poniedziałek, 21 listopada 2016

'Starcie tytanów' (Clash of the Titans, 2010) - film



Perseusz (Sam Worthington), urodzony jako bóg, ale wychowany jak człowiek, nie jest w stanie uratować swojej rodziny przed Hadesem (Ralph Fiennes) - mściwym bogiem świata zmarłych. Nie mając nic do stracenia mężczyzna zgłasza się na ochotnika, by poprowadzić wyprawę do zakazanego świata Hadesa i pokonać go, zanim ten odbierze moc Zeusowi (Liam Neeson) i sprowadzi na ziemię chaos. Wraz z grupą śmiałych wojowników wyrusza w ryzykowną podróż, podczas której będzie walczyć z groźnymi demonami i strasznymi bestiami. Przeżyje tylko wtedy, jeśli uwierzy w swoją boską moc, przeciwstawi się swojemu przeznaczeniu i zacznie pisać swój własny los.








     Uwielbiam mitologię grecką i gdy tylko zobaczyłam, że w telewizji będzie puszczany film "Starcie tytanów" wiedziałam od razu, że będę musiała zarezerwować sobie wtedy czas. Zdarza mi się obejrzeć jakieś filmy w tv z przypadku, lecz ten seans był przeze mnie jakby bardziej zaplanowany. Czy dobrze zrobiłam, że tak długo siedziałam i oglądałam ten film? Ja nie narzekam :). 
     Perseusz, syn Zeusa, wychowywany był jak zwykły człowiek. Po wielu nieprzyjemnościach staje on w końcu na czele śmiałków i wyrusza w bój przeciwko Hadesowi. "Starcie tytanów" to film fantasy łączący ze sobą wiele aspektów z mitologii greckiej oraz efektów specjalnych. Jeśli ktoś nie lubi któregoś z tych elementów jest ryzyko, że również nie polubi się z tym filmem. Osobiście może nie jestem zbyt wielką fanką produkcji gdzie jest aż zbyt dużo tandetnych efektów, lecz tutaj były one wykonane bardzo realnie i efektownie. Nie starano się robić z widza głupka tworząc jakieś idiotyzmy. Moim zdaniem stworzono film, który miał przyciągnąć miłośników ciekawie ukazanej tematyki bogów i półbogów. Pod tym względem jestem zadowolona, nawet na lekcjach języka polskiego czy historii najbardziej uwielbiałam te zagadnienia. A czy rzeczywiście fabuła zgadza się z prawdą? Nie mnie to oceniać, miałam po prostu ochotę na mile spędzony czas podczas seansu.
     Gra aktorska na przeciętnym poziomie. Może zmierzała ona ku wyższym standardom lecz nie jestem powalona na kolana pod tym względem. Jedynie podobała mi się w tym filmie postać głównego bohatera, Perseusza, w którego wcielał się Sam Worthington. Natomiast żeńskie role tutaj ginęły, nie było żadnej kobiety, która by w charakterystyczny sposób się wybiła na tle innych postaci.
     Osobiście nie żałuję, że udało obejrzeć mi się tę produkcję. Nie jest to może dzieło wybitne, abym każdemu kto się pojawi na mojej drodze kazała je obejrzeć, lecz całkiem przyjemnie się oglądało. Bardzo lubię tematykę jaką poruszał ten film, efekty specjalne nie były tragiczne. Jeśli ktoś również lubi te klimaty to polecam.
     Moja ocena: 7/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts with Thumbnails