Marta,
gwiazda popularnych seriali, ma 42 lata, jest silna i dominująca.
Pomimo sławy i pieniędzy wciąż nie może ułożyć sobie życia. Niestabilna
emocjonalnie 40-letnia Kasia tkwi w dalekim od ideału małżeństwie, wychowując nastoletniego syna.
Siostry niezbyt za sobą przepadają, kompletnie nie rozumieją i nawet
nie starają się zrozumieć swoich życiowych wyborów. Choroby, a w
konsekwencji utrata jednego z rodziców zmuszają je do wspólnego
działania. Kobiety stopniowo zbliżają się do siebie, odzyskują utracony
kontakt, co wywołuje szereg tragikomicznych sytuacji.
Do filmu "Moje córki krowy" podchodziłam przez długi czas dość niechętnie. Rzadko polskie produkcje robią na mnie pozytywne wrażenie i nie wywołują frustracji. Jednak w końcu obejrzałam ten film z polecenia osoby z której opiniami bardzo często się zgadzam. Całe szczęście istnieją jeszcze właśnie takie produkcje, które dają tę nadzieję na nasze dobre rodzime kino.
Choroba rodziców Marty i Kasi zmusza siostry do spędzania wspólnie ze sobą większej ilości czasu. Starają się one naprawić relacje między sobą, które łagodnie mówiąc nie są zbyt dobre. Ciężko mi napisać o fabule tego filmu coś więcej, gdyż mam wrażenie, że każda informacja może być uznana za niepotrzebne zdradzanie wydarzeń i odebranie przyjemności z seansu. Moim zdaniem jest to po prostu idealna produkcja ukazująca nie tylko te pozytywne strony życia. Zmusza ona do refleksji nad zachowaniem swoim oraz innych z bliskiego otoczenia, jak i samych relacji międzyludzkich. Czasem są one szkodliwe, innymi razy mogą wnosić coś pozytywnego do naszego życia - jednak czy zawsze warto poświęcać swój czas na ich naprawę czy lepiej odpuścić? Całe szczęście ten film nie jest kolejną beznadziejną historią przez którą można czuć jedynie zażenowanie. Wzbudza on szeroki wachlarz emocji, które pozostają u widza jeszcze na długo po seansie.
Gra aktorska na bardzo dobrym poziomie. Większość aktorów według mnie została idealnie dobrana do swoich ról. Jedynie niektóre poboczne osoby nie do końca przekonały mnie swoją autentycznością i zdolnościami do odpowiedniego wczuwania się w swoją postać i ukazywania odpowiednich emocji. Jednak całe szczęście były to jedynie te mniej znaczące dla historii postaci.
Cieszę się, że wreszcie obejrzałam ten film. Jest to jedna z lepszych polskich produkcji z ostatnich lat, choć może dla niektórych nie aż tak wybitna. Moim zdaniem jednak warto zobaczyć "Moje córki krowy" i samemu przekonać się czy jest to kino dla nas. Ja wreszcie nie mam poczucia straconego czasu i nie żałuję, że spędziłam wolny wieczór na seansie.
Choroba rodziców Marty i Kasi zmusza siostry do spędzania wspólnie ze sobą większej ilości czasu. Starają się one naprawić relacje między sobą, które łagodnie mówiąc nie są zbyt dobre. Ciężko mi napisać o fabule tego filmu coś więcej, gdyż mam wrażenie, że każda informacja może być uznana za niepotrzebne zdradzanie wydarzeń i odebranie przyjemności z seansu. Moim zdaniem jest to po prostu idealna produkcja ukazująca nie tylko te pozytywne strony życia. Zmusza ona do refleksji nad zachowaniem swoim oraz innych z bliskiego otoczenia, jak i samych relacji międzyludzkich. Czasem są one szkodliwe, innymi razy mogą wnosić coś pozytywnego do naszego życia - jednak czy zawsze warto poświęcać swój czas na ich naprawę czy lepiej odpuścić? Całe szczęście ten film nie jest kolejną beznadziejną historią przez którą można czuć jedynie zażenowanie. Wzbudza on szeroki wachlarz emocji, które pozostają u widza jeszcze na długo po seansie.
Gra aktorska na bardzo dobrym poziomie. Większość aktorów według mnie została idealnie dobrana do swoich ról. Jedynie niektóre poboczne osoby nie do końca przekonały mnie swoją autentycznością i zdolnościami do odpowiedniego wczuwania się w swoją postać i ukazywania odpowiednich emocji. Jednak całe szczęście były to jedynie te mniej znaczące dla historii postaci.
Cieszę się, że wreszcie obejrzałam ten film. Jest to jedna z lepszych polskich produkcji z ostatnich lat, choć może dla niektórych nie aż tak wybitna. Moim zdaniem jednak warto zobaczyć "Moje córki krowy" i samemu przekonać się czy jest to kino dla nas. Ja wreszcie nie mam poczucia straconego czasu i nie żałuję, że spędziłam wolny wieczór na seansie.
Moja ocena: 7/10.
Bardzo miło wspominam ten film. Lubię produkcje skłaniające do refleksji.
OdpowiedzUsuńCałe szczęście można znaleźć również polskie perełki, dzięki którym można odzyskać wiarę w nasze rodzime produkcje.
Usuń