Anglia, rok 1884. Świat stoi u progu wielkich zmian. W dzień swoich 16. urodzin Enola Holmes (Millie Bobby Brown) odkrywa, że jej matka (Helena Bonham Carter)
opuściła dom. Kobieta pozostawiła po sobie dziwaczne podarunki, lecz
żadnych wskazówek dotyczących powodu swojego zniknięcia ani obecnego
miejsca pobytu. Ciesząca się do tej pory beztroskim dzieciństwem Enola
nagle trafia pod opiekę swoich braci, Sherlocka (Henry Cavill) i Mycrofta (Sam Claflin),
którzy planują odesłać ją do szkoły z internatem dla "młodych dam".
Dziewczyna ma jednak inne plany: ucieka, aby odnaleźć swoją matkę w
Londynie. Wkrótce okazuje się, że jej własna misja powiązana jest z
losami młodego, tajemniczego uciekiniera, Lorda (Louis Partridge).
Rozwijająca swoje umiejętności detektywistyczne Enola okazuje się
sprytniejsza od swojego słynnego brata i natrafia na trop spisku, który
może odmienić historię ludzkości.
O filmie "Enola Holmes" słyszałam już wiele opinii i nie zawsze były one w pełni pozytywne. Choć głównym zarzutem u niektórych było to, że jest to zbyt feministyczna historia ale to tylko jeszcze bardziej mnie zaintrygowało i zachęciło do obejrzenia. Postanowiłam przekonać się na własnej skórze o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi. Dla mnie czas spędzony podczas seansu był całkiem przyjemny!
W dniu szesnastych urodzin Enola odkrywa, że jej matka zniknęła. Z pomocą przychodzą jej bracia - Sherlock oraz Mycroft, którzy niekoniecznie mają wobec niej plany z jakimi dziewczyna by chciała się zmierzyć w swoim życiu. Na własną rękę zaczyna poszukiwania swojej rodzicielki, co doprowadza do przeróżnych sytuacji... Muszę przyznać, że naprawdę dobrze bawiłam się podczas oglądania tego filmu, gdyż nie spodziewałam się aż tak intrygująco poprowadzonej akcji. Choć nie do końca podobały mi się niektóre ujęcia, kiedy to aktorzy gadali bezpośrednio do kamery 'wyjaśniając' niektóre swoje poczynania, tak sam pomysł na historię mi się podobał. Osobiście nie odczułam, żeby wątek feministyczny był aż nadto nachalny - walka o prawa kobiet nie była łagodna a i tak nie zostało to tu aż tak brutalnie przedstawione, jak się spodziewałam. Pomimo, że film trwa około dwóch godzin to nie mogłam narzekać ani minuty na nudę.
Gra aktorska na naprawdę dobrym poziomie. Moim zdaniem każdy z aktorów został tu idealnie dobrany do swojej postaci i nie jestem w stanie napisać cokolwiek złego na temat kogokolwiek z tu występujących. Byłam w stanie polubić albo znienawidzić danego bohatera, jednak żaden z nich nie pozostał mi obojętny - wszyscy wzbudzali we mnie przeróżne emocje. Moim zdaniem nie można zarzucić aktorom, że grali bez wyrazu nie ukazując bardzo dobrze swojej postaci.
"Enola Holmes" to według mnie ciekawy film, który nie pozwala na nudę. Nie żałuję, że skusiłam się na niego mając wolną chwilę. Podczas seansu byłam w stanie oderwać się od rzeczywistości i jednocześnie docenić pewne aspekty swojego życia, które teraz wydają się być oczywiste a kiedyś dla kobiet takie nie były... Polecam Wam obejrzenie tego filmu, żeby wyrobić sobie własną opinię na jego temat - mam nadzieję, że się nie zawiedziecie :).
Moja ocena: 7/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz