Przedsiębiorczy licealista tworzy aplikację, dzięki której można go wynająć jako chłopaka na różne uroczystości. Sprawy się komplikują, gdy do głosu dochodzą uczucia.
Film "Wynajmij sobie chłopaka" to kolejny tytuł za który zabrałam się z myślą, że będzie łatwo, szybko i przyjemnie. I chyba moje główne oczekiwania spełnił, lecz nie powiedziałabym, że jest to arcydzieło wszech czasów o którym powinno być głośno i każdy szanujący się kinomaniak musi zobaczyć.
Brooks aby dostać się na wymarzoną uczelnię postanawia sobie dorobić... Tworzy aplikację, przez którą można skorzystać z jego usług jako chłopaka na przeróżne uroczystości. Brzmi dość nietuzinkowo, jednak jego apka robi furorę. Wszystko zaczyna się komplikować, gdy w grę wchodzą uczucia. Przyznam, że jest to jedna z lepszych lekkich historii typu komedia romantyczna z jakimi dotychczas się spotkałam. Spełniła ona idealnie wszystkie moje potrzeby w danym momencie. Choć jest tu wiele znanych schematów, były one przedstawione w ciekawy i nie tak boleśnie oklepany i odrzucający sposób. Może jedynie nie do końca przekonało mnie do siebie samo zakończenie, jednak nie wpłynęło ono w aż tak znaczący sposób na odbiór całości.
Gra aktorska - niestety nie wszyscy aktorzy wypadli idealnie. Mam wrażenie, że odtwórczyni Celii Lieberman, czyli Laura Marano, miała wiele nierównych momentów. W niektórych scenach wypadała idealnie a w innych jakby ją na siłę zmuszali do grania w tej produkcji. Natomiast Noah Centineo jako Brook pasował tu bardzo dobrze i nie mam powodów by się do czegoś przyczepić.
"Wynajmij sobie chłopaka" to lekki film, który umilił mi jeden z wieczorów filmowych. Nie jest to wybitna produkcja, lecz jako coś do relaksu pasuje idealnie. Podobno jest to ekranizacja pewnej powieści i szkoda, że tak późno się o tym dowiedziałam. Chociaż skoro już obejrzałam ten tytuł to po książkę chyba sięgać nie będę.
Brooks aby dostać się na wymarzoną uczelnię postanawia sobie dorobić... Tworzy aplikację, przez którą można skorzystać z jego usług jako chłopaka na przeróżne uroczystości. Brzmi dość nietuzinkowo, jednak jego apka robi furorę. Wszystko zaczyna się komplikować, gdy w grę wchodzą uczucia. Przyznam, że jest to jedna z lepszych lekkich historii typu komedia romantyczna z jakimi dotychczas się spotkałam. Spełniła ona idealnie wszystkie moje potrzeby w danym momencie. Choć jest tu wiele znanych schematów, były one przedstawione w ciekawy i nie tak boleśnie oklepany i odrzucający sposób. Może jedynie nie do końca przekonało mnie do siebie samo zakończenie, jednak nie wpłynęło ono w aż tak znaczący sposób na odbiór całości.
Gra aktorska - niestety nie wszyscy aktorzy wypadli idealnie. Mam wrażenie, że odtwórczyni Celii Lieberman, czyli Laura Marano, miała wiele nierównych momentów. W niektórych scenach wypadała idealnie a w innych jakby ją na siłę zmuszali do grania w tej produkcji. Natomiast Noah Centineo jako Brook pasował tu bardzo dobrze i nie mam powodów by się do czegoś przyczepić.
"Wynajmij sobie chłopaka" to lekki film, który umilił mi jeden z wieczorów filmowych. Nie jest to wybitna produkcja, lecz jako coś do relaksu pasuje idealnie. Podobno jest to ekranizacja pewnej powieści i szkoda, że tak późno się o tym dowiedziałam. Chociaż skoro już obejrzałam ten tytuł to po książkę chyba sięgać nie będę.
Moja ocena: 5/10.
Na książkę nie mam ochoty, ale może kiedyś jak będę się mocno nudzić (czy jest to możliwe przy dwójce maluchów!?), to obejrzę film.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to jest z dwójką maluchów :) ale film nie jest długi więc może kiedyś uda Ci się znaleźć na niego czas ;).
UsuńA ja chętnie się skuszę na książkę :D
OdpowiedzUsuńJesteś przed czy już po obejrzeniu filmu? Jestem ciekawa czy gdybym nie widziała najpierw tej produkcji to czy sięgnęłabym po książkę...
Usuń