Gdy jej partner od ponad dekady nagle z nią zrywa, Laurie jest
wstrząśnięta – nie tylko dlatego, że pracują w tej samej kancelarii
prawniczej, więc musi codziennie go widywać. Jej dotychczas idealne
życie rozsypuje się na kawałki, a myśl o powrocie do randkowania w epoce
Tindera napawa Laurie autentycznym przerażeniem. Kiedy wiadomość o
ciąży nowej partnerki jej byłego lotem błyskawicy rozchodzi się po
kancelarii, dziewczyna stwierdza, że tego już za wiele; nie pozwoli się
tak upokarzać. I wtedy przypadkowe spotkanie w zepsutej windzie ze
słynnym na całą kancelarię playboyem otwiera przed nią nowe możliwości.
Jamie Carter nie wierzy w miłość, ale potrzebuje uczciwej, poważnej
dziewczyny, żeby zrobić wrażenie na szefostwie. Laurie pragnie, by nowy
seksowny mężczyzna dostarczył innego tematu do plotek w kancelarii.
Propozycja idealna: rozgrywany w mediach społecznościowych romans na
niby, ze strategicznie zaplanowanymi zdjęciami i ustaloną konkretną datą
zakończenia.
Zemsta będzie słodka...
Opis książki
Autor: Mhairi
McFarlane
Tytuł oryginalny:
If I Never Met You
Język oryginalny:
angielski
Tłumacz:
Dzierżawska Nina
Kategoria:
Literatura piękna
Gatunek:
romans
Forma:
powieść
Rok pierwszego wydania:
2020
Rok pierwszego wydania polskiego:
2021
Liczba stron: 544
O książce "Miłość na później" słyszałam kilka pozytywnych opinii, dodatkowo opis wydał mi się całkiem ciekawy, dlatego też postanowiłam dać jej szansę. Choć nie przepadam do końca za romansami to jednak potrzebowałam czegoś lekkiego, przy czym będę mogła nieco się zrelaksować. Niestety po lekturze tej powieści mam nadal nieco mieszane odczucia.
Pewnego dnia wieloletni partner Laurie postanawia się z nią rozstać. Roztrzęsiona kobieta próbuje poukładać swoje życie na nowo, choć nie jest to łatwe, gdyż musi widywać swojego byłego codziennie w pracy. Dodatkowo dość szybko okazuje się, że mężczyzna spodziewa się upragnionego przez Laurie dziecka, ale z inną kobietą... Gdy pada propozycja nie do odrzucenia, by nawiązać fikcyjny romans z Jamiem, który też by wyszedł na tym korzystnie, postanawia ją zaakceptować. Jak po powieści z głównym wątkiem romantycznym można spodziewać się jak potoczą się sprawy i jak to wszystko dalej się skończy. Gdyby nie samo zbyt przesłodzone zakończenie, znacznie pozytywniej odebrałabym samą historię, która została według mnie całkiem nieźle pociągnięta. Było wiele momentów przy których naprawdę dobrze się ubawiłam i z zainteresowaniem śledziłam poczynania bohaterów. Ok, nie jest to historia wysokich lotów, jednak dla odprężenia po trudnym tygodniu była strzałem w dziesiątkę. Jednak niesmak pozostał po tych ostatnich kilku stronach, które dla mnie mogłyby nie istnieć...
Bohaterowie moim zdaniem zostali wykreowani dość nijako. Pomimo, że byłam w stanie śledzić ich losy z pewną iskrą w oku, tak niestety same postacie nie wyróżniały się niczym szczególnym. Nawet tuż po lekturze ciężko było mi przypomnieć sobie imiona dalszoplanowych bohaterów i gdyby mi ktoś powiedział, że jakaś postać tu była, musiałabym po prostu uwierzyć na słowo.
Styl autorki jak dla mnie bardzo lekki w odbiorze. Całkiem przyjemnie czytało się stworzoną przez nią historie, która pomimo nijakich bohaterów i kiepskiego zakończenia, była w stanie sprawić mi radość podczas lektury. Nie mam porównania z oryginałem, lecz tłumaczenie mam wrażenie, że było bardzo spójne i trzymało poziom. Wydanie elektroniczne, które czytałam na swoim czytniku z Legimi dobrze przygotowane i oprócz kilku literówek nie mam mu nic więcej do zarzucenia.
"Miłość na później" choć nie jest wybitną powieścią, to idealnie nadaje się dla relaksu i tak zwanego odmóżdżenia. Pomimo, że nie zrobiła na mnie aż tak mocnego wrażenia to nie żałuję, że zdecydowałam się na jej przeczytanie, gdyż była dla mnie dobrą formą rozrywki, dzięki której mogłam się nieco odprężyć i zapomnieć o własnych problemach.
Moja ocena: 5/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz