Trzyletnia dziewczynka znika bez śladu z domku letniskowego bogatych
rodziców. Alarm przez całą noc był włączony, a okna i drzwi zamknięte.
Śledczy nie odnajdują żadnych poszlak świadczących o porwaniu i
podejrzewają, że dziecko nie żyje.
Doświadczona prawniczka, Joanna Chyłka, i jej początkujący
podopieczny, Kordian Oryński, podejmują się obrony małżeństwa, któremu
prokuratura stawia zarzut zabójstwa. Proces ma charakter poszlakowy,
mimo to wszystko zdaje się wskazywać na winę rodziców – wszak gdy
wyeliminuje się to, co niemożliwe, cokolwiek pozostanie, musi być
prawdą…
Opis książki
Autor: Remigiusz
Mróz
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2015
Liczba stron: 512
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2015
Liczba stron: 512
Po pozycji "Kasacja" do której wreszcie się przemogłam, czy właściwie do autora ;), wiedziałam, że będę musiała sięgnąć po następne jego pozycje. Całe szczęście tuż po zakończeniu lektury na czytniku grzecznie czekały kolejne tomy z cyklu o Joannie Chyłce. Tak oto w dość krótkim okresie znów powróciłam do polskiego kryminału w wykonaniu Remigiusza Mroza.
Tym razem Joanna wraz ze swoim aplikantem Zordonem, czyli Kordianem Oryńskim, podejmuje się obrony swojej dawnej znajomej. Chyłka ma wybronić "przyjaciółkę" Angelikę oraz jej męża Awita w sprawie zaginięcia ich kilkuletniej córki - Nikolci, czy jak ją tam zwali. Muszę chyba pójść do okulisty bo ani razu nie przeczytałam tego imienia tak jak trzeba. Albo zmieniałam to imię na Ricola, tak jak te cukierki, albo czytałam tak jak tę zieleninkę czyli Rukola, przez co imię męża głównej bohaterki nie wydawało się wcale dziwne czy mało spotykane :D. Dzięki moim błędnym 'zmianom' spodziewałam się, że na końcu ta dziewczynka wyskoczy nie wiadomo skąd i da ochrzan rodzicom, że ją tak nazwali. Serio. Przechodząc jednak do samej treści książki. Autor postawił bardzo wysoko poprzeczkę w poprzedniej części i bałam się trochę, że nie zostanie ten poziom utrzymany. Im dalej brnęłam w powieść tym byłam bardziej spokojna, że jednak będzie o ile nie rewelacyjnie, to po prostu bardzo dobrze. Żałowałam, że nie został pociągnięty wątek z moim rodzinnym miastem, czyli prokuraturą w Ostrołęce, ale zakończenie rekompensuje wszystko. Akcja trzymała w napięciu już od początkowych stron, choć to właśnie ostatnie strony najbardziej zapadły mi w pamięci i zrobiły największe wrażenie. W kwestiach medycznych nie powinnam się wypowiadać, choć wydaję mi się, że Chyłce dość szybko udało się pozbierać po wypadku. Zazdroszczę szybkiej regeneracji - mojemu kolanu, które podczas tej lektury się jeszcze buntowało, też by się przydała taka magia. Niektóre opisy aż zanadto realistyczne, przez co potrafiłam sobie wyobrazić i wręcz poczuć ten ból głównej bohaterki.
Bohaterowie nadal w perfekcyjny sposób wykreowani. Relacja między Chyłką a Zordonem na swój dziwny sposób się rozwija. Postacie mają swój charakterek, dzięki czemu nawet w ponurą pogodę poprawią najpaskudniejszy nastrój.
Tym razem Joanna wraz ze swoim aplikantem Zordonem, czyli Kordianem Oryńskim, podejmuje się obrony swojej dawnej znajomej. Chyłka ma wybronić "przyjaciółkę" Angelikę oraz jej męża Awita w sprawie zaginięcia ich kilkuletniej córki - Nikolci, czy jak ją tam zwali. Muszę chyba pójść do okulisty bo ani razu nie przeczytałam tego imienia tak jak trzeba. Albo zmieniałam to imię na Ricola, tak jak te cukierki, albo czytałam tak jak tę zieleninkę czyli Rukola, przez co imię męża głównej bohaterki nie wydawało się wcale dziwne czy mało spotykane :D. Dzięki moim błędnym 'zmianom' spodziewałam się, że na końcu ta dziewczynka wyskoczy nie wiadomo skąd i da ochrzan rodzicom, że ją tak nazwali. Serio. Przechodząc jednak do samej treści książki. Autor postawił bardzo wysoko poprzeczkę w poprzedniej części i bałam się trochę, że nie zostanie ten poziom utrzymany. Im dalej brnęłam w powieść tym byłam bardziej spokojna, że jednak będzie o ile nie rewelacyjnie, to po prostu bardzo dobrze. Żałowałam, że nie został pociągnięty wątek z moim rodzinnym miastem, czyli prokuraturą w Ostrołęce, ale zakończenie rekompensuje wszystko. Akcja trzymała w napięciu już od początkowych stron, choć to właśnie ostatnie strony najbardziej zapadły mi w pamięci i zrobiły największe wrażenie. W kwestiach medycznych nie powinnam się wypowiadać, choć wydaję mi się, że Chyłce dość szybko udało się pozbierać po wypadku. Zazdroszczę szybkiej regeneracji - mojemu kolanu, które podczas tej lektury się jeszcze buntowało, też by się przydała taka magia. Niektóre opisy aż zanadto realistyczne, przez co potrafiłam sobie wyobrazić i wręcz poczuć ten ból głównej bohaterki.
Bohaterowie nadal w perfekcyjny sposób wykreowani. Relacja między Chyłką a Zordonem na swój dziwny sposób się rozwija. Postacie mają swój charakterek, dzięki czemu nawet w ponurą pogodę poprawią najpaskudniejszy nastrój.
"Użyj tego waszego hip-hopowego kodu. Joł ziombel, wbijaj tu na chawirę, bo prawie zdechł nam bąbel."*
Tym oto tekstem Chyłka sprawiła, że wychodząc z rehabilitacji, z przysłowiowym bananem na twarzy, miałam ochotę sprawdzić na kimś ten tekst. Niestety nie napatoczył się nikt odpowiedni do przeprowadzenia tego testu.
Styl autora nadal bez zarzutu. Książkę czytało się bardzo szybko i przyjemnie. Już od pierwszych stron nie mogłam się oderwać od czytnika i czytałam kiedy tylko mogłam. Czytanie o przepisach, różnych niuansach prawnych, w takiej formie nie jest dla mnie problemem a jedynie przyjemnością. Gorzej gdy jako księgowa muszę w pracy jakąś ustawę doczytać i rozkminić co autor miał na myśli. Czasem na prawdę żałuję, że te dokumenty ustawowe nie są takim językiem napisane jak ta książka - od razu przyjemniej by się pracowało. Samo wydanie, które posiadam również zrobione bardzo dobrze. Tak jak poprzednią część, tę również mam w formie elektronicznej, mobi, na swój sprzęt. Całość komponowała się idealnie, wszystko razem współgrało, nie tworząc żadnych komplikacji podczas lektury.
Całe szczęście nie zawiodłam się i tym razem. Pozycja "Zaginięcie" to naprawdę dobrze skonstruowany kryminał, po którym nie czuję niedosytu. Wiem, że chcę jeszcze więcej tego typu historii i nie mogę się już doczekać co będzie dalej z głównymi bohaterami.
Moja ocena: 8/10.
*Mróz R., Kasacja, Wydawnictwo Czwarta Strona, 2015
*Mróz R., Kasacja, Wydawnictwo Czwarta Strona, 2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz