Niespodziewana i okrutna diagnoza sprawia, że Abbie zaczyna szukać nowej dziewczyny dla Sama — swojego narzeczonego, który nie ma pojęcia o randkowaniu.
Biorąc pod uwagę tytuł tego filmu - "Nie ma drugiej takiej" - oraz to do jakich gatunków został on przypisany (między innymi komedia i romans) miałam pewne obawy czy w ogóle powinnam się za niego zabierać. Jednak pomimo mojej niechęci do wszelakich komedii romantycznych i podobnych stworów, postanowiłam dać mu szansę, chociażby ze względu na elementy dramatu.
Abbie i Sam to idealnie dobrana para, która planuje swój ślub. Zakochali się w sobie już w dzieciństwie i przez większość życia ich ścieżki się wzajemnie przeplatały. Nieoczekiwana diagnoza u Abbie sprawia, że zaczyna ona poszukiwać dla swojego narzeczonego nowej partnerki... Spodziewałam się niezbyt ambitnego kina, które niestety będzie przedstawiało elementy komedii nie do końca pokrywające się z moim poczuciem humoru. Jakie było moje zdziwienie, gdy już od pierwszych minut nie dostajemy typowej słabej amerykańskiej produkcji. W moim odczuciu znajdziemy tu idealnie wyważone proporcje komedii, dramatu z nutką romansu w tle. Jest tu wiele sytuacji przez które zakręci się łezka w oku, czy pojawi się uśmiech na naszej twarzy. Natomiast męska część odbiorców nie musi obawiać się o swoje ego - według mnie oni również znajdą tu coś dla siebie. Nie ma tu nachalnych wątków romantycznych, a sposób w jaki została przedstawiona treść sprawia, że jest to idealna produkcja na wspólny wieczór.
Gra aktorska na bardzo dobrym poziomie. Aktorzy wcielający się w główne role zostali idealnie dobrani. W szczególności Michiel Huisman jako Sam wypadł tu niezwykle przekonująco. Jedyne niektóre postacie poboczne nie do końca mi współgrały z całością, jednak nie miały one znaczącego wpływu na główny wątek.
Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona tym filmem. Nie spodziewałam się po opisie, że dostanę tak emocjonującą produkcję, o której będę prawdopodobnie pamiętać przez dłuższy czas. Moim zdaniem jest to tytuł godny polecenia każdemu, niezależnie od płci czy wieku. Szkoda, że jest tak mało dobrych i niepozornych filmów w tych gatunkach, potrafiących wzbudzić w widzu coś więcej niż tylko znudzenie czy irytację.
Abbie i Sam to idealnie dobrana para, która planuje swój ślub. Zakochali się w sobie już w dzieciństwie i przez większość życia ich ścieżki się wzajemnie przeplatały. Nieoczekiwana diagnoza u Abbie sprawia, że zaczyna ona poszukiwać dla swojego narzeczonego nowej partnerki... Spodziewałam się niezbyt ambitnego kina, które niestety będzie przedstawiało elementy komedii nie do końca pokrywające się z moim poczuciem humoru. Jakie było moje zdziwienie, gdy już od pierwszych minut nie dostajemy typowej słabej amerykańskiej produkcji. W moim odczuciu znajdziemy tu idealnie wyważone proporcje komedii, dramatu z nutką romansu w tle. Jest tu wiele sytuacji przez które zakręci się łezka w oku, czy pojawi się uśmiech na naszej twarzy. Natomiast męska część odbiorców nie musi obawiać się o swoje ego - według mnie oni również znajdą tu coś dla siebie. Nie ma tu nachalnych wątków romantycznych, a sposób w jaki została przedstawiona treść sprawia, że jest to idealna produkcja na wspólny wieczór.
Gra aktorska na bardzo dobrym poziomie. Aktorzy wcielający się w główne role zostali idealnie dobrani. W szczególności Michiel Huisman jako Sam wypadł tu niezwykle przekonująco. Jedyne niektóre postacie poboczne nie do końca mi współgrały z całością, jednak nie miały one znaczącego wpływu na główny wątek.
Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona tym filmem. Nie spodziewałam się po opisie, że dostanę tak emocjonującą produkcję, o której będę prawdopodobnie pamiętać przez dłuższy czas. Moim zdaniem jest to tytuł godny polecenia każdemu, niezależnie od płci czy wieku. Szkoda, że jest tak mało dobrych i niepozornych filmów w tych gatunkach, potrafiących wzbudzić w widzu coś więcej niż tylko znudzenie czy irytację.
Moja ocena: 8/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz