Film oparty na prawdziwych wydarzeniach, które w połowie lat
dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku wstrząsnęły Ameryką. Na brzegu rzeki
zostają znalezione zwłoki trzech brutalnie zamordowanych chłopców.
Zbrodnia wygląda na efekt satanistycznego rytuału. O jej dokonanie
oskarżeni zostają trzej nastolatkowe. Utrzymują jednak, że są niewinni.
Śledztwo prowadzi prywatny detektyw,
wynajęty przez adwokatów oskarżonych. Czy konserwatywnemu społeczeństwu
wystarczą pozory, by skazać domniemanych winowajców na potępienie?
Colin Firth oraz Reese Wutherspoon, według mnie, są jednymi z lepszych aktorów. Dlatego też jak miałam możliwość obejrzenia "Diabelskiej przełęczy" z nimi w rolach głównych nie wahałam się długo z zapoznaniem z tą produkcją.
Fabuła - film jest oparty na faktach więc ciężko oceniać historię, która rzeczywiście komuś się przydarzyła. Można mieć swoją opinię ale taką stricte ocenę ciężko wystawić. Mim zdaniem trzyma w napięciu, jest przerażająca i nie dla osób o słabych nerwach. Współczuję rodzicom tych dzieci. Irytujący jest fakt, że nie było stuprocentowej pewności, że to jednak Ci nastolatkowie zrobili krzywdę tym młodszym. Jeszcze to zakończenie, które nie daje jednoznacznej odpowiedzi na wszystkie pytania.
Bohaterowie - tak samo jak w przypadku fabuły nie mnie oceniać. Mogę jednie napisać, że aktorzy bardzo dobrze wcielili się w grane postacie. Były momenty trochę drętwe lecz całość wypadła raczej na plus.
Nie żałuję, że obejrzałam ten film. Dziwi mnie jedynie dość niska ocena na wyżej wspomnianym portalu (jedynie 6,4/10). Według mnie zasługuje on na dużo wyższą ocenę.
Moja ocena: 9/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz