W świecie zamieszkanym przez zwierzęta teatr prowadzony przez koalę Bustera Moona
popada w tarapaty. Kochając teatr, zrobi on jednak wszystko, by go
ocalić. Ostatnią szansą na przetrwanie jest wielki konkurs, który pomoże
odnaleźć najpiękniejszy głos świata. Głos, który ocali teatr. Do
konkursu staną: nucąca cicho jak mysz pod miotłą Mysz, nieśmiała Słonica, której towarzyszy pewna siebie matka, młody gangster Gorilla i punkowa rebeliantka Jeżozwierzyca.
Uwielbiam animacje i nie wiem jakim cudem przegapiłam "Sing". Nadszedł wreszcie ten czas, że również i ja zaznajomiłam się z tym tytułem. Choć musicale trochę mnie przerażają, tak w tym wykonaniu było moim zdaniem bosko :).
Koala Buster Moon, aby ratować swój teatr postanawia przyciągnąć uwagę mieszkańców organizując konkurs. Jak sama nazwa produkcji wskazuje, będzie on miał na zadaniu znaleźć najpiękniejszy wokal w mieście. Jednak nie spodziewałam się aż tak dobrej historii po tym opisie, jaką faktycznie dostałam. Łączy ona w sobie wiele elementów, które spodobają się zarówno młodemu widzowi jak i temu troszkę starszemu. Aż przypomniała mi się "rozprawka z egzaminu gimnazjalnego", gdzie miałam napisać coś na temat nauki poprzez zabawę, czy coś w tym stylu. Sądzę, że ten film, byłby idealnym jednym z przykładów, którego można by na ten temat użyć. Zarówno fabuła, samo wykonanie jak i muzyka są w moim odczuciu bardzo dobrze zrealizowane. Aż musiałam odnaleźć playlistę z tego filmu i już kilkukrotnie ją przesłuchać. Gdyby każdy musical miał tak dobre wykonanie, bo już gust muzyczny każdego może się różnić, to polubiłabym bardziej ten gatunek.
Bohaterowie zostali bardzo dobrze skonstruowani. Nie znajdziemy tu płaskich i nijakich postaci, które nic nie wniosą do całości. Każde zwierzątko z którym mamy tu styczność miało swój udział i momentami ich nienawidziliśmy aby za chwilę pokochać całym serduchem. Wszyscy wywołują w widzu jakieś emocje, które pozostaną jeszcze na długo po seansie.
Choć bliżej mi już niestety do trzydziestki niż prawdopodobnie grupy docelowej tej produkcji, cieszę się, że zobaczyłam ten tytuł. Poprawił mi on humor i naprawdę zrobił mi cały dzień. Jeśli jeszcze ktoś nie widział to gorąco polecam. Mam nadzieję, że równie pozytywnie odbierzecie "Sing" jak ja :).
Koala Buster Moon, aby ratować swój teatr postanawia przyciągnąć uwagę mieszkańców organizując konkurs. Jak sama nazwa produkcji wskazuje, będzie on miał na zadaniu znaleźć najpiękniejszy wokal w mieście. Jednak nie spodziewałam się aż tak dobrej historii po tym opisie, jaką faktycznie dostałam. Łączy ona w sobie wiele elementów, które spodobają się zarówno młodemu widzowi jak i temu troszkę starszemu. Aż przypomniała mi się "rozprawka z egzaminu gimnazjalnego", gdzie miałam napisać coś na temat nauki poprzez zabawę, czy coś w tym stylu. Sądzę, że ten film, byłby idealnym jednym z przykładów, którego można by na ten temat użyć. Zarówno fabuła, samo wykonanie jak i muzyka są w moim odczuciu bardzo dobrze zrealizowane. Aż musiałam odnaleźć playlistę z tego filmu i już kilkukrotnie ją przesłuchać. Gdyby każdy musical miał tak dobre wykonanie, bo już gust muzyczny każdego może się różnić, to polubiłabym bardziej ten gatunek.
Bohaterowie zostali bardzo dobrze skonstruowani. Nie znajdziemy tu płaskich i nijakich postaci, które nic nie wniosą do całości. Każde zwierzątko z którym mamy tu styczność miało swój udział i momentami ich nienawidziliśmy aby za chwilę pokochać całym serduchem. Wszyscy wywołują w widzu jakieś emocje, które pozostaną jeszcze na długo po seansie.
Choć bliżej mi już niestety do trzydziestki niż prawdopodobnie grupy docelowej tej produkcji, cieszę się, że zobaczyłam ten tytuł. Poprawił mi on humor i naprawdę zrobił mi cały dzień. Jeśli jeszcze ktoś nie widział to gorąco polecam. Mam nadzieję, że równie pozytywnie odbierzecie "Sing" jak ja :).
Moja ocena: 8/10.
Byliśmy na tej bajce w kinie, podobała nam się bardzo.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę obejrzenia tej animacji na dużym ekranie :)!
Usuń