca jak Bardzo Mleczna Nadziewana Czekolada Wonki! Ten wspaniały film w reżyserii Tima Burtona z udziałem Johnny'ego Deppa i Freddiego Highmore'a to adaptacja klasycznej powieści Roalda Dahla. To Twój własny Złoty Kupon do świata tak niezwykłego, że nie będziesz chciał przegapić ani jednego pysznego momentu!
 
 
 
     Mam wrażenie, że film "Charlie i fabryka czekolady" w reżyserii Tima Burtona podchodzi już pod kultową produkcję, którą znaczna część widzów już zna, a ze świecą trzeba by szukać kogoś kto o niej w ogóle nie słyszał. Mając wolny wieczór postanowiłam nadrobić swoje braki i zabrałam się za ten tytuł spodziewając się czegoś genialnego. Niestety moje oczekiwania dość mocno zderzyły się z rzeczywistością.
     Młodemu chłopcu z biednej rodziny udaje się zdobyć jeden z pięciu złotych biletów, dzięki któremu ma możliwość zwiedzania legendarnej fabryki czekolady Willy'ego Wonki. Na miejscu czeka na niego wiele magicznych niespodzianek i nietypowych rozwiązań wykorzystanych przez twórcę wybitych słodyczy. Tak wielu zachwalało tę historię a ja czuję się trochę rozczarowana i jakby nieco za stara by całkowicie zachwycać się tym co tu dostałam. Ok, muszę przyznać, że wykonana jest naprawdę dobrze, efekty specjalne są naprawdę miłe dla oka i pod tym względem jestem w stanie docenić tę produkcję. Jednak nie do końca jestem przekonana co to kreacji niektórych bohaterów i pewnych nauk jakie można by przekazać tym młodszym widzom, że niektórym dzieciom, nawet tym wrednym czy bogatym, należy się i udaje więcej. W końcu tylko jeden miły chłopiec był w tej grupce zwiedzających. Niby w końcu dobro zwycięża nad złem, jednak jakim kosztem? Również nie do końca mnie przekonały układy choreograficzne tych małych ludków, zwanych Oompa Loompa, które wyskakiwały w momentach gdy komuś coś się nie udało.
     Gra aktorska na przyzwoitym poziomie. Najlepiej wypadli według mnie Johny Depp oraz Helena Bonham Carter. Po prostu nie mogłam doczekać się scen z ich udziałem :). Jednak całkiem nieźle wypadł tu aktor wcielający się w dziadka Charliego, czyli David Kelly. Co do samego odtwórcy tytułowego Charliego nie jestem w pełni przekonana. Niestety nie zrobił na mnie aż takiego wrażenia, jak się spodziewałam po tylu zachwytach.
     Mam wrażenie, że gdyby nie tyle zachwytów ile się nasłuchałam przed obejrzeniem tego filmu, moje oczekiwania nie byłyby aż tak spore, a rozczarowanie nie tak mocne. Widzę, że jest tu naprawdę dużo mocnych atutów, jednak miałam nadzieję na coś znacznie lepszego, o czym nie będę w stanie zapomnieć jeszcze na długo po seansie...
     Moja ocena: 6/10

wtorek, 9 lutego 2021

"Wysoko wrażliwi. Jak funkcjonować w świecie, który nas przytłacza" Elaine N. Aron

Lubisz codziennie pobyć trochę sam? Nie przepadasz za głośną muzyką? W nocy byle co cię budzi? Drży ci głos, gdy masz się odezwać na zebraniu? Nie dajesz się wyciągnąć po pracy na kręgle?
Otoczenie może traktować cię jako nieśmiałego czy znerwicowanego odludka, ale w rzeczywistości być może - tak jak 15% populacji - masz wyjątkowo czuły układ nerwowy, innymi słowy, jesteś osobą wysoko wrażliwą.
Człowiek taki nie potrzebuje błyskających świateł lunaparku ani mocnych wrażeń paralotni, a preferuje poczytanie książki, długą rozmowę w cztery oczy lub zrelaksowanie się przy uprawie róż w ogródku. Może mieć poczucie, że przebojowy świat zostawia go wciąż w tyle, ale jednocześnie dziwi się, dlaczego otaczający go ludzie nie widzą różnych podtekstów, któe dla niego są ewidentne.
Autorka - psycholog i psychoterapeutka, sama będąca też osobą wysoko wrażliwą - pokazuje, jak zidentyfikować tę cechę u siebie oraz jak wykorzystać ją w różnych sytuacjach życiowych. Nie chodzi bowiem o to, żeby się "odwrażliwić", tylko nauczyć się żyć w zdrowy dla wrażliwych sposób.
- Test pozwalający wykryć u siebie wysoką wrażliwość
- Specyficzna siła osób wrażliwych
- Zalety wyczulenia na niuanse
- Wpływ wysokiej wrażliwości na pracę zawodową i relacje osobiste
- Jak radzić sobie z kulturą, która stawia na "mocne wrażenia"
Opis książki
 
 
 
Autor: Aron Elaine N.
Tytuł oryginalny: The Highly Sensitive Person: How to Thrive When the World Overwhelms You
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Biecki Józef, Rossowski Dariusz
Kategoria: Literatura naukowa i popularnonaukowa
Gatunek: nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Forma: poradnik
Rok pierwszego wydania: 1996
Rok pierwszego wydania polskiego: 2017
Liczba stron: 376
 
 
 
     O książce pt. "Wysoko wrażliwi. Jak funkcjonować w świecie, który nas przytłacza" słyszałam już kilkukrotnie i była mi również polecana przez pewne osoby z mojego otoczenia. Postanowiłam wreszcie po nią sięgnąć, gdyż miałam nadzieję, że pomoże mi zrozumieć pewne aspekty swojej osobowości jak i intensywności odczuć z którymi przychodzi mi się na co dzień mierzyć oraz będę w stanie w lepszej zgodzie z nimi żyć.
     W tej pozycji mamy naprawdę dobrze opisaną cechę jaką jest wysoka wrażliwość. Dla niektórych może być problematyczne, że autorka w naukowy sposób podeszła do tego tematu, co mnie na początku mocno zaskoczyło. Jednak im dalej brnęłam w lekturę tym lepiej byłam w stanie zrozumieć tą cechę i w jaki sposób może ona wpływać na mnie, jak i na moje otoczenie. Dla mnie takie podejście do wysoko wrażliwej osobowości jest jak najbardziej na plus, gdyż nie jest to kolejny przegadany poradnik nic nie wnoszący do życia z absurdalnymi poradami, lecz dający, przynajmniej mi, wiele wyjaśnień i wskazówek co do tego aspektu mojej osoby. Można tu znaleźć nie tylko dogłębną analizę samej cechy, lecz również wiele pomocnych relacji z każdego obszaru życia, jak relacje społeczne czy życie zawodowe wysoko wrażliwej osoby. Jednak nie tylko osoby z tą cechą będą w stanie coś wynieść z tej pozycji, a również osoby "nie wrażliwe", które dzięki tej lekturze lepiej zrozumieją takie osoby jak ja, jeśli mają je w swoim otoczeniu. Każdy z rozdziałów zmuszał do zastanowienia się nad tym co zostało w nim poruszone. Na pewno nie będzie to lekka, łatwa i przyjemną książka, którą pochłonie się na raz i od razu przejdzie do następnej pozycji. Ja niektóre poruszane tu treści musiałam porządnie przemyśleć i przepracować, by móc ruszyć dalej i jak najlepiej wykorzystać zawartą tu wiedzę.
     Styl autorki wbrew pozorom jest naprawdę przystępny w odbiorze. Choć w naukowy sposób podeszła tu do omawiania wysokiej wrażliwości to podczas lektury nie odczułam ani na moment jakbym siedziała na nudnym wykładzie. Pani Elaine N. Aron była w stanie naprawdę ciekawie przedstawić ten temat i zachęcić do dalszego zgłębiania treści. Wydanie papierowe, które mam u siebie nieco mnie irytowało przez wzgląd na klejone strony, które tutaj mam wrażenie, że mogą dość szybko zacząć wypadać, a chciałabym ponownie po nią w przyszłości sięgnąć. Jednak oprawa wizualna jak i środek przygotowane bardzo dobrze i mile dla oka.
     Pozycja "Wysoko wrażliwi. (...)" to naprawdę kawał dobrej literatury. Żałuję, że nie jest o niej znacznie głośniej, gdyż naprawdę jej znajomość i zrozumienie pomogłoby wielu osobom. Jeśli jeszcze jej nie czytaliście to gorąco polecam Wam po nią przy najbliższej okazji sięgnąć, aby żyło się nam wszystkim, nie tylko wysoko wrażliwcom, po prostu lepiej :).
     Moja ocena: 7/10.

poniedziałek, 8 lutego 2021

'Pech to nie grzech' (2018) - film

 

Odnosząca sukcesy bizneswoman – Natalia (Maria Dębska) nie ma szczęścia w miłości i z powodu pecha nie lubi poddawać się romantycznym uniesieniom. Wszystko zmienia się, gdy pewnego dnia staje się świadkiem zawarcia niezwykłego zakładu. Jej najlepszy przyjaciel i partner w interesach – Piotr (Mikołaj Roznerski) oraz jego piękna narzeczona – Weronika (Barbara Kurdej-Szatan) zakładają się o to, że Natalia przez trzy miesiące z nikim się nie zwiąże i w nikim się nie zakocha. Chcąc odegrać się na znajomych, bohaterka daje się wciągać w romantyczną intrygę. W konsekwencji ląduje w ramionach amanta z branży komputerowej – Adama (Krzysztof Czeczot). Ich romans, choć początkowo udawany, nieoczekiwanie przeradza się w coś więcej. Tymczasem odliczający dni do własnego ślubu Piotr zaczyna rozumieć, że być może z Natalią wiązało go coś więcej niż przyjaźń i wspólny biznes…



     O polskich komediach romantycznych niestety nie mam zbyt dobrego zdania. Większość z nich jest po prostu do siebie zbyt podobna, z tym samym schematem i tymi samymi aktorami, bez jakiegokolwiek powiewu świeżości. Jednak przynajmniej wiadomo czego można się po nich spodziewać. Mając gorszy moment i potrzebując czegoś na totalne odmóżdżenie sięgnęłam po tytuł "Pech to nie grzech". Może dzięki temu, że nie spodziewałam się dobrej produkcji nie czuję się aż tak sfrustrowana po seansie.
     Natalia nie ma szczęścia w miłości i całkowicie poświęca się swojej córce oraz pracy. Jednak pewne słowa jej kolegi z biura nieco ją zabolały i postanawia zmierzyć się z problemem na swój sposób, by utrzeć nosa tym, którzy wypowiadali nieprzychylne słowa. Sprawa się nieco zaczyna komplikować, gdy górę zaczynają brać uczucia. Choć nie spodziewałam się nie wiadomo jakiej historii to muszę przyznać, że całkiem miło spędziłam swój czas podczas seansu. Pomimo widocznych wielu schematów i przewidywalnego zakończenia byłam w stanie czasem się uśmiechnąć i nie czepiać się w trakcie oglądania szczegółom, które mogłyby uprzykrzyć mi ten czas. Nie jest to wybitne dzieło, więc nie należy się spodziewać genialnych dialogów czy porywającej i emocjonującej historii, jednak dla mnie była to idealna produkcja na tzw. "odmóżdżenie" oraz całkowite odcięcie się od tego co dzieję się wokół mnie. Dzięki temu filmowi przypomniałam sobie również o piosence, która bardzo dobrze może opisywać nastroje niektórych osób, czyli Micromusic "Tak mi się nie chce". Dawno jej nie słyszałam a po seansie ponownie zaczęłam ją męczyć :).
     Gra aktorska niestety mnie nie porwała, po tak "rozchwytywanych" aktorach spodziewałam się nieco lepszego oddania charakterów swoich postaci, jednak nie mam też konkretnych przykładów, które mogłabym podać jako kompletnie złe i odpychające widza od ekranu. Po prostu miałam cichą nadzieję na coś nieco lepszego, co bardziej chwyci mnie za serce.
     "Pech to nie grzech" to film, który może nas nieco rozerwać i choć na chwilę pozwoli na oderwanie się od swoich czarnych myśli, jednak jeśli spodziewamy się czegoś wybitnego to można poczuć ogromne rozczarowanie. Jednak może znajdą się fani naszych rodzimych komedii romantycznych i będą bardziej zachwycenia tym filmem niż ja.
     Moja ocena: 4/10.
Related Posts with Thumbnails