Susannah budzi się przywiązana do szpitalnego łóżka, a jej wspomnienia
ostatnich tygodni są osnute mgłą. Okazuje się, że z dnia na dzień z
pogodnej, pełnej życia dziewczyny, stojącej u progu wielkiej
dziennikarskiej kariery, zmieniła się w przepełnioną strachem, agresywną
istotę, której ciało trawi niezwykle rzadkie schorzenie. By nie popaść w
szaleństwo, Susannah, na podstawie rozmów z bliskimi i lekarzami, stara
się odtworzyć historię swojej choroby i znaleźć siłę, która pozwoli jej
wygrać batalię z własnym umysłem.
Zastanawiam się na jakim ja świecie żyłam, że dopiero ostatnio w ogóle zetknęłam się z filmem "Umysł w ogniu". Sam opis zaintrygował mnie na tyle, że dość szybko zabrałam się za oglądanie tego tytułu. Jestem naprawdę zdziwiona, że nie jest o tym filmie aż tak głośno jak być powinno...
Okazuje się, że Susannah cierpi na rzadką chorobę, która nie jest aż tak często diagnozowana wśród pacjentów. Jednak jej droga do tego by rozpoznać to co się w ogóle z nią dzieję to była droga przez mękę. Historia, z którą mamy tu do czynienia jest oparta na faktach, lecz nie znam na tyle prawdziwych przejść osoby, by móc ocenić na ile została ona w tym filmie naciągnięta. Pomimo to uważam, że naprawdę warto obejrzeć ten film. Może dla niektórych ludzi okaże "Umysł w ogniu" się zbawieniem a również otoczeniu w jakim żyją chorzy otworzą się oczy na to co się dzieje.
Gra aktorska jest według mnie na przyzwoitym poziomie. Co do większości nazwisk, które tutaj się pojawiają nie mam żadnych zastrzeżeń. Jedynie nie do końca pasowała mi w swojej roli Jenny Slate, która wcielała się w Margo, czyli przyjaciółkę z pracy głównej bohaterki. Wypadła ona niestety na tle innych bardzo nijako.
"Umysł w ogniu" to film o którym powinno się mówić znacznie częściej. Ja mogę jedynie żałować, że dopiero teraz natrafiłam na ten tytuł, jednak samego faktu jego obejrzenia i poświęcenia na niego swojego czasu żałować nie zamierzam. Jeśli jeszcze nie widzieliście to gorąco polecam.
Okazuje się, że Susannah cierpi na rzadką chorobę, która nie jest aż tak często diagnozowana wśród pacjentów. Jednak jej droga do tego by rozpoznać to co się w ogóle z nią dzieję to była droga przez mękę. Historia, z którą mamy tu do czynienia jest oparta na faktach, lecz nie znam na tyle prawdziwych przejść osoby, by móc ocenić na ile została ona w tym filmie naciągnięta. Pomimo to uważam, że naprawdę warto obejrzeć ten film. Może dla niektórych ludzi okaże "Umysł w ogniu" się zbawieniem a również otoczeniu w jakim żyją chorzy otworzą się oczy na to co się dzieje.
Gra aktorska jest według mnie na przyzwoitym poziomie. Co do większości nazwisk, które tutaj się pojawiają nie mam żadnych zastrzeżeń. Jedynie nie do końca pasowała mi w swojej roli Jenny Slate, która wcielała się w Margo, czyli przyjaciółkę z pracy głównej bohaterki. Wypadła ona niestety na tle innych bardzo nijako.
"Umysł w ogniu" to film o którym powinno się mówić znacznie częściej. Ja mogę jedynie żałować, że dopiero teraz natrafiłam na ten tytuł, jednak samego faktu jego obejrzenia i poświęcenia na niego swojego czasu żałować nie zamierzam. Jeśli jeszcze nie widzieliście to gorąco polecam.
Moja ocena: 8/10.
Mam w planach ten film :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się nie zawiedziesz :).
Usuń