Niepełnosprawny intelektualnie mężczyzna,
któremu odebrano córkę, trafia do więzienia i musi udowodnić, że został
niesłusznie oskarżony o zabicie dziecka dowódcy.
Film pt. "Cud w celi nr 7" mignął mi na którymś z portali jako mocno polecany i dający do myślenia. Nie wiedząc właściwie czego do końca mogę się spodziewać, gdyż nie czytałam jego opisu, zabrałam się za jego oglądanie. Nie mając wobec niego jakichkolwiek oczekiwań przepadłam! Moim zdaniem to naprawdę mocny film o którym tak łatwo się nie zapomni.
Niepełnosprawny intelektualnie mężczyzna zostaje oskarżony o czyn, którego tak naprawdę nie dokonał. Jednak ciężko mu udowodnić swoją niewinność, gdyż ktoś uparcie potrzebuje winnego... Przyznam, że ta historia wywołała we mnie wiele przeróżnych emocji, było wiele wzruszeń, wzburzenie jak i, o ironio, pojawiła się pewna pozytywna energia dająca nadzieję na lepszą przyszłość. Śledziłam wszystkie wydarzenia z zapartym tchem, i choć momentami chciałam zamknąć oczy, to jednak było tu coś co mi na to nie pozwalało. Jestem pod wielkim wrażeniem tego jak została przedstawiona ta historia. Pomimo, że film trwa ponad dwie godziny to nie było tu ani jednej niepotrzebnej sceny, którą miałabym ochotę z niego wyrzucić. Każda minuta wniosła tu coś ważnego i mam wrażenie, że bez tego ta produkcja byłaby niekompletna.
Gra aktorska na bardzo dobrym poziomie. Każdy z występujących tu aktorów naprawdę idealnie wcielił się w swoją postać. Nie zamieniłabym nikogo, gdyż to jak ukazane zostały tu wszelkie emocje, nawet przez tych najmłodszych, dało naprawdę dobry i naturalny efekt. Mam nadzieję, że uda mi się obejrzeć inne tytułu z ich udziałem a poziom będzie tak samo wysoki.
"Cud w celi nr 7" to film, który zrobił na mnie naprawdę ogromne wrażenie. Nie żałuję ani minuty, którą poświęciłam na seans. Jestem pewna, że w przyszłości obejrzę go jeszcze nie raz, a tym którzy jeszcze nie widzieli tej produkcji gorąco polecam za zabranie się za nią!
Moja ocena: 10/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz