Katniss pochodzi z Dwunastego Dystryktu, jednego z najbiedniejszych
regionów w państwie Panem. Kiedy jej młodsza siostra zostaje wylosowana
do udziału w Głodowych Igrzyskach, corocznym turnieju organizowanym
przez bezwzględne władze, Katniss zgłasza się, by zająć jej miejsce.
Musi opuścić nie tylko rodzinę, której jest żywicielką, ale i Gale’a,
który zdaje się kimś więcej niż przyjacielem. Aby ich jeszcze zobaczyć,
musi zwyciężyć w transmitowanych przez telewizję Igrzyskach. Przeżyć
może tylko jeden uczestnik. Pochodzący z biednego dystryktu i nie
szkoleni w walce Katniss i chłopak Peeta, w oczach widzów skazani są na
porażkę. Igrzyska są jednak nieprzewidywalne. Między młodymi rodzi się
uczucie, a odważna szesnastolatka rozpala w ludziach nadzieję na zmiany.
Staje się symbolem buntu i walki z niesprawiedliwością. Jednak jeśli
kiedykolwiek ma zobaczyć jeszcze rodzinny Dystrykt 12, musi dokonać
rzeczy niemożliwych…
Książkę przeczytałam we wrześniu ubiegłego roku (2014). Przez to historia kojarzy mi się z początkiem mojej pracy zawodowej :). Pozycja wywarła na mnie średnie wrażenie ale nie przeszkodziło mi to w zabraniu się za jej ekranizację.
Fabuła miała być ponoć zrobiona na podstawie książki. Teoretycznie wyszła ona podobna jednak wiele szczegółów zostało zmienionych, które mogą mieć wpływ na dalsze losy. Chociażby moment przekazania broszki w kształcie kosogłosa. Niby dostała, 'niby fajnie' ale jednak osoba i okoliczności w jakich główna bohaterka ją dostała zostały niestety zmienione. Po przeczytaniu dalszych losów, moim zdaniem, miało to znaczenie. Również wiele innych szczegółów nie pasowało do książkowej wersji, jak i całej historii.
Gra aktorska - Jennifer Lawrence była niemiłosiernie irytująca w tym filmie. Nie twierdzę, że zagrała źle lecz jej dziecięca twarz przeszkadzała mi w podczas oglądania. Wiem, że nie powinno się oceniać pod względem wyglądu lecz w tym przypadku wpłynęło to na odbiór całego filmu. Najlepszą postacią, jak dla mnie, była aktorka Elizabeth Banks, która wcieliła się w postać Effie Trinket. Chyba najbardziej charakterystyczna postać w całym filmie.
Nie twierdzę, ze ten film był zły lecz nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak książka. Zapewne znajdą się zwolennicy, którzy będą twierdzić, że jest to produkcja idealna lecz mnie trochę zawiodła. Pomimo to warto obejrzeć :).
Moja ocena: 6/10.
Mi się film podobał, może nie aż tak jak książka, ale zostawił u mnie po sobie miłe wrażenie :)
OdpowiedzUsuńMi się dużo bardziej podobała książka ;)
Usuń,,Igrzyska śmierci" jeszcze przede mną, zacznę jednak od książki :)
OdpowiedzUsuńTak będzie najlepiej :)
UsuńTo tutaj może, cię zaskoczę, ale dla mnie to jest jeden z niewielu filmów, które są lepsze od książki. Książki przeczytałam, a trzecią część to już właściwie przemęczyłam, a filmy są jednymi z moich ulubionych.
OdpowiedzUsuń