Joel odkrywa, że jego wieloletnia dziewczyna Clementine, po rozpadnięciu
się ich związku poddała się eksperymentalnej operacji doktora Howarda
Mierzwiaka, polegającej na wymazaniu z pamięci wszelkich wspomnień o
swoim byłym ukochanym. Sfrustrowany tym faktem, postanawia skontaktować
się z tajemniczym psychiatrą, aby również poddać się kuracji i wymazać
ze swojej pamięci Clementine. Jednak w trakcie zabiegu, gdy wspomnienia
Joela zaczynają stopniowo zanikać, przekonuje się, że wciąż kocha
Clementine i tak naprawdę nie chce wyrzucać jej ze swojego umysłu.
Ponieważ doktor Mierzwiak i jego współpracownicy ani myślą przerywać
operacji, Joel stara się schować wspomnienia wspólnej przeszłości z
Clementine w innych zakamarkach pamięci.
Ostatnio mając trochę więcej wolnego czasu do spędzania w domu zaczęłam wynajdować coraz to kolejne tytuły filmów, które chciałabym zobaczyć. Nie wszystkie z nich to nowości, a jedną z takich produkcji jest właśnie "Zakochany bez pamięci". Skusiła mnie tutaj obsada aktorska, choć po samej treści nie wiedziałam czego mogę się spodziewać.
Po rozstaniu ze swoją ukochaną Joel dowiaduje się, że kobieta przeszła pewien zabieg polegający na usunięciu go z jej pamięci. Sam też w końcu decyduje się na ten krok, jednak w trakcie wymazywania Clementine ze swoich wspomnień uświadamia sobie, że jednak za bardzo ją kocha i na wszystkie sposoby stara się jednak zapobiec tej utracie. Przyznam, że zaskoczył mnie sposób w jaki została przedstawiona ta historia. Całe szczęście twórcy nie zrobili z tej produkcji ckliwej komedyjki romantycznej tylko dali nam intrygującą treść, która może pozostać w pamięci widza na dłużej. Urywki wspomnień, to jak niektóre wydarzenia wpływały na ich życie nie były zrobione tak by po prostu były, tylko całość jest przedstawiona wbrew pozorom w spójny sposób. Dla mnie nie było tu żadnego momentu, który byłby niepotrzebny czy na tyle nudny bym miała ochotę natychmiast przerwać oglądanie.
Gra aktorska mi bardzo się podobała. Choć głównego aktora kojarzę głównie z filmu pt. "Maska" to jednak podczas seansu byłam w stanie dostrzec tutaj również coś innego i nie patrzyłam na niego tylko przez pryzmat tamtej roli. Wiem, że niektórym osobom przeszkadzała Kate Winslet jako Clementine, jednak według mnie idealnie wypadła w tej roli i bardzo dobrze oddała charakter swojej postaci.
"Zakochany bez pamięci" to dla mnie przyjemne i pozytywne zaskoczenie. Film wybrałam trochę pod wpływem impulsu, lecz nie uważam, żebym zmarnowała swój czas podczas seansu. Dla mnie jest to wartościowy film, choć ciężko nazwać go nad wyraz ambitnym, i mam nadzieję, że pozostanie w mojej pamięci na dłużej niż tylko najbliższych kilka dni.
Po rozstaniu ze swoją ukochaną Joel dowiaduje się, że kobieta przeszła pewien zabieg polegający na usunięciu go z jej pamięci. Sam też w końcu decyduje się na ten krok, jednak w trakcie wymazywania Clementine ze swoich wspomnień uświadamia sobie, że jednak za bardzo ją kocha i na wszystkie sposoby stara się jednak zapobiec tej utracie. Przyznam, że zaskoczył mnie sposób w jaki została przedstawiona ta historia. Całe szczęście twórcy nie zrobili z tej produkcji ckliwej komedyjki romantycznej tylko dali nam intrygującą treść, która może pozostać w pamięci widza na dłużej. Urywki wspomnień, to jak niektóre wydarzenia wpływały na ich życie nie były zrobione tak by po prostu były, tylko całość jest przedstawiona wbrew pozorom w spójny sposób. Dla mnie nie było tu żadnego momentu, który byłby niepotrzebny czy na tyle nudny bym miała ochotę natychmiast przerwać oglądanie.
Gra aktorska mi bardzo się podobała. Choć głównego aktora kojarzę głównie z filmu pt. "Maska" to jednak podczas seansu byłam w stanie dostrzec tutaj również coś innego i nie patrzyłam na niego tylko przez pryzmat tamtej roli. Wiem, że niektórym osobom przeszkadzała Kate Winslet jako Clementine, jednak według mnie idealnie wypadła w tej roli i bardzo dobrze oddała charakter swojej postaci.
"Zakochany bez pamięci" to dla mnie przyjemne i pozytywne zaskoczenie. Film wybrałam trochę pod wpływem impulsu, lecz nie uważam, żebym zmarnowała swój czas podczas seansu. Dla mnie jest to wartościowy film, choć ciężko nazwać go nad wyraz ambitnym, i mam nadzieję, że pozostanie w mojej pamięci na dłużej niż tylko najbliższych kilka dni.
Moja ocena: 7/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz