"Boże ciało" inspirowane jest prawdziwą historią 20-letniego chłopaka Daniela,
który przechodzi duchową przemianę w więzieniu i po warunkowym
zwolnieniu trafia do niewielkiego miasteczka w Polsce. Pod nieobecność
miejscowego księdza Tomasza,
chłopak wykorzystuje okazję i udając nowego duchownego zaczyna pełnić
posługę kapłańską. Jego niekonwencjonalne metody i charyzma zaczynają
poruszać ludzi pogrążonych w tragedii, która niedawno wstrząsnęła
lokalną społecznością.
Polskie filmy bardzo rzadko przypadają mi do gustu, jednak czasem trafi się perełka, która zrobi na mnie ogromne wrażenie. I to właśnie do tej grupy trafił u mnie film pt. "Boże ciało". Moim zdaniem nominacja do Oscara jest tu jak najbardziej zasłużona.
Chłopak, który spędził za swoje czyny trochę czasu w poprawczaku trafia na zwolnieniu warunkowym do małego miasteczka, gdzie miał pracować w stolarni. Jednak sytuacja rozwinęła się tak, że zaczął zastępować miejscowego księdza... Daniel wykorzystuje swoją szansę i udając nowego duchownego musi zmierzyć się z pewnymi wydarzeniami, które wstrząsnęły daną społecznością. Historia moim zdaniem została naprawdę dobrze ukazana. Nie było tu zbędnych scen, które by mogły popsuć jej odbiór, a nawet kilka niedopowiedzeń może dać do myślenia. Całe szczęście nie wszystko zostało podane jak na tacy, tylko widz zmuszony jest do refleksji i własnych przemyśleń co do niektórych wydarzeń z którymi przyszło się zmierzyć bohaterom. Jeszcze na długo po wyjściu z kina miałam wiele pytań i myśli z którymi musiałam się uporać.
Gra aktorska na bardzo dobrym poziomie. Żadnego z aktorów nie zamieniłabym na nikogo innego. Podczas seansu odniosłam wrażenie, że każdy porządnie przygotował się do swojej roli i wczuł się w swoją postać. Zarówno aktor wcielający się w głównego bohatera, Daniela, czyli Bartosz Bielenia, jak i pozostali aktorzy dalszoplanowi wypadli tu naturalnie, dzięki czemu nie oglądałam ich na dużym ekranie z zażenowaniem.
"Boże ciało" to według mnie jeden z lepszych polskich filmów z jakimi dotychczas miałam do czynienia. Nie żałuję wydania pieniędzy na bilet ani czasu jaki poświęciłam na jego obejrzenie. Obym trafiła na więcej tak dobrych naszych rodzimych produkcji!
Chłopak, który spędził za swoje czyny trochę czasu w poprawczaku trafia na zwolnieniu warunkowym do małego miasteczka, gdzie miał pracować w stolarni. Jednak sytuacja rozwinęła się tak, że zaczął zastępować miejscowego księdza... Daniel wykorzystuje swoją szansę i udając nowego duchownego musi zmierzyć się z pewnymi wydarzeniami, które wstrząsnęły daną społecznością. Historia moim zdaniem została naprawdę dobrze ukazana. Nie było tu zbędnych scen, które by mogły popsuć jej odbiór, a nawet kilka niedopowiedzeń może dać do myślenia. Całe szczęście nie wszystko zostało podane jak na tacy, tylko widz zmuszony jest do refleksji i własnych przemyśleń co do niektórych wydarzeń z którymi przyszło się zmierzyć bohaterom. Jeszcze na długo po wyjściu z kina miałam wiele pytań i myśli z którymi musiałam się uporać.
Gra aktorska na bardzo dobrym poziomie. Żadnego z aktorów nie zamieniłabym na nikogo innego. Podczas seansu odniosłam wrażenie, że każdy porządnie przygotował się do swojej roli i wczuł się w swoją postać. Zarówno aktor wcielający się w głównego bohatera, Daniela, czyli Bartosz Bielenia, jak i pozostali aktorzy dalszoplanowi wypadli tu naturalnie, dzięki czemu nie oglądałam ich na dużym ekranie z zażenowaniem.
"Boże ciało" to według mnie jeden z lepszych polskich filmów z jakimi dotychczas miałam do czynienia. Nie żałuję wydania pieniędzy na bilet ani czasu jaki poświęciłam na jego obejrzenie. Obym trafiła na więcej tak dobrych naszych rodzimych produkcji!
Moja ocena: 8/10.
Słyszałam już pochlebne opinie - muszę w końcu zobaczyć
OdpowiedzUsuńPolecam - moim zdaniem naprawdę warto!
Usuń