Elle Evans (Joey King)
właśnie przeżyła najbardziej romantyczne lato w życiu u boku swojego
odmienionego chłopaka, wcześniej owianego złą sławą awanturnika Noaha
Flynna (Jacob Elordi).
Teraz Noah idzie na Harvard, a Elle wraca do liceum, gdzie czeka ją
jeszcze jeden rok nauki. Dziewczyna staje przed nowymi wyzwaniami: z
jednej strony związek na odległość, z drugiej nauka, by dostać się na
wymarzoną uczelnię z najlepszym przyjacielem Lee (Joel Courtney). Dodatkowo wszystko komplikuje bliska przyjaźń z nowym, charyzmatycznym kolegą z klasy, Marco (Taylor Zakhar Perez). Tymczasem Noah zaprzyjaźnia się z "idealną" koleżanką ze studiów (Maisie Richardson-Sellers), przez co Elle musi zdecydować, na ile mu ufa i do kogo tak naprawdę należy jej serce.
Miałam ostatnio ochotę na "lekki, łatwy i przyjemny" film, który nie będzie mnie za bardzo angażował 'umysłowo' ale miło spędzę swój czas podczas seansu. Postanowiłam obejrzeć "The Kissing Booth 2", który robi ostatnio furorę na Netflixie. I w sumie do tego co w danym momencie potrzebowałam faktycznie się nadaje.
Elle po jakże uroczych wakacjach musi zmierzyć się z nowymi wyzwaniami. Związek na odległość, ostatnia klasa i wybór dalszej życiowej drogi. Dodatkowo aby wspomóc rodzinny budżet dziewczyna postanawia wziąć udział w konkursie tanecznym w którym do wygrania jest pokaźna kwota... Jak to bywa w filmie o nastolatkach dużo jest tu różnych zakrętów i problemów, które z perspektywy czasu już aż tak bardzo ważne się nie wydają jak było się w tym wieku. Jednak sama historia była całkiem przyjemna i nie mogę odmówić tego, że podczas seansu byłam w stanie się zrelaksować i nie myśleć właściwie o niczym. Było słodko i mocno przewidywalnie, lecz nie oczekiwałam zbyt wiele i dzięki temu zbytnio się nie zawiodłam. Natomiast zakończenie tego filmu daje możliwość na kontynuację, która z tego co mi już wiadomo podobno jest zapowiedziana.
Gra aktorska niestety nie powaliła mnie na kolana. Choć mamy tu poprawne wcielenie się w postacie to jednak zabrakło mi tu czegoś więcej, dzięki czemu bardziej byłabym w stanie wczuć się w przeżywane przez bohaterów emocje. Moim zdaniem było po prostu poprawnie, lecz nie wybitnie.
"The Kissing Booth 2" to według mnie taki umilacz czasu, dzięki któremu byłam w stanie odprężyć się i miło spędzić wieczór. Nie wiem na jak długo sama treść pozostanie w mojej pamięci, jednak doraźnie poprawiła nastrój. Przypuszczam, że gdy pojawi się następna część również ją obejrzę z nadzieją na niezobowiązującą treść i czystą rozrywkę.
Moja ocena: 5/10.
W moim przypadku niestety nie był to nawet przyjemny umilacz czasu, bo głównie czułam irytację. Ja lubię oglądać takie niewymagające młodzieżowe filmy, ale ten jakoś zupełnie mi nie podszedł.
OdpowiedzUsuńNiestety nie da się wszystkim dogodzić :).
Usuń