W "O północy w Paryżu" śledzimy losy niedawno zaręczonej pary. Inez i Gil
przybywają do światowej stolicy romansu, by zaplanować ślub. Jednak
wierność zakochanych zostanie wystawiona na próbę, gdy na ich drodze
pojawią się wyrafinowany znawca sztuki Paul oraz tajemnicza i zmysłowa muza Adriana, a po czarujących zakątkach Paryża zacznie oprowadzać ich sama! W gwiazdorskiej obsadzie magicznej komedii znajdziemy także laureatów Oscara, Adriena Brody'ego oraz Kathy Bates w rolach miłosnych doradców Gila.
Czasami nachodzi mnie ochota na jakiś niezobowiązujący, aczkolwiek przyjemny w odbiorze film, podczas którego będę w stanie się zrelaksować. Mój wybór padł na produkcję Woody'ego Allena, czyli "O północy w Paryżu". Choć komedia romantyczna to nie jest mój ulubiony gatunek to jednak po tym reżyserze mogłam się spodziewać czegoś dobrego.
Inez oraz Gil przyjeżdżają do Paryża by zacząć planować swój ślub i zaczerpnąć inspiracji z tej "światowej stolicy romansu". Podczas gdy dziewczyna spędza coraz więcej czasu ze swoim byłym chłopakiem Gil przenosi się do lat 20. poznając znakomitych artystów. Przyznam, że jest to historia jakiej aktualnie potrzebowałam. Choć jest miłość oraz inne wątki romantyczne to jednak nie przeszkadzały mi one w całości. Znajdziemy tu wiele wątków, które mogą zachwycić nie tylko znawców sztuki. Moim zdaniem zostało tu przedstawione bardzo intrygująco życie niektórych znanych osób, na przykład takich jak Fitzgeraldowie. Pomimo, że jest tu jedynie pewien wycinek z ich życia to może on jednak zachęcić niektórych do zgłębienia się w ich historię. Warte uwagi są tutaj również widoki - choć nigdy nie miałam w planach podróży do Francji to po tym filmie można nabrać ochoty na ten kierunek.
Gra aktorska na naprawdę dobrym poziomie. Jestem nawet pozytywnie zaskoczona tym jak wypadł tu Owen Wilson w roli Gila, gdyż kojarzę go głównie z niezbyt ambitnych amerykańskich pseudo komedii. Również pozostali aktorzy wypadli tutaj nieźle i nie miałam ani jednego momentu w trakcie seansu, gdy miałam ochotę wołać o pomstę do nieba nad ich nienaturalnością. Fakt, można znaleźć kilka niedoróbek jednak dla mnie były one prawie niezauważalne.
Film "O północy w Paryżu" to moim zdaniem idealna produkcja na leniwy wieczór, gdy chcemy obejrzeć coś niezobowiązującego z dobrą historią i przepięknymi widokami. Ja nie żałuję, że poświęciłam na niego swój czas i zapewne w chwilach kryzysowych z chęcią do niego wrócę.
Inez oraz Gil przyjeżdżają do Paryża by zacząć planować swój ślub i zaczerpnąć inspiracji z tej "światowej stolicy romansu". Podczas gdy dziewczyna spędza coraz więcej czasu ze swoim byłym chłopakiem Gil przenosi się do lat 20. poznając znakomitych artystów. Przyznam, że jest to historia jakiej aktualnie potrzebowałam. Choć jest miłość oraz inne wątki romantyczne to jednak nie przeszkadzały mi one w całości. Znajdziemy tu wiele wątków, które mogą zachwycić nie tylko znawców sztuki. Moim zdaniem zostało tu przedstawione bardzo intrygująco życie niektórych znanych osób, na przykład takich jak Fitzgeraldowie. Pomimo, że jest tu jedynie pewien wycinek z ich życia to może on jednak zachęcić niektórych do zgłębienia się w ich historię. Warte uwagi są tutaj również widoki - choć nigdy nie miałam w planach podróży do Francji to po tym filmie można nabrać ochoty na ten kierunek.
Gra aktorska na naprawdę dobrym poziomie. Jestem nawet pozytywnie zaskoczona tym jak wypadł tu Owen Wilson w roli Gila, gdyż kojarzę go głównie z niezbyt ambitnych amerykańskich pseudo komedii. Również pozostali aktorzy wypadli tutaj nieźle i nie miałam ani jednego momentu w trakcie seansu, gdy miałam ochotę wołać o pomstę do nieba nad ich nienaturalnością. Fakt, można znaleźć kilka niedoróbek jednak dla mnie były one prawie niezauważalne.
Film "O północy w Paryżu" to moim zdaniem idealna produkcja na leniwy wieczór, gdy chcemy obejrzeć coś niezobowiązującego z dobrą historią i przepięknymi widokami. Ja nie żałuję, że poświęciłam na niego swój czas i zapewne w chwilach kryzysowych z chęcią do niego wrócę.
Moja ocena: 7/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz