Ameryka, lata sześćdziesiąte XIX wieku. W domostwie zwanym Orchard House
od pokoleń mieszka rodzina Marchów. Pod nieobecność ojca walczącego w
wojnie secesyjnej, opiekę nad czterema córkami sprawuje samodzielnie ich
matka, Marmee.
Marmee wyraźnie wyprzedza swoją epokę, wpajając dziewczynkom ideały wolności i namawiając je, by znalazły własną drogę w życiu.
Marmee wyraźnie wyprzedza swoją epokę, wpajając dziewczynkom ideały wolności i namawiając je, by znalazły własną drogę w życiu.
Córki pani March – stateczna Meg, żywa jak iskra Jo, nieśmiała,
uzdolniona muzycznie Beth i nieco przemądrzała Amy – starają się, jak
mogą, by urozmaicić swoje naznaczone ciągłym brakiem pieniędzy życie,
chociaż boleśnie odczuwają nieobecność ojca. Bez względu na to, czy
układają plan zabawy czy zawiązują tajne stowarzyszenie, dosłownie
wszystkich zarażają swoim entuzjazmem. Poddaje mu się nawet Laurie,
samotny chłopiec z sąsiedniego domu, oraz jego tajemniczy, bogaty
dziadek.
Opis książki
Autor: Louisa May
Alcott
Tytuł oryginalny:
Little Women
Język oryginalny:
angielski
Tłumacz: Bańkowska Anna
Kategoria:
Literatura piękna
Gatunek:
literatura zagraniczna
Forma:
powieść
Rok pierwszego wydania:
1868
Rok pierwszego wydania polskiego:
1876
Liczba stron: 464
Po książkę "Małe kobietki" sięgnęłam ze względu na zbliżającą się nową jej ekranizację oraz przepiękne wydanie ilustrowane, które naprawdę przypadło mi do gustu. Choć nie powinno oceniać się książki po okładce to jednak to wydanie skusiło mnie na tyle, że postanowiłam mieć wreszcie u siebie na półce własny egzemplarz, który skrywa równie uroczą historię.
Cztery siostry - Meg, Jo, Beth oraz Amy są bardzo różnymi kobietkami. Niestety nie mają zbyt sielskiego życia, choć każda stara się jak najlepiej je przeżyć. Moim zdaniem jest to urocza historia rodziny, pokazująca jak mocna może być siła kobiet i siostrzana miłość. Mam wrażenie, że została ona przedstawiona w sposób bardzo prosty, jakby skierowana była do znacznie młodszego czytelnika niż ja. Znajdziemy tu wiele przypowiastek jak nasze działanie może wpłynąć na innych, a na koniec większości rozdziałów trochę moralizatorskie podsumowanie wydarzeń. Jednak nie było to aż tak nachalne abym miała ochotę porzucić tę lekturę. Dla mnie jest to naprawdę urocza treść, momentami aż przesadnie przesłodzona, jednak czegoś takie w danym momencie po prostu potrzebowałam. Byłam w stanie odprężyć się podczas lektury jak i czerpać z niej przyjemność, a od samej pozycji ciężko było mi się oderwać. Zaczytywałam się z ogromnym zaciekawieniem w losy rodziny March i gdyby nie proza życia codziennego pochłonęłabym ją od razu w całości.
Bohaterowie zostali według mnie bardzo dobrze wykreowani. Każda postać miała swoje lepsze i gorsze momenty, wzbudzała we mnie przeróżne emocje, jednak nikt nie był tu na tyle nijaki, żeby o nim zapomnieć lub pomylić z kimkolwiek innym. Podczas lektury byłam w stanie zżyć się z każdym bohaterem i mieć nadzieję, że wszystko potoczy się u niego w jak najlepszym kierunku.
Styl autorki - tak jak wspomniałam wcześniej odniosłam wrażenie, jakby była ta powieść pisana do znacznie młodszego czytelnika aniżeli ja, kobieta mająca prawie trzydzieści lat na karku. Jednak nie przeszkadzało mi to w delektowaniu się tym w jaki sposób została wykreowana ta historia i jakie wartości zostały w niej ukazane. Wydanie papierowe jest w moim odczuciu genialne. Twarda oprawa, szyte strony i oprawa graficzna tworzą bardzo spójną całość. Jedne do czego mogłabym się przyczepić to fakt, że jak na wydanie ilustrowane to było tych ilustracji stosunkowo mało, choć były one wykonane w estetyczny sposób.
Nie żałuję, że sięgnęłam wreszcie po "Małe kobietki". Historia z którą mamy tu do czynienia idealnie wstrzeliła się w moje aktualne potrzeby czytelnicze i już nie mogę doczekać się kiedy w moje ręce trafią dalsze losy tych bohaterów. Mam nadzieję, że będą na równie dobrym poziomie.
Cztery siostry - Meg, Jo, Beth oraz Amy są bardzo różnymi kobietkami. Niestety nie mają zbyt sielskiego życia, choć każda stara się jak najlepiej je przeżyć. Moim zdaniem jest to urocza historia rodziny, pokazująca jak mocna może być siła kobiet i siostrzana miłość. Mam wrażenie, że została ona przedstawiona w sposób bardzo prosty, jakby skierowana była do znacznie młodszego czytelnika niż ja. Znajdziemy tu wiele przypowiastek jak nasze działanie może wpłynąć na innych, a na koniec większości rozdziałów trochę moralizatorskie podsumowanie wydarzeń. Jednak nie było to aż tak nachalne abym miała ochotę porzucić tę lekturę. Dla mnie jest to naprawdę urocza treść, momentami aż przesadnie przesłodzona, jednak czegoś takie w danym momencie po prostu potrzebowałam. Byłam w stanie odprężyć się podczas lektury jak i czerpać z niej przyjemność, a od samej pozycji ciężko było mi się oderwać. Zaczytywałam się z ogromnym zaciekawieniem w losy rodziny March i gdyby nie proza życia codziennego pochłonęłabym ją od razu w całości.
Bohaterowie zostali według mnie bardzo dobrze wykreowani. Każda postać miała swoje lepsze i gorsze momenty, wzbudzała we mnie przeróżne emocje, jednak nikt nie był tu na tyle nijaki, żeby o nim zapomnieć lub pomylić z kimkolwiek innym. Podczas lektury byłam w stanie zżyć się z każdym bohaterem i mieć nadzieję, że wszystko potoczy się u niego w jak najlepszym kierunku.
Styl autorki - tak jak wspomniałam wcześniej odniosłam wrażenie, jakby była ta powieść pisana do znacznie młodszego czytelnika aniżeli ja, kobieta mająca prawie trzydzieści lat na karku. Jednak nie przeszkadzało mi to w delektowaniu się tym w jaki sposób została wykreowana ta historia i jakie wartości zostały w niej ukazane. Wydanie papierowe jest w moim odczuciu genialne. Twarda oprawa, szyte strony i oprawa graficzna tworzą bardzo spójną całość. Jedne do czego mogłabym się przyczepić to fakt, że jak na wydanie ilustrowane to było tych ilustracji stosunkowo mało, choć były one wykonane w estetyczny sposób.
Nie żałuję, że sięgnęłam wreszcie po "Małe kobietki". Historia z którą mamy tu do czynienia idealnie wstrzeliła się w moje aktualne potrzeby czytelnicze i już nie mogę doczekać się kiedy w moje ręce trafią dalsze losy tych bohaterów. Mam nadzieję, że będą na równie dobrym poziomie.
Moja ocena: 8/10.
Właśnie ostatnio wypożyczyłam "Małe kobietki" z biblioteki, bo chcę poznać w końcu tę historię.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że również na tobie zrobi dobre wrażenie :).
Usuń