Romantyczna komedia omyłek.
Bestsellerowa pisarka, Lidia Makowska, od lat tworzy popularne wśród
kobiet powieści, wydając je pod pseudonimem Róża Mak. Właśnie kończy
pisać kolejną książkę i już zaczyna się martwić, co tym razem zarzuci
jej Jack Sparrow – czołowy bloger bezlitośnie punktujący niedociągnięcia
wszystkich poprzednich powieści. Jednocześnie Lidia, namawiana przez
agentkę i przyjaciółkę, Karolinę, przygotowuje się do telewizyjnego
wywiadu, aby ujawnić wszystkim fanom swoją prawdziwą twarz. Żąda
jednakże, aby wywiad poprowadził Jack, który jako krytyk literacki także
występuje incognito.
„Wszystko wina kota!” to ciepła i optymistyczna historia o zaufaniu i
przyjaźni, a także o tym, jak cienka może być granica dzieląca dwa
pozornie odległe światy.
Opis książki
Autor: Agnieszka
Lingas-Łoniewska
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura polska
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2017
Liczba stron: 400
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura polska
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2017
Liczba stron: 400
"Czasami ze złych rzeczy wychodzą dobre" *
I tego się trzymajmy :). Faktycznie się to sprawdza!
W momencie gdy mam gorszy nastrój poszukuję książki, która poprawi mi humor. Ostatnio miałam potrzebę na taką właśnie lżejszą lekturę, dzięki której oderwę się w przyjemny sposób od szarej rzeczywistości. "Wszystko wina kota!" kupiona przeze mnie w tym roku na Warszawskich Targach Książki idealnie wpisała się w moje aktualne potrzeby. Pomimo, że polegałam jedynie na opisie, dostarczyła mi ona tego, czego w danym momencie chciałam.
Lidia Makowska to autorka wielu bestselerów, które wydawała pod pseudonimem - Róża Mak. Choć większość z jej powieści przeznaczona jest głównie dla kobiet, to każdy tytuł, który wyszedł spod jej pióra, recenzuje tajemniczy bloger Jack Sparrow. Sprawy zaczynają się komplikować gdy relacja głównej bohaterki oraz jej przystojnego sąsiada nabiera tempa. Co więcej - szykuje się jej wielki 'coming out', gdy wreszcie ukaże swoją prawdziwą twarz, a nie tylko książki pod pseudonimem literackim. Fabuła tej książki, która na pierwszy rzut oka może wydawać się dość błaha, została według mnie bardzo ciekawie skonstruowana. Już od pierwszych stron wciągnęłam się w zaskakujące i zabawne wydarzenia, które faktycznie potrafią poprawić paskudny nastrój. Dość dużym mankamentem może się wydawać szybka możliwość odkrycia kto jest tym nieuchwytnym i tajemniczym blogerem, jednak mi nie odebrało to przyjemności z lektury.
Bohaterowie całkiem dobrze skonstruowani. Większość z postaci wzbudzała we mnie przeróżne skrajne emocje - niektórych nienawidziłam przez całą powieść, a innych pokochałam już od pierwszego "spotkania" na kartach tej powieści. Co do głównej bohaterki Lidii Makowskiej to jest ona jedną z nielicznych, która wywołała we mnie wszystkie emocje, zarówno te pozytywne jak i negatywne. Były momenty gdy bardzo dobrze ją rozumiałam, jej zachowania wydawały się logiczne, by po chwili chcieć nią potrząsnąć, aby się kobieta wreszcie ogarnęła. I co najważniejsze kot, który odegrał w całej historii dość ważną rolę. Pomimo, że jestem zwolenniczką psów to chciałabym mieć takiego 'sierściucha' jak w tej książce, który umilałby mi dni.
Styl autorki bardzo lekki i przystępny w odbiorze. Pisarka w przezabawny sposób pociągnęła historię, przez co nie mogłam oderwać się od lektury, a samą powieść pochłonęłam w jeden dzień. Wydanie papierowe książki niestety wykonaniem nie zachwyciło mnie aż bardzo jak treść. Głównym mankamentem są klejone strony, a jako, że chciałabym powracać do tej pozycji, to boję się o to ile przetrwa w jednym kawałku, pomimo dbania o nią. Dla niektórych wadą mogą być bardzo białe strony, które mogą razić w oczy podczas czytania. Do innych elementów nie mam zastrzeżeń.
"Wszystko wina kota!" to dość niepozorna powieść, która jednak może zachwycić czytelnika. Osobiście przeczytałam ją w idealnym dla momencie, kiedy to właśnie potrzebowałam takiego pozytywnego kopa. Po lekturze tej książki mam ochotę na inne tytuły tej autorki i mam nadzieję, że niebawem będę miała okazję po nie sięgnąć. Jeśli ktoś z Was jeszcze nie miał styczności z tą powieścią to serdecznie ją polecam na poprawę humoru.
Lidia Makowska to autorka wielu bestselerów, które wydawała pod pseudonimem - Róża Mak. Choć większość z jej powieści przeznaczona jest głównie dla kobiet, to każdy tytuł, który wyszedł spod jej pióra, recenzuje tajemniczy bloger Jack Sparrow. Sprawy zaczynają się komplikować gdy relacja głównej bohaterki oraz jej przystojnego sąsiada nabiera tempa. Co więcej - szykuje się jej wielki 'coming out', gdy wreszcie ukaże swoją prawdziwą twarz, a nie tylko książki pod pseudonimem literackim. Fabuła tej książki, która na pierwszy rzut oka może wydawać się dość błaha, została według mnie bardzo ciekawie skonstruowana. Już od pierwszych stron wciągnęłam się w zaskakujące i zabawne wydarzenia, które faktycznie potrafią poprawić paskudny nastrój. Dość dużym mankamentem może się wydawać szybka możliwość odkrycia kto jest tym nieuchwytnym i tajemniczym blogerem, jednak mi nie odebrało to przyjemności z lektury.
Bohaterowie całkiem dobrze skonstruowani. Większość z postaci wzbudzała we mnie przeróżne skrajne emocje - niektórych nienawidziłam przez całą powieść, a innych pokochałam już od pierwszego "spotkania" na kartach tej powieści. Co do głównej bohaterki Lidii Makowskiej to jest ona jedną z nielicznych, która wywołała we mnie wszystkie emocje, zarówno te pozytywne jak i negatywne. Były momenty gdy bardzo dobrze ją rozumiałam, jej zachowania wydawały się logiczne, by po chwili chcieć nią potrząsnąć, aby się kobieta wreszcie ogarnęła. I co najważniejsze kot, który odegrał w całej historii dość ważną rolę. Pomimo, że jestem zwolenniczką psów to chciałabym mieć takiego 'sierściucha' jak w tej książce, który umilałby mi dni.
Styl autorki bardzo lekki i przystępny w odbiorze. Pisarka w przezabawny sposób pociągnęła historię, przez co nie mogłam oderwać się od lektury, a samą powieść pochłonęłam w jeden dzień. Wydanie papierowe książki niestety wykonaniem nie zachwyciło mnie aż bardzo jak treść. Głównym mankamentem są klejone strony, a jako, że chciałabym powracać do tej pozycji, to boję się o to ile przetrwa w jednym kawałku, pomimo dbania o nią. Dla niektórych wadą mogą być bardzo białe strony, które mogą razić w oczy podczas czytania. Do innych elementów nie mam zastrzeżeń.
"Wszystko wina kota!" to dość niepozorna powieść, która jednak może zachwycić czytelnika. Osobiście przeczytałam ją w idealnym dla momencie, kiedy to właśnie potrzebowałam takiego pozytywnego kopa. Po lekturze tej książki mam ochotę na inne tytuły tej autorki i mam nadzieję, że niebawem będę miała okazję po nie sięgnąć. Jeśli ktoś z Was jeszcze nie miał styczności z tą powieścią to serdecznie ją polecam na poprawę humoru.
Moja ocena: 7/10.
* Lingas-Łoniewska A., "Wszystko wina kota!", Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2017, s. 123.
* Lingas-Łoniewska A., "Wszystko wina kota!", Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2017, s. 123.
Może się przełamie i sięgnę po coś dla dorosłych tej autorki :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że autorka pisze również książki dla dzieci. Jestem ciekawa czy są one tak samo dobrze napisane :).
UsuńCzytałam dwie książki autorki. Nie najgorsze, chociaż bez szału. A ostatnio byłam na spotkaniu autorskim z nią ,fajnie wypadła :)
OdpowiedzUsuńA jakie tytułu tej autorki przeczytałaś :)? Mam nadzieję, że "Wszystko wina kota!" bardziej Ci się spodoba.
Usuń