poniedziałek, 7 listopada 2016

'Titanic' (1997) - film


 
W słoneczny, kwietniowy dzień w 1912 roku, na angielskim wybrzeżu arystokratyczna rodzina wraz z 17-letnią Rose (Kate Winslet) wchodzi na pokład Titanica, udając się w podróż do Stanów Zjednoczonych.
Pół godziny później grający w pokera w tanim, portowym barze 23-letni Jack Dawson (Leonardo DiCaprio) wygrywa szczęśliwym trafem bilet III klasy na rejs Titanikiem. W ostatniej chwili przed wypłynięciem statku wbiega na jego pokład. Tak zaczyna się wielka historia miłosna, która ma odmienić życie pięknej, bogatej, lecz nieszczęśliwej Rose oraz biednego, nie mającego nic prócz talentu malarskiego, Jacka. 







     Film "Titanic" jest chyba znany  wszystkim miłośnikom kina, i większość prawdopodobnie już widziała go przynajmniej raz. Przyznaję się, że ja, w całości obejrzałam go dopiero w ostatnim czasie, mając prawie dwadzieścia sześć lat. Już wcześniej widziałam urywki tej produkcji w telewizji ale dopiero w ciągu ostatnich dni porządnie zabrałam się za nią i zobaczyłam wreszcie całość.
     Na "niezatapialnym" Titanicu spotyka się dwójka ludzi, która zostaje w końcu parą kochanków. Jack i Rose. Osoby z dwóch różnych światów, które poznają się podczas tego katastrofalnego rejsu i wbrew wszystkiemu i wszystkim zakochują się w sobie. Jako kobieta czująca się jeszcze młodo, wzruszyłam się na tym filmie. Może nie ryczałam jak bóbr wykorzystując całe pudełko chusteczek higienicznych ale gdzieś tam łezka podczas ostatnich chwil katastrofy się uroniła. Jeszcze grająca orkiestra do prawie ostatniej chwili nadawała pewien klimat całemu zajściu. Dla mnie, chyba wbrew przekonaniom większości moich znajomych, sceną, która najbardziej pozostała mi w pamięci nie była ani ta z zaparowanego samochodu, czy to jak Jack na samym końcu tonął w oceanie, ale moment w którym powstawał rysunek. Ta gra spojrzeń, rumieńce na twarzach bohaterów, ich zachowanie podczas tego, jak mogłoby się wydawać, intymnego momentu.
     Gra aktorska na bardzo wysokim poziomie. Dziwię się, że Leonardo DiCaprio nie dostał Oscara za tę rolę. Jak nie za bardzo lubię oglądać filmy z jego udziałem to muszę przyznać, że aktorsko bardzo dobrze tutaj wypadł. Również Kate Winslet, wcielająca się w główną postać żeńską, czyli Rose, wypadła ponadprzeciętnie. Akurat z tą aktorką nie oglądałam wielu filmów, więc nie mam porównania ale moim zdaniem pokazała swoje umiejętności aktorskie bardzo dobrze. Nawet postacie drugoplanowe w całym filmie były niczego sobie i zasługują na pozytywne wspomnienie o nich.
     Po obejrzeniu w całości tego filmu nie dziwię się, że dostał on tyle nagród. Wszystkie elementy, które zostały nagrodzone, między innymi muzyka, scenografia czy kostiumy, były idealnie dobrane i komponowały się ze sobą tworząc piękny film. Również DiCaprio został tutaj niesłusznie pominięty, który mógłby dostać tę statuetkę za rolę w tym filmie. Nie daję maksymalnej oceny tej produkcji tylko i wyłącznie z jednej przyczyny - nie wbiła mnie ona aż tak bardzo w fotel jak w zeszłym roku film "Aurore".
     Moja ocena: 9/10.

2 komentarze:

  1. Kiedyś uwielbiałam ten film, pamiętam premierę w kinach...teraz już wyrosłam z tej historii - za dużo razy chyba już go oglądałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie obejrzałam dopiero pierwszy raz w całości ;).

      Usuń

Related Posts with Thumbnails