To postapokaliptyczna opowieść o losach Augustine’a (George Clooney),
samotnego naukowca prowadzącego badania w Arktyce, który próbuje
nawiązać kontakt z astronautami znajdującymi się na pokładzie
wracającego na Ziemię statku kosmicznego i uchronić Sully (Felicity Jones) i jej załogę przed tajemniczą katastrofą. Film w reżyserii Clooneya jest adaptacją uznanej przez krytyków powieści Lily Brooks-Dalton "Dzień dobry, północy".
O filmie "Niebo o północy" niewiele wcześniej słyszałam, jednak skusiła mnie opinia jednej z bliskich mi osób. Mając wolny wieczór postanowiłam sprawdzić czy również ja będę w stanie dostrzec w tej historii coś, dzięki czemu również ja przełamię się do gatunku Sci-Fi w filmach. Ja niestety mam dość mieszane odczucia...
Historia ukazana w tym filmie jest postapokaliptyczną opowieścią przedstawiającą losy naukowca na Antarktyce, który próbuje nawiązać kontakt z astronautami którzy wyruszyli w międzygalaktyczną podróż. Przyznam, że jest to w moim przypadku jeden z pierwszych tego typu filmów i nie do końca wiedziałam na co mam się nastawić i czego mogę oczekiwać. Niestety nie jestem w stanie dokładniej przybliżyć fabuły, gdyż mam wrażenie, że cokolwiek więcej bym napisała można by uznać za zdradzanie ważnych wydarzeń. Będąc już po seansie ja mam dość mieszane odczucia - nie widziałam tu jako takiego mocnego wątku, który wyszedłby na prowadzenie i scalił tę historię w spójną całość. Było dla mnie kilka takich momentów, które były dla mnie strasznie chaotyczne i nie do końca jestem w stanie uzasadnić sobie ich celowość pojawienia się w tym filmie. Może osoby, które są bardziej zafascynowane tego typu produkcjami będą w stanie bardziej docenić to co się tu dzieje i czerpać większą przyjemność z seansu, niż taki laik w tym temacie jak ja. Dla mnie niestety nie było tu za wiele momentów, przez które nabrałabym ochoty na więcej. Jestem w stanie docenić samo wykonanie jak i grę aktorską, gdyż całość wyglądała naprawdę dobrze i była miła dla oka, choć nie jestem pewna czy tylko o to chodziło w całej tej produkcji.
"Niebo o północy" nie sprawiło, że pokochałam ten gatunek filmowy, lecz jestem w stanie po części docenić wykonanie. Nie jestem pewna na jak długo pozostanie w mojej głowie, choć pomimo, że minęło trochę czasu od seansu, nadal próbuję rozkminić znaczenie niektórych scen...
Moja ocena: 5/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz