"Kopciuszek"
to adresowany do całej rodziny film fabularny inspirowany klasyczną
baśnią o tym samym tytule. W najnowszej produkcji Disneya, w reżyserii
nominowanego do Oscara Kennetha Branagha, zobaczymy jedne z najbardziej intrygujących aktorek współczesnego kina: Cate Blanchett w roli złej macochy i Helenę Bonham Carter
jako dobrą wróżkę. W filmie poznajemy historię Elli, której życie
diametralnie zmienia się po niespodziewanej śmierci ojca. Wystawiona na
łaskę i niełaskę bezwzględnej macochy i jej dwóch córek, dziewczyna
staje się służącą, złośliwie nazywaną Kopciuszkiem…
Słyszałam i czytałam wiele pozytywnych opinii o tym filmie. Zachęciły mnie one do obejrzenia tej produkcji. W tym momencie nie wiem jak to jest możliwe, że ta wersja "Kopciuszka" ma tak wysokie noty...
Fabuła nawet dobrze odwzorowuje pierwowzór baśni o Kopciuszku. Jednak samo wykonanie nie powala na kolana. Dialogi drętwe, sceneria też nie była jakaś piękna a stroje wyglądały dość tandetnie. Niestety sama próba nakręcenia dobrej historii nie wystarczy aby cały film był na wysokim poziomie. Ja musiałam oglądać na :dwie tury', gdyż za pierwszym razem usnęłam, choć samą bajkę bardzo lubiłam i jej nie mam nic do zarzucenia.
Gra aktorska raczej na stosunkowo niskim poziomie. Jedynie Cate Blanchett wcielająca się w Macochę idealnie zagrała swoją rolę. Reszta niestety wyszła bardzo nienaturalnie i drażniąco.
Jedyne punkty za co mogę przyznać to fabuła. Jednak to nie wystarczy aby film było warto obejrzeć. Na prawdę nie rozumiem dlaczego akurat ta wersja robi tak ogromną furorę i zgarnia tyle pozytywów...
Moja ocena: 2/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz