Nieśmiała opiekunka odzyskuje chęć do życia, kiedy wspólnie z sąsiadem‑ samotnikiem wpada na trop zwyrodnialców, którzy okradli jej dom.
Czasem mam momenty, gdy nie mam pojęcia na co mam ochotę i jaki film powinnam obejrzeć. Wybieram wtedy tytuł na "chybił-trafił" i rozpoczynam seans z nadzieją, że nie będzie to całkowity gniot. W przypadku filmu "I Don't Feel at Home in This World Anymore" jedynym elementem, który mnie w jakikolwiek sposób zainteresował to rola w którą wcielił się Elijah Wood. Niestety nie jest to produkcja, dzięki której polubię tego aktora...
Ruth wiedzie całkiem przeciętne życie, z którego nie jest w pełni zadowolona. Czarę goryczy przelewa moment, gdy ktoś włamuje się do jej domu i kradnie najcenniejsze rzeczy. Nie tylko te pod względem cenowym, lecz te które mają dużą wartość sentymentalną. Gdy nawiązuje ona lepszą relację z pewnym sąsiadem, jej życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Zdaję sobie sprawę, że niewiele oczekiwałam od tego filmu, jednak to co tutaj dostałam niestety mnie zbytnio nie zachwyciło. Choć tytuł może wydawać się chwytliwy, a opis fabuły dla niektórych dość intrygujący, to niestety samo wykonanie nie zachwyca. Akcja rozwija się bardzo leniwie, dopiero pod koniec zaczyna się coś dziać co mogłoby zainteresować widza. Jednak nie jest to coś co zapada w pamięci na dłużej. Ponoć jest to kryminał, lecz jak na ten gatunek niewiele jest tu zaskakujących zwrotów akcji trzymających w napięciu. Teoretycznie jest tu dużo krwi, postrzałów i trochę brutalnych scen, jednak ich sztuczność dość mocno razi w oczy.
Gra aktorska - niestety Elijah Wood nie wypadł tu na tyle dobrze, abym miała ochotę zobaczyć jak radzi sobie w innych produkcjach. "Władcy Pierścieni" jak dotąd nie widziałam i jakoś na ten moment nadal mnie do tej serii nie ciągnie, ani w postaci książek ani ich ekranizacji. Natomiast aktorka wcielająca się w postać Ruth, czyli Melanie Lynskey - jeśli zamiarem reżysera było stworzenie postaci nieporadnej życiowo pod każdym względem to spisała się ona wyśmienicie. Natomiast jeśli bohaterka miała przejść pewną metamorfozę pod wpływem pewnych zdarzeń to niestety tego nie zauważyłam.
Ten film nie jest w moim odczuciu na tyle dobry aby go komukolwiek polecić, choć nie jest też aż tak zły, żebym na niego całkowicie "pluła jadem" i odradzała na każdym kroku. Jestem jedynie pewna, że nigdy więcej nie obejrzę go ponownie i mam nadzieję, że dość szybko o nim zapomnę.
Ruth wiedzie całkiem przeciętne życie, z którego nie jest w pełni zadowolona. Czarę goryczy przelewa moment, gdy ktoś włamuje się do jej domu i kradnie najcenniejsze rzeczy. Nie tylko te pod względem cenowym, lecz te które mają dużą wartość sentymentalną. Gdy nawiązuje ona lepszą relację z pewnym sąsiadem, jej życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Zdaję sobie sprawę, że niewiele oczekiwałam od tego filmu, jednak to co tutaj dostałam niestety mnie zbytnio nie zachwyciło. Choć tytuł może wydawać się chwytliwy, a opis fabuły dla niektórych dość intrygujący, to niestety samo wykonanie nie zachwyca. Akcja rozwija się bardzo leniwie, dopiero pod koniec zaczyna się coś dziać co mogłoby zainteresować widza. Jednak nie jest to coś co zapada w pamięci na dłużej. Ponoć jest to kryminał, lecz jak na ten gatunek niewiele jest tu zaskakujących zwrotów akcji trzymających w napięciu. Teoretycznie jest tu dużo krwi, postrzałów i trochę brutalnych scen, jednak ich sztuczność dość mocno razi w oczy.
Gra aktorska - niestety Elijah Wood nie wypadł tu na tyle dobrze, abym miała ochotę zobaczyć jak radzi sobie w innych produkcjach. "Władcy Pierścieni" jak dotąd nie widziałam i jakoś na ten moment nadal mnie do tej serii nie ciągnie, ani w postaci książek ani ich ekranizacji. Natomiast aktorka wcielająca się w postać Ruth, czyli Melanie Lynskey - jeśli zamiarem reżysera było stworzenie postaci nieporadnej życiowo pod każdym względem to spisała się ona wyśmienicie. Natomiast jeśli bohaterka miała przejść pewną metamorfozę pod wpływem pewnych zdarzeń to niestety tego nie zauważyłam.
Ten film nie jest w moim odczuciu na tyle dobry aby go komukolwiek polecić, choć nie jest też aż tak zły, żebym na niego całkowicie "pluła jadem" i odradzała na każdym kroku. Jestem jedynie pewna, że nigdy więcej nie obejrzę go ponownie i mam nadzieję, że dość szybko o nim zapomnę.
Moja ocena: 4/10.
Oglądałam jakiś czas temu zachęcona opisami i komentarzami w stylu "kultowy!". Dokładnie opisałaś moje odczucia co do tego filmu. Mocno średni, nic nie wnoszący, ale też i nie najgorszy.
OdpowiedzUsuńUff! Czyli nie jestem sama w tej opinii na temat tego filmu :).
Usuń