To był najszczęśliwszy dzień w jej życiu. Co więc sprawiło, że skoczyła?
W noc swojego ślubu Evie Bradley rzuca się z urwiska.
Jej ciała nigdy nie odnaleziono. Czy zabrało je morze? Wśród wielu
pytań zadawanych w związku z tą tajemniczą śmiercią jedno powtarzane
jest przez wszystkich: DLACZEGO?
Mąż i przyjaciółka Evie próbują za wszelką cenę zrozumieć, co
popchnęło ją do tego dramatycznego czynu. Podążając tropem niepokojących
wskazówek, odkrywają najmroczniejszy sekret Evie, i zdają sobie sprawę,
że tak naprawdę nigdy jej nie znali…
Najlepsza przyjaciółka. Kochanek. Mąż. Kto zna prawdziwą Evie White?
Opis książki
Autor: Jenny
Blackhurst
Tytuł oryginalny:
The Night She Died
Język oryginalny:
angielski
Tłumacz:
Dobrzańska Anna
Kategoria:
Literatura piękna
Gatunek:
thriller/sensacja/kryminał
Forma:
powieść
Rok pierwszego wydania:
2018
Rok pierwszego wydania polskiego:
2019
Liczba stron: 416
Książki Jenny Blackhurst odkryłam dopiero w tym roku i naprawdę pozytywnie mnie one zaskoczyły. "Noc, kiedy umarła" to już moje czwarte spotkanie z twórczością tej autorki i nadal jestem pod wrażeniem tych historii. Choć nie było tu wielkiego efektu 'wow' to jednak pisarka potrafi mnie ona ciągle czymś zaskoczyć.
W dniu swojego ślubu Evie skacze z klifu. Ponoć jest to jeden z najpiękniejszych dni to dlaczego kobieta miałaby chcieć popełnić samobójstwo? A może jednak ktoś obcy zmusił ją do takiego kroku? Na światło dzienne zaczynają wychodzić co rusz nowe tajemnice, które skrywała ona nawet przed najbliższymi. Sama historia może nie brzmieć na tyle zachęcająco by miała to być priorytetowa lektura jednak ma ona w sobie coś dzięki czemu jesteśmy w stanie zatopić się w lekturze na wiele godzin. Choć akcja nie pędzi tutaj w oszałamiającym tempie to jednak niektóre mroczne tajemnice które poznajemy wraz z jej rozwojem są według mnie ciekawie wplecione w fabułę. Zakończenie niestety nie wbiło mnie aż tak bardzo w fotel, można było się jego po części już spodziewać, jednak i tak nie odebrało mi ono przyjemności z lektury.
Bohaterowie bardzo dobrze wykreowani. Według mnie byli oni na tyle wyraziści, że zapadną mi w pamięci na trochę dłużej niż tylko czas podczas lektury tej pozycji. Były momenty w których wzbudzali we mnie cieplejsze uczucia, innymi razy pałałam do nich nienawiścią, lecz całe szczęście nie byli nijacy niczym ciepłe kluchy do obiadu.
Styl autorki mam wrażenie, że jest z pozycji na pozycję coraz lepszy. Choć sama fabuła aż tak bardzo mnie nie porwała, gdyż inny tytuł tej autorki wywarł na mnie jeszcze mocniejsze wrażenie, to jednak widzę pewną poprawę w lekkości i przystępności jej pisania. Wydanie papierowe porządnie zrobione. Nie było błędów czy innych aspektów, które by podczas lektury były w stanie odebrać mi przyjemność z czytania.
"Noc, kiedy umarła" to dobra pozycja, w której potrafiłam się zaczytywać i nie myśleć o otaczającym mnie świecie. Choć są lepsze książki od tej autorki dostępne na rynku, np. "Czarownice nie płoną", to i tak warto sięgnąć również po tę. Ma ona w sobie coś, dzięki czemu spędziłam z nią miło swój wolny czas. Teraz niestety pozostaje mi wyczekiwać cierpliwie kolejnego tytułu Jenny Blackhurst, aż wreszcie pojawi się na naszym rynku.
W dniu swojego ślubu Evie skacze z klifu. Ponoć jest to jeden z najpiękniejszych dni to dlaczego kobieta miałaby chcieć popełnić samobójstwo? A może jednak ktoś obcy zmusił ją do takiego kroku? Na światło dzienne zaczynają wychodzić co rusz nowe tajemnice, które skrywała ona nawet przed najbliższymi. Sama historia może nie brzmieć na tyle zachęcająco by miała to być priorytetowa lektura jednak ma ona w sobie coś dzięki czemu jesteśmy w stanie zatopić się w lekturze na wiele godzin. Choć akcja nie pędzi tutaj w oszałamiającym tempie to jednak niektóre mroczne tajemnice które poznajemy wraz z jej rozwojem są według mnie ciekawie wplecione w fabułę. Zakończenie niestety nie wbiło mnie aż tak bardzo w fotel, można było się jego po części już spodziewać, jednak i tak nie odebrało mi ono przyjemności z lektury.
Bohaterowie bardzo dobrze wykreowani. Według mnie byli oni na tyle wyraziści, że zapadną mi w pamięci na trochę dłużej niż tylko czas podczas lektury tej pozycji. Były momenty w których wzbudzali we mnie cieplejsze uczucia, innymi razy pałałam do nich nienawiścią, lecz całe szczęście nie byli nijacy niczym ciepłe kluchy do obiadu.
Styl autorki mam wrażenie, że jest z pozycji na pozycję coraz lepszy. Choć sama fabuła aż tak bardzo mnie nie porwała, gdyż inny tytuł tej autorki wywarł na mnie jeszcze mocniejsze wrażenie, to jednak widzę pewną poprawę w lekkości i przystępności jej pisania. Wydanie papierowe porządnie zrobione. Nie było błędów czy innych aspektów, które by podczas lektury były w stanie odebrać mi przyjemność z czytania.
"Noc, kiedy umarła" to dobra pozycja, w której potrafiłam się zaczytywać i nie myśleć o otaczającym mnie świecie. Choć są lepsze książki od tej autorki dostępne na rynku, np. "Czarownice nie płoną", to i tak warto sięgnąć również po tę. Ma ona w sobie coś, dzięki czemu spędziłam z nią miło swój wolny czas. Teraz niestety pozostaje mi wyczekiwać cierpliwie kolejnego tytułu Jenny Blackhurst, aż wreszcie pojawi się na naszym rynku.
Moja ocena: 6/10.
Ja póki co mam w planach książkę "Czarownice nie płoną".
OdpowiedzUsuńW moim odczuciu "Czarownice nie płoną" to jak na razie najlepsza książka tej autorki.
UsuńFabuła kusząca, więc gdy nabiorę ochoty na kryminalno thriller-owe klimaty będę ją miała na oku.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie zawiedziesz się tą pozycją :).
Usuń