Gdy jej romans z rozpustnym markizem przybiera
niekorzystny obrót, bogata wdowa korzysta z pomocy młodszej kobiety, by
opracować plan zemsty.
Choć w swoim życiu nie obejrzałam zbyt wiele filmów kostiumowych, to większość z nich pamiętam raczej pozytywnie. Na pewnej platformie z filmami i serialami mignęło mi kilka scen z filmu "Madame J" i zaintrygowały mnie one na tyle, że postanowiłam poświęcić na niego swój wolny czas. I niestety jest to produkcja, która nie do końca mnie zachwyciła...
Pewna dama została zraniona przez markiza des Arcis, a ona nigdy nie zapomina... Choć nadal są przyjaciółmi planuje ona dla niego okrutną zemstę. W tym celu sprowadza młodą i niewinnie wyglądającą pannę by pomogła jej wcielić swoje zamiary w życie. Historia wydaje mi się prosta jak świat - zraniona kobieta, która poszukuje sprawiedliwości, a przynajmniej tak to wygląda w jej mniemaniu. Zakończenie nie było zbyt zaskakujące, jednak to jak do niego doszło zostało ciekawie ukazane. Pomimo, że nie śledziłam całości z zapartym tchem to całkiem dobrze mi się oglądało tak ładnie przedstawioną historię. Widoki, które możemy podziwiać czy stroje przykuwające wzrok to ogromny atut tej produkcji.
Gra aktorska na bardzo dobrym poziomie. Według mnie każda postać została idealnie obsadzona. Wśród tych wszystkich postaci najbardziej przekonująco wypadła aktorka wcielająca się w pannę de Jonquières, czyli Alice Isaaz. Nie przychodzi mi do głowy inne nazwisko, które tak bardzo pasowałoby do tej roli.
"Madame J" to film, który jest przyjemny dla oka, lecz nie można tu mówić o zaskakujących zwrotach akcji. Sądzę, że większość widzów będzie w stanie bez problemu domyślić się ostatnich scen. Jednak jeśli oczekujemy jedynie czegoś przy czym przyjemnie i spokojnie spędzimy swój wolny czas to jest to tytuł idealny.
Pewna dama została zraniona przez markiza des Arcis, a ona nigdy nie zapomina... Choć nadal są przyjaciółmi planuje ona dla niego okrutną zemstę. W tym celu sprowadza młodą i niewinnie wyglądającą pannę by pomogła jej wcielić swoje zamiary w życie. Historia wydaje mi się prosta jak świat - zraniona kobieta, która poszukuje sprawiedliwości, a przynajmniej tak to wygląda w jej mniemaniu. Zakończenie nie było zbyt zaskakujące, jednak to jak do niego doszło zostało ciekawie ukazane. Pomimo, że nie śledziłam całości z zapartym tchem to całkiem dobrze mi się oglądało tak ładnie przedstawioną historię. Widoki, które możemy podziwiać czy stroje przykuwające wzrok to ogromny atut tej produkcji.
Gra aktorska na bardzo dobrym poziomie. Według mnie każda postać została idealnie obsadzona. Wśród tych wszystkich postaci najbardziej przekonująco wypadła aktorka wcielająca się w pannę de Jonquières, czyli Alice Isaaz. Nie przychodzi mi do głowy inne nazwisko, które tak bardzo pasowałoby do tej roli.
"Madame J" to film, który jest przyjemny dla oka, lecz nie można tu mówić o zaskakujących zwrotach akcji. Sądzę, że większość widzów będzie w stanie bez problemu domyślić się ostatnich scen. Jednak jeśli oczekujemy jedynie czegoś przy czym przyjemnie i spokojnie spędzimy swój wolny czas to jest to tytuł idealny.
Moja ocena: 5/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz